wtorek, 7 kwietnia 2015

15. Nie ma tego złego, co by nie wyszło na jeszcze gorsze.

     



Malfoy podążał korytarzem Ministerstwa, z niesłychanym spokojem obserwując panujący w placówce pośpiech. Wszyscy pracownicy wydawali się być bardzo nerwowi, szybko go mijając, rzucając ukradkowe spojrzenia i zdawkowe dzień dobry.

 Zawsze bawiło go takie zachowanie innych. Kiedy był jeszcze w Hogwarcie, ludzie bali się go przez jego ojca. Parę lat później, przez Mroczny Znak na przedramieniu. A teraz, jako szanownego uzdrowiciela z bardzo dziwną reputacją.

      Dean usłyszał stukot obcasów jego skórzanych butów gdy tylko przekroczył próg biura. Rudowłosa sekretarka siedząca przy drzwiach do gabinetu, nic nie mówiąc otworzyła je przed Malfoyem, który wszedł do środka, gdzie czekał już na niego Thomas.

— Witaj, Malfoy — powiedział spokojnym głosem, jednak Draco nie mógł pozbyć się wrażenia, że coś jest nie tak. Omiótł spojrzeniem gabinet i ze zdumieniem odkrył, że nie są w nim sami. W rogu, przy biurku, stało dwóch wysokich, barczystych aurorów, patrząc na blondyna z nieukrywaną niechęcią.

— Musiałem dla ciebie urwać się z dyżuru, więc lepiej, żeby to było coś ważnego — powiedział wolno, wciąż nie odrywając wzroku od stojących za fotelem Deana mężczyzn.

Czarnoskóry westchnął cicho i wskazał ręką siedzenie na przeciwko niego. Malfoy z nieukrywanym poirytowaniem usiadł w fotelu i utkwił wzrok w Thomasie, starając się nie zwracać uwagi na to, że nie są w gabinecie sami.

— Możemy przejść do rzeczy? — Malfoy nie słynął ze swojej cierpliwości.

— Nie wiedziałem, że tak bardzo spieszy ci się do aresztu — mruknął Dean, szukając czegoś w leżących na biurku pergaminach. Malfoy spiął się i przybrał obojętny wyraz twarzy, a potem spojrzał pytająco na swojego rozmówcę.

— Słucham?

Thomas z cichy pomrukiem wydobył ze sterty papierów poszukiwany dokument. Odchrząknął i spojrzał na Malfoya, który w jego wzroku dostrzegł coś na kształt litości pomieszanej z zażenowaniem.

— Jesteś podejrzany w Sprawie Notta. Mam tutaj nakaz aresztowania. Normalnie przyszlibyśmy do ciebie do mieszkania, ale chcemy załatwić to jak cywilizowani ludzie.

Draco nie poruszył się nawet o cal. Jego twarz nie zmieniła wyrazu, nie było na niej żadnych emocji.

— Nie rozumiem — powiedział wolno.

— Mamy dowody, Malfoy — westchnął zrezygnowany Dean. — Mamy dowody, że to ty wysłałeś przeklętą paczkę do domu Hermiony Granger. Mamy dowody, że to ty możesz być szpiegiem Notta, bo on wie o rzeczach, które zna tylko jej najbliższe otoczenie.

Ręka Malfoya szybkim ruchem powędrowała do włożonej w kieszeń różdżki, ale aurorzy byli na to przygotowani. Gdy tylko dotknął jej palcami, już czuł jak całe jego ciało drętwieje pod wpływem rzuconego zaklęcia, a on bezwiednie opada na oparcie fotela.

Jego podświadomość właśnie w tym momencie krzyczała z całych sił, wymyślając różne obelgi pod adresem Thomasa, dwóch stojących za nim mężczyzn i wszystkich tych, którzy wpadli na ten durnowaty pomysł.

— Przykro mi — westchnął, wstając z fotela i patrząc na niego z nieukrywanym współczuciem. — Jesteś aresztowany.


***


Trzy godziny później, Malfoy siedział sam w bardzo małej, jasnej sali. Nie było tu niczego oprócz stolika i dwóch krzeseł, a także przenikającego go na wskroś chłodu, bijącego od betonowych ścian. Nad nim wisiały dwie duże lampy, oślepiające go fluorescencyjnym światłem.

Wiedział, gdzie się znajduje. Ministerstwo od wojny zmieniło swoje metody dotyczące przesłuchiwania podejrzanych. Kiedyś każde z nich odbywało się przy pełnej sali, teraz - tylko te ostateczne, na których miał ogłoszony być wyrok. Pierwsze rozmowy między przedstawicielami Ministestwa, a podejrzanymi, odbywały się właśnie w takich miejscach, na dolnym, ostatnim piętrze.

Był w pokoju przesłuchań.

Ciało wciąż bolało go od długotrwałego trwania w paraliżu, od którego został uwolniony dopiero kilka minut temu. Patrzył tępo w ścianę, zaciskając usta w wąską szparkę. Miał wrażenie, że gdyby tylko je otworzył, z jego ust mógłby wydobyć się niepohamowany potok bardzo brzydkich słów.

`A w sytuacji, w której się znalazł, musiał zachować niezachwiany spokój.

Gdy wojna się skończyła, nawet nie był aresztowany. Szybko przeszedł na stronę Zakonu, więc nikt nie miał mu nic do zarzucenia. Zwłaszcza, że oficjalnie pogodził się z Potterem, który zaświadczył o jego niewinności i przymuszeniu do początkowego postawienia się po stronie Voldemorta.

A teraz dopadła go przeszłość. Wiedział, że ludzie są gotowi uwierzyć w jego winę, nie tylko ze względu na zgromadzone dowody, ale również przez fakt, że był kiedyś Śmierciożercą, próbował zabić Dumbledore’a i zrobił kilka niezbyt dobrych rzeczy. Co z tego, że się zrehabilitował i naprawił część swoich win, a podczas pracy w szpitalu uratował wiele istnień.

Prychnął, przewracając oczami na tę myśl.

Po kilku minutach czekania, usłyszał jakiś szmer, a potem w ścianie zmaterializowały się metalowe drzwi, które w tej samej chwili otworzyły się i do środka wszedł czarnowłosy czarodziej z różdżką w ręku.

Malfoy obserwował, jak drzwi za nim znikają, a później Potter, omiótłwszy najpierw pomieszczenie ponurym spojrzeniem, usadowił się na krześle naprzeciw niego.

— Oczekuję wyjaśnień — powiedział dobitnie Malfoy, krzyżując ręce na piersi. Harry uniósł jedną brew.

— Nie sądzisz, że ja powinienem to powiedzieć?

— Nie sądzę, ponieważ nie mam czego wam wyjaśniać, do cholery! — warknął Malfoy. — To jakiś absurd! Jak mógłbym chcieć zrobić coś Granger i mojemu nienarodzonemu dziecku? W co wy, na gacie Merlina, pogrywacie?

— Malfoy, cholera — powiedział Harry, który na początku chciał być spokojny, ale słysząc ton blondyna, jego wszelkie zamiary poszły w las. — Mamy jeden trop i on prowadzi do ciebie. Myślisz, że mogłem go zignorować tylko dlatego, że chodzi o twoją dupę? Są dowody na to, że pomagałeś tym gnojkom! Przeklęta paczka została wysłana z twojego biura, w dodatku wtedy, gdy ty w nim byłeś! Wszyscy wiedzą, że zamykasz drzwi do swojego gabinetu kilkoma potężnymi zaklęciami i nikt oprócz ciebie nie ma do niego wstępu...

Malfoy otworzył usta, by coś powiedzieć, ale później je zamknął i zmarszczył brwi, jakby się nad czymś zastanawiając.

— To było w zeszły poniedziałek, tak? — spytał cicho, próbując przypomnieć sobie, czy dobrze zapamiętał datę.

Harry przytaknął, obserwując Malfoya uważnie.

— Miałem dyżur — powiedział wolno. — A potem… Och!

Mężczyzna bezwiednie przeczesał włosy palcami i podparł głowę na ręce.

— Mieliśmy na oddziale pogryzioną przez wilkołaka dziewczynkę, chciałem… chciałem ją uratować. Byłem tak zmęczony, że nie zamknąłem dobrze drzwi. Od razu zasnąłem....

— Na Merlina, Malfoy! — zawołał Harry, uświadamiając sobie co to znaczy. — Wiesz w co się wpakowałeś? Tak się właśnie kończy bycie pracoholikiem, do cholery!

— I kto to mówi — powiedział ironicznie.

Harry zignorował go i wstał, nie umiejąc usiedzieć w miejscu. Blondyn obserwował jak  szybkimi krokami przemierza dookoła niewielkie pomieszczenie.

— Co jeszcze działa na moją niekorzyść?

— Posiadałeś większość informacji. Poza tym, ktoś jakiś czas temu ukradł ze szpitalnej apteki trochę eliksiru wielosokowego, ty do tych magazynów masz nieograniczony dostęp i widziano cię w tam w godzinach kradzieży, a jak wiadomo… ten eliksir często stosowany jest przy tego rodzaju przestępstwach.

Malfoy zaklął, przejeżdżając ręką po zimnym czole.

— A motyw? Ktoś w ogóle wziął to pod uwagę?

— Brak motywu nie jest żadnym usprawiedliwieniem — machnął ręką Harry. — Gdy jakiś wariat zamorduje nieznaną sobie osobę bez żadnego powodu, nie oczyszcza go to z zarzutów.

— Ale ja nie jestem wariatem, Potter! Poza tym, możecie sprawdzić choćby moją kartę kredytową. Wspomagam Granger finansowo. Robiłbym to, gdybym chciał ją zabić?

— Nie — pokiwał głową. — I nie wierzę, że chciałbyś, Malfoy. Ale jedyne, podkreślam, jedyne dowody jakie mam w tej sprawie, są przeciwko tobie!

— Więc spraw, żeby nie były dowodami. Poddaj je w wątpliwość. Zrób coś, do jasnej cholery, bo nie zamierzam gnić za kratkami, gdy prawdziwy przestępca grasuje na wolności!

Harry zatrzymał się w miejscu i oparł się o ścianę. Przetarł ręką zmęczone oczy i spojrzał na Malfoya.

— Będę robił co w mojej mocy. I wierz mi, nie robię tego tylko dla ciebie. Hermiona zasługuje na szczęście. I mimo że bywasz gnojkiem, to ty jej je dajesz. Dlatego lepiej módl się, żebyś naprawdę nie był w nic zamieszany. Bo jeśli jesteś… to jesteś też martwy.

Odwrócił się do ściany i wypowiedział ciche zaklęcie. Drzwi znów pojawiły się w betonie, a on nacisnął klamkę i wyszedł z pomieszczenia. W tej samej chwili, na stoliku przy którym siedział Malfoy, z cichym pyknięciem ukazało się kilka kromek chleba z serem i szklanka ciepłej wody, a w kącie zmaterializowało się niewielkie łóżko.

Draco westchnął, patrząc smętnie na to wszystko i bez zaangażowania wziął się za jedzenie.


***


Hermiona długo stała w jednym miejscu, patrząc na majaczący w oddali gmach Malfoy Manor. Wcisnęła ręce głębiej w kieszenie ciepłego płaszcza.

Wiatr dął niemiłosiernie, a wilgotne powietrze muskało jej policzki, więc musiała szybko podjąć decyzję. Rzuciła okiem na malowniczy krajobraz, ale później jej wzrok znów spoczął na dworku Malfoyów.

Co tu robiła? Kilka godzin wcześniej odwiedził ją Harry, opowiadając o wczorajszych wydarzeniach.

Jej pierwszą reakcją było okrutne odrętwienie. A potem przyszła wściekłość.

Zaufała mu. Obnażyła się przed nim i zaczęła wierzyć, że wszystko się ułoży…

Przez pierwszą godzinę rzucała rzeczami - poduszkami, książkami, tulipanami, które dotąd stały spokojnie w wazonie. Stłukła jedną szklankę. Potargała jego koszulę, którą u niej zostawił po feralnym wypadku z jej ciążowymi mdłościami.

Następną godzinę spędziła na płaczu. Z gramofonu leciało cicho Let it Bleed - płyta, którą dostała od niego na święta, a ona zanosiła się głośnym łkaniem, siedząc po turecku przy kominku.

Kiedy jednak uspokoiła się na tyle, by móc spokojnie pomyśleć, zaczęła się zastanawiać co ona tak naprawdę robi. Głupie hormony, przeszło jej przez myśl. Usiadła przy stole, podparła ręką brodę i wpatrzyła się w kuchenne okno.

Jak mógłby zrobić coś takiego? Szpiegować ją dla człowieka, który chciał jej śmierci? Czy to możliwe, żeby Draco Malfoy tak naprawdę nie był tym, za kogo go miała?

Nie. Stop. Co ona wygaduje? Był wrednym lalusiem, to fakt, ale martwił się o nią, od samego początku ciąży. Wciąż podkreślał, jak ważne jest dla niego dobro dziecka. Pomagał jej, zmusił do pójścia do uzdrowiciel Finnigan i przyjęcia od niego pieniędzy.

Jej ręka odruchowo powędrowała do zaokrąglonego brzucha, w którym nosiła jego dziecko.

Jego syna.


Wstała od stołu i spojrzała ponuro na walające się po podłodze przedmioty. Z niejakim zawstydzeniem uporządkowała wszystko paroma zaklęciami, czując się bardzo głupio. Zareagowała jak durna nastolatka i zamiast od początku wszystko przyjąć na spokojnie, ona wpadła w histerię.

Hermiona Granger tak się nie zachowywała.

Ciężarna Hermiona Granger, owszem.

A teraz stała na wzgórzu, patrząc z nostalgią na późnozimowy krajobraz otaczający Malfoy Manor. Wiatr znów zawył głośno, jakby przypominając o swojej obecności.

Potrząsnęła głową. Skoro już tu jest, nie zrezygnuje.

Szybkim krokiem ruszyła ścieżką w dół, mijając po drodze długi rząd topól i gałązek zimnolubnych krzewów. W oddali słyszała szczekanie psów, a w powietrzu unosił się zapach szarlotki.

Im bardziej zbliżała się do dworku, tym woń stawała się silniejsza, a ona pomyślała, że to pewnie Narcyza znowu coś pichci. Kiedy dotarła do bramy, zastukała w nią kilkukrotnie i czekała.

Po paru minutach drzwi domu otworzyły się i stanął w nich David Lorde. Zmrużył oczy, a gdy zorientował się kto czeka przy bramie, raźnym krokiem ruszył przez brukowaną ścieżkę.

— Co za miła niespodzianka — powiedział z ciepłym uśmiechem i umożliwił dziewczynie wejście.

— Nie przeszkadzam? Chciałam…

— Nie, Hermiono, nie przeszkadzasz, nie bój się. W gruncie rzeczy, cieszę się, że cię tu widzę — stwierdził, a jego uśmiech nieco przygasł.

Ruszyli razem w stronę domu, a gdy już znaleźli się w środku, David wziął od niej płaszcz i powiesił na wieszaku. Zapach szarlotki unosił się w całym domu. Hermiona z rozkoszą wciągnęła do płuc słodkie powietrze.

Przeszli do salonu, a Lorde przeprosił ją, stwierdzając, że musi wracać do gabinetu, ponieważ ma sporo pracy.

— Narcyza jest w kuchni — powiedział jeszcze, a ona tylko kiwnęła w podzięce głową i ruszyła w stronę kuchennych drzwi.

Kobieta kręciła się przy szafce, dodając do miski różnych ingrediencji. W pasie przewiązany miała gustowny fartuszek, a włosy splecione w długi warkocz.

— Puk, puk — powiedziała Hermiona, jednocześnie pukając we framugę drzwi. Narcyza odwróciła się zaskoczona. — Nie przeszkadzam?

— Hermiona… kochanie… Oczywiście, że nie przeszkadzasz — powiedziała z uśmiechem. Dziewczyna zauważyła, że mimo tego gestu, jej oczy pozostały smutne.

Narcyza wytarła ręce w fartuszek, a później podeszła do niej i objęła ją w matczynym geście. Dziewczyna odwzajemniła uścisk, przekazując nim wiele emocji, których nie dało wypowiedzieć się słowami. Narcyza pachniała jabłkami i cynamonem, a Hermiona rozkoszowała się tym zapachem, tak bardzo przypominającym jej dom.

— Jak się czujesz? — spytała w końcu była Gryfonka, patrząc jak starsza kobieta podchodzi do blatu i zaczyna mieszać składniki w misce.

Narcyza przerwała na moment i obdarzyła ją smutnym spojrzeniem.

— Boję się o niego.

Hermiona pokiwała głową, czując rosnącą w gardle gulę.

— Wiem — szepnęła, wzdychając cicho. Przez chwilę patrzyły na siebie w milczeniu, ale Hermiona przerwała ciszę. — Pomóc ci w czymś?

Narcyza uśmiechnęła się ciepło i podała jej drugi fartuszek.

Następną godzinę dwie kobiety spędziły przygotowując babeczki. Wyjęta z pieca szarlotka chłodziła się na parapecie, a domowe lody dochodziły do siebie w zamrażarce.

— Gdy jestem zdenerwowana, dużo piekę i gotuję — przyznała Narcyza, otwierając piekarnik by sprawdzić, czy ciasto odpowiednio wyrosło. — David zawsze powtarza, że gdy się pokłócimy i będę miała go dosyć, mogę pozbyć się go dusząc go pod toną jedzenia, które wtedy zrobię.

Hermiona uśmiechnęła się ciepło na myśl o mężu Narcyzy.

— Mówiłam ci jak to się stało, że za niego wyszłam? — spytała blondynka, opierając się tyłem o kuchenny blat. Dziewczyna pokręciła głową, więc Narcyza kontynuowała — Po wojnie zwykłam chodzić na długie spacery po okolicy, a David mieszkał niedaleko. Znaliśmy się z widzenia, wiedział też, że umiem czarować. Bo widzisz — dodała, gdy Hermiona zrobiła zdziwioną minę — Jego siostra była czarownicą, chociaż nikt inny w rodzinie nie posiadał mocy. Zmarła po pogryzieniu przez wilkołaka — powiedziała jeszcze, odpowiadając na kolejne nieme pytanie dziewczyny.

Narcyza wzięła do ręki blachę z ciepłą, ale nie gorącą już szarlotką, a później rozkroiła ją na kawałki. Z zamrażalnika wyjęła lody i wyłożyła dwie porcje na talerz obok ciasta.

— Zaczęliśmy sporo rozmawiać. Byłam zaskoczona, jak wiele wiedział o naszym świecie. Jednocześnie… brakowało mi tej normalności, którą sobą reprezentował.

Podała talerz Hermionie i gestem wskazała jej drzwi do salonu. Wspólnie opuściły kuchnię i usiadły na fotelach obok kominka. Ogień wesoło trzaskał, a przyjemne ciepło przenikało je na wskroś.

 — Kiedy się zakochałam, stwierdziłam, że w moim wieku już nie przystoi — zaśmiała się, a Hermiona na te słowa z uśmiechem przewróciła oczami. — Zaczęłam go unikać, ale był uparty. I w końcu poprosił mnie o rękę, a ja się zgodziłam.

— W takim razie muszę pogratulować mu zawziętości.

— Owszem. Jest bardzo uparty. Draco jest w tym względzie do niego podobny, jak pewnie już wiesz — zaśmiała się. —  Na początku niezbyt dobrze się dogadywali, głównie przez to, że Draco bardzo wrogo podchodził do mężczyzn w moim życiu. No cóż, nie dziwię się. Ale później zaczął go tolerować. Teraz myślę, że nawet go trochę lubi. David bardzo chce mieć z nim dobre kontakty. Zawsze stara się być ze wszystkimi na dobrej stopie… Przypomina mi pewnego chłopca, którego znałam w dzieciństwie. Zawsze się w nim podkochiwałam, ze wzajemnością,. Ale ojciec wybrał już dla mnie męża, więc… musiałam o nim zapomnieć.

Hermiona wzięła do ust trochę szarlotki i poczuła jak przez jej ciało przebiega rozkoszne ciepło. Ciasto było wyborne, tak samo jak spoczywające obok domowe lody.

— To okropne — wyznała cicho, a kobieta spojrzała na nią pytająco. — Och, nie deser! Deser jest wyśmienity. Ta sytuacja była okropna.

— Wtedy tak sądziłam — pokiwała głową Narcyza. — Ale teraz… Mimo tych okropieństw, których doświadczyłam… nie żałuję. Mam najcudowniejszego syna na świecie. I wnuka w drodze — zaśmiała się.

Znów na wierzch wypłynął temat Dracona, więc dziewczyna ze smutkiem wpatrzyła się w ogień.  Narcyza zauważyła jej spojrzenie.

— Wierzysz, że to nie on? — zapytała po chwili, przyglądając jej się badawczo.

Hermiona zwróciła wzrok w stronę swojej rozmówczyni i pokiwała głową.

— Wierzę.

Narcyza uśmiechnęła się delikatnie.

— Draco brzydzi się jakimkolwiek kontaktem z czarną magią. Poza tym, za dużo dla niego znaczycie i nigdy by wam tego nie zrobił.

Dziewczyna poczuła się bardzo dziwnie, gdy blondynka użyła liczby mnogiej.

— Chciałabym, żeby jak najszybciej wycofali zarzuty — przyznała Hermiona. — Mam już tego serdecznie dość. Całego tego koszmaru.

— Nie pozostaje nam nic oprócz czekania — stwierdziła w odpowiedzi Nacyza, a później dodała. — I wiary.

Kobiety zmieniły temat rozmowy, a po jakimś czasie zorientowały się, że dochodzi już godzina dwudziesta druga. Hermiona zebrała się w pośpiechu, przepraszając, że tak długo zawracała jej głowę, ale Narcyza nie chciała tego słyszeć.

— Nigdzie nie wracasz, moja droga. Nie możesz się teleportować, jak ty sobie wyobrażasz drogę powrotną?

— Przyjechałam tu taksówką, więc mogę zadzwonić i… — stwierdziła, chwytając swoją torebkę i kierując się w stronę drzwi. Narcyza ją powstrzymała.

— Nawet o tym nie myśl.

— Ale…

Narcyza westchnęła, patrząc na dziewczynę z założonymi rękami.

— Nie ma mowy! — powiedziała stanowczym, matczynym tonem, a Hermiona z zaskoczeniem odkryła, że brakowało jej takiego zachowania. Straciła matkę kilka lat temu i od tego czasu nikt tak do niej nie mówił. Zachciało jej się śmiać.

— Zrobisz mi wielką przyjemność, jeśli zostaniesz — dodała jeszcze, a Hermiona westchnęła.

— W sumie, jutro jest sobota, więc mogłabym zostać — powiedziała nieco nieśmiało.

Narcyza uśmiechnęła się ciepło i wskazała gestem schody prowadzące do góry.


***


Draco omiótł spojrzeniem małą salę, w której się znajdował. Robił to któryś raz z kolei, ale nie miał żadnego innego zajęcia. Mógł tylko siedzieć i patrzyć się tępo w ścianę, albo też liczyć wyżłobienia w betonie.

Nie był przyzwyczajony do bezczynności. Zawsze miał coś do zrobienia, czy to w szpitalu, czy w domu. Nie lubił siedzieć w miejscu, a brak zajęcia tylko go dobijał.

To był drugi dzień, który spędzał w tym miejscu. Obudził go barczysty auror o twarzy pudla (potem dowiedział się, że miał na nazwisko Higgs) i zaczął zadręczać pytaniami. Draco, mimo najszczerszych chęci, nie umiał opanować pogardy i zniecierpliwienia w swoim głosie. Rzeczy, o jakie pytał Pudelek, bo tak w myślach zaczął nazywać go blondyn, według niego były oczywiste i po prostu głupie. Nie wiedział, do czego, na przykład, mógłby przydać się Higgsowi jego obiadowe menu i zwyczaje w spożywaniu alkoholu. Miał przecież rozwiązywać sprawę, a nie wyprawiać przyjęcie na jego cześć!

Ze znużeniem potarł nieogolony policzek i powrócił do liczenia wyżłobień na ścianie. Jedno w rogu, drugie nad łóżkiem, trzecie ciągnęło się od podłogi w górę…

Jego żmudne zajęcie przerwało skrzypienie i charakterystyczny szmer, a później w ścianie pojawiły się znane już Malfoyowi drzwi. Wyprostował się na krześle i przybrał nonszalancką pozę.

Do środka wszedł wysoki, chudy mężczyzna o żylastej twarzy i ciężkim spojrzeniu. Miał na sobie ciemnogranatowe szaty aurora, które wyraźnie kontrastowały z jego jasną skórą.

Malfoy rzucił mu pełne pogardy spojrzenie. Wiedział dokładnie, kim ta wysoka postać jest i jego obecność tutaj zupełnie mu się nie podobała.

Christian Longbottom był na jego czarnej liście od czasu wojny. Czym zasłużył sobie wuj Neville’a, żeby się na nią wpisać?

Gdy Wizengamot ogłosił oczyszczenie Malfoya ze wszystkich zarzutów, znalazło się paru śmiałków, którzy podważyli jego decyzję. Wśród nich był właśnie Longbottom, który dzięki swojej wysokiej pozycji w Ministerstwie zdołał przekonać do swej wizji kilka osób i wspólnie złożyli apelację odnośnie jego sprawy. Sam Potter poświadczył o niewinności Malfoya, więc nie było szans na powodzenie ich przedsięwzięcia, ale od tego czasu obaj darzyli się szczerą nienawiścią. Christian - który wciąż nie wierzył w uczciwość uzdrowiciela, Draco - który do wszystkich działających na jego niekorzyść odnosił się z największą pogardą. A Longbottom był w jego mniemaniu kreaturą najgorszego kalibru.

— Malfoy, Malfoy, Malfoy — powiedział auror w charakterystyczny sposób przeciągając głoski. — Moje oczy się cieszą i dusza raduje, że w końcu widzę cię w miejscu, do którego pasujesz.

Draco zacisnął pięści, ale nie dał się sprowokować. Uniósł brew i przechylił lekko głowę.

— Nie sądzę, żebyś miał cokolwiek co można nazwać duszą, Longbottom — powiedział spokojnie.

Auror rzucił mu wściekłe spojrzenie i odsunął sobie krzesło, by później opaść na nie z cichym westchnieniem.

— Nawet w takim miejscu zachowujesz się jak cham. Powinieneś grzeczniej odnosić się do tych, którzy mają władzę na twoim losem.

— Nie masz żadnej władzy nad moim losem — prychnął Malfoy. — Nie miej o sobie tak wysokiego mniemania.

— Jestem tutaj by ocenić twoją prawdomówność — syknął w odpowiedzi Longbottom, nachylając się nad stolikiem. — Moje słowa będą miały duże znaczenie gdy dojdzie do ostatecznego procesu. Więc tak, mam władzę nad twoim losem.

Widząc pełen satysfakcji uśmieszek aurora, blondyn nie marzył o niczym innym oprócz starcia mu go z twarzy jednym celnym uderzeniem pięści. Wiedział jednak, że o to mu właśnie chodzi i za żadne skarby świata nie chciał dać się sprowokować.

— Zacznijmy więc przesłuchanie — stwierdził Draco, wzruszając ramionami. — Nie wiem jednak co mógłbym powiedzieć tobie, skoro o wszystko wypytał mnie już Pud… Higgs i Potter.

— Gdzie byłeś wieczorem dwudziestego drugiego stycznia bieżącego roku? — spytał szorstko auror, nie zważając na jego słowa.

— Mówiłem to już z trzy razy — warknął zniecierpliwiony. — Byłem w szpitalu… Nie, chwila!

Longbottom patrzył z zadowoleniem jak na twarzy blondyna maluje się konsternacja.

— Dwudziestego drugiego? Przecież to... Myślisz, że pamiętam co robiłem w jakiś szary dzień? I jaki to ma związek z tą sprawą? — zirytował się Malfoy.

— Jeśli ci to pomoże, dokładnie dwa dni wcześniej odbył się Wielki Konwent Uzdrowicieli, na który pojechałeś. I to ja tu zadaję pytania więc zamknij się i powiedz mi, co robiłeś w ten wieczór.

Malfoy byłby pewnie wściekły, że ktoś zwraca się do niego w ten sposób, ale w tej chwili jego myśli zajęte były zupełnie czymś innym. Co działo się dwudziestego drugiego i dlaczego miało to jakiekolwiek znaczenie?

Powoli przeanalizował dni po Konwencie. Gdy wrócił wieczorem był zmęczony i od razu poszedł spać. Rano… rano był u Granger, tak, na pewno, bo zwyzywała go od bubków i śmiał się z tego określenia cały następny tydzień. A potem…

O cholera.

Czując na sobie przeszywający wzrok Longbottoma, miał ochotę krzyczeć ze złości na samego siebie. Tego wieczoru udał się bowiem do Granger, a później usłyszał cichą rozmowę dwóch podejrzanych osób i zrezygnował z odwiedzin.

Wtedy jednak nie przyszło mu na myśl, by z kimkolwiek się tym podzielić. Teraz jednak okazało się, że ci dwoje mają jakiś związek z tą sprawą.

A nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności, on znajdował się dokładnie kilka metrów od tych ludzi, schowany za kubłami na śmieci.

Szanse, że ktokolwiek w to uwierzy, wynosiły równe zero.



~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Cześć i czołem :)
Jaki minęły Wam święta? Ja w sumie przeżyłam je spokojnie, bez większych ekscesów. Czuję się jak balon od ciągłego jedzenia, ale takie są uroki jakichkolwiek świąt. :)
Co do rozdziału - piszcie co myślicie! Jak zawsze bardzo ładnie proszę Was o komentarze i dziękuję za tak liczne zainteresowanie poprzednimi notkami.
Jeżeli ktoś nie pamięta sceny, o której rozmyśla Malfoy na końcu, to odsyłam do końcówki dwunastego rozdziału. :)
Kiedyś mówiłam, że opowiadanie będzie miało dwadzieścia rozdziałów. Mam pomysł na mały zapychacz w fabule, więc, ku Waszej - jak myślę - uciesze, będzie ich z pewnością więcej. :)
No to chyba tyle. Życzę Wam wszystkiego dobrego! 

56 komentarzy:

  1. Ooo, pierwsza? Kochana, rozdział cudowny, choć zjadłaś dwa wyrazy, które wynikają z tekstu. No i gdy piszesz o dwóch mężczyznach to nie "oboje" tylko "obaj". Ale się już nie czepiam, bo tekst jak zawsze cudny i nie umiem się doczekać kolejnego rozdziału! Uwielbiam Narcyzę-matkę, uwielbiam Pottera i Malfoya, uwielbiam Ciebie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju, jeju, to chyba przez wieczorową porę nie zwróciłam uwagi na te błędy, ale bardzo dziękuję, i za komentarz i za miłe słowa <3
      Potter i Malfoy to mój ukochany duet!
      Pozdrawiam serdecznie <3

      Usuń
  2. Hmmm jestem zaspana i mózg mi nie funkcjonuje jeszcze ale mimo wszystko świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział!
    Biedny Draco. Mam nadzieję, że szybko mu uwierzą, chociaż ten zwrot akcji bardzo mi się spodobał!
    Narcyza jest najlepsza!
    Życzę weny i czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Narcyza jest kochana, nawet ja muszę to przyznać :)
      Wielkie dzięki, pozdrawiam! <3

      Usuń
  4. Dziwne, że tamtej nocy zmarła dziewczyna pogryziona przez wilkołaka, a siostra Davida zmarła w ten sam sposób, hm?
    Cuchnie mi ta sprawa. Myślę, że prawda wstrząśnie wszystkimi łącznie z Cyzią..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mała korekta: ta dziewczynka nie zmarła :) Draco chciał pokonać likantropię, która się u niej rozwijała, ale się nie udało. Uratował jednak jej życie.
      Prawda bywa wstrząsająca :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Rozdział świetny :)
    Uwielbiam relacje Hermiony i Narcyzy <3
    Ciężarna panna Granger jest świetna :)
    Biedny Malfoy. To Cię nieźle wkopali.
    Jak on się z tego wyplącze i co bedzie dalej ??
    Już się nie moge doczekac ;D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno nie zdradzę co będzie dalej, nie lubię spoilerów! :D
      Dzięki wielkie za wszystkie miłe słowa <3
      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Świetny rozdział! Kocham to opowiadanie :D Nie mogę się doczekać nexta
    Pozdrawiam,
    Twisted

    OdpowiedzUsuń
  7. No hej! Niedawno sie obudzilam i patrze, a tu rozdzial! Nawet nie wiesz jak sie ciesze. Ale skad wzial sie siostrzeniec Neville'a to tego nie wiem. Rozdzial bardzo przyjemny i czekam na nastepny. Buziaki :*
    ~LieberAlleine

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wuj Neville'a, nie siostrzeniec ;)
      Dziękuję bardzo <3

      Usuń
    2. Aaaaaaaaaaa ale ja czubek jestem. No to wszystko jasne :*

      Usuń
  8. Draco. Zamknięty. W więzieniu. Nieeeee ;;__;; szybko stamtąd nie wyjdzie, prawda?
    Bo sytuacja faktycznie jest nieciekawa... mam nadzieję, że Hermiona go odwiedzi. Byłoby supi ^-^
    Ta scena histerii Hermi była świetna! Hoooormoooony szalały :D
    I ten tekst: "Hermiona Granger tak się nie zachowywała. Ciężarna Hermiona Granger, owszem." XDD rewelacja <3
    Kiedy czytałam o tym, jak Granger była w Malfoy Manor miałam wielką nadzieję, że Draco tam zaraz wejdzie, zobaczy Hermionę i padną sobie w ramiona *.* ale tak się nie stało :") pomimo tego, Narcyza jako kochająca matka po raz kolejny zdobyła moje serce <3
    Cóż Kercia.. rozdział był świetny, Ty jesteś niesamowita, ten blog jest cudowny, a ja nie wiem jak podziękować Ci za to, że postanowiłaś rozbudować bardziej tą historię <3
    Dużo weny, zdrówka, miłości, radości i aby waga po świętach nie pokazywała więcej, niż przed świętami. <3 <3
    /AM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, bardzo dziękuję! Co do ostatniego życzenia - ojeju, oby się spełniło! :D
      Pozdrawiam serdecznie <3

      Usuń
  9. Jejku! Jaki pięknie długi rozdział skarbie! <3 *.*
    Draco !!!! Jak mogłaś to zrobić? :( Ciekawe, czy Hermiona go odwiedzi... Ona w ciąży, ten w kiciu ;( Co to się porobiło.
    Musze przyznać, że Narcyza strasznie się zmieniła... nie jestem pewna, czy to nie jakiś podstęp - mimo wszystko...

    CZEKAM na kolejne cudoooooo <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Długi, prawda? Miałam nadzieję, że ktoś zwróci na to uwagę, haha!
      Narcyza w moich oczach to po prostu kochająca matka, która zrobi dla swojego syna i jego szczęścia dosłownie wszystko. :)
      Dziękuję bardzo, bardzo, bardzo!

      Usuń
  10. jestem wielce rada że rozdioał się ukazał :) wesołych poświąt !

    OdpowiedzUsuń
  11. To się Draco wkopał jak jasna cholera. JA nie wiem, jak oni go z tego wyciągną, ale powinni się pospieszyć, bo jak na razie czarno to widzę. Dobrze, że chociaż Hermiona wierzy, że to nie on, bo wtedy byłoby jeszcze gorzej. Wierzę, że jakoś to wszystko naprostujesz i nie złamiesz nam wszystkich serc :D A i bym zapomniała, rozdział jest fenomenalny i już się nie mogę doczekać, co dalej :)
    http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! Zawsze otwarcie mówię o tym, że uwielbiam happy endy, więc... :)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  12. I przeczytałam.
    Wciąż nadrabiam zaległe rozdziały ale zdecydowanie wciągam je nosem.
    Nie lubię Twojego Nevill'a.
    Nie wiem czemu ale jakoś nie mogę się przekonać do postawy jaką pokazuje i całej jego osoby. Ty pokazujesz go zupełnie inaczej ale nie znaczy że mi się nie podoba. W FF uwielbiam oderwania od pewnego kanonu do którego przywykliśmy.W ogóle cały pomysł i Malfoy w tarapatach wygląda coraz bardziej drastycznie. na całe szczęście oczyszczono go z zarzutów więc teraz nie może być źle.
    Czy aby na pewno? Co dalej pokażesz?
    Czekam niecierpliwie i pozdrawiam mocno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, ale to nie był Neville, a jego wuj, Christian Longbottom :)
      Jeju, bardzo dziękuję za takie zainteresowanie, również pozdrawiam! <3

      Usuń
  13. Super rozdział szkoda tylko Draco :) czekam na kolejny i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Draco jest twardy, poradzi sobie!
      Dziękuję! :)

      Usuń
  14. Hej:)
    Bardzo mi sie rozdział podobał. Ciesze się, że Hermiona wierzy w niewinność Dracona i czekam na kolejny rozdział, bo ten tak zakończyłaś, ze miałam ochotę Cię udusić :D
    Coraz bardziej sie wkręcam w tę historię i czekam na wypuszczenie Malfoy'a na wolność, chociaż nie wątpię, że nie będzie to takie łatwe :D
    Weny, weny i jeszcze raz weny. szybko wyjaśniaj nam co sie stanie. :D
    Pozdrawiam
    nothing.
    [miedzy-palcami]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eeej, wszyscy chcą mnie dusić i zabijać, co ja Wam zrobiłam? :D
      Bardzo, bardzo dziękuję! <3

      Usuń
  15. Już kolejny rozdział!
    Nic tak nie poprawia nastroju przed szkołą jak nowy rozdział :)
    Narcyza i David - cudowni :)
    Miona też.
    Mam nadzieję, że ktoś uwierzy Draco...
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział.
    Pozdrawiam,
    HH

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie! Też bardzo shipuję Navid :D
      Pozdrawiam <3

      Usuń
  16. Uwielbiam Narcyzę! Jest taka ciepła, miła, opiekuńcza. Bardzo się cieszę, że ma dobry kontakt z Hermioną. Mogą się wspierać w trudnych dla obu chwilach.
    Współczuję Malfoyowi. Przed nim jeszcze mnóstwo wyjaśnień. Coś czuję, że ciężko mu będzie udowodnić swoją niewinność przed aurorami. Oby tylko Hermiona nie przestała wierzyć w jego brak winy.
    Podsumowując, rozdział bardzo mi się podobał. Nie było za kolorowo, ale za to było ciekawie. Mam nadzieję, że nas nie rozczarujesz i rozwiniesz ten wątek, jak najlepiej. A Nott dostanie za swoje.
    Pozdrawiam :)
    silence-guides-our-minds.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również mam nadzieję, że Was nie rozczaruję. To spora presja!
      Dzięki wielkie i też pozdrawiam <3

      Usuń
  17. Narcyza jest świetna! Chyba każdy marzy o takiej teściowej! Sprawy z Malfoy'em się trochę pokomplikowały. Trzymasz nas w napięciu! Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  18. Draco na łasce aurorów! Ciekawe jak długo wytrzyma psychicznie. Hermiona i Narcyza mają coraz lepsze relacje ;) Hermiona i jej hormony mnie rozbroiły.
    Podoba mi się,
    XYZa

    OdpowiedzUsuń
  19. Dramaturgia i ciekawosc czyli cos co lubie !!!
    Czekam na rozwiniecie.
    Weny.
    Pozdrawiam. LILI
    opowiadaniahp.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozwiązanie dopiero za parę rozdziałów, ale już w następnym można spodziewać sie znacznych zmian! :)
      Dzięki wielkie! <3

      Usuń
  20. Znalazłam twojego bloga, przeczytałam ten rozdział, zakochałam się w nim *-*. Po prostu jedno określenie tu pasuje: WOW. Rozdział cudny. Tak się zastanawiałam przez chwilę czy po prostu nie mogli użyć na Draconie veritaserum? Ułatwiło by to sprawę! Wiem jednak, że jak najwięcej musi się dziać w opowiadaniu ;). Pozdrawiam i życzę weny.
    Krukonka
    http://dramione-warto-sluchac-glosu-serca.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Veritaserum nie jest używane podczas przesłuchań, bo jest to środek, który zawodzi! Przecież w książkach o Potterze też nie dawano Eliksiru Prawdy śmierciożercom przed skazaniem. :)
      Dzięki wielkie! <3

      Usuń
  21. superrrr!!!! kocham twoje opowiadanie :D i Draco myśl!! :D Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Ostatnio znalazłam Twojego bloga i od tego momentu jestem w nim zakochana. Całość przeczytałam w bardzo krótkim czasie, bo wprost nie mogłam się oderwać. Masz świetny styl, pomysł na opowiadanie jest świetny i co tu więcej mówić, jesteś genialna :) Cieszę się bardzo, że dużo u Ciebie Narcyzy, ponieważ to jedna z moich ulubionych postaci. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału i mam nadzieję,że szybko się pojawi. :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też uwielbiam wprost Narcyzę! :)
      Dzięki, pozdrawiam! <3

      Usuń
  23. Narcyza to świetna kobieta w Twoim opowiadaniu, naprawdę. David też wydaję się być okej.
    Szkoda mi Draco, każdy głupi mógłby uwierzyć, że nie miał nic wspólnego z tą paczką dla Hermiony.
    No i Hermiony też mi szkoda.
    Strasznie późno zorientowałam się, że jest nowy rozdział, no ale... Matura to nie jest fajna sprawa, zwłaszcza odkąd zdałam sobie sprawę ile mam zaległości.
    Tak czy siak, czekam niecierpliwie na kolejny rozdział! :)
    www.w-rekach-losu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uuu, tak trochę po terminie już, za późno, żeby życzyć powodzenia, dopiero teraz odpisuję na komentarze. Ale masz już wakacje, więc zazdroszczę!
      Dziękuję bardzo! <3

      Usuń
  24. Opowiadanie super, nie przestajesz zaskakiwać :D codziennie wchodze i czekam na kolejny rozdział. Życzę dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już wiem w takim razie kto mi nabija tyle wyświetleń! :D
      Dziękuję bardzo!

      Usuń
  25. Chciałam oficjalnie ogłosić, że Cię nienawidzę:-) Cały, calutki dzisiejszy dzień (to znaczy od 12, jak wstałam) czytałam to opowiadanie (a trafiłam na nie wczoraj). Problem w tym, że dzień miałam poświęcić na kontynuowanie czytania notatek z polskiego... Przez Ciebie jestem w lesie, tak więc z łaski swojej zrób tak, żeby matura była w poniedziałek, ale za tydzień :-)
    Opowiadanie jest naprawdę bardzo ciekawe. Nie sądziłam, że pomysł perypetii powojennych może mi się spodobać (i to jeszcze ciąża!), gdzie w dodatku wszyscy są dobrzy, kochani, Narcyza to super mamusia, Blaise i Pansy to bff Pottera i w ogóle... Dawno nie chichotałam jak głupia to laptopa (dosłownie!) i nie wydawałam nieartykułowanych dźwięków, jak na przykład kiedy Hermiona i Draco stali pod jemiołą... Jestem absolutną fanką tutejszego Malfoya i z NIECIERPLIWOŚCIĄ czekam na kolejny rozdział! Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejna maturzystka na moim blogu, a ja odpisuję dopiero teraz :( Mam nadzieję, że poszło dobrze!
      Powiem szczerze, że po przeczytaniu pierwszego zdania bardzo się przestraszyłam, hah! Ale jestem niesamowicie wzruszona, dziękuję <3

      Usuń
  26. Ohh, nie wierzę! Przyrzekam na piękne oczęta Draco, mądrość Hermiony czy szczęście Harry’ego do przeżywania Avadek!

    Jestem okropna, okropniejsza, najokropniejsza! Nie wiem jak to się stało, że nie ma tu ode mnie komentarza! Bo rozdział ten przeczytałam ledwo po dodaniu, a skomentować miałam jak najszybciej, gdy emocje opadną.. potem miałam zakaz dotykania mojego komputera.. ale byłam pewna że mam rozdział do nadrobienia w czytaniu!

    Wracając do „jestem okropna, okropniejsza, najokropniejsza!!”, muszę to jeszcze raz podkreślić! Sam Voldemort powinien rzucić na mnie Crucio! Albo Bella powinna zaprosić mnie na „pogaduchy jak to dziewczyna z dziewczyną”, co zaproponowała kiedyś Hermionie!

    Rozdział przeczytałam jeszcze raz (ahh dobrze przyznaję.. trzy razy. Co sprawia, że jestem wariatką.. trzy raz pod rząd przeczytałam, bo za każdym razem liczyłam na inną końcówkę typu „Draco, to eylko głupi żart, możesz iść do Miony!”, ale ku mojemu zdumieniu nie pojawiło się takie zdanie!), więc kolejny raz komentarz będzie zagmatwany.

    Właśnie to jest niesamowite. Ile razy nie przeczytam jakiegokolwiek Twojego rozdziału, to wciąż przeżywam go na nowo.. To właśnie jest magia! Kerciak, to dowód na to, że tworzysz magię! Sprawiasz, że mimo szarej rzeczywistości, która nas otacza my możemy odpłynąć.. właśnie to zrobiłam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przechadzałam się z Draco po Ministerstwie.. (no dobra… może szłam za nim krok w krok, śliniąc się i uśmiechając błogo, niemal rzucając się na niego od tyłu), a po chwili z rozdziawioną paszczą wpatrywałam się w Deana, który go aresztował.. oh no przyznaję.. niemal nie rzuciłam się na niego przez biurko, marząc by walnąć jego głową o coś twardego i wydrzeć się „kretynie, zrób to, a ciebie zjem żywcem!” (ostatnio oglądałam Hannibala, więc coś wjeem o zjadaniu ludzi!). niestety powstrzymałam się, pozwalając sobie jedynie na wyobrażaniu tej groźby. Trzy godziny później siedziałam z nim w pustej sali, czekając aż Harry Wybawiciel Świata, Który Wtrącił Ojca Nienarodzonego Dziecka Najlepszej Przyjaciółki Do Paki wyjaśni mi o co tu chodzi! Ku mojemu rozczarowaniu Harry Zielone Ślepka nie wpadł do aresztu niczym avadowe tornado i nie zrobił dziury w ścianie krzycząc „Draco Przyszły Tato Bobaska Hermiony, razem zmierzymy się ze sprawiedliwością i zabijemy Nott’a”, a jedynie spokojnie „Mamy jeden trop i on prowadzi do ciebie”, co sprawiło, że zastanawiałam się czy jego też mogę zjeść.. ale chyba bym zepsuła resztę historii.. no i ma ładne oczy! Teleportowałam się do Hermiony, która jak na ciężarną kobietę przystało emanowała szałem hormonów! A potem.. rozpływałam się w willi Malfoyów oglądając zdjęcia małego Draco (na pewno tam wiszą by oddawać im hołd) i słuchając romantycznej opowieści Narcyzy. I po nagłym rozmarzeniu znów przeniosłam się do celi by poobserwować czysto naukowo Draco (nie, wcale nie prosiłam o w myślach by zdjął koszulkę, gdzie tam!), który musiał się zmagać z Longbottomem. Przyznaję, że typ jest nieprzyjemny, ale w przedziwny sposób nawet go polubiłam.. oczywiście, jeśli chcesz go zabić, to proszę nie krępuj się! troszkę mi tu irytuje Smoczusia-pępusia, który jeszcze posiwieje! Hmm, wtedy też będzie niezły *_* Ciii, Lupi znów oszalała.

      Ten komentarz to dowód na to, że po każdym rozdziale mój mózg zmienia się w żelka! Nawet nie przeczytam go by sprawdzić błędy, bo się boję co powypisywałam. Hmm, puentę zamieszczę w takim razie tu.

      Usuń
    2. Kercia, masz ogromny talent. Paroma słowami pozwalasz nam uciec od codzienności, te słowa sprawiają, że człowiek przenosi się do innego świata. Twojego świata, który dodaje magii mojemu życiu! Nie żartuję, pobudzasz wyobraxnię, kreujesz bohaterów, stwarzasz sytuację. Zręcznie piszesz dialogi, a ja siedzę przed komputerem i pochłaniam to nałogowo. Jestem Ci ogromnie wdzięczna, że pozwalasz nam smakować swoją twórczość. Jest ona jak najsmaczniejszy deser na świecie. Słodko gorzko kwaśno słony, co kto lubi.

      A teraz? Teraz jestem na kerciakowo-twórczym haju, mając nadzieję, że nigdy się nie skończy.

      Dziękuję, że piszesz, dziękuję Kercia!

      Oddana Tobie całkowicie,

      Lupi♥

      PS. Co do ich dziecka i imienia.. Caleb.. od razu mam przed oczami Caleba z PLL *_*

      Usuń
    3. Och, moja Lupi kochana...! Uwielbiam Cię tak bardzo, że sama nie umiem tego pojąć moim małym móżdżkiem i niewielkim serduszkiem. Nie wiem jak Ci dziękować, mój kochany żelku! Czytam ten długaśny trzyczęściowy komentarz i szczerze się jak głupia. Jeju. Bardzo, bardzo Cię dziękuję, jak zawsze!
      PS. To wcale nie przez niego nazwałam tak dziecko, wcaaaale a wcale! :D

      Usuń
  27. Wspaniały rozdział. Ale oby mu uwierzyli albo żeby Hermi pomogła
    Pozdrawiam, Luna

    OdpowiedzUsuń