piątek, 20 marca 2015

14. Dob­ro i zło muszą is­tnieć obok siebie, a człowiek mu­si do­kony­wać wyboru.

     





       Hermionę obudziło głośnie pukanie do drzwi. Zamrugała kilka razy, upewniając się, że to nie sen, a później cicho wstała z łóżka. Chwyciła leżący na fotelu cienki szlafrok i wzięła różdżkę ze stolika nocnego.

 — Lumos — szepnęła, a błysk światła rozświetlił jej drogę.

 Stanęła przy drzwiach, trzymając różdżkę w pogotowiu, a później wspięła się na palce i ostrożnie zerknęła przez wizjer.

 — Malfoy?!

 Gwałtownym ruchem otworzyła drzwi, spoglądając z niedowierzaniem na stojącego w progu mężczyznę. Patrzył na nią z dziwną miną, zupełnie nie przejmując się faktem, że był środek nocy.

 — Granger — wymamrotał.

 Dziewczyna spojrzała na niego z politowaniem i westchnęła.

 — Jesteś pijany.

 Malfoy wyprostował się, próbując udowodnić, że Hermiona się myli, jednak już po chwili zatoczył się delikatnie i znów musiał wesprzeć się na framudze drzwi.

 — Może trochę — wzruszył ramionami.

 Hermiona zapaliła światło w przedpokoju i odsunęła się, by wpuścić go do środka.

 — Masz jakikolwiek racjonalny powód wyjaśniający twoją obecność w moim mieszkaniu o drugiej w nocy? — spytała, zamykając drzwi zaklęciem. Przyjrzała się blondynowi i stwierdziła, że pijany wygląda bezbronnie i ma bardzo niewinny wyraz twarzy.

 — Twoje mieszkanie było najbliżej — powiedział po chwili, chwiejnym krokiem docierając do salonu i niezgrabnie opadając na kanapę.

 — Nie zamierzasz wytłumaczyć mi, dlaczego się nawaliłeś w sztok, prawda? — westchnęła, nie oczekując odpowiedzi. Przywołała z sypialni koc, delikatnie przykrywając już na wpół nieprzytomnego mężczyznę. Transmutowała pusty wazon w dużą, plastikową miskę i postawiła przy kanapie.

 — Nie zabrudź mi dywanu, proszę — powiedziała. Przyglądała się mu jeszcze chwilę z założonymi rękami, starając się w ten sposób powstrzymać chęć odgarnięcia jego opadającej na oczy grzywki.

 Myślała, że Malfoy zasnął, ale po chwili usłyszała jego cichy głos.

 — Dzięki, Granger.

 Westchnęła i wolnym krokiem udała się do swojej sypialni. Położyła się na łóżku, zakryła kołdrą i przetarła oczy rękami.

 — W co ja się wpakowałam? — szepnęła w sufit, pozwalając by pytanie, które dręczyło ją ostatnie miesiące zawisło w powietrzu.

 Ranek przyszedł szybko. Obudziła ją stukająca w okno sowa, która o ósmej przyniosła jej prenumeratę Proroka Codziennego. Wzięła gazetę ze sobą do łóżka i przejrzała zawartość, uważnie wczytując się jednak tylko w kilka artykułów (między innymi o znaczeniu i randze centaurów w magicznym świecie, zastanawiając się, jak to możliwe, że w takiej gazecie jak Prorok Codzienny ukazał się tak dobry artykuł. Chociaż od czasu gdy w Proroku zaczęła pracować Pansy, ich jakość zdecydowanie się podwyższyła). Pół godziny później wyplątała się z pościeli i udała się do salonu, w drodze narzuciwszy na siebie szlafrok.

 Malfoy spał w samych spodniach, jego koszula, którą najwyraźniej zdjął w ciągu nocy, leżała na oparciu fotela. Jasne włosy opadały na twarz, a ręka zwisała z kanapy, niebezpiecznie balansując nad miską.

 Jednym zaklęciem Hermiona opróżniła ją, a później ruszyła do kuchni, by zrobić sobie kawę i przygotować Malfoyowi eliksir przeciwkacowy.

 Po dłuższych poszukiwaniach w szafkach, znalazła fiolkę z potrzebną miksturą. Zaniosła eliksir i szklankę wody na stolik w salonie, nie bardzo wiedząc jak ma się zachować. Nie chciała budzić Malfoya, ale z drugiej strony nie mógł on przecież zostać u niej wiecznie.

 Problem rozwiązał się sam, kiedy po kilku minutach jedzenia śniadania w kuchni, Hermiona usłyszała poruszenie i odgłos szklanki odstawianej na miejsce.

 — Granger? — głos dobiegający z salonu był ochrypnięty i zdecydowanie, zdecydowanie pociągający.

 — Jestem tutaj, Malfoy — powiedziała i z kubkiem kawy w ręku stanęła w kuchennych drzwiach, patrząc na mężczyznę, który wyszedł z salonu. Wyglądał zabawnie, z potarganymi włosami, w wygniecionych spodniach i jedną skarpetką na stopie.

 Obdarzyła go spojrzeniem pełnym politowania i zmarszczyła nos.

 — Idź pod prysznic, bo śmierdzisz jak stary alkoholik.

 Mężczyzna przewrócił oczami, ale posłusznie skierował się do łazienki.

 — Nie masz różdżki, prawda?  — spytała jeszcze, a on pokręcił głową. Westchnęła i również przewróciła oczami. — Jak się rozbierzesz, to rzuć mi swoje rzeczy, odświeżę je.

 Malfoy uśmiechnął się cynicznie, a później szybkim ruchem ściągnął spodnie, wziął z oparcia fotela swoją koszulę i rzucił je dziewczynie.

 — Po co ta skromność, Granger, no po co? — powiedział, idąc do łazienki w samych bokserkach.

 Dziewczyna stała na środku korytarza oblana rumieńcem, mając nadzieję, że on nie zdążył go już zobaczyć.

 Wpatrzona w drzwi, za którymi zniknął Malfoy, zastanawiała się kiedy to wszystko zdążyło się stać. Kiedy obdarzyli się zaufaniem, kiedy zniknęła wzajemna niechęć?

 Właśnie miała kierować się do sypialni, żeby się przebrać, ale usłyszała coś, co prawie sprawiło, że dostała zawału serca. Dzwonek.

 Hermionę sparaliżowało uczucie deja vu. Malfoy w łazience, ona otwierająca komuś drzwi.

Gdy dzwonek zabrzmiał drugi raz, dziewczyna wyrwała się z paraliżu. Rzuciła ciuchy blondyna na szafkę w przedpokoju, zasłoniła się mocniej szlafrokiem, a później nacisnęła klamkę.

 — Hej, Hermiono, gotowa?

 Dziewczyna oniemiała, nie rozumiejąc o czym mówi do niej stojąca w progu Ginny. Spojrzała na nią ze zdziwieniem.

 A potem jej się przypomniało. Uderzyła się otwartą dłonią w czoło.

 — Na Merlina, Ginny! — zawołała ze zbolałą miną. — Przepraszam, zupełnie zapomniałam, że miałyśmy iść na zakupy…

 Rudowłosa westchnęła z delikatnym uśmiechem, wchodząc do środka.

 — Trudno, poczekam, a ty się ubieraj, mogę zaparzyć sobie kawę? Nie piłam jeszcze dzisiaj…

Ginny urwała, słysząc odgłos puszczonej wody dobiegający z łazienki. A potem jej wzrok prześlizgnął się na stertę męskich ubrań leżących na stoliku w przedpokoju. Odwróciła się w stronę przyjaciółki z ustami otwartymi ze zdumienia.

 — Hermiono, na Merlina, o czym ja nie wiem?

 — To na pewno nie tak jak myślisz… — zaczęła tłumaczyć się Granger, ale urwała, widząc wzrok Ginny, który zatrzymał się na męskiej koszuli. Rudowłosa miała dziwne wrażenie, że na kimś ją już widziała...

 — Czy to jest koszula Malfoya? — spytała podekscytowana.

 — Tak, to jest koszula Malfoya…

 — I to Malfoy jest teraz pod prysznicem?

 — Tak, Malfoy, ale…

 — To nie tak jak myślę, co? — powiedziała z ironią Ginny, uśmiechając się szeroko.

 — Zupełnie nie tak jak myślisz — stwierdziła Hermiona. — Malfoy tylko tutaj spał. Nie ze mną. To znaczy, ze mną w mieszkaniu, ale nie ze mną. Nawet nie w jednym łóżku, spał na kanapie, bo przyszedł do mnie w środku nocy i…

 Ginny wybuchnęła śmiechem, słysząc głupią paplaninę Hermiony, która płynęła z jej ust za każdym razem, gdy próbowała wytłumaczyć się z niezręcznej sytuacji.

 — Dobra, zrozumiałam — powiedziała, wciąż się śmiejąc, niezrażona zabójczymi spojrzeniami posyłanymi jej przez Hermionę. — W takim razie, co, przekładamy zakupy na popołudnie? W sumie to nie mam nic do roboty, Harry siedzi w pracy, a James jest u moich rodziców.

 — Byłoby wspaniale, Ginny, dziękuję. I przepraszam, że musiałaś się fatygować.

 Rudowłosa machnęła lekceważąco ręką.

 — To nic takiego — odwróciła się do drzwi i rzuciła na odchodne — Ubierz się, Hermiono, bo Malfoy nie wytrzyma i się na ciebie rzuci. O, cześć, Malfoy! — wzrok rudowłosej utknął ponad  ramieniem swojej przyjaciółki. Hermiona spłonęła rumieńcem.

 — Hej, Ruda — powiedział blondyn, który stał w drzwiach łazienki, owinięty w pasie ręcznikiem, z cynicznym uśmieszkiem przyklejonym do twarzy.

 — Do zobaczenia po południu — rzuciła Ginny i wyszła, a Hermiona zamknęła za nią drzwi.

Wzięła do ręki rzeczy Malfoya i odświeżyła je kilkoma zaklęciami, a później podała mężczyźnie, który nadal przyglądał jej się z uśmiechem.

 — Rzeczywiście, lepiej żebyś się ubrała, Granger — powiedział, cicho się śmiejąc, a ona na te słowa zarumieniła się lekko i założyła ręce na piersi.

 Wyminęła go bez słowa i zamknęła się w sypialni. Usiadła na łóżku, przez chwilę uspokajając swoje serce. To tylko Malfoy.

 Jej ręka powędrowała do zaokrąglonego brzuszka.

 To tylko Malfoy.


***


 Ginny była z natury niecierpliwa. Starała się wybaczać mężowi nieobecności w domu i fakt, że trudno jej było zajmować się Jamesem w pojedynkę. Jednak gdy harówka Harry’ego trwała już ponad kilka tygodni, jej porywcza natura wzięła górę nad rozsądkiem. A gdy pan Potter spóźnił się na obiad, pewnego czwartkowego popołudnia, zdecydowanie nie miała najlepszego humoru.

 — Potter, do jasnej cholery! — wrzasnęła zdenerwowana Ginny, machając kuchenną ścierką w stronę swojego męża. —  Ile ja mam czekać, co? Ile ja mam czekać, aż zjawisz się na ten pieprzony obiad?!

 Harry spojrzał na swoją żonę rozbawionym spojrzeniem. Uwielbiał, kiedy tak się złościła. Jej twarz nabierała odcienia włosów, a smukłe dłonie zaciskała w pięści. Obowiązkowym elementem furii pani Potter było też zwracania się do swojego męża po nazwisku i rzucanie przekleństwami na prawo i lewo.

 — Ginny, wiesz, że mam mnóstwo roboty w Ministerstwie…

 — Pobłażałam ci przez tyle czasu, i proszę o jeden obiad, JEDEN obiad w ciągu całego pieprzonego tygodnia, a ty i tak spóźniasz się na niego DWADZIEŚCIA MINUT…

 — Ginny…

 — CZY JA NAPRAWDĘ WYMAGAM TAK WIELE…

 — Do jasnej cholery, Ginny! — Harry podszedł do niej, wyrwał ścierkę z ręki i rzucił nią na drugi koniec kuchni. Jedną ręką przygwoździł swoją żonę do ściany i zachłannie pocałował.

 Ginny nie opierała się zbyt długo, odpowiadając na pocałunek z takim samym zapałem.

 — Przepraszam, przepraszam, przepraszam... — mruczał cicho Harry, schodząc pocałunkami na jej szyję, a ona jęknęła cicho i spojrzała na niego, oddychając szybko.

 — Dlaczego nie umiem się na ciebie długo gniewać, co? — zapytała, a on obdarzył ją zawadiackim uśmiechem i znów pocałował, tym razem o wiele delikatniej.

 — To co z tym obiadem?

 — Obiad poczeka — powiedziała pani Potter i rozwiązała mężowi krawat.


***


 Następne dni nie były już takie kolorowe. Aurorzy wciąż badali sprawę tajemniczej paczki, obłożonej - jak się okazało - kilkoma potężnymi czarnomagicznymi zaklęciami. Gdyby jej zawartość choć musnęła skóry dziewczyny, mogłoby się to skończyć tragicznie. Harry, mimo że nadal ze wszystkich sił starał dowiedzieć się czegokolwiek na temat sprawy Notta, spędzał o wiele więcej czasu w domu. Dzięki temu jego humor zdecydowanie się poprawił, mimo wielkiego zmęczenia.

 Ginny również próbowała chronić Hermionę na wszelkie możliwe sposoby, głównie starając się zająć jej myśli. Ciągle porywała ją na zakupy, wypady do kawiarni czy spotkania z Narcyzą, albo prosiła o zajmowanie się Jamesem. Państwo Weasley wybrali się na parę tygodni do Charliego do Rumuni, więc miała idealny pretekst, by zostawiać swojego syna u Hermiony, a nie u nikogo innego.

 Panna Granger pracowała za dwóch. Brała na siebie większość papierkowej roboty całego departamentu, połowę godzin pracy spędzając w biurze, a połowę w swoim domu. Nikt nie robił jej z tego powodu wyrzutów, a wręcz przeciwnie - Dean i inni pracownicy zachęcali ją do całkowitego przeniesienia się z pracą do swojego mieszkania. Ona jednak chciała być na bieżąco jeśli chodzi o sprawy Ministerstwa, więc przyjeżdżała do biura chociaż na dwie godziny.

 Nie widziała się z Malfoyem od czasu incydentu w jej mieszkaniu. Gdy miała wolną chwilę, rozmyślała nad powodem jego upojenia alkoholem tej nocy. Nie miała zielonego pojęcia, o co mogło chodzić, chociaż z drugiej strony, mógł być to nic nieznaczący incydent. Wiedziała jednak, że od pewnego czasu Malfoy musiał mieć dobry powód, żeby tak się upić. A przynajmniej to powiedział jej Blaise.

 Świat dowiedział się również o zaręczynach Pansy i Blaise’a, a Hermiona i państwo Potterowie dostali przepiękne, ręcznie wykonane zaproszenia na ich ślub. Dziwili się, że miał on się odbyć już za trzy miesiące, jednak w świecie czarodziejów nie takie rzeczy się zdarzały. Nawet sami Potterowie trwali w narzeczeństwie niecałe cztery miesiące, aby później zmienić swój stan cywilny.

 Było już po godzinach pracy, ale ona nadal siedziała w swoim biurze. Astoria dawno już wyszła, ale było jej to na rękę - gdy się widziały, miała wrażenie, że sekretarka nie marzy o niczym innym oprócz wydrapania jej oczu. Wciąż miała do Hermiony żal, że na Balu Bożonarodzeniowym Malfoy wolał tańczyć z nią.

 Spakowała rzeczy do torby, paroma zaklęciami uporządkowała biurko (nigdy nie wychodziła z gabinetu, jeśli nie panował w nim porządek) i ruszyła do drzwi. Otworzyła je i odwróciła się jeszcze, by ostatni raz rzucić okiem na biuro i prawie wpadła na Malfoya, wyraźnie zmierzającego do jej gabinetu i niosącego ze sobą dwa papierowe kubki. Spojrzała na niego zaskoczona, a on uśmiechnął się swoim markowym, malfoyowskim uśmiechem.

 Uwielbiała, gdy nosił kitel, tak jak tego wieczoru. To chyba ciąża tak działała na jej libido, ale ostatnimi czasy Draco Malfoy pociągał ją jak nigdy, chociaż nikomu by się do tego nie przyznała.

 — Granger — powiedział, patrząc na nią z radosnymi iskierkami w oczach.

 — Malfoy — odpowiedziała wesoło. Miała dobry humor, udało jej się sfinansować pewną trudną akcję, wyłapując kruczek w dokumentach.

 — Wychodzisz już? Myślałem, że wypijemy razem herbatę — powiedział, wskazując głową na dwa trzymane kubki.

 Hermiona poprawiła torbę na ramieniu i delikatnie wycofała się w głąb gabinetu.

 — W sumie, to mogę jeszcze trochę zostać.

 Malfoy uśmiechnął się i podał jej kubek, a potem podszedł do jej biurka i oparł się na nim, poklepując miejsce obok siebie. Hermiona niepewnie usadowiła się obok niego.

 — Jak się czujesz? — spytał, przeszywając ją wzrokiem.

 — Fizycznie? Świetnie — powiedziała, a on stwierdził, że rzeczywiście wygląda bardzo dobrze.  — Nie mam już tylu nudności, za to ciągle chce mi się jeść — zaśmiała się. — Muszę zacząć się pilnować, bo niedługo zacznę wyglądać jak chodząca kluska.

 — Do zapamiętania: kupować Granger ciastka — powiedział ze śmiechem, a ona dała mu kuksańca w bok. Po chwili jednak spoważniał. — A psychicznie?

 Wzruszyła ramionami i wzięła łyk swojej herbaty. Była przepyszna, truskawkowa. Zastanawiała się, skąd Malfoy wie, że uwielbia wszystko co truskawkowe.

 — Nie wiem — odpowiedziała zgodnie z prawdą. Nie była pewna swoich uczuć w bardzo wielu kwestiach.

 Skinął głową ze zrozumieniem.

— Mogę o coś spytać?

 — Właśnie to zrobiłaś — uniósł jedną brew i uśmiechnął się z ironią. — Ale możesz zapytać się jeszcze raz, jeśli o to chodzi.

 Przewróciła oczami.

 — Dlaczego upiłeś się… wtedy? — spytała z lekkim wahaniem.

 Malfoy milczał przez chwilę.

 — Blaise i Pansy się zaręczyli — powiedział w końcu, a ona spojrzała na niego zaskoczona.

 — I właśnie dlatego nawaliłeś się w barze? Bo twój najlepszy przyjaciel się zaręczył?

 — Z moją najlepszą przyjaciółką. Tak.

 Zmarszczyła brwi w zdziwieniu.

 — Nie rozumiem.

 — Nie oczekuję tego — stwierdził, biorąc łyk herbaty.

 — Ale ja oczekuję, że mi wytłumaczysz — powiedziała, świdrując go wzrokiem.

 Westchnął ze zrezygnowaniem, patrząc dziwnie na upartą byłą Gryfonkę.

 — Odkąd pamiętam byliśmy we trójkę. To znaczy…. był jeszcze Crabbe i Goyle, ale to straszni idioci, zadawałem się z nimi z polecenia ojca, nic więcej. Był taki czas, że spotykałem się z Pansy, ale potem stwierdziłem, że to bez sensu. To tak, jakbym umawiał się z własną siostrą.

 Pociągnął łyk herbaty i zamilkł na chwilę.

 — A teraz… teraz oni są razem — powiedział w końcu.  — Myślałem, że Blaise będzie tak samo nastawiony do Pansy jak ja. A nie był. Powiedział mi, że już na szóstym roku coś do siebie czuli. Nie widziałem tego, byłem zajęty innymi sprawami — zaśmiał się. — Po prostu… czuję się z tym wszystkim tak dziwnie. Życzę im jak najlepiej, ale jeśli się nie uda? Jeśli zerwą zaręczyny albo się rozwiodą? Nic nie będzie takie jak dawniej.

 Hermiona pokiwała głową i uśmiechnęła się delikatnie.

 — Rzeczy się zmieniają, Malfoy. Wszystko się zmienia i musimy stawiać temu czoła.

 Spojrzał na nią badawczym spojrzeniem, starając się ją rozszyfrować. Była chodzącą niespodzianką, co chwila go zaskakiwała.

 — Nie sądzę jednak, żeby Blaise’owi i Pansy groził rozwód — dodała. — Nie widzą poza sobą świata.

 — Małżeństwo wiele zmienia — powiedział Malfoy i uśmiechnął się krzywo.

 — Strasznie stereotypowe myślenie — prychnęła w odpowiedzi. — Harry i Ginny są ze sobą lata, a ich relacja zmieniła się tylko na lepsze.

 Malfoy pokiwał głową z niedowierzaniem.

 — Wieczna optymistka, co? — zaśmiał się ironicznie, ale ona to zignorowała.

 Siedzieli jeszcze chwilę w ciszy, co jakiś czas podnosząc kubki do ust. W końcu Hermiona odważyła się odezwać ponownie.

 — Jest coś, o czym chciałam z tobą porozmawiać.

 Malfoy spojrzał na nią pytająco.

 — Musimy w końcu wybrać imię dla naszego syna — powiedziała i dodała zaciętym tonem. — Wiem, że w arystokratycznych rodzinach imiona dzieci mają duże znaczenie i wybiera je ojciec, ale ja…

 — Granger, ogarnij się — przerwał jej, śmiejąc się. — Nie będę cię zmuszał do żadnego imienia, nie jestem własnym ojcem. Wybierzemy je razem, choć od razu mówię, że raczej trudno trafić w mój gust.

 — To akurat wiem — prychnęła, przyglądając się swoim splecionym na kubku palcom.

 — Masz już jakieś typy? — spytał.

 Dziewczyna spojrzała na niego niepewnie.

 — Co powiesz na… Zack?

 — Chyba sobie żartujesz, imię jak dla psa — prychnął. — Scorpius?

 — Nie nazwę mojego dziecka takim imieniem — odpowiedziała, przewracając oczami. — Wyobrażasz sobie reakcję rówieśników w szkole?

 Malfoy spojrzał na nią cynicznie, a ona zaśmiała się, myśląc o jego imieniu.

 — Dominic? — podsunęła.

 — Zbyt mugolskie — powiedział, a ona spojrzała na niego oburzona. Zaśmiał się tylko. — No to może… Patrick?

 — A to niby nie mugolskie imię? — spytała, przewracając oczami. — Nie podoba mi się. Brzmi strasznie sucho.

 Teraz to on przewrócił oczami.

 — No dobra, mam jeszcze jedną propozycję. Caleb — powiedziała, patrząc na jego reakcję. Znieruchomiał, chwilę się zastanawiając.

 — Tak szczerze, to… podoba mi się.

 — Naprawdę? — spytała zdziwiona.

 — Nie.

 — Na Merlina, Malfoy….! — warknęła, a on zaśmiał się i posłał jej kuksańca w bok.

 — Żartuję, bardzo mi się podoba. Serio.

 Obdarzyła go szczerym uśmiechem, trochę niepewna.

 — Caleb Granger - Malfoy — powiedziała, smakując nazwisko swojego syna i próbując się do niego przyzwyczaić.

 — Wypraszam sobie, Malfoy - Granger — stwierdził oburzony, a ona przewróciła oczami.

 — Caleb Malfoy -Granger, niech ci będzie — zgodziła się, a on kiwnął głową z cynicznym uśmiechem i wstał. Wyrzucił papierowy kubek po herbacie do kosza stojącego w kącie i ruszył do drzwi.

 Patrząc na niego, wykonującego takie prozaiczne czynności w jej obecności, nigdy nie mogła uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Zawsze, jakaś mała część niej, zastanawiała się jak to możliwe, że po tylu latach nienawiści spędzają ze sobą czas, przekomarzają się i jakoś ze sobą żyją, znosząc swoje wzajemne humorki.

 Byli przyjaciółmi, to wiedziała. Wiedziała, że może na niego liczyć, a on wiedział, że może liczyć na nią. Gdyby ona w nocy przyszła spita do jego mieszkania (co oczywiście nie mogło się stać ze względu na jej ciążę), Malfoy na pewno zrobiłby to samo, co ona zrobiła dla niego.

 Czasem jednak, patrząc na niego i wypowiadając w myślach słowo przyjaciel, czuła bardzo dziwną pustkę. Jej wzrok i ręka wędrowały odruchowo w stronę zaokrąglonego brzucha, a głowę nawiedzały myśli, czy przyjaźń to naprawdę wszystko, czego chce.

 Gubiła się w tym wszystkim, część myśli, emocji i odruchów przyporządkowując ciąży i jej skutkom. Nie mogła jednak podpiąć pod ciążowe dolegliwości tego dziwnego, dławiącego ją uczucia, którym darzyła blondwłosego mężczyznę.

 Malfoy rzucił jej zamyślone spojrzenie.

 — Caleb Paul Malfoy - Granger — powiedział, znikając za drzwiami. Dziewczyna otworzyła usta ze zdziwienia. Siedziała jak sparaliżowana, nie wiedząc jak zareagować na jego słowa. Łzy wzruszenia napłynęły do jej oczu, a ona w końcu wyrwała się z letargu i wybiegła z gabinetu.

 Dogoniła go przy windach, patrzył na nią nieco zdziwiony.

 — Dziękuję — powiedziała. Podeszła bliżej, oparła dłonie na jego policzkach i obdarzyła delikatnym pocałunkiem w usta. Uśmiechnęła się, patrząc na jego zdezorientowaną minę. — Nawet nie wiesz, ile znaczy dla mnie to, co powiedziałeś.

 Odwróciła się i zniknęła za zakrętem. Malfoy jest jedną wielką zagadką, pomyślała, kierując się w stronę gabinetu. Pamiętał imię ojca Hermiony. I sam zaproponował, by nadać dziecku drugie imię właśnie po nim.

 Blondyn wciąż stał jak sparaliżowany, delikatnie dotykając swoich ust, na których wciąż czuł wargi byłej Gryfonki.


***


  — Nie wierzę w to — stwierdził Harry, chodząc po swoim gabinecie w tę i z powrotem. — Nigdy w to nie uwierzę. To niemożliwe.

 — Też nie chcę w to wierzyć, Harry — powiedział Dean, patrząc na szefa Biura Aurorów zza swojego biurka. — Ale mamy bardzo mocny dowód, paczka została wysłana z jego gabinetu!

 — To jeszcze nic nie znaczy. Ktoś mógł się włamać!

 — Malfoy znany jest z tego, że zamyka swój gabinet bardzo dokładnie… Ma tam w końcu wartościowe dzieła sztuki. Nikt nie ma do niego dostępu, nawet ten młody asystent, Michael. Malfoy zawsze zabezpiecza drzwi zaklęciami, na które nie pomoże zwykłe Alohomora.

 Harry westchnął i usiadł na krześle na przeciwko Thomasa.

 — To jedyny trop jaki znaleźliśmy od długiego czasu — powiedział cicho. — Nie mogę go zlekceważyć. Ale nigdy, przenigdy nie uwierzę, że Malfoy jest w to wszystko uwikłany.

 Dean pokiwał głową.

 — Najwyraźniej ktoś chce mu zaszkodzić. Mimo upływu lat łatka byłego Śmierciożercy nadal się go trzyma. Ludzie będą skłonni uwierzyć w bzdury na jego temat.

 Harry wziął do ręki dokumenty leżące na biurku i jeszcze raz przejrzał analizę nałożonych na pudełko zaklęć. Wszystko się zgadzało. Użytych klątw uczono Śmierciożerców od początku ich służby u Voldemorta, więc Malfoy mógł je znać.

 — Co musimy zrobić? — spytał, chociaż znał odpowiedź, zwracając swoje zielone oczy w stronę Deana.

 — W tym momencie? Zaprosić Malfoya na przesłuchanie. I go aresztować.

 Zapadła cisza. Harry odłożył pergamin na biurko i westchnął cicho. Wstał a potem omiótł gabinet Thomasa zmęczonym spojrzeniem. Miał dosyć tej sprawy.

 — Wezwij go — polecił, a później wyszedł z biura.



~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~


Witam wszystkich bardzo serdecznie!
Przepraszam, że musieliście tyle czekać, ale mam teraz sporo na głowie. Dziękuję za mnóstwo komentarzy, imienne podziękowania kieruję do mojej kochanej, cudownej Lupi, której komentarze od zawsze sprawiają, że nie umiem utrzymać powagi przez kolejne dwa dni! <3
Ostatnio ktoś narzekał, że nie było zbyt wiele Dramione. Dziś jest i to sporo! Mam nadzieję, że Was w tym względzie nie zawiodłam.
No to co... Na tym chyba koniec. Bardzo dziękuję za wszelkie komentarze. Jesteście niesamowici!

52 komentarze:

  1. Ha! Pijany Malfoy jest taki słodki *.* <33 Genialnie to opisałaś :D Eliksir przeciwkacowy - zaj*biste :P
    Aaaaaaa Malfoy w samych gaciach? !!! Wiesz co ty ze mną teraz robisz ? :D dostaję palpitacji serca Xd
    Cóż za słodka kłotnia małżeństwa POTTER :D
    Imię dla dziecka - Caleb... no cóż, nietypowo... ale podoba mi się ;P
    No nie! Za tą końcówkę cię zabije! Co ty zrobiłaś!!!!!!!!!! Mam nadzieję, że to nieporozumienie!!!!!! ;(((( BŁAGAM xD

    kurde, przez ciebie zachciało mi się pisać pottera xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w ogóle to chciałam napisać coś po szkole - jak pracują, ale dramione... ;P takie powolne :D ale zobaczymy jak to wyjdzie ;)

      Usuń
    2. Bardzo, bardzo dziękuję Kostku!
      Caleb... Bardzo lubię to imię, dobrze mi się kojarzy! Przepraszam za końcówkę, takie uroki ma ta historia! ;)
      Pewnie, pisz, wiesz, że lubię czytać Twoje autorskie opowiadania! <3

      Usuń
    3. wiem, wiem ;P:):*

      Usuń
  2. No gdzie mi ktoś bezczelnie próbuje Malfoya w coś wrobić. Normalnie nie mogę. Mam nadzieję, że szybko jakoś racjonalnie to wyjaśnią i go nie przymkną. Przecież on by nie mógł skrzywdzić swojej Granger. Ale tak już o samym rozdziale to jest świetny. Początek z pijanym Draconem mega, zresztą podobnie jak reszta :)
    http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Boże, SWOJEJ GRANGER <3
      Jestem taką fanką Dramione, że nawet komentarz pod moim opowiadaniem z takim sformułowaniem przyprawia mnie o palpitację serca :D
      Dzięki wielkie za te pozytywne słowa!
      Już od dawna czaję się na Twojego bloga, ale po prostu nie przekonuje mnie tematyka wojenna i ogólnie Hermiona Riddle. Ale może jeszcze kiedyś mi się odwidzi :P
      Pozdrawiam <3

      Usuń
  3. Cudowny rozdział
    Prawie jak Wesoły Kostek dostałam palpitacji serca gdy widziałam oczyma wyobraźni Malfoya w bokserkach ach ta Granger ma widoki XD
    ta końcówka czemu? nie mieszaj w to Dracusia
    Życzę weny
    Czekam na next
    Pozdro :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też zazdroszczę jej widoków :D
      Dziękuję bardzo, a co do końcówki... zobaczymy :)

      Usuń
  4. Cudowny rozdział! Duzo się dzieje! Pijany Malfoy moj naprawdę słodki, ewidentnie cos czuje do Granger, bo inaczej by do niej nie przyszedł. Myslalam, ze sie na nia rzuci z pożądania, ale sie chłopak opanowal. Za to ona sie nie opanowała z czego bardzo sie cieszę. Wyobraziłam sobie jego minę, jak tam stał w tym Ministerstwie :-) Kłótnia państwa Potter tez pierwsza klasa :-) w ogole cały rozdział był świetny, nawet ten zaskakujący koniec! Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Hormony buzują w Granger, więc się nie opanowała :D
      Mam nadzieję, że nie zawiodę.
      Pozdrawiam! <3

      Usuń
  5. WOW!
    Strasznie mnie zaskoczyłaś końcówką! Draco?! Nie wierzę!
    Ten pocałunek...mmm. Cudownie, że ich relacja się zmienia!
    Czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj jakie słodkie :3 cudownie się o nich czyta szkoda że ten Nott się pojawia i coś chce popsuć :) to na pewno nie Malfoy on by tego nie zrobił chcą go wrobić :D
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie może być ciągle tak słodko :p
      Dziękuję bardzo! <3

      Usuń
  7. Ejjj, nie mogą zamknąć Malfoya, przecież jest niewinny :(
    jak cały rozdział się uśmiechałam, tak teraz po prostu na koniec aż mi się smutno zrobiło, że tak go ktoś wrabia, bardzo niefajnie :(
    mam nadzieję, że jak najszybciej dodasz nowy rozdział i że wszystko się wyjaśni!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się nowy rozdział dodać w kwietniu! Dziękuję bardzo. ;)

      Usuń
  8. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
    Lupi? Lupi to ja? Hahaha, <3
    Nie no, przez dziesięć minut zamarłam starając zrozumieć, że JA (tak ludzie JA) LUPI zostałam wymieniona !
    Tylko nie rozumiem podziękowań, naprawdę. Przecież niedługo dostaniesz bardzo dłuuuugą listę zażaleń od moich lekarzy, którzy cudem mnie ratują przez nadmiar emocji! Nie mówiąc już o żelkach, które stają mi w gardle. Czy czekoladzie, która mi się właśnie rozpuściła, bo zaczytałam się i tak mocno ją ściskałam, że... ooo. Muszę chyba ręce wymyć. Dobra. Ale tak poważnie to idealne porównanie.
    Czekolada z definicji Lupi niemal święte jedzenie. Słodka bądź gorzka, a czasem zdarza się ostra substancja pobudzająca ślinianki >,< Na początku twarda, przyjemnie chrupocze przy łamaniu i idealnie daje się złamać na słodkie małe kawałeczki, które mimo że zrobione z tych samych składników mają różne smaki. Bo każdy ka]
    wałeczek jest jeszcze słodszy. To jak wątki u Ciebie, idealnie wkomponowane, zarysowane oraz każde ma jakieś znaczenie. A jak połączy się te wszystkie wątki, jak kawałki czekolady, wychodzi niesamowita całość. Czekolada mimo twardości, rozpuszcza się i staje delikatniejsza. To jak sama fabuła, która mimo stałego elementu ciąży, rozciąga się na kwitnącą miłość bohaterów, przyjaźń, lojalność. Delikatne uczucia, tworzą spójną całość. Potem czekolada skleja nam palce, które z chęcią się oblizuje. To jak rozdziały u Ciebie, Kerciak. Czytasz każdy, z każdym kolejnym czujesz coraz więcej, a potem to słodkie rozczarowanie pod koniec, że to już koniec, a jednak zaczynam czytać zawsze najnowszy rozdział jeszcze raz - to właśnie to oblizywanie palców. Wiem jak się skończy, a czytam bo nie chcę jeszcze zamykać tego okienka. Potem zostaje papierek, który przypomina nam o tej rozkoszy jaką przed chwilą przeżywaliśmy >,< To właśnie moment tych znaczków "~*~*~", kiedy to czytamy słowa autorki, które również oczarowują. Hmm, nie wyszło to tak jak w mojej głowie, ale mam nadzieję, że rozumiesz <333
    Co do samego tego rozdziału.. jak zwykle brakuje mi słów. A może właśnie jest ich zbyt wiele, a ja nie umiem wybrać tych najodpowiedniejszych. Poczatek.. wow start zrobiłaś mocny. Zastanawiam się czy przewidziałaś możliwość, że otrzymasz mniej komentarzy pod tym postem.. ludzie mogą zginać po pierwszej części tego rozdziału, kiedy to ich serca wybuchną gamą skrajnych emocji. Dramione *_* Naprawdę nie wiem jak opisać realistycznie stan w jaki mnie wprawiłaś.. hipnoza tak mocna, że zapomniałam o wedlowskiej czekoladzie, która teraz biedna wygląda na dość mocno pokiereszowaną. Moi kuzyni nie wybaczą mi tej zbrodni. Śmiałam się tak głośno, a rumieńce miałam tak wielkie, że.. cóż. Mama patrzyła na mnie z przerażeniem niemal chowając za odkurzaczem, jakbym miała się na nią rzucić w szczęśliwym otępieniu, a odkurzacz miałby ją ochronić. Potem bełkotałam pijany Draco, to takie słodkie i chichotałam pod nosem na kolejną część, gdy zjawia się Ginny. W tym momencie moja mama kiwała potakująco głową i mamrotała, że ktoś musiał podmienić jej dziecko.. pewnie chodziło i mojego brata xD I.. HINNY! Naprawdę nie przepadam za Hinny na ff, a nawet i w książce mnie irytowało, ale.. lepszej pary dobranych ludzi niż Harry'ego & Ginny przedstawionych tutaj.. wow. kolejne wielkie wow. Są tacy słodcy *_* i kanoniczni, i mają bobaska! A potem końcówka.. podejrzenia padają na DM.. jak gdzie co?!!!!!!!!!!!!!!/???!!!?!?!?!? NIE! No jak? Jak ktoś mógł wgl to sobie ubzdurać? Właśnie się okazało że czekolada ma gorzki smak, bo to my widzimy "wszystko" - dobre sobie - co się dzieje u kogo, więc widzimy troskę, opiekuńczość, czułość, łobuzerski uśmieszek, maślane oczy, rumieńce (no są u nas czytelników przy każdej scenie z nimi).. dramione u Ciebie jest mistrzowskie. Jak dla mnie znajduję się już przy takich klasykach jak znane nam wszystkim klasyki! Jesteś fenomenem, Kercia, fenomenem! *_* *_*
    KOCHAM, PODZIWIAM. UWIELBIAM.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lupi, tak bardzo Ci dziękuję! Jesteś moim światełkiem w ciemności za każdym razem gdy wątpię ;)
      Jestem taka dumna i taka szczęśliwa, że mam taką czytelniczkę jak Ty!
      Ten początek komentarza... ♥
      Dziękuję Ci bardzo, choć nie ma w języku ludzi takich słów, które wyrazilyby jak bardzo!

      Usuń
  9. Merlinie.. Początek - uroczy, no bo skoro Malfoy pijany pojawił się u Hermionki, to widać, że jednak jest dla niego ważna. Środek - jeszcze bardziej uroczy, ich pocałunek, rozmowa i imię.. Koniec - masakra. Boje się następnego rozdziału, przyznam szczerze.. Oby to, o czym myślał Potter okazało się kłamstwem..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko wyjaśni się w najbliższych rozdziałach. Bardzo Ci dziękuję za komentarz i mam nadzieję, że nie zawiodę :)

      Usuń
  10. Wczoraj dość późno wieczorem trafiłam na twoje opowiadanie
    I uwierz mi czy nie, tak mnie wciągnęło, że przeczytałam wszystkie rozdziały od razu ;)
    Siedziałam do godz 3 w nocy, ale było warto! :)
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Boże, dziękuję! Zawsze jak słyszę, że ktoś zarywa przeze mnie nocki, to jest mi szalenie głupio! <3

      Usuń
  11. Cudowny i uroczy rozdzaił!!!<3 nie mogę doczekać się następnego mam nadzieje, że będzie już niedługo;)
    Pozdrawiam Z

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się dodać jak najszybciej, ale czas niestety mam ograniczony! :C
      Dziękuję bardzo <3

      Usuń
  12. Użytych klątw UCZONO Śmierciożerców - literówka Ci się wkradła :) Rozdział jak zawsze super. Jakiś taki dynamiczny mi się wydał. Relacja Draco i Hermy widocznie się zmieniają jednak nie jest to nachalne, więc tym bardziej uwielbiam! Rozdział pogodny, tryskający optymizmem a końcówka zaciekawia i sprawia, że czekanie na next staje się bardziej niecierpliwe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sama ostatnio tryskam optymizmem, może to dlatego! Dziękuję Ci bardzo <3
      I dzięki za zwrócenie uwagi, już poprawiam literówkę ;)

      Usuń
  13. AAAAAA!!! Boże pijany Malfoy <3 Boże ta końcówka <3 Wielbię cię za to <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Naprawdę trafiłam na 14 rozdział?
    Rety muszę nadrobić bo widzę, że tyle mnie kurczę ominęło, że hej.
    Rozdział dosłownie wciągnęłam nosem.
    Teraz kiedy na nowo zawitałam do świata dramione nie zamierzam go tak szybko opuścić.
    Zwłaszcza, że narobiło się tyle ciekawych blogów o których pojęcia nie miałam do tej pory istnienia a wśród nich właśnie Twoj.
    Na początek Pansy i Blaise.
    Nigdy nie spotkałam się z tym paringiem i muszę przyznać jestem mocno zaintrygowana.
    I muszę przyznać, że mi się podoba i trochę rozumiem zachowanie Dracona.
    W końcu Pansy była dla niego siostrą i tu nagle taka niespodzianka.
    Być może nigdy nie myślał, że taka sytuacja kiedykolwiek będzie miała miejsce.
    Tymczasem jak się okazuje miłość może być naprawdę silna.
    I nasi główni bohaterowie.
    Draco i Hermiona.
    Pomimo trudnej sytuacji starają się znaleźć wspólny język... moment w którym Malfoy się upił był po prostu genialny!
    Naprawdę się uśmiałam.
    W ogóle podoba mi się sposób w jaki wszystko opisujesz.
    Jesteś po prostu geniuszem aż zazdroszczę bo sama kurczę aż tak nie umiem bo masz prawdziwy talent i znalazłaś we mnie wierną czytelniczkę ;)
    Dodaje do Obserwowanych i bedę wiernie śledziła kolejne przygody mojej ulubionej parki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie wierzę, że to już czternasty rozdział! Przecież niedawno zaczynałam tę historię... :)
      Jeśli jeszcze nigdy nie spotkałaś się z Blansy, to zdecydowanie polecam Obsługę Klienta! Uwielbiam to opowiadanie :)
      Muszę zajrzeć na Twoje opowiadania, już od dawna się na nie czaję :D
      Dziękuję bardzo za te wszystkie miłe słowa! Nic tak nie cieszy jak wierny czytelnik! Bardzo, bardzo dziękuję <3

      Usuń
  15. Musiałam ostatnio dużo nadrobić, bo miałam straszne zaległości w blogosferze :|
    ale jestem i komentuję :D
    Rozdział bardzo mi się podobał, szczególnie sceny Dramione. Dobrze napisane zawsze sprawiają, że mam motylki w brzuchu i tym razem też tak było. Zresztą jak zawsze w twoim opowiadaniu. Ich drobne spory też należą do lubianych, ale jednak Dramione-Dramione (jeśli wiesz o co mi chodzi) nie mają żadnej konkurencji.
    Część z Ginny i Harry'm była świetna. Mimo że krótka, świetnie napisana i miło by było, gdyby pojawiało się takie coś częściej :D
    Blaise i Pansy, hm... Cieszę się, że ich ze sobą zeswatałaś i założę się, że w przyszłości jakoś ten wątek jeszcze rozwiniesz. BTW pasują do siebie!
    No i na koniec ostatnia sprawa, ta chyba najważniejsza...
    Draco i paczka wysłana z jego gabinetu?
    Po pierwsze nie uwierzyłabym, że Malfoy zrobiłby to matce swojego dziecka... nigdy w życiu :|
    Po drugie nie wydaje mi się, żeby Draco był takim kretynem i zrobił to w swoim gabinecie, więc od razu można wywnioskować, że ktoś chce go wrobić.
    P.S. Imię Caleb strasznie kojarzy mi się z Witch...
    silence-guides-our-minds.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę w Witch był Caleb? Nie pamiętam, a oglądałam!
      Ktoś kto twierdzi, że Malfoy jest w to wszystko zamieszany to kretyn, co nie? :P
      Dziękuję bardzo za wszystko <3

      Usuń
  16. Jezu kocham Cię! <3 Naprawdę piszesz niesamowite opowiadanie, uzależniłam się od nich na wszystkich lekcjach myślę tylko o twoim blogu. Na prawdę masz talent, rozwijaj go! wiem że masz dużo nauki ale uważam że powinnaś więcej pisać na blogu,

    czekam na następne części ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Ale na lekcjach myśl o temacie :D
      Staram się pisać często, ale niestety obowiązków ciągle przybywa!
      Serdecznie pozdrawiam <3

      Usuń
  17. OMG, DAWAJ SZYBKO KOLEJNY <3
    KOCHAM TO OPOWIADANIE, SERIO :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, dziękuję! Postaram się dodać coś w czasie świąt, ale nic nie obiecuję! ;)

      Usuń

  18. Zostałaś nominowana do LBA. Gratuluje! Więcej informacji : pomysl-na-bloga.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. O jejku jejku!! Kompletnie nie wiem, co powiedzieć! Tak sobie marzyłam, obiecywałam wręcz, że zostawię tutaj jakiś sensowny komentarz. I co? I mam maksymalną pustkę w głowie :/
    No bo tak narąbany Malfoy... nienawidzę takich zachowań, ale tutaj to było niemal wręcz w pewnym momencie słodkie :D No więc nie potrafię mieć pretensji :D (do kogo bym je miała kierować O.o)
    Harry I Ginny te moment mi się chyba najbardziej podobał, mimo, że było tyle Dramione, które uwielbiam <3 Nooo może scena pod windą przebiła tę z Potterami ale nieważne ;D Liczy się fakt, że cudownie to przedstawiłaś ;)
    Uwielbiam rozmowy Malfoy'a z Hermioną *,* Są takie... Sama nie wiem, jak to nazwać, ale wydają sie takie naturalne. Mimo tej nadzwyczajnej sytuacji, gdzie wydawać by się mogło, że nie da się normalnie pogadać, to jednak można ;) Cudownie, że są przyjaciółmi, że mogą tak na sobie polegać, ale ale ale, uczucia Hermiony się zmieniają :D Albo już zmieniły, ale chyba nie do końca, więc niech będzie pierwsza wersja ;)
    Strasznie fajne imiona wymyślili, a to, że Draco zaproponował imię jej ojca było słodkie, tak samo jak ich pożegnanie ;)
    Strasznie szybko czytało mi się rozdział. Mam WIELKI, OGROMNY niedosyt! Nie tylko dlatego, że skończyłaś tak a nie inaczej, ale i dlatego, że mogłabym Twoje opowiadanie czytać godzinami zanim bym nie padła ze zmęczenia albo by mi się coś z oczami nie stało przez ciągłe wpatrywanie się w ekran komputera ;)
    Ciekawi mnie, kto chce im tak bardzo zaszkodzić. Będzie związane z Nottem? ;) Jejku jejku nie mam pojęcia co o tym wszystkim myśleć ;D
    No i straaasznie się cieszę, że Pansy i Blaise się zaręczyli! baardzo lubię ich jako parę :)
    Pozdrawiam serdecznie!
    Zuza <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojeju, jaki cudowny komentarz! Bardzo dziękuję za tyle ciepłych słów <3
      Postaram się napisać kolejny rozdział jak najszybciej i ten niedosyt ugasić ;)
      Pozdrawiam serdecznie <3

      Usuń
  20. Cześć.
    Trafiłam tu przypadkiem i dosłownie pochłonęłam całą historię.
    Masz na prawdę bardzo oryginalny pomysł.
    Świetnie wykreowałaś bohaterów i dbasz cały czas o to byśmy sie nie nudzili.
    Uwielbiam Teo Notta, ale w wydaniu bardzo złego chłopca, moja miłość nie mija :D
    Mam swoje podejrzenia co do tego kto z otoczenia Hermiony knuje przeciwko niej. Albo Michael(tak miał chyba na imie, prawda?) albo Astoria (osobiście ją lubię, ale nie ma biedaczka zbyt wielkiego grona fanów). Blaise na początku był dla mnie podejrzany, teraz troche mu zaufałam, ale nadal jestem wobec niego podejrzliwa :D
    Do tego końcówka tyego posta jest świetna. Dla mnie oczywistą oczywistoscią, jest to, że Draco tego nie mógł zrobić i współczuje Harremu, który ma takie samo zdanie jak ja.
    Generalnie bardzo mi sie spodobało Twoje opowiadanie i zostanę z Tobą do końca :D
    Tymczasem czekam na kolejny rozdział, mnóstwa weny i pomysłów życzę.
    Pozdrawiam
    nothing.

    [miedzy-palcami]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszelkie wątpliwości zostaną rozwiane w ciągu najbliższych rozdziałów. Cieszę się, że masz swoje hipotezy!
      Dziękuję za skomentowanie, jeju, tyle komplementów, również pozdrawiam! <3

      Usuń
  21. Wciągnęłam to opowiadanie jednym tchem, a to coś, co dawno mnie nie spotkało, jeśli chodzi o polskie opowiadania Dramione. Odkąd weszłam w angielski fiki, stałam się bardzo wybredna i naprawdę ciężko trafić w mój gust, ale twoje opowiadanie naprawdę bardzo mi się spodobało. Masz bardzo przyjemny styl pisania, twoi bohaterowie nie są przesłodzeni i są prawdziwi i nie robisz błędów, może czasami jakiś przecinek i błędny szyk zdania się znajdzie, ale twoje opowiadanie było jak miód na moje oczy. Na błędy jestem uczulona.
    A jeśli chodzi o samo opowiadanie, podoba mi się pomysł i to, że Draco z Hermioną nie wskoczyli od razu w małżeństwo, bo dziecko, tylko zaakceptowali to i zaprzyjaźnili się ze sobą. Widac, że zależy im na sobie, ale nie znają się na tyle, by być ze sobą dla dziecka i są na tyle inteligentni, by wiedzieć, że to byłby zły pomysł. Uwielbiam twoje Blaise'a. Z reguły zawsze go uwielbiam. Możliwe, że to wina zbyt wielu przeczytanych fanfików, ale kocham Ślizgonów. Szczerą miłością darzę także Theo, ale rozumiem, że ktoś musiał być tym złym. W tym rozdziale strasznie podobała mi się scena Dracona i Hermiony - była naprawdę tak prawdziwa i cieszę się, że odeszłaś od tego Scorpiusa. Mimo, że polubiłam to imię dzięki fanfikom, miło się czyta, kiedy oni decydują się na coś normalnego, a Caleb to naprawdę prześliczne imię.
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział,
    MsIssy
    [od-drugiego-wejrzenia]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! Nowi czytelnicy mówiący takie rzeczy, miód na moje serce! <3
      Ja również jakiś czas temu zaczęłam czytać angielskie ff, więc w sumie rozumiem Twoje rozterki. Ogromnie mi miło, że nie wypadam źle na ich tle!
      Dużo osób mówi mi, że lubią Notta, a umie jest tym złym i wszystkich za to przepraszam, Ciebie również!
      Pozdrawiam serdecznie <3

      Usuń
  22. Chociaż od czasu gdy w Proroku zaczęła pracować Pansy, jich jakość zdecydowanie się podwyższyła). - masz "j" przy słowie "ich".
    : ))

    OdpowiedzUsuń
  23. Chociaż od czasu gdy w Proroku zaczęła pracować Pansy, jich jakość zdecydowanie się podwyższyła). - masz "j" przy słowie "ich".
    : ))

    OdpowiedzUsuń
  24. No w końcu pocałunek! Ale to było słodkie z tymi imionami <3 nie to jakaś pomyłka, on nie mógł skrzywdzić Hermi!!! Lecę czytać dalej
    Pozdrawiam, Luna

    OdpowiedzUsuń
  25. no tego to się nie spodziewałam

    OdpowiedzUsuń