Obudziła się dość
wcześnie, ale gdy dotarło do niej to wszystko, co wydarzyło się ostatniego
wieczoru, postanowiła zostać w łóżku trochę dłużej. Chciała uniknąć
konfrontacji z Malfoyem, który jakimś cudem wylądował na noc w jej salonie,
bynajmniej całkowicie zapominając o fakcie, że mógł szybko teleportować się do
siebie. Tym sposobem zyskała również dodatkowy czas na rozmyślanie, a tego
zdecydowanie potrzebowała.
Była bezpieczna. Nie
wisiało już nad nią niebezpieczeństwo, nie czyhało żadne zagrożenie ze strony
Notta. Mogła spać spokojnie i ostatniej nocy tak właśnie było. Oczywiście,
miało to również związek z kojącą obecnością blondyna w jej mieszkaniu, ale
fakt, że wszystko powinno być teraz prostsze dzięki ujęciu polującego na nią
śmierciożercy, dodawał jej otuchy.
Gdy postanowiła w końcu
zwlec się z łóżka, na przyduży t–shirt, który nosiła jako piżamę, zarzuciła
szlafrok i stąpając cicho, udała się do kuchni. Wstawiła wodę, a później zajęła
się przygotowywaniem kawy. Ona sama zaczęła ostatnio pijać wyłącznie zbożową,
ale wiedziała, że Draco będzie chciał napić się zwykłej.
Zapach napoju musiał
jednak dotrzeć do śpiącego mężczyzny, bo już po kilku minutach zjawił się w
kuchni, wyglądając tak kusząco, że Hermiona musiała zacisnąć zęby, żeby nie
jęknąć. Nie miał na sobie koszulki, a jego platynowe włosy tworzyły na głowie
istny bałagan. Rzucił na stół Proroka Codziennego, którego najwyraźniej odebrał
od roznoszącej prenumeratę sowy. Przeciągnął się jak kocur, a potem,
spojrzawszy z uśmiechem na Hermionę, bez słowa wziął z jej rąk kubek i
pociągnął z niego spory łyk. Natychmiast się skrzywił, patrząc na nią z
oburzeniem.
– Co ty tutaj masz i dlaczego to smakuje tak okropnie? Gdzie jest prawdziwa
kawa? – spytał ochrypniętym głosem, rozglądając się wokół.
Zaśmiała się, a później
wcisnęła mu w rękę drugi kubek, z kawą przygotowaną dla niego. Powąchał,
patrząc na nią nieco nieufnie, a później spróbował zawartości. Na jego twarzy
od razu zagościł błogi wyraz.
– Bogu niech będą dzięki – wymamrotał, a
Hermiona tylko pokręciła głową z niedowierzaniem.
– Masz dziś dyżur? – spytała, zaglądając
do lodówki w poszukiwaniu składników na jajecznicę. Draco usiadł przy stole,
sięgając po Proroka.
– Tak, ale dopiero wieczorem – powiedział.
Na chwilę zapadła cisza, w której słychać było tylko krzątanie się Hermiony.
Nie chciał przeszkadzać, bo obserwowanie jej buszującej po kuchni było jedną z
najprzyjemniejszych rzeczy, jaką miał ostatnio okazję doświadczyć. Nie umiał
skupić się na treści przeglądanej gazety, przez nieustanne zerkanie na nią,
ubraną tylko w kusy szlafroczek.
– Wybierzesz się ze mną do Ministerstwa? –
spytała, wbijając jajka na patelnię. Spojrzał na nią ponad gazetą.
– Jeśli chcesz, żebym tam z tobą był –
powiedział i przez chwilę mierzyli się wzrokiem. Oparła się o zlew, wzdychając
cicho.
– Chyba tak – stwierdziła trochę
niepewnie, a on pokiwał głową w zgodzie.
Chwilę później jedli
przygotowane przez nią śniadanie, żartując i próbując wyrzucić z głowy myśl, że
teraz najprawdopodobniej ważą się losy człowieka, który truł ich życie przez
ostatnie miesiące.
Draco nie oszukiwał się
już więcej – pragnął, aby tak wyglądały jego poranki. Nie wiedział jeszcze jak,
ale musiał sprawić, by kiedyś tak było.
Gdy wstawali od stołu,
dochodziła dziewiąta. Hermiona zabrała się za zmywanie naczyń pozostałych po
wczorajszej kolacji i dzisiejszym śniadaniu, więc Draco stanął obok niej i po
przywołaniu z szuflady czystej ścierki, wycierał mokre talerze, które mu
podawała.
Pracowali w ciszy, nie
potrzebując w tej chwili żadnych słów. Gdy skończyli, blondyn zgarnął swoje
rzeczy z salonu i wrócił do kuchni, w której ona wycierała jeszcze blaty i
chowała resztki jedzenia do lodówki.
Stanęli naprzeciwko siebie
z lekkim uśmiechem, wspominając wczorajszą noc.
– Za godzinę będzie dobrze? – spytał, a
ona pokiwała głową. Westchnął cicho, podszedł do niej i delikatnie pocałował w
czoło. Lekko zawstydzony, że zdobył się na tak czuły gest, cofnął się kilka
kroków, ale powstrzymała go dłoń Hermiony.
– Dziękuję – powiedziała tylko, a on
zamrugał kilka razy. Parę chwil później teleportował się do swojego mieszkania,
gdzie od razu udał się pod zimny prysznic.
***
Weszli do Ministerstwa
ramię w ramię, ściągając tym na siebie uwagę innych. Hermiona skrzywiła się na
myśl, że zapewne za kilka godzin krążyć będzie plotka, w której trzymają się za
ręce i skradają czułe pocałunki w drodze do jej gabinetu.
Weszli do windy i nawet
się nie obejrzeli, a już byli na drugim piętrze, gdzie znajdowała się Kwatera
Główna Aurorów i gabinet Harry’ego.
Mimo że nie umówiła się z nim wcześniej, wiedziała, że ją przyjmie. W końcu, to jej dotyczyła cała sprawa.
Mimo że nie umówiła się z nim wcześniej, wiedziała, że ją przyjmie. W końcu, to jej dotyczyła cała sprawa.
Harry’ego nie było w biurze,
więc jego sympatyczna, pyzata sekretarka wskazała im dwa fotele w poczekalni,
obiecując ściągnąć go jak najszybciej. Po chwili niecierpliwego oczekiwania,
Draco zaczął wystukiwać opuszkami palców równy rytm, czym zasłużył sobie na
poirytowane spojrzenie byłej Gryfonki.
Na szczęście, nie było im
dane czekać dłużej. Drzwi otworzyły się, a do środka wszedł Harry. Miał
przekrzywiony krawat, na głowie jeszcze większy bałagan niż zazwyczaj, a sińce
pod oczami świadczyły o nieprzespanej nocy.
– Chodźcie – powiedział, ruszając w stronę
swojego gabinetu. – Musimy porozmawiać.
Podążyli za nim, posyłając
sobie znaczące spojrzenia. Harry usadowił się za biurkiem i gestem zachęcił do
zajęcia foteli stojących przed nim.
– Nott dostanie dożywocie w Azkabanie –
stwierdził, a Hermiona zamrugała kilkukrotnie. W głębi serca wiedziała, że tak
będzie, ale i tak nie umiała powstrzymać się od westchnięcia ulgi. Potem
przyszło jednak współczucie, pomieszane z litością. Przecież Nott był w ich
wieku!
– To było raczej jasne – zauważył Draco. –
Co wam powiedział?
Harry podparł się na
łokciach i zmierzył ich oboje wzrokiem.
– To co wam powiem jest ściśle tajne i
oczywiście nie może wyjść poza ściany tego pokoju. Ale mam nadzieję, że to
rozumiecie.
Hermiona skinęła głową,
Draco również wykonał gest na znak zgody, wcześniej jednak przewracając oczami.
– Nott jest chory, to widać od razu. Z
tego co wiemy, jest winny śmierci kilku osób, wielu kradzieży, podpaleń i
czarnomagicznych klątw. Zmieniał swoje miejsce pobytu kilkadziesiąt razy od czasu
Bitwy o Hogwart. Zaangażował w to tak wiele osób, że ściąganie wszystkich do
Ministerstwa i ich przesłuchiwanie zajmie nam, w tej optymistycznej wersji,
cały rok. Głównym motorem jego działania była oczywiście chęć zemsty za śmierć
swojego ojca, ale nie wykluczamy również, że próbował zwerbować na swoją stronę
przedstawicieli wilkołaków, którzy ostatnio rosną w siłę, co w jego pokręconych planach miało pomóc w
odrodzeniu się Voldemorta. Chciał wykorzystać zamieszanie, jakie zapanowałoby
po śmierci legendarnej Hermiony Granger i uderzyć na Ministerstwo. Oczywiście i
tak by mu się to nie udało… Ale takie miał plany.
Harry przerwał, zgarniając
z blatu szklankę wody i biorąc duży łyk.
– Przesłuchania ciągle trwają, ale mam już
tego po dziurki w nosie – kontynuował po chwili. – Nawet pod wpływem
Veritaserum i wielu uroków, jego słowa brzmią jak bełkot szaleńca. To jakiś
obłęd.
– Więc… – zaczęła powoli Hermiona,
poprawiając się niespokojnie w fotelu. – Kiedy proces?
– Jeszcze nie wiadomo, ale to będzie tylko
kwestia formalności. Musimy jednak sformułować pełny akt oskarżenia, to potrwa.
Harry potarł swój lekko zarośnięty policzek, patrząc z powagą na
dziewczynę.
– Wiem, że proszę o wiele, ale do tego
czasu chciałbym, żebyś się nie wychylała. Przenieś wszystko co musisz zrobić do
domu, a wychodź tylko na zakupy. Gdy dziennikarze dowiedzą się o całej sprawie
rozpocznie się prawdziwe szaleństwo, a to tylko kwestia godzin. Już
zawiadomiłem Pansy, ale ona nie ma takiej władzy, by powstrzymać wszystkich
ciekawskich reporterów w ryzach. Cóż, nawet Kingsley nie ma, jakikolwiek dekret
by wydał.
Zaśmiał się nieco gorzko i
wziął kolejny łyk wody.
– Rozumiem – powiedziała wolno. – I tak
większość papierów mam już w mieszkaniu, wezmę zaraz resztę rzeczy od Deana i
oddam ostatnie raporty. Choć i tak mam już wystarczająco roboty na następne
trzy miesiące.
– Nie uważasz, że trochę wcześniej
powinnaś przejść na macierzyński? – Draco zmarszczył brwi.
Hermiona spojrzała na
niego, przekrzywiając głowę.
– I tak nie robię nic męczącego, to tylko
głupie papiery – wymamrotała, wzruszając ramionami. – Nie chce mi się siedzieć
bezczynnie w domu.
– W sumie, racja – wtrącił się Harry. –
Jeśli umiesz to pogodzić z tymi wszystkimi książkami i innymi pierdołami na
temat ciąży, które pewnie chcesz czytać...
– Harry! – fuknęła. – To jest bardzo ważna
sprawa! I wyobraź sobie, że tak, umiem to wszystko pogodzić, za kogo ty mnie
masz?
– Panie i panowie, Hermiona Granger –
mruknął Draco, na co ona prychnęła cicho, a Harry zamaskował uśmiech.
– To chyba tyle – stwierdził czarnowłosy,
wstając od biurka. – Mam jeszcze trochę pracy, także musicie mi wybaczyć. Będę
informował was na bieżąco, jeśli coś się zmieni… Ale nie sądzę.
Wyszli więc z gabinetu, czując, że zamyka się za nimi pewien rozdział.
Wyszli więc z gabinetu, czując, że zamyka się za nimi pewien rozdział.
Parędziesiąt minut
później, gdy Hermiona zaliczyła już wizytę u swojego zastępcy, a Draco odwiózł
ją do domu, usiadła na kanapie, otoczona kilkoma kartonami wypełnionymi
pergaminami z najróżniejszymi raportami.
Przez ostatnie miesiące
prowadziła kilkanaście różnych spraw, była mózgiem operacyjnym wszystkich
opracowań dotyczących naruszeń prawa, nanosiła poprawki w kodeksach i
dekretach. Była w tym cholernie dobra, ale brakowało jej kontaktu z drugim
człowiekiem, codziennych spotkań ze swoimi znajomymi na korytarzach i
wymieniania miłych słów.
– Poród za niecałe trzy miesiące –
próbowała się pocieszyć. – Ale.. co potem?
Westchnęła cicho i splotła
ręce na kolanach.
Urodzi syna i na parę miesięcy pójdzie na zwolnienie. Zapewne będzie miała
pełne ręce roboty związanej z dzieckiem, dlatego nawet nie pomyśli o powrocie
do pracy. Ale Hermiona znała siebie i wiedziała, że po jakimś czasie zacznie
się męczyć, siedząc wiecznie w swoich czterech ścianach. Może zatrudni
opiekunkę? Zapisze Caleba do żłobka? A może Narcyza zgodzi się opiekować
wnukiem?
Potrząsnęła głową. Czekało ją wiele trudnych wyborów, ale miała nadzieję, że gdy jej syn będzie już na świecie, sprawy trochę się unormują i będzie jej prościej. A miała wrażenie, że teraz pozostały czas będzie znikać w szybkim tempie.
Potrząsnęła głową. Czekało ją wiele trudnych wyborów, ale miała nadzieję, że gdy jej syn będzie już na świecie, sprawy trochę się unormują i będzie jej prościej. A miała wrażenie, że teraz pozostały czas będzie znikać w szybkim tempie.
Zastanawiając się nad
przebiegiem następnych miesięcy, nie zauważyła zbliżającej się do jej okna
małej sówki. Dopiero gdy ptak zapukał w szybę, ocknęła się z letargu i szybko
otworzyła okno, odbierając od niej list.
– Kolacja… jutro o osiemnastej? –
wymamrotała do siebie, czytając treść małego pergaminu.
Odrzuciła liścik na stół i
usiadła na kanapie, zastanawiając się, co założy jutrzejszego dnia do Malfoy
Manor.
***
Kolacja u Narcyzy jak
zwykle była wyśmienita, a Hermiona poznała kuzynkę Draco z drugiej linii i jej
matkę. Były to wysokie, smukłe kobiety, o ciemnych oczach i bardzo jasnych
włosach. Wyglądały tak podobnie, że ktoś mógłby wziąć je za siostry.
Choć okazały się być
bardzo sympatyczne, to jednak Hermiona nie mogła powiedzieć o nich, że
grzeszyły inteligencją. Blaise, który pojawił się na kolacji razem z Pansy,
wielokrotnie musiał dusić śmiech po wypowiedzi jednej z nich. Jego narzeczona
gromiła go wzrokiem za każdym razem, gdy wydawał z siebie dziwne dźwięki,
jednak sama również z trudem powstrzymywała uśmiech.
Za to Draco wydawał się
być nieobecny. Z opóźnieniem odpowiadał na pytania i nie brał udziału w ogólnej
rozmowie, choć w stosunku do swoich krewnych zachowywał się bardzo grzecznie.
Mimo że w rzeczywistości irytowały go swoją niewielką bystrością, to jednak nie
miał głowy do przejmowania się nimi.
Jego wzrok przez cały czas
utkwiony był w Hermionie, która roześmiana brała udział w konwersacji,
zwłaszcza z jego matką i Davidem. Patrzył jak kąciki jej ust unoszą się do
uśmiechu po każdym żarcie Blaise’a i jak wyraz oczu zmienia się gdy wsłuchuje
się uważnie w słowa Pansy na temat najnowszych wieści o konflikcie goblinów.
Był nią całkowicie
pochłonięty, zwracając uwagę na każdy szczegół, od małego pieprzyka przy ustachm po głęboki błękit jej sukienki.
Kochał ją.
– Draco? – do jego uszu dotarł jej głos,
więc szybko powrócił do rzeczywistości. Przy stole nie było nikogo, tylko ona zaczytała
się w książce, którą przed chwilą dała jej do przejrzenia Narcyza. Jak mógł
przegapić, że wszyscy wyszli? – Twoja mama ma niedługo urodziny i nie mam
zielonego pojęcia co mogę jej kupić. Czy masz jakiś pomysł?
– Sam jeszcze o tym nie myślałem – przyznał,
przeczesując dłonią jasne włosy. – Ale wiem, że David chce zabrać ją na kilka
dni do Paryża, więc fundowanie jej wyjazdu już odpadło.
Hermiona westchnęła cicho.
Miała niewątpliwie trudny orzech do zgryzienia, bo zupełnie nie wiedziała, co
może dać Narcyzie. Nie chciała znów podarować jej książki, a jak na razie to
był jedyny pomysł, jaki przyszedł jej do głowy.
– I nie myśl też raczej o żadnej biżuterii
– ostrzegł ją blondyn. – Moja mama ma tego tyle, że posiada osobną szafkę na
same naszyjniki.
– Czemu to musi być takie trudne –
jęknęła, zamykając książkę i patrząc z ukosa na niego.
– Doskonale wiesz, że nie musisz jej nic
dawać – powiedział, podnosząc się ze swojego miejsca i unosząc brew do góry.
– Och, wiem, że ona nic ode mnie nie chce.
Ale ja bardzo chcę jej coś dać! Draco, czy jeśli przyjdzie ci do głowy
jakiś pomysł, mogę podpiąć się pod ten prezent? Oczywiście zapłacę za połowę,
cokolwiek by to nie było, bo ja naprawdę nie mam pojęcia…
– Wyluzuj, Hermiono – zaśmiał się lekko.
Widok jej przejmującej się tym tak bardzo, był ujmujący. – Nie ma sprawy.
Odetchnęła z ulgą, również
wstając od stołu. Wzięła do ręki szklankę z wodą i podeszła do okna.
– A tak właściwie, to gdzie wszyscy
poszli? – spytał, marszcząc czoło.
– Twoja mama pokazuje reszcie skrzydło
biblioteki, które odnowiliście, ale ja widziałam je już w zeszłym tygodniu.
Gdzie miałeś uszy, gdy to proponowała? – teraz to ona zaśmiała się cicho,
podchodząc do niego i, nawet nie zdając sobie sprawy z tego co robi, poprawiła
jego lekko przekrzywiony krawat.
Draco wyczuł, że teraz
jest dobry moment na to, co chciał od dawna jej zaproponować. Bał się jej
reakcji, więc z lekką obawą spojrzał na nią.
– Hermiono… – zaczął cicho, a ona zwróciła
swoje oczy ku niemu, posyłając mu pytające spojrzenie.
Przez chwilę trwali w ciszy, a ona bezwiednie oparła się ręką o jego tors.
– Zamieszkaj ze mną.
Dziewczyna zamrugała gwałtownie, nie wierząc, że usta blondyna ułożyły się
w te trzy krótkie słowa. Szklanka z wodą wypadła jej z ręki, ale Draco,
wiedziony niezawodnym instynktem szukającego, złapał ją w locie, przyprawiając
dziewczynę o jeszcze większe zdziwienie.
– Dlacz–czego mi to proponujesz? –
spytała, oszołomiona tą zupełnie niespodziewaną propozycją.
– A dlaczego nie? – spojrzał na nią z
ciepłym wyrazem w oczach i chcą sprawić wrażenie, że jest zupełnie spokojny,
pociągnął łyk wody z naczynia, które trzymał. – Czy to nie byłoby najlepsze
rozwiązanie? Zawsze będę przy tobie, by pomóc ci w razie potrzeby. A po
porodzie i tak byłoby to nieuniknione, nie skazałbym cię na samotne radzenie
sobie z dzieckiem.
Hermiona milczała przez
chwilę, próbując rozważyć wszystkie za i przeciw, co wcale nie było takie
łatwe. Wciąż była oszołomiona tym nieoczekiwanym zwrotem akcji.
– A co z… nami? – spytała w końcu. – Czy
to na pewno dobry pomysł? Nasza dwójka, w jednym mieszkaniu? Nie podpalimy
czegoś, ani nie pozabijamy się po trzech dniach?
– Tak mogło być kiedyś – stwierdził,
wzruszając lekko ramionami. – Ale ostatnimi czasy coś się zmieniło… prawda?
Dziewczyna w końcu
odważyła spojrzeć się prosto w jego oczy. W półmroku salonu wydawały się
świecić jasno jak dwie gwiazdy.
Znanym już Hermionie
ruchem podniósł jej podbródek lekko do góry, a później, jakby robił
najnormalniejszą rzecz na świecie, zetknął ich usta w delikatnym pocałunku.
Choć jej rozum protestował wobec takiego obrotu spraw, jej całe ciało wprost
domagało się jego pieszczot i dotyku. Ostatnią resztką siły woli oderwała się
od niego i spróbowała wyglądać na zagniewaną.
– Draco, nie możesz robić takich
rzeczy – powiedziała, posyłając mu ganiące spojrzenie, na co on tylko
uśmiechnął się lekko. – To trochę komplikuje sprawy, nie uważasz?
– Czemu? – spytał, wciąż nie odrywając od
niej wzroku. Zamrugała kilkukrotnie.
– Jak to czemu? – powiedziała, marszcząc
czoło. – Draconie Malfoy, czy ty nie widzisz, że to wszystko zaczyna być trochę
dziwne i iść bardzo nieodpowiednim torem…
Tym razem pocałował ją
stanowczo, a ona już nie protestowała, wplatając ręce w jego włosy.
– Hermiono Granger, czy ty nie widzisz, że
to jest bardzo odpowiedni tor? – wyszeptał, całując ją jeszcze mocniej,
na ślepo odkładając szklankę, którą trzymał w ręce, na pobliską komodę, tak, by
móc przyciągnąć ją bliżej siebie.
– To jest bez sensu – wymamrotała między
pocałunkami, na co on tylko mruknął gniewnie.
– Cicho bądź, kobieto – odrzekł dobitnie,
chcąc znów ją pocałować, jednak w ostatniej chwili delikatnie odsunął ją od
siebie, widząc otwierające się drzwi jadalni.
Hermiona, nie wiedząc o co chodzi, spojrzała na niego pytająco, ale już po chwili usłyszała głos Narcyzy, wchodzącej do pomieszczenia i szybkim ruchem przygładziła zmierzwione włosy, a potem odetchnęła głęboko. Próbowała zebrać się w sobie, aby nie wyglądać na tak rozbitą i oszołomioną natłokiem wydarzeń, jaką w rzeczywistości była.
Hermiona, nie wiedząc o co chodzi, spojrzała na niego pytająco, ale już po chwili usłyszała głos Narcyzy, wchodzącej do pomieszczenia i szybkim ruchem przygładziła zmierzwione włosy, a potem odetchnęła głęboko. Próbowała zebrać się w sobie, aby nie wyglądać na tak rozbitą i oszołomioną natłokiem wydarzeń, jaką w rzeczywistości była.
***
Narcyza widziała, jak jej syn patrzy na Hermionę. Widziała też, jak ona
spogląda na niego, gdy myśli, że nikt nie widzi.
I choć żywiła do niej wielką sympatię i uważała ją za jedną z najbardziej
inteligentnych kobiet, jakie spotkała, a swojego syna za bardzo mądrego
człowieka, nie umiała nadziwić się tej dziwnej sytuacji, którą sami
spowodowali.
Patrząc wieczorem na swojego pochylonego nad książką męża, miała w głowie
jedną myśl – miłość robi różne rzeczy z ludźmi. Czyż ona nie była tego
najlepszym przykładem?
Kochała Davida. Był mugolem, a ona czarownicą czystej krwi wywodzącą się z
rodu Blacków. Ich miłość wydawała się być idealnym przykładem zakazanej… a
przynajmniej byłoby tak, gdyby czystość krwi jeszcze się liczyła.
Draco i Hermiona stanowili inną parę. Choć ich drzewa genealogiczne
znacznie się różniły, to przecież nie dlatego uciekali od łączącego ich
uczucia, próbując na wszelkie sposoby mu zaprzeczać. Oboje byli po prostu
niesamowicie uparci.
Jakże cieszyła się z tego, że będzie miała wnuka! David tak samo, choć nie
łączyły go z jej synem żadne więzy krwi. To nie miało jednak znaczenia, bo
wiedziała, że stanie się on najlepszym dziadkiem, jakiego mały Caleb mógłby
mieć.
– O czym myślisz? – jej rozmyślania
przerwał głos męża. Zamyślona, nie zauważyła jego przenikliwego wzroku,
spoczywającego na niej już od dłuższej chwili.
– Jestem ciekawa, jak zmieni się nasze
życie w ciągu paru następnych miesięcy – przyznała, biorąc ze stolika kieliszek
wina i siadając obok niego na kanapie.
– Mówisz o narodzinach wnuka? – spytał i
odłożył książkę na bok.
Pokiwała głową, biorąc łyk wina i spoglądając na niego.
– Na pewno będzie to ekscytujący czas dla
nas wszystkich.
– Boję się o Hermionę i Draco –
powiedziała, chwytając jego dłoń. – Dziecko to tak wielka odpowiedzialność… Nie
twierdzę, że sobie nie poradzą, bo zrobią to doskonale… Boję się raczej, że nie
wyjaśnią sobie spraw, które są między nimi. To takie uparciuchy!
– Wiesz, że to ich sprawa – westchnął,
poprawiając okulary na nosie, a drugą ręką gładząc jej dłoń. – Są dorośli,
muszą dojść do tego wszystkiego sami.
– Wiem – stwierdziła, również wzdychając. –
Ale trudno mi na to patrzeć.
– Rozumiem, że chciałabyś im pomóc, tylko
że nie da się ich do niczego zmusić. Naciskając, możesz ich tylko przestraszyć.
I nie martw się tym tak… po dzisiejszej kolacji, mam wrażenie, że w końcu nie
wytrzymają i coś z tym napięciem między sobą zrobią.
– Też to zauważyłeś? – zaśmiała się.
– Nie było to trudne – zauważył i również
uśmiechnął się wesoło. Po chwili jednak spoważniał. – Narcyzo, moja droga, twój
syn w końcu podejmie właściwą decyzję. A Hermiona Granger nie pozostanie mu
dłużna.
***
Miała dać mu odpowiedź jak
najszybciej.
Szepnął jej to, gdy
wychodziła z Malfoy Manor, odprowadzana badawczym wzrokiem Narcyzy. Czy ta
kobieta musiała być tak bardzo przenikliwa?
Lubiła swoje mieszkanie.
Nie była tu długo, ale zdążyła się już przyzwyczaić. Spędzała tu dosyć dużo
czasu, ze względu na ciążę.
Gdyby zamieszkała z
Malfoyem i tak musiałabym pracować w domu, a jego w tym czasie przecież by nie
było. Czym to różniło się od tego, co miała teraz? Wiedziała, że miałaby w nim
oparcie w każdym problemie, mogłaby gotować dla dwojga i zdecydowanie czułaby się
bezpieczniej.
Czemu więc tak bardzo
opierała się temu pomysłowi?
Chyba bała się, że będąc z
nim pod jednym dachem, uczucie do niego zacznie przeszkadzać jej w codziennym
funkcjonowaniu. Gdyby on chociaż starał się czynić to wszystko łatwiejszym,
zamiast z rozmysłem komplikować całą sytuację!
Próbowała wmówić sobie, że
obawia się również opinii ludzi, którzy dowiedzą się o tym, że z nim mieszka,
ale na próżno. Już dawno przestała się przejmować zdaniem obcych osób.
– Chcesz zaryzykować, Hermiono? – szepnęła
do siebie, zaciskając powieki.
I choć pewna część rozumu
nadal pozostała sceptycznie nastawiona do wszystkiego, co było związane z
Malfoyem, już po paru chwilach zaczęła się pakować.
~*~*~*~*~*~*~*~*~
Cześć wszystkim! Z życzeniami na Święta się spóźniłam, ale za to chcę życzyć Wam wszystkiego najcudowniejszego na cały następny rok. Dużo sukcesów, spełnionych marzeń i realizacji postawionych sobie celów!
Wydaje mi się, że rozdział jest przyjemny. By rozwiać wątpliwości, opowiadanie będzie miało mniej niż trzydzieści rozdziałów, nie wiem jednak dokładnie ile!
Jesteście cudowni. Przekroczyłam już ponad 150 k wyświetleń! To jakiś totalny kosmos!
Bardzo Wam za wszystko dziękuję (a dla mojej kochanej Patronuski jak zwykle czapki z głów za betownie!). Do następnego c:
Rozdział był przecudowny! Było w nim wszystko to, co lubię najbardziej, bo pojawiła się i Narcyza, i Harry, i dużo Dramione! :D
OdpowiedzUsuńPropozycja Draco zagięła mnie kompletnie. W ogóle się tego nie spodziewałam, a moje zdziwienie można by było porównać do tego Hermiony, kiedy o tym usłyszała. Myślałam, że będą myśleć o takich rzeczach dopiero później, ale dobrze, że Malfoy postarał się o to już teraz. To miłe z jego strony i cieszę się, że Hermiona zaczęła się już pakować!
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału i, chyba jeszcze bardziej, narodzin małego Caleba.
P.S. Dziękuję za życzenia i również chciałabym Ci życzyć szczęśliwego nowego roku! :)
Dziękuję Ci, kochana! Od początku planowałam coś takiego c:
UsuńI przyznam szczerze, sama nie umiem doczekać się narodzin Caleba! ❤
Bardzo spodobalo mi się to jak piszesz. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :) podoba mi się twój charakter pisania jest taki łagodny i zrozumiały i bardzo działa na wyobraźnię. Życzę ci weny w następnym roku, szczęścia i miłości :) pozdrawiam serdecznie :*
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję <3 Przesyłam całusy!
UsuńN.A.R.E.S.Z.C.I.E! Nareszcie nowa część, nareszcie pogoniłaś Draco, by coś zrobił z ich sytuacją, nareszcie, Hermiona postanowiła zaryzykować i na przekór przyjęła propozycję Draco. Teraz czekam na ich wyznanie uczuć, ale coś czuję, że bd to w ostatnich rozdziałach :<
OdpowiedzUsuńprzekór sobie*
UsuńEh, no co zrobić, skoro są tacy uparci? :D
UsuńDziękuję Ci kochana!
Cudowny! Bardzo podoba mi się pomysł Draco ;). Nie mogę się doczekać narodzin Caleb'a, a trochę mam nadzieje, że urodzi się jako wcześniak :'D. Rozdział fantastyczny, wspaniałe rozwinęłaś akcje i rozwiązałaś parę spraw! Dużo weny życzę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Hariet.
Bardzo, bardzo dziękuję! A wena zawsze się przyda c:
UsuńOjacieniemogę *-*
OdpowiedzUsuńPrzez cały ten rozdział miałam takie dreszcze...zwłaszcza, jak Draco poprosił Hermionę o to, by z nim zamieszkała. To takie cuteeeeee <3 Mówiłam już, że lubię twojego Draco? To nie prawda. Ja go kocham <3
Co tu dużo mówić. Koniec końców wszystko skończyło się dobrze. Teraz tylko czekać aż bobas się urodzi c;
pozdrawiam i zapraszam do siebie
opowiesciznarnii-noweczasy.blogspot.com
Nieskromnie powiem, że też lubię mojego Draco :D
UsuńDziękuję bardzo!
ooo jaka fajna taka sielanka :D
OdpowiedzUsuńPrawda? <3
UsuńOstatnio nie mogłam się doczekać nowego rozdziału, więc przeczytałam wszystko jeszcze raz :D i tyle co skończyłam a tu nowość! Jakie miłe zaskoczenie :)
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest cudowny! Niemal cały czas się uśmiechałam, bo taki był przyjemny! Nie mogę się doczekać narodzin Caleba i tego jak sobie ta dwójka z tym poradzi.
Życzę dużo weny! :)
Pozdrawiam :)
We make our own sense...
They didn't want to get older
Aww, jest mi coś takiego bardzo miło słyszeć! Ogromnie dziękuję <3
UsuńWow.. Cóż.. Jakby to ubrać w słowa?
OdpowiedzUsuńRzeczowo. Rozdział był niesamowity.Dużo Dramione. Napięcie? Ha, idealny synonim miłości pomiędzy tymi, jak ich trafnie nazwałaś, uparciuchami. Bardzo mnie cieszy, że to Draco jako pierwszy wyszedł z propozycją do Hermiony. To było bardzo męskie? Nie wiem, ale bardzo mi się to podobało. Teraz muszę przyznać, że ciekawość zżera mnie od środka. Ciekawe jak im się ułoży, w ich już wspólnym gniazdku?
Czekam i pamiętam.
Pozdrawiam i życzę dużo weny!
Nawet ja jestem ciekawa, jak im się ułoży :D
UsuńDziękuję Ci bardzo!
Rozdział bardzo fajny ;) było dużo dramione, które uwielbiam! Ten ich wspólny poranek bardzo słodki oby więcej takich ;) mam nadzieję, że Hermiona się zgodzi i zamieszkają razem
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny
Pozdrawiam
Arcanum Felis
http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/
Dziękuję! c:
UsuńJaki uroczy początek :3 Szczerze, nie mogę się już doczekać ostatniego rozdziału, ponieważ bardzo chcę zobaczyć ich postanowienia zmian i w ogóle ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ostatnie rozdziały mam akurat bardzo dokładnie zaplanowane, więc ja już wiem jak to bedzie wyglądać!
UsuńDziękuję c:
Czekałam długo! Było warto! Świetny rozdział, a twój Malfoy mnie rozczula, taki tajemniczy, zdrcydowany, męski i słodki... Uwielbiam. ♡ Czekam na następny rozdział! Pozdrawiam i też spóźnione Wesołych Świąt. Szczęśliwego Nowego Roku! Wróć do nas z nowym zapałem i rozdziałem! :D
OdpowiedzUsuńDP
Wszystkiego dobrego i bardzo Ci dziękuję <3
UsuńCudowny rozdział. Bardzo przyjemnie się czytało. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Papa
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńZamieszkają razem, o Merlinie oni naprawdę to zrobią! Jak się się cieszę. Draco jest genialny. W końcu wziął sprawy w swoje ręce. Zakochałam się w jego rozmaitych przemyśleniach dotyczących Hermiony. Są po prostu perfekcyjne. Jedyne co mnie martwi, to że tak niewiele zostało do końca.
OdpowiedzUsuńhttp://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/
Koniec niestety kiedyś musi przyjść! Taka kolej rzeczy.
UsuńDziękuję Ci bardzo, jak zwykle, uwielbiam Twoje komentarze! <3
Czy ja wspominałam już, że uwielbiam betować Twoje rozdziały? I nie chodzi nawet o to, że roboty mam naprawdę mało, jakieś kosmetyczne poprawki :D Po prostu lubię być pierwsza po Bogu :D Czytając (a wiesz, że w tym czasie pisałam Ślady :P) jak zwykle byłam zachwycona, bo jakaś taka pewność na mnie spłynęła, że to już końcówka, że już nic złego się nie wydarzy, że będzie sielankowo :D Jak ja się cieszę, że ta uparta oślica, jaką jest Hermiona, się zgodziła i zabiera dupsko w troki :D I świadomość Malfoya, że ją kocha-no wreszcie, jaki ten facet jest czasami tępy, przecież kocha ją mniej więcej od dziesięciu rozdziałów "helloł?". Dobrze, że wreszcie to do niego dotarło :D No i jest Narcyza (daj jej więcej, błagam!!!) Co ja tu jeszcze mogę poza życzeniami wspaniałego roku...? A, tak! Czekam na "masz chwilę by zbetować mi rozdział"? Serio xD, bierz się za pisanie :* Świetna robota :)
OdpowiedzUsuńAww, moja droga, bardzo Ci dziękuję <3
UsuńTak szczerze, to już zaczęłam pisać, jakoś tak mnie natchnęło na początek! Faceci to czasem takie tępaki, no nie? :D
*Epicki opad szczeny*
OdpowiedzUsuńJa... ja nie mam słów na ten fanfic *-*
To jest coś czego nie da się opisać słowami, ot tak codziennego użytku. Tu nawet zwykłe 'przewybitnie' nie pasuje.
Dlatego pozwól, że ominę te słodkości (wypisz je sobie i przeczytaj - to dobrze robi na wenę) i przejdę do... czwgoś innego ��.
Otóż styl pisania.. i znowu te słodkości.
Pomysł niespotykany - ot, taka zwykła sielanka.
Ale to co się tu dzieje... Narcyza i David najlepsi dziadkowie of kors ^-^
Nadal nie wiem czy nie wolałabym w Twojej wersji Hansy. Tak, to trzeba przemyśleć.
Wyobraziłam sobię Wrasleykę w kasztanowych, prostych z bordowymi refleksami włosach - i to jest jak na razie mój najlepszy wymysł bohaterów tej historii ��.
I oni - D i H ��! To jest para forever i ever i koniec, o. Tyle.
Tak więc: chcę więcej c: - jak wszyscy :')
Ale czekam cierpliwie.
W New Roku dużo weny, uśmiechu, zdrowia i czasu. Bo tego ludziom często braknie.
No i żebyźmś nam jeszcze jedno opowiadanko napisała :)
Szczęśliwego!
Nieparzysta.
Rozdział boski po prostu cudny :D Cieszę się ze zamieszkają razem :) Mam nadzieję że dodasz szybko nowy rozdział nie mogę się doczekać <3
OdpowiedzUsuńHej Kercia! Musze przyznać, że dopiero niedawno przekonałam się do fanfików i znalazłam kilka fajnych ale Twój jest zdecydowanie najlepszy! Podoba mi się to, że nie ma zbędnego erotyzmu (niektórzy ze swoich opowiadań robią drugie ,,50 twarzy...) albo powrotu Voldemorta (to jak odgrzewanie starego kotleta). Uwielbiam język jakim piszesz i muszę przyznać, że Twoje opowiadanie wciągnęło mnie bardziej niż niektóre tomy HP. Miałam też zamiar napisać własne opowiadanie ale po przeczytaniu twojego straciłam zapał bo na pewno byłoby gorsze. Od siebie chciałabym Ci życzyć szczęśliwego Nowego Roku i dużo weny!~M.
OdpowiedzUsuńC U D O W N E !
OdpowiedzUsuńFantastyczny rozdział! Nareszcie, długo czekałam na propozycję Dracona <3 Nie mogę się doczekać kolejnego :D
OdpowiedzUsuńNo i tak właśnie, w parę godzin, przeczytałam Twój fenomenalny blog! <3 ja chcę więcej, nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Szczęścia i weny w nowym roku ;)
OdpowiedzUsuńRozdział jest FE-NO-ME-NAL-NY!!
OdpowiedzUsuńCo ja gadam. Cały blog jest FENOMENALNY.
Cieszę się, że wyjaśniła się sprawa z Nottem, ale nie umuem oprzeć się wrażeniu, że coś jeszcze się wydarzy... Ale to tylko moje przypuszczenia.
Gdy Draco zaproponował Hermionie wspólne mieszkanie, byłam pod wrażeniem i byłam przekonana, że ona się zgodzi. Szczególnie po fragmentach z samotnością Hermiony i myślami Dracona, że chciałby mieć takie poranki codziennie...
Podsumowując, uwielbiam Twojego bloga! Wszystko, co tutaj stworzyłaś jest absolutnie perfekcyjne. W każdym rozdziale nas zaskakujesz, i mam nadzieję że będziesz to robiła do końca ( bardzo dalekiego końca!)
Nie wiem, czy wcześniej komentowałam, jeśli nie, to przepraszam i obiecuję się poprawić :)
Życzę weny i pozdrawiam
Werux
Ojeju nwm jak to opisać??? Piękne , wspaniałe , cudowne!!!!! Kiedy następny rozdział??
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że Twoje opowiadanie zaczęłam czytać dziś rano. I tak mnie wciągnęło, że przeczytałam aż do tego rozdziału (bo niestety więcej nie ma :)). Bardzo mi się podoba w jaki sposób prowadzisz tego bloga. Chętnie się go czyta. A co do rozdziału.. to spodobał mi się ogromnie! Cieszę się, że w końcu Draco postanowił zrobić kroki w stosunku do Hermiony. I ta przeprowadzka! Świetny pomysł. Życzę dalszej weny i nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału ♥ :)
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie opisuje jedno słowo:
OdpowiedzUsuńMIAZGA !!!
Powiem nawet, że jest to jedno z lepszych Dramione, które czytałam.
Z niecierpliwością czekam :*****
+pozdrowionka ;3
Boże, czytając ten rozdział, piłam herbatkę, ponieważ jestem chora no i leżę sobie w łóżeczku pod kołderką. I gdy doszłam do momentu, kiedy Draco zaproponował Hermionie mieszkanie o mało się nie zakrztusiłam, a moje koleżanki z pokoju spojrzały na mnie dziwnie :D Ja się zaczęłam śmiać a one, wiesz, jeszcze dziwniejsze spojrzenie :D Ale nieważne :D
OdpowiedzUsuńTak mnie zaskoczyłaś jego propozycją! Niby wiedziałam, że wszystko zmierza ku dobremu końcowi, ale jakoś w ogóle nie pomyślałam, że mogliby zamieszkać razem.
A czytając ostatnią myśl Hermiony, krzyczałam do niej w myślach "Tak, chcesz tego, Hermiono!"
Narcyza jest taka... mądra, spostrzegawcza? Uwielbiam ją taką. Zwykle wydaje się dystyngowana, jak jakaś królowa, chłodna, przynajmniej ja mało opowiadań przeczytałam, gdzie była tak miła i rodzinna.
Stuprocentowo zgodzę się z komentarzem powyżej! Za każdym razem, kiedy przeczytam Twój rozdział czuję się dosłownie zmiażdżona. Zawsze napiszesz coś, co zwali mnie z nóg. Tym razem to była propozycja zamieszkania razem ;)
Ah, no i Draco taki kochany! Tylko Hermiona jak zwykle jeszcze uparta, ale przeczytawszy ostatnie zdanie, nabrałam nadziei :)
Oh, zapomniałam wspomnieć o ich wspólnym poranku! Wyglądało to tak naturalnie, jakby codziennie wstawali razem, jedli śniadanie, pili kawę, rozmawiali, a później sprzątali. Mam nadzieję, że ta jednorazowa akcja wkrótce będzie tą codziennością. Znając ich charakter nie będzie to nudna, szara codzienność, ale kolorowa i pełna humoru :D
Wybacz ogromne spóźnienie i oczywiście za tak chaotyczny komentarz, ale jak wspominałam jestem chora i nie czuje się na siłach, by uporządkować swoje myśli. Mam nadzieję, że nie będą zbyt zawiłe ;)
Pozdrawiam Cię cieplutko!
Zuza <3
♡♡♡
OdpowiedzUsuńMatko!! Jak możesz przerywać w takim momencie?? Najpierw stopniowo zbudowałaś napięcie, a na koniec zostawiłaś je! Zaraz umrę z przejęcia, napięcia i euforii. 3mam kciuki, żeby rozdział jak najszybciej się pojawił ;) :*
OdpowiedzUsuńMasz już termin dodania kolejnej części?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Superaśny rozdział!! Nareszcie się jej o to zapytał!!! Wiedziałm, że Hermiona prędzej czy później zgodzi się z nim zamieszkać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Luna