środa, 25 listopada 2015

21. Miłość wszystko zwycięża i my ulegamy miłości.








Następnego ranka, Hermiona obudziła się, czując delikatne ruchy dziecka. Zdążyła się już przyzwyczaić do aktywności swojego maluszka, ale za każdym razem sprawiało jej to ogromną przyjemność.

Ponieważ rozpoczynał się szósty miesiąc ciąży, jej brzuch osiągnął już pokaźne rozmiary. Cieszyła się, że ma za sobą etap porannych mdłości, ale teraz musiała liczyć się z całą gamą innych dolegliwości.


– Damy radę – powiedziała cicho, zwlekając się z łóżka, by otworzyć okno dobijającej się do niego sówce, niosącej w dziobie Proroka Codziennego.

Wzięła gazetę pod pachę i ruszyła do kuchni. Z racji coraz częstszego spędzania całych dni w domu, jej lodówka była solidnie zaopatrzona. Zawsze była szczupłą osobą, ale lubiła sobie od czasu do czasu dogodzić, a zwłaszcza teraz, gdy jej ciążowe zachcianki stawały się coraz bardziej wymyślne. Przez cały wczorajszy dzień miała wielką ochotę na pizzę, więc postanowiła, że poświęci trochę czasu i dzisiaj upiecze sobie ją na obiadokolację.

Wstawiła wodę na herbatę i wyciągnęła z lodówki składniki na jajecznicę, odrzucając na stolik Proroka Codziennego. Gdy śniadanie było gotowe, usiadła przy stole i zaczęła leniwie przerzucać strony gazety.

Widelec wypadł z jej ręki i potoczył się z głośnym brzdękiem po podłodze, gdy zamiast spodziewanych relacji ze zlotu w Danii, zobaczyła fotografię Michaela Cane’a, a pod nim wielki napis:

“SAMOBÓJSTWO PRACOWNIKA SZPITALA ŚW. MUNGA”

Jak w transie zaczęła czytać krótką notę, opisującą całe zdarzenie. Wstała, nieskutecznie próbując opanować drżenie rąk i ruszyła do salonu.

Na kanapie leżała torebka, w której spokojnie spoczywała brązowa koperta. Wzięła zawiniątko do ręki, lustrując je uważnie. Zupełnie o tym zapomniała. A teraz okazało się, że może mieć w rękach list samobójczy asystenta Malfoya…

Nie myśląc wiele, rozerwała papier i wydobyła ze środka staranie złożony pergamin. Przełykając szybko ślinę, przysiadła na stoliku do kawy i zaczęła czytać. List napisany był koślawym pismem, a w wielu miejscach słowa były poprzekreślane i nieraz trudno jej było zrozumieć ich sens.


Hermiono,

Żałuję, że nie mogliśmy poznać się bliżej. Wydajesz być się bardzo interesującą osobą. Nie piszę jednak tego listu po to, aby prawić Ci komplementy. Choć wierz mi, w tym momencie chciałbym zrobić wszystko, żeby w jakiś sposób wynagrodzić Ci krzywdy, których dostałaś również z mojej winy. Tak, Hermiono. Z mojej cholernej winy.

Już się domyślasz, prawda? To nie Malfoy wysłał Ci zaklętą paczkę. To byłem ja. Włamałem się do jego gabinetu, widząc, że jest prawie nieprzytomny po nocce w szpitalu. To ja podkradałem eliksiry ze szpitalnych zapasów. To wszystko były moje działania. Przyznaję się do tego i gdy skończysz czytać ten list, proszę, zanieś go do Pottera, aby oczyścić Malfoya ze wszelkich zarzutów.

Wiem, jakie pytanie ciśnie Ci się na usta. Dlaczego?

Chyba po prostu byłem zazdrosny. Draco Malfoy, mimo swojej nieciekawej przeszłości, zajmował jedno z najwyższych stanowisk w Szpitalu Św. Munga. Był najmłodszym ordynatorem w historii. A ja musiałem być jego asystentem.

Gdy Nott się do mnie odezwał, odebrałem to jako szansę. Wiedział, za który sznurek pociągnąć, by mnie namówić. Teraz wydaje mi się, że było to tak dawno temu…

Początkowo miałem tylko zrobić parę rzeczy, które miałyby wrobić Malfoya i tym samym awansować mnie na jego stanowisko. Nott ani razu nie poruszał tematu Ciebie. Nie wiedziałem, że moje działania posłużą, by Cię skrzywdzić. Myślałem, że mam wszystko pod kontrolą, myślałem, że to ja jestem panem sytuacji. Srogo się przeliczyłem.

Nott od początku wiedział co robi, a ja z biegiem czasu zacząłem coraz bardziej gubić się we wszystkim. Gdy pierwszy raz odmówiłem wykonania zadania, bo zacząłem uświadamiać sobie, że to co robię jest okropne i po prostu złe – dostałem Cruciatusem. Nie chcę się tłumaczyć i prosić o zrozumienie… ale tak było. Gdy chciałem się wycofać, zostałem zmuszony do kontynuowania działań, co coraz bardziej pogrążało mnie w depresji. Nie umiałem się na niczym skupić, a codzienne obcowanie z Malfoyem w pracy, a czasem spotykanie tam Ciebie, było dodatkowym koszmarem. Nie mogłem jednak nic powiedzieć, bo Nott związał mnie Wieczystą Przysięgą.

I tak dochodzimy do ostatniego punktu. Przeprosiłbym, ale czy to ma jakieś znaczenie? Wiem, że teraz już nic go nie ma. Sprawy zaszły zdecydowanie za daleko, już dawno temu. W kopercie znajdziesz adres, który niezwłocznie przekaż Potterowi. Mam nadzieję, że to zakończy sprawę. Sam też muszę pewne sprawy skończyć. Skoro czytasz ten list, to już pewnie to zrobiłem.

Życzę wszystkiego dobrego dla Ciebie i Twojego dziecka.
Michael Cane


Gdy przeczytała ostatnie słowa, pergamin wypadł z jej ręki, a ona zamarła w bezruchu. Tkwiąc tak kilka minut, nie mogła uwierzyć w to, co właśnie się stało. Jeszcze wczoraj rozmawiała z tym człowiekiem, a dzisiaj…

Potrząsnęła delikatnie głową, wstała i podeszła do okna. Marcowa pogoda nie rozpieszczała przechodniów; duże krople deszczu spadały na chodnik, tworząc sporej wielkości kałuże.

Dzień został stworzony, żeby opłakiwać zmarłego.



***


– Proszę! – zawołał Harry, gdy rozległo się pukanie do drzwi.

– Szefie, Hermiona Granger do pana – usłyszał głos swojej sekretarki i uśmiechnął się do siebie.

– Wpuść ją, Liso.

Hermiona weszła do pomieszczenia, a Harry od razu zorientował się, że coś jest nie tak. Jego uśmiech momentalnie zgasł, a on wstał i wyszedł zza biurka.

Dziewczyna miała bladą twarz i poruszała się z niecodzienną dla niej niepewnością. Coś było na rzeczy, zdecydowanie.

– Co się stało? – spytał od razu, a ona uniosła oczy i spojrzała na niego smutno. Z jej płaszcza kapała woda, więc bez słowa zdjęła go i odwiesiła na wieszaku w kącie. Przez chwilę stali w milczeniu, ale później Hermiona podała przyjacielowi brązową kopertę, którą wyciągnęła z małej torebki wiszącej przy jej boku.

Harry spojrzał na zawiniątko i zmarszczył brwi. Z pytającym wyrazem twarzy otworzył kopertę i wyciągnął dwa skrawki pergaminu.

– Co to za adres? – spytał, najpierw sięgając po ten mniejszy. Hermiona gestem zachęciła go do przeczytania treści listu.

Podczas gdy Harry zagłębił się w lekturze, ona obserwowała jego zmieniający się wyraz twarzy. Gdy skończył, podniósł oczy i spojrzał na nią, będąc wyraźnie w szoku.

– Nawet przez myśl mi nie przeszło… – powiedział cicho i westchnął. Podszedł do Hermiony i zamknął ją w uścisku. Znajomy zapach dotarł do jej nozdrzy, a ona rozluźniła się nieco.

– Miejmy nadzieję, że to rzeczywiście wszystko zakończy – szepnęła, a w jej sercu zakiełkowała nadzieja.

Harry niezwłocznie powiadomił resztę aurorów i od razu udali się na miejsce. Mieli nadzieję znaleźć tam Notta, choć bali się, że zdążył ulotnić się, gdy tylko usłyszał o śmierci Cane’a. Hermiona tymczasem, czekając na wieści, próbowała zabić czas w swoim biurze, porządkując szafki z niepotrzebnych dokumentów. Spędzała tu ostatnio coraz mniej czasu, a większość papierów straciła już swą ważność.

Dwie godziny później nadal nic nie było wiadomo, a ona zdążyła już przejrzeć większość szuflad. Zaklęciem wyczyściła również podłogę i wszystkie meble, a w powietrzu zaczął unosić się delikatny zapach konwalii.

Pukanie do drzwi wyrwało ją z letargu, w który wpadła, zawieszając wzrok na rysunku znalezionym pod stertą raportów, który dostała kiedyś od Jamesa.

– Proszę – powiedziała nieco ochrypniętym głosem. Do środka wkroczył Draco.

Wystarczyło jedno spojrzenie w jego stronę, by przekonać się, że wieści już do niego dotarły. Najprawdopodobniej, w ciągu tych dwóch godzin, które ona spędziła w gabinecie, zdążyły obiec już pół Ministerstwa.

Malfoy podszedł do niej, opierającej się tyłem o biurko, i przysiadł obok. Zlustrowała go wzrokiem – miał na sobie ciemny sweter, a na niego zarzuconą szatę uzdrowiciela. Najwyraźniej dopiero wrócił z dyżuru.

– Jak się trzymasz? – spytała, wiedząc, że to on najprawdopodobniej potrzebuje z nich wszystkich najwięcej wsparcia. W końcu Michael był jego osobistym asystentem i spędzał z nim praktycznie większość swojego czasu w szpitalu.

– Chciałbym powiedzieć, że dobrze – powiedział cicho, nie odrywając oczu od rysunku, który trzymała w rękach. – Ale tak nie jest. Co to?

Hermiona zmarszczyła brwi, nie wiedząc o czym mówi, a Malfoy wskazał palcem na kartkę.

– Och, dostałam to kilka miesięcy temu od Jamesa. Robiłam dziś porządki i znalazłam w którejś z szuflad.

Na jego twarzy pojawił się blady uśmiech, gdy wziął obrazek do ręki. Przedstawiał Hermionę i jej chrześniaka na łące.

– Twoje włosy zostały naprawdę wiernie odwzorowane – mruknął, pokazując na loki, które młody Potter narysował nieproporcjonalnie duże, tworząc na jej głowie istny busz.

– Ej! – oburzyła się i uderzyła go w ramię, a on złapał się za nie teatralnie i pokręcił głową
.
– Jesteś agresywna. Jeśli nasz syn będzie wdawał się w bójki, to przez twoje geny.

Hermiona westchnęła, ale uśmiechnęła się pod nosem. Spoważniała jednak w momencie, gdy Draco odłożył obrazek na biurko i spojrzał na nią nieco smutno.

Po chwili ciszy, oparła głowę na jego ramieniu. Nie chciała, żeby którekolwiek z nich czuło się krępująco w swoim towarzystwie i cieszyła się, że znów mogli porozmawiać normalnie, nawet jeśli w tak niecodziennych okolicznościach.

Draco przyznał przed samym sobą, że właśnie tego teraz potrzebował. Jej ciepła, zapachu i po prostu bycia przy nim. Siedzieli w tym wszystkim razem, czy tego chcieli, czy nie.

– Ufałem mu – powiedział po prostu.

– Wiem – westchnęła. – Czasem tak się zdarza. Trzeba to przejść i żyć dalej, chyba nie ma innego wyboru.

Czuję się winny przyznał po kolejnej chwili ciszy, a ona podniosła głowę z jego ramienia i spojrzała na niego ze zdumieniem. Chodziło o mnie, a to ty ucierpiałaś. Gdyby Michael nie pomógł Nottowi, wszystko potoczyłoby się inaczej.

– Upadłeś na głowę? – spytała poirytowana. – Doskonale wiesz, że to nie twoja wina. Nie możesz brać za to odpowiedzialności…

– Wiem, wiem – przerwał jej, nie chcąc kłócić się w takim momencie. – To nie zmienia jednak tego, co czuję. Gdybym mógł cofnąć czas, nigdy nie zatrudniłbym Cane’a, a wtedy…

– Każdy z nas coś by zmienił, mogąc cofnąć czas – teraz ona weszła mu w słowo. – Ale wiele rzeczy się już stało i nie możemy nic na to poradzić. Nie warto gdybać.

Patrzyła prosto w jego oczy, a jemu zrobiło się trochę lżej na sercu.

– Poza tym… – stwierdziła jeszcze, wstając i prostując się. – Tak widocznie miało być.

Draco zamrugał parę razy.

– Masz jakieś wieści od Pottera? – spytał, a ona pokręciła głową.

– Chyba jeszcze nie wrócili. Nie będę na nich czekać, bo tylko zmarnuję tutaj czas, więc wrócę do domu. Mam trochę papierkowej roboty, a gdy Harry wróci na pewno się ze mną skontaktuje.

Blondyn pokiwał głową i bezwiednie przeczesał palcami włosy.

– Muszę wracać na dyżur. Wyrwałem się stamtąd tylko na chwilę – powiedział, wstając i ruszając w stronę wyjścia.

– Hmm, Draco? – zatrzymała go, a on uśmiechnął się lekko. Draco. – Moje ciążowe hormony zachciały dziś na kolację domową pizzę, więc jeśli nie zaplanowałeś niczego na wieczór i masz ochotę na trochę niezdrowego żarcia, to zapraszam.

– Za nic nie przegapiłbym takiej okazji – odparł, posyłając jej jeden ze swoich najpiękniejszych uśmiechów i wychodząc z gabinetu.

Hermiona opadła na fotel, a nadzieja, że wszystko będzie dobrze, rozpierała ją od środka.


***


Tak jak przypuszczała, Ministerstwo aż huczało od najnowszych wieści. Sprawa, nad którą wszyscy męczyli się tak długo, w końcu miała jakieś postępy. Aurorzy jeszcze nie wrócili i nikt tak naprawdę nic nie wiedział, więc to tylko podsycało atmosferę niepewności, ale również wielkiej nadziei.

Przemierzała korytarze szybkim krokiem, nie chcąc, by ktoś zwrócił na nią uwagę. Nie miała ochoty na tłumaczenie się nikomu z tej całej sytuacji. Przekazała Harry’emu co musiała przekazać, a on powinien zająć się resztą.

Gdy wyszła na zewnątrz, szybko złapała taksówkę, bo zaczynało padać. Ciemne chmury gromadziły się na niebie, zapowiadając mocną ulewę.

Przez tych kilka miesięcy przyzwyczaiła się do jeżdżenia samochodami, choć w sumie nie miała większego wyboru. Aportacja nigdy nie sprawiała jej trudności i przywykła do korzystania z niej na co dzień. Musiała jednak z niej zrezygnować ze względu na ciążę, choć czasem cieszyła się z tego faktu. Lubiła przemierzać Londyn, patrząc zza szyby taksówki na tętniące życiem miasto.

Tak jak kiedyś powiedział jej Draco – jazda samochodem była odprężająca, pozwalała się wyciszyć i pomyśleć. Wprawdzie nie widziała siebie za kółkiem, ale wystarczał jej fakt, że mogła podróżować jako pasażer.

Uwielbiała Londyn. Choć wychowała się poza miastem, to właśnie jemu oddała całe swoje serce. I choć czasem miała dosyć zawrotnego tempa, w jakim wszystko się tu toczyło, wystarczała chwila w samotności w swoim mieszkaniu, by znów czuła się dobrze.

Nie umiałaby zrezygnować z życia w tym miejscu. Uwielbiała spacery po zatłoczonych ulicach, londyńskie parki i muzea, które zwiedzała przynajmniej raz na dwa miesiące. Uwielbiała klimatyczne knajpki i Trafalgar Square. Uwielbiała też jeździć metrem, choć rzadko jej się to zdarzało.

Miejsce, w którym było jej mieszkanie, miało w sobie to coś. Znajdowało się naprawdę niedaleko centrum, ale stało tutaj pełno domków jednorodzinnych i nie odczuwało się hałasu wielkiego miasta. Lubiła spacerować po okolicy, bo wszystko wydawało jej się tu bardzo spokojne, a często potrzebowała takiej odskoczni.

Weszła do mieszkania, odwiesiła płaszcz na wieszak i rzuciła torbę na stolik. W kuchni znalazła niedojedzoną jajecznicę, którą zostawiła tu tego ranka, a jej żołądek głośno oznajmił, ze czas na lunch.

Robiąc sobie kanapki, miała wrażenie, że całe tygodnie, a nie kilka godzin, minęły od porannych wydarzeń.

Usiadła na kanapie w salonie i włączyła telewizor. Choć rzadko go używała, nie umiała zmusić się, żeby go wyrzucić – był jednym ze sprzętów, które zabrała z domu rodziców po ich śmierci.

Zaczęła przerzucać kanały bez zastanowienia, aż w końcu zatrzymała się na programie kulinarnym. Pogryzając kanapki, zastanawiała się, czy ma wszystkie składniki do zrobienia ciasta na pizzę, a później przypomniało jej się, że przecież nie ma mąki, którą wykorzystała ostatnio do naleśników.

Obraz zaczął szumieć, więc wyłączyła telewizor. Zaniepokojona, wstała z kanapy i podeszła do okna. Na zewnątrz rozpętała się istna wichura – drzewa uginały się pod naporem wiatru, a deszcz siekał w okno.

Jęknęła cicho. Sklep był kilka ulic od jej domu, ale przecież nie mogła wyjść na dwór w taką pogodę! Postanowiła przeczekać najgorszy moment, wracając do pracy, którą przerwała poprzedniego wieczoru. Choć robiła dużo, miała wrażenie, że dokumentów do sprawdzenia, a także raportów do napisania, nie ubywało.

Nawet nie zwróciła uwagi, kiedy minęła trzecia godzina jej pracy, a za oknem nadal szalał dziki wicher i zacinający deszcz. Była jednak już piętnasta i musiała zacząć przygotowywać pizzę, jeśli chciała zdążyć do przyjścia Malfoya. Przed wyjściem z Ministerstwa, wysłała do niego sowę, że ma być u niej o osiemnastej, bo zorientowała się, że przecież nie umówili się na konkretną godzinę.

Wstała od stołu, rozprostowała się i sprzątnęła dokumenty jednym ruchem różdżki. Westchnęła cicho, ale ubrała się ciepło, narzucając na siebie płaszcz oraz długi szal i z parasolem w ręce wyszła z mieszkania.

To tylko parę ulic, próbowała się pocieszać, choć z marnym skutkiem.

Światło na korytarzu nie chciało się zapalić, więc zaklęła cicho. Widocznie nastąpiło jakieś spięcie. Już chciała sięgnąć po różdżkę, którą jak zwykle trzymała w kieszeni płaszcza, gdy odbiła się od czegoś twardego i bardzo mokrego.

Lumos – usłyszała, a na korytarzu zrobiło się trochę jaśniej. Tym czymś twardym i mokrym, okazał się być Draco Malfoy. Z długiego czarnego płaszcza, który miał na sobie, kapała woda. Hermiona zauważyła jednak, że jego jasne włosy, które jak zwykle znajdowały się w artystycznym nieładzie, pozostały suche.

– Czemu chodzisz w ciemności po korytarzu? – spytał, unosząc brwi, a dziewczyna skrzyżowała ręce na piersi.

– Właśnie miałam zapalić sobie różdżkę – powiedziała. – Idę do sklepu. Myślałam, że umówiliśmy się na szóstą?

Draco spojrzał na nią z niedowierzaniem.

– Chyba sobie żartujesz. W taką pogodę? Przyszedłem, bo stwierdziłem, że możesz czegoś potrzebować, a przecież nie możesz się aportować.

– Jak już mówiłam, idę do sklepu, nie musisz nic przynosić, dzięki za troskę – stwierdziła, omijając go i ruszając w stronę schodów. – Widzimy się o szóstej!

Nie uszła nawet trzech kroków, gdy powstrzymało ją jego silne ramię.

– Nie żartuj sobie ze mnie, Granger – powiedział, trzymając ją stanowczo. – Nie dam ci łazić w takim deszczu.

Mam parasol, Malfoy – odrzekła, podkreślając fakt, że znów zwrócił się do niej po nazwisku.

Jesteś niemożliwa. – pokręcił głową w niedowierzaniu. – Czego ci zabrakło?

Mąki, ale sama po nią pójdę – warknęła, próbując wyszarpnąć się z uścisku blondyna. Nie znosiła, kiedy ktoś zaczynał jej rozkazywać, a poza tym jego dotyk nieodpowiednio na nią działał.

Postanowiła, że sama pójdzie kupić potrzebny jej składnik i nie miała zamiaru tak łatwo odpuścić.

Malfoy westchnął i przez krótką chwilę przyglądał jej się badawczo.

– W takim razie nie mam wyjścia.

Dalej wszystko potoczyło się bardzo szybko. Zszokowana Hermiona nie zdążyła nawet nic powiedzieć, kiedy otworzył zaklęciem drzwi do jej mieszkania, wziął ją na ręce i wyjął z kieszeni jej różdżkę, a później wszedł do środka. Odstawił ją szybko na ziemię, zamknął drzwi i zablokował je zaklęciem.

– MALFOY, DO JASNEJ CHOLERY! – usłyszał pół sekundy później. – CO TO NIBY MIAŁO BYĆ?

– Sama tego chciałaś – powiedział spokojnie, patrząc jak klamka porusza się, co znaczyło, że Hermiona bezskutecznie próbowała otworzyć drzwi. Wiedział, że mu się za to dostanie, ale nie dbał o to. Przynajmniej nieźle będzie się bawił, obserwując wściekłą dziewczynę. – Będę za godzinę z mąką! Muszę się tylko przebrać, bo dopiero wróciłem ze szpitala. Pomogę ci zrobić pizzę. Potrzebujesz czegoś jeszcze?

Ton jego wypowiedzi był tak swobodny, że w Hermionie krew dosłownie zawrzała.

– Nie ujdzie ci to na sucho, wierz mi! – wściekły głos byłej Gryfonki przeszył powietrze. Draco roześmiał się, na co dziewczyna praktycznie zawarczała.

– Rozumiem, że to miało znaczyć nie – powiedział i uśmiechnął się szeroko, choć tego ona nie mogła zobaczyć. – Do później! – rzucił jeszcze, śmiejąc się do siebie i swobodnym krokiem opuszczając korytarz.


***


Ten mężczyzna doprowadzał ją do szewskiej pasji. Dlaczego właśnie w nim musiała się zakochać?

To pytanie drążyło jej dziurę w mózgu, gdy z niecierpliwością dreptała w kółku po mieszkaniu, po tym jak zamknął ją w środku.

Nie mając większego wyboru, zaczęła przygotowywać pozostałe składniki na pizzę. Choć była na niego zła, bo jak zwykle dopiął swego i zachował się w stosunku do niej niesamowicie despotycznie, to w głębi duszy cieszyła się, że mogła siedzieć w ciepłym mieszkaniu, zamiast przedzierać się przez deszcz i wiatr.

Właśnie zaczęła zajmować się warzywami, gdy usłyszała kliknięcie zamka, a później dźwięk otwieranych drzwi.

Wyszła z kuchni, w jednej ręce trzymając nóż, którym dopiero co kroiła paprykę.

– Draco Lucjuszu Malfoyu – powiedziała, patrząc groźnie na mężczyznę, który zdejmował płaszcz. W ręku trzymał siatkę z zakupami, a na jego ustach błąkał się uśmiech.

– Hermiono Jean Granger – odpowiedział radośnie, zwinnie ją wyminął i wszedł do kuchni, by rozpakować zawartość torby na stół.

Hermiona westchnęła bezsilnie i podążyła za nim z kwaśną miną. Obserwując, jak Draco oprócz mąki wyciąga również dwie butelki coli, nie mogła się jednak nie uśmiechnąć.

– Kupiłeś nam Coca–Colę? – spytała z niedowierzaniem.

Wzruszył ramionami.

– Nigdy tego nie piłem, ale mugole chyba uważają to za niezdrowy napój, prawda? Skoro robimy pizzę, to będzie pasować – powiedział, zadziwiając Hermionę swoją wiedzą.

– Ciekawe, czy ci zasmakuje. – uniosła brwi. Spojrzał na nią, a na jego twarzy malowała się determinacja.

Jak mam pomóc? spytał, podwijając rękawy brązowego swetra, opinającego się mocno na jego torsie.

Hermiona chwilę nie odpowiadała, stojąc ze skrzyżowanymi na piersi rękami nieopodal drzwi. W końcu jednak westchnęła ze zrezygnowaniem, obserwując jak Draco uśmiecha się triumfalnie.

– Krój te warzywa – powiedziała, wciskając mu w rękę nóż, a ona sama zajęła się przygotowaniem ciasta.

– Nie lubisz używać w kuchni magii? – bardziej stwierdził, niż spytał, zabierając się do pracy.

– Nieszczególnie – przyznała, otwierając paczkę mąki i odmierzając proporcje. – Tylko czasem to robię, gdy naprawdę mi się nie chce, albo gdy nie mam czasu. Lubię gotować i każdy etap sprawia mi przyjemność.

Draco pokiwał głową ze zrozumieniem. Już kilka minut później pogrążyli się w rozmowie na temat zlotu w Danii.

Hermiona czuła się niesamowicie swobodnie, a jej humor znacznie się poprawił. Draco, oprócz pokręconego charakteru, posiadał również dużą wiedzę, także ich rozmowa zdecydowanie jej nie nudziła. Z każdym słowem uświadamiała sobie, jak bardzo go lubi i choć potrafił ją zirytować jak nikt inny, nie wyobrażała sobie, że mogłoby go zabraknąć w jej życiu.

Blondyn zaś nie mógł powstrzymać się od zerkania na nią ukradkiem. Choć ubrana była w luźny dres i bluzę, na którą zarzuciła fartuszek, wyglądała jak bogini, a gdy jej twarz rozjaśniał uśmiech, niemożliwym było odwrócić od niej wzrok.

Czuła, że Draco ciągle ją obserwuje, ale nie peszyło jej to, jak jeszcze kilka miesięcy, a nawet tygodni wcześniej. Przeciwnie – było jej bardzo ciepło na sercu, choć biło ono w przyspieszonym tempie.

Gdy ciasto już wyrosło, poinstruowała blondyna, by je ugniatał (zabrał się ochoczo do pracy, przy okazji przypadkowo obsypując Hermionę mąką, co wywołało kilkuminutową walkę na jedzenie), a ona rozgrzała piec i dokończyła sos pomidorowy.

Malfoy rozwałkował spód na pizzę i włożył go do piekarnika, a ona w tym czasie próbowała wytrzepać z włosów pozostałości po ich krótkim pojedynku, pomstując na niego, przy akompaniamencie jego głośnego śmiechu.

– Jesteś niemożliwy – powiedziała, gdy rzucił w nią krążkiem cebuli.

– Po prostu dobrze się bawię – stwierdził, wzruszając ramionami. Na chwilę w kuchni zapadło milczenie, a oni po prostu uśmiechali się do siebie.

Ciszę przerwał błysk światła, a Hermiona drgnęła z zaskoczenia, gdy do kuchni z gracją wbiegł srebrny jeleń. Przystanął pomiędzy nimi i głosem Harry’ego rzekł:

Złapaliśmy Notta. Przesłuchanie w toku. Jest bezpiecznie, ale w miarę możliwości nie wychodź z domu do jutra.

Gdy światło zgasło, oboje wpatrywali się przez moment w miejsce, gdzie chwilę wcześniej znajdował się patronus aurora, a później wymienili spojrzenia.

Hermiona zaśmiała się cicho i ukryła twarz w dłoniach, czując napływające do oczu łzy. Cały strach, który żył w niej od kilku miesięcy, powoli zaczynał uchodzić, jakby ktoś wypuszczał powietrze z nadmuchanego balonu.

Draco podszedł do niej, podniósł jej podbródek do góry i zakładając kosmyk włosów za ucho, złożył na jej ustach krótki pocałunek. Obserwując wzajemnie swoje roziskrzone od wielu emocji oczy, oboje dzielili jedną myśl.

Może rzeczywiście wszystko miało być dobrze.



~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~



Witam i o zdrowie pytam c:

Wszystko u Was w porządku, kochani? U mnie dobrze! Ten rozdział pisałam z wielkim bananem na twarzy i mam nadzieję, że Wam spodoba się jego czytanie. Dużo Dramione, jak widzicie i mam nadzieję, że nikt tym nie pogardzi.

Mieliście mnóstwo fascynujących teorii na temat listu Cane'a! Jestem pod wrażeniem! Dajcie znać, jak podoba Wam się mój pomysł na ten wątek.Jak zwykle ukłony po pas dla kochanej Patronuski, najlepszej bety na tej planecie!
Następny rozdział raczej szybciej niż ten miesiąc, bo mam ostatnio spore pokłady weny! 
Trzymajcie się ciepło. c:

63 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Okej. Czas na komentarz :P.
      Cudeńko 😍
      Takie.. Ach... Krótkie, ale szczerze... Myślałam, że sprawcą będzie ktoś bardziej... Znaczący? Cóż, nie było mi dane. Czekam na następny i pozdrawiam,
      KH.

      Usuń
    2. Cieszę się, że się podoba! Och, może rzeczywiście Michael nie był aż tak znaczącą postacią, ale prowadziłam jego wątek wytrwale od początku, mając nadzieję, że zaskoczę czytelników! c:

      Usuń
  2. Ojejejej *_*
    Tyle czekalam na rozdzial! Jest taki niesamowity! Pozdrawiam gorąco i weny zycze :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Bałam się dramatycznych zwrotów akcji, jakiejś tragedii, a tu taka niespodzianka. Nott schwytany, normalnie nie wierzę. Czuję niemal taką ulgę, jak nasi bohaterowie. Wspaniale, że sprawa została wyjaśniona. Hermiona i Draco w końcu odetchną, a to zdecydowanie może sprzyjać ich zbliżeniu się, na co ogromnie liczę.
    http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię taką sielankę. To opowiadanie nigdy nie miało być specjalnie tragiczne, wszystko układa się tak jak miało, także dlatego dramatycznych zwrotów akcji nie ma! Ale bardzo się cieszę, że się podobało c:

      Usuń
  4. Czekałam na ten rozdział! Jest cudny, lubię bardzo to opowiadanie, jest takie codzienne i normalne. Bez podniosłych spraw i zdarzeń, po prostu codzienne życie. Bardzo lubię twojego Dracona. <3
    Całuski :*
    DP

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na takie słowa właśnie liczę - bardzo chciałam, by moje opowiadanie było takie normalne! Dziękuję bardzo <3

      Usuń
  5. Onienienienienienie! Mój czas jeszcze się nie skończył! Nie! Chcę jeszcze! Dopiero zaczęłam czytać jak może być już koniec! Kercia, no! Zrób coś! Napraw! Napisz! Kercia! Jak.. jak no nie! nooo! Tak! Będę jęczeć jak dziecko, jak na maturzystkę przystało! Nie możesz oczekiwać, że pewnego dnia Cię nie znajdę, nie porwę i nie przyszpilę do krzesła. Tak! To groźba! Nawet żelkami mnie nie przekupisz!
    Rozdział wspaniały. Jeden z NAJLEPSZYCH. Idealny na taki melancholijny wieczór, kocyk i ciepłe łóżko. Idealny. Początek dosyć straszny, nie spodziewałam się, że Cane jest w to zamieszany. Myślałam, że to będzie coś innego, np. coś o Draco. A on.. no wowo. Nieźle to wykombinowałaś ;D
    Cała reszta... awww, wowowowowow! Dramione! Draco! Hermiona! i Pizza! *_* Idealny trójkącik! Było tak ciepło, a uśmiech nie schodził z twarzy! Merlinku, chcę więcej! WIĘCEJ.
    Twój blog stał się mym nałogiem. Większym niż słodycze czy grejpfrut. Nie ma dnia bym nie czekała aż na FB wyświetli się powiadomienie.
    Nie zostaje mi nic więcej jak życzyć czasu więcej do pisania. Bo talentu to masz aż za wiele! Więc się nim z nami dziel i publikuj rozdziały!
    Twoja szalona,
    Lupi♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, Lupi, jest mi przed Tobą okropnie głupio, bo nie miałam czasu nadrobić zaległości u Ciebie, a Ty u mnie komentujesz! Jak zawsze przesyłam wielkie uściski i dziękuję, sprawiasz, że szczerzę się do monitora jak Kot-Dziwak z Alicji w Krainie Czarów!! <3

      Usuń
  6. No więc, Babo! Jak ja się bałam, że w tym korytarzu lub na mieście jej się coś stanie! Morderca, nóż w brzuchu i pełno krwi. Jak betowałam ten tekst, to bałam się czytać dalej, bo dosyć mam spektakularnych zwrotów akcji i never ending's story :P a tu taka niespodzianka <3 cuuudnie, sielankowo, dramionowato! Jak jeszcze Paula napiszę dobrego Scorpa i Lyrę, dodając dramione, to mogę umierać <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie, nie, w tym opowiadaniu obędziemy się bez takich akcji! :D Jeszcze raz dziękuję za wszystko i tulę <3

      Usuń
  7. Bardzo nie podoba mi się jedna rzecz. To, że ten rozdział przeczytałam tak szybko! Chcę więcej, więcej i jeszcze raz więcej!
    Podejrzewałam, że Michael był po stronie Notta, ale bardziej obstawiałam, że już od początku był szantażowany, a nie, że zrobił to z własnej woli.
    Swoją drogą, bardzo się cieszę, że już po wszystkim, ale z drugiej strony - zdaję sobie sprawę, że jest coraz bliżej końca twojego opowiadania. :/
    +Drugi wątek w tym rozdziale, Dramione! Uwielbiam, kiedy spędzają ze sobą czas i nie muszą się mizdrzyć przez całe spotkanie, żeby poczuło się emocje, które im towarzyszą. Napiszę jeszcze, że jestem ciekawa, czy finalnie ich ze sobą połączysz (podejrzewam, że owszem!), czy może wymyślisz jakieś przeciwności losu. :D
    Pozdrawiam :)
    P.S. W jednym zdaniu (kiedy Draco zdejmuje płaszcz) napisane jest i rozbierał, i zdejmował. Musiałaś tego nie zauważyć. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy przeczytałam początek komentarza, zamarłam! :D
      Jak zwykle bardzo Ci dziękuję, a błąd już poprawiony c:

      Usuń
  8. Cudownie! Nic dodać, nic ująć. Słodko, ale baaardzo podobało mi się to, że cały rozdział nie był taki. Trochę tego, trochę tego, super. Nie mogę się doczekać kolejnego i życzę dużo weny!
    Pozdrawiam, Hariet.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham to, kocham ciebie, przeczytałam dzisiaj wszystkie rozdziały, historia jest mega wciągająca, i umieram z niecierpliwości w oczekiwaniu na kolejne rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowny rozdział! Aż miło czytać w taką pogodę! Ty pisałaś z bananem na twarzy a ja czytałam go z bananem na twarzy :)
    Bardzo fajnie rozwija się akcja. Aż chce się czytać dalej :)
    Życzę dużo weny i czekam z niecierpliwością na następny rozdział :)

    http://our-own-sense.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czuję presję, skoro jestem umilaczem listopadowych dni, co za odpowiedzialna praca!
      Dziękuję bardzo :)

      Usuń
  11. oh wszystko dobrze już jest słodko :3
    cudowny rozdział :)
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Co za cudo! Taki uroczy koniec, że aż się rozmarzyłam. Szkoda, że nie widziałam tego rozdziału wczoraj, bo byłby to moj najwspanialszy prezent urodzinowy ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spóźnione o dwa dni wszystkiego najlepszego, kochana!
      Bardzo Ci dziękuję <3

      Usuń
  13. Bardzo mi się podobał ale i tal ponarzekać że za krótki. Twoja historie mogłaby czytać i czytać i nie nudzilaby mi się xd
    Cieszę się ze wszystko już jest wporzadku. Ze hermiona wreszcie wypoczynie a draco zostanie zupełnie oczyszczony. I ta scena w kuchni... awwww...romanticoooo. XD
    Czekam na następna notkę z ogromną niecierpliwością <3
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie
    Lora
    opowiesciznarnii-noweczasy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Kochana i jestes cudowna a rozdział jest fenomenalny

    OdpowiedzUsuń
  15. Hormony mi ewidentnie szaleja, bo sie poplakalam na koncowce! I jak pewnie wiesz, to wlasnie ona najbardziej mi sie podoba. Smutno mi takze, ze tak malo rozdzialow zostalo do konca!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też wyjątkowo podoba się końcówka <3
      Gdybym zrobiła z "W chmurach" tasiemca, w końcu zabrakłoby tej atmosfery, za którą lubię to opowiadanie, tak przynajmniej myślę, także nie chcę go przedłużać!

      Usuń
  16. Jej... nie mogłam się oderwać od tej historii :) z niecierpliwością czekam na więcej !
    Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Fajny rozdział :-) przeczytałam całe opowiadanie i bardzo mi się podoba ;-)
    Czekam na next
    Zapraszam do mnie: http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Jestem tu nowa :) Przez przypadek natrafiłam na twojego bloga i muszę przyznać że jest świetny, po prostu genialny, jeden z najleprzych. Przeczytałam wszystko w jeden dzień, tak się wciągnęłam :D Jak czytałam ostatnie zdarznie z tego rozdziału nie mogłam się powstrzymać uśmiechałam się sama do siebie. Mam nadzieję że, będzie więcej momentów Dramione <3
    Mam takie małe pytanko wież już może kiedy dodasz następny rozdział pytam się bo po prostu nie mogę się już doczekać :D
    Życzę weny i
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział już jest i niezmiernie cieszę się z nowego czytelnika, dziękuję! :*

      Usuń
  19. Uwielbiam Twój blog <3 i sposób w jaki piszesz, cieszę się ze nie ma tylu niespodziewanych (negatywnych) zwrotów akcji bo to nie na moje nerwy xD Koffam taką sielankę <3 Ps. Rozdział świetny :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Uwielbiam takie sielankowe opowiadanka :D. Poza tym masz leciutki styl pisania i łatwo sie czyta :).
    Rozdział byl genialny. Podejrzewałam Cane'a, ale nie wydawał mi sie warty uwagi. Stawialam na babę, bo one są zawsze wścibskie i zazdrosne :D.
    Weny!
    Nieparzysta <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Od samego początku czytam ♡ myślę że kiedyś zajmiesz się tym zawodowo ;) zazdroszczę talentu :*

    OdpowiedzUsuń
  22. Strasznie mi się podobało! Nie będę się tu duzo rozpisywać, bo jakoś od dawna weny mi brakuje, ale chciałam tylko nagryzmolić po sobie jakiś znak.
    Hermiona i Draco coraz lepiej się dogadują i mam nadzieje, że już niedługo nie będą udawać, że nic między nimi nie ma. Jestem strasznie ciekawa wyników przesłuchania Notta oraz kolacji w rodzinnym gronie Malfoya.
    Czekam na kolejny rozdział ❤

    OdpowiedzUsuń
  23. Spóźniona, ale to można zaliczyć spokojnie do moich tradycji! :D
    Rozdziałek cudowny, boski, fantastyczny i niesamowity! :*
    Scena Draco i Hermiony... Aaaaaaaaaa <3333333333
    To że Cane uczestniczył w tej całej akcji mnie zaskoczyło, ale tak się cieszę, że wreszcie złapali Notta! *o*
    Chociaż jednej rzeczy się obawiam.. że zmierzasz z tą historią do końca.. :c Bo Hermiona i Draco coraz bliżej siebie, dzidziuś za 3 miesiące się urodzi, Nott złapany...
    Mam nadzieję, że jeszcze trochę rozdziałów będzie? :*

    Pozdrawiam cieplutko i życzę duuuużo weny! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam zwyczaj spóźniania się, więc no problem :D
      Dziękuję Ci bardzo, a rozdziałów jeszcze troszkę można się spodziewać, spokojnie!

      Usuń
  24. Kiedy następny? Twój blog i rozdziały są świetne. Czekam z niecierpliwością na następne rozdziały i mam nadzieję, że będzie to jak najszybciej.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Rozdział cudo <3. Świetnie piszesz
    Kiedy następny?
    Pozdrawiam i duuużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowy rozdział już na blogu, bardzo dziękuję!

      Usuń
  26. Przeczytałam cały twój ten blog i jest cudny, czytałam kilka blogów z dramione i kilka czytam teraz. Nie lubię jak na starcie w trzech pierwszych rozdziałach darzą się taką wielką miłością, ten blog jest bardo pozytywny, Potrafię siedzieć do pierwszej w nocy i czytać blogi, nie tylko twoje ale też innych.
    Pozdrawiam ciepło i życzę wemy
    Ps. jak będziesz miała czas i chęć to mogłabyś zajrzeć na mojego bloga ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. ZAKOCHAŁAM SIĘ! Jesteś niesamowita, obecnie to najlepsze Dramione jakie czytałam! Czekam na kolejny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  28. Twój blog o dramione jest najlepszy na całym świecie :-* kocham kocham kocham :-) przeczytałam wszystkie rozdziały i kazdy byl BOSKI ! Kiedy kolejny rozdział ? :-)

    OdpowiedzUsuń
  29. Kiedy następny rozdział?
    Zapraszam do siebie www.kathxjai.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  30. Przeczytałam w kilka godzin całego twojego bloga i jestem zachwycona *,* Kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  31. nigdy nie podejrzewałam Cana że mógł to zrobić więc byłam trochę zdziwiona. Faktycznie duuużo Dramione. Było tak słodko, robili pizzę, jak zwykle się sprzeczali i ten pocałunek na końcu. Wspaniały rozdział
    Pozdrawiam, Luna
    with-you-dramione.blogspot.pl

    OdpowiedzUsuń