niedziela, 8 lutego 2015

12. Głębo­kie są tyl­ko uczu­cia, które się uk­ry­wa. Stąd siła uczuć podłych.

       



Draco stał przy barze, bezwiednie kołysząc szklankę z Ognistą Whisky na boki. Okropnie się nudził. Swoją partnerkę zgubił gdzieś na parkiecie, porywaną przez kolejnych mężczyzn do tańca, a on z braku chęci do zabawy pił właśnie drugą kolejkę.

Bal Bożonarodzeniowy przebiegał pomyślnie. W tym roku organizowany był przez Departament Magicznych Gier i Sportów, wiec dekoracje związane były głównie z quidditchem — okrągłe stoły nakryte obrusami w miotły, kelnerzy w strojach różnych drużyn oraz latające nad głowami gości przyprószone białym śniegiem znicze, to tylko jedne z nielicznych atrakcji, które czekały wszystkich obecnych dzisiejszego wieczoru.

Rozbrzmiała właśnie jedna z wolniejszych piosenek (Fatalne Jędze jak zwykle grały świetną muzykę), więc większość osób zeszła z parkietu by napić się czegoś chłodnego lub coś przekąsić.

Przeszukał wzrokiem tłum zbliżający się do baru i dostrzegł swoją partnerkę, idącą pod rękę z młodym blondynem z Departamentu Magicznych Wypadków i Katastrof, którego imienia nie znał. Młodzieniec chciał odprowadzić kobietę do stolika, ale ta, widząc Malfoya, pospiesznie go odprawiła i kołysząc biodrami podeszła do niego.

— Siedzisz tu już czwartą piosenkę, Draco — powiedziała Astoria Greengrass swoim słodkim do bólu głosem. — Nie chciałbyś się trochę rozerwać?

— Nie lubię tańczyć, niezbyt mi to wychodzi — skłamał gładko. Był wyśmienitym tancerzem.

— To żaden problem, Draco — zaszczebiotała. — Mogę dać ci kilka lekcji. Bo wiesz, ja tańczę od ósmego roku życia, jak na kobietę z arystokracji przystało. Moi rodzice…

Ale Malfoy już jej nie słuchał. Wydawało mu się, że w tłumie mignęła mu charakterystyczna, brązowa czupryna…

Astoria coraz bardziej go irytowała, opowiadając mu o niekończącej się liście swych zalet i sukcesów. Dlaczego właśnie ona została jego partnerką? Postanowił zacząć realizować swój plan dotyczący poszukiwań wybranki serca. Greengrass była ładna, często ją widywał i zamieniał z nią kilka słów. Nie wydawała mu się zbyt inteligentna, ale miał nadzieję, że może to tylko pozory, skoro Granger zdecydowała się mieć ją za swoją sekretarkę. Ufał intuicji byłej Gryfonki. Teraz, męczony przez Astorię długim i nieinteresującym monologiem, zastanawiał się jakim cudem ktoś taki jak Granger, powierzył prowadzenie swojego gabinetu takiej osobie.

Astoria w końcu zorientowała się, że Malfoya wcale nie interesuje to, co mówiła, więc zachowując resztki dumy udała się do stolika i usiadła obok blondyna, z którym wróciła z parkietu.

Draco dopił resztę Ognistej Whisky i po raz kolejny przeczesał wzrokiem parkiet.

— Kogoś szukasz? — usłyszał przy swoim lewym uchem znajomy głos.

— Na pewno nie ciebie, Blaise — powiedział i odwrócił się do swojego czarnoskórego przyjaciela z lekkim uśmiechem. — Co ty tu właściwie robisz? Z tego co wiem, nie pracujesz w Ministerstwie.

— O to samo mógłbym spytać ciebie — Zabini oparł się o bar i poprosił barmana (ubranego akurat w charakterystyczne pomarańczowe szaty zawodników Armat z Chudley) o kufel kremowego piwa.

— Jestem tu z zaproszenia samego Ministra — odpowiedział kwaśno Draco. — Co roku je dostaję. Ciebie widzę tutaj po raz pierwszy, a wierz mi, że nie umknęłaby mojej uwadze obecność tak irytującej osoby jak twoja..

— Jak zwykle czarujący — Zabini wyszczerzył zęby w uśmiechu. — Jestem tu pierwszy raz, rozgryzgłeś mnie. Ale też na zaproszenie Shackelbota.

Draco zrobił pytającą minę.

— Pamiętasz tę sprawę dotyczącą Higginsa? O molestowanie magicznych stworzeń? — zapytał Blaise, a Draco kiwnął głową. — Wygrałem ją. Po cichu, ale w niesamowitym stylu, czyli jak zawsze — zaśmiał się. — Minister stwierdził, że takich prawników jak ja poszukuje. Jest teraz oficjalnie moim klientem.

— Czemu dowiaduję się o tym dopiero teraz? — Malfoy pokręcił głową z niedowierzaniem.

— Bo dopiero wczoraj wieczorem dowiedziałem się o tym ja. Oficjalne informacje będą podane jutro, ale Shackelbot stwierdził, że “zdecydowanie należy mi się zaproszenie na tę imprezę”.

Malfoy prychnął.

— Nie widzę nic interesującego w tej imprezie, może oprócz darmowego alkoholu — zakpił.

Blaise uniósł w górę jedną brew.

— Mogłeś zawsze nie przychodzić — stwierdził prosto. — A właściwie, to kogo szukałeś?

Malfoy wzruszył ramionami.

— Nikogo szczególnego.

Zabini kiwnął głową z cieniem tajemniczego uśmiechu na ustach, ale Draco udał, że tego nie dostrzegł. Piosenka się skończyła i na małe podwyższenie wstąpił sam Minister, by wygłosić krótkie przemówienie i złożyć wszystkim życzenia z okazji świąt.

Draco szanował Kingsleya Shackelbota. Był właściwą osobą na właściwym miejscu. To głównie dzięki niemu i Potterowi śmierciożercy i wszyscy podejrzani o śmierciożerstwo dostali uczciwe procesy. Nie zasłużyli na to, ale otrzymali szansę. Wielu z nich z niej skorzystało i naprawdę udało im się zmienić swoje życie.

Kiedy Minister skończył, Fatalne Jędze znów zaczęły grać. Astoria rzuciła mu z daleka pytające spojrzenie, ale on tylko pokręcił przecząco głową. Kobieta odrzuciła do tyłu swoje proste, ciemne włosy i ujęła dłoń blondyna siedzącego obok niej. Po chwili znaleźli się już na parkiecie.

Malfoy nie miał jej tego za złe. W końcu przyszła tu, żeby się bawić, a on nie miał na zabawę najmniejszej ochoty.

W takim nastroju opróżnił jeszcze jedną szklankę Ognistej i czując, że następna kolejka to kiepski pomysł, podziękował barmanowi i udał się do stolika przy którym siedział Zabini… z Pansy, Potterem i jego żoną.

— Malfoy — powiedzieli wszyscy równocześnie, by potem wybuchnąć śmiechem.

— Kiedy odszedłem zawiązało się jakieś porozumienie, o którym nie wiem? — spytał, zdziwiony zaistniałą sytuacją.

Harry wymienił porozumiewawcze spojrzenie z Blaisem.

— Jesteśmy dorośli, Malfoy. Nie uważasz, że czas zostawić przeszłość za sobą? — powiedziała Ginny, a on spojrzał się na nią z lekkim zaskoczeniem i usiadł na podsuniętym przez Pansy krześle.

— Ja osobiście uważam, że to doskonały pomysł — stwierdził Blaise. — Zwłaszcza, teraz, kiedy nasi przyjaciele złączą się w taki sposób...  A tak właściwie, to gdzie podzialiście Hermionę?

— Poszła do toalety — odrzekł Harry, a Malfoy zmarszczył brwi. Nie widział jej przez cały wieczór, sądził, że w ogóle nie przyszła. Jak to możliwe?

— Całą imprezę zabawiała reprezentantów francuskiego ministerstwa — powiedziała Ginny wywracając oczami.

— Kingsley był zmuszony zrzucić to na nią — dodał Harry. — Jest najlepsza. To musiało być jednak niezbyt przyjemne, gdy francuski Minister Magii rozbierał ją wzrokiem.

— Gdyby serio ją rozebrał, to by się trochę zdziwił — zaśmiał się Blaise.

— Jesteś naprawdę okropny — powiedziała Pansy wywracając oczami.

— Potwierdzam — stwierdziła Ginny. — Minister Francji jest żonaty!

— Może trzeba by uświadomić go, że jeśli nie będzie trzymać łap przy sobie, to mu się dostanie od pewnego jasnowłosego arystokraty — powiedział Blaise patrząc wesoło na Malfoya.

— Radzę ci się zamknąć — odezwał się Draco. — Boże, ile ty masz lat?

— Dwadzieścia dwa i Draco wiem, że mnie uwielbiasz, ale nie musisz nazywać mnie Bogiem. Nazywa mnie tak tylko Pansy. W łóżku.

Harry i Ginny z trudem próbowali ukryć śmiech. Draco spojrzał z szokiem na przyjaciela, wciąż nie umiejąc uwierzyć, że ukrywał przed nim tak ważne rzeczy, a później przeniósł wzrok na przyjaciółkę, która uśmiechała się zarumieniona jak piwonia.

— Dlaczego, do cholery, dowiaduję się o tym dopiero teraz?

— Bo jesteś krótkowzrocznym idiotą, Malfoy — do uszu wszystkich dobiegł doskonale im znany kobiecy głos.

Hermiona wyglądała przepięknie. Miała na sobie zwiewną, granatową suknię ze srebrnymi diamencikami. Włosy spięła w wysoki kok, zostawiając jednak kilka pasemek dookoła twarzy. Z jej uszu zwisały długie, srebrzyste kolczyki, które dostała na święta od jego matki, a całość dopełniała niewielka torebka.

— Przepraszam, że tak długo — rzuciła, siadając między Blaisem a Ginny. — W drodze zaczepił mnie jeszcze Nicolas Ganthier, ten arystokratyczny dupek, ma tę samą pozycję co ja, we francuskim Depratamencie Przestrzegania Prawa. Stwierdził, że wyglądam olśniewająco i z tego co się zorientowałam, próbował złożyć mi jakąś propozycję. Na Merlina, ten człowiek ma z sześćdziesiąt lat! — nałożyła sobie trochę sałatki na talerz i nadziała pomidora na widelec.

— Znam Ganthierów — powiedział Malfoy. — Mój ojciec miał jakieś szemrane interesy z Nicolasem.

Blaise spojrzał na niego ze zdziwieniem.

— I ten człowiek jest szefem Departamentu Przestrzegania Prawa?

— Wcale mnie to nie dziwi — stwierdziła Hermiona znad swojej sałatki. — Mimo przyjaźni między naszymi krajami, Francja od lat nie przeprowadziła porządnego śledztwa w sprawie śmierciożerców. Wyszli z założenia, że Voldemort działał tylko na terenie Wielkiej Brytanii i nie zdążył zebrać większej grupy popleczników w ich kraju.

— Idioci… Dlaczego nasze Ministerstwo się na to zgadza? — spytała Pansy.

— Kingsley nie chce się mieszać w ich wewnętrzną politykę. Ma tam wielu przeciwników, dlatego tak ważne jest zachowanie odpowiedniego dystansu.

— Ale takie imprezy jak dzisiejsza pomagają zachować przyjazne stosunki i zwiększyć swoje wpływy na terenie ich kraju — wtrącił Harry. — Dlatego, jak mówiłem gdy Hermiona była w toalecie, Minister wybrał do tego zadania właśnie ją. Potrzeba osoby umiejącej przeprowadzić sprawną rozmowę, która przyniesie nam korzyści.

— Pochlebiasz mi, Harry. Ale to nie do końca prawda. Sądzę, że po prostu najlepiej ze wszystkich wyżej postawionych pracowników Ministerstwa umiem mówić po francusku.

Wszyscy zaśmiali się, by później pogrążyć w dalszej rozmowie na temat francuskich dygnitarzy.

Kilka piosenek później Harry i Ginny stwierdzili, że pora trochę się rozerwać i ruszyli w stronę parkietu. Blaise kurtuazyjnie poprosił Pansy do tańca, mrugając Malfoyowi porozumiewawczo.

 — Chcesz zatańczyć? — spytał Draco, gdy zostali sami przy stole. Nie wiedział czy robi to z grzeczności, czy naprawdę miał na to ochotę.

— Twoja partnerka nie będzie zazdrosna? — zapytała Hermiona, odszukując w tłumie Astorię, która teraz stała przy barze i prowadziła ożywioną dyskusję z Michaelem, asystentem Malfoya.

— Nie sądzę — prychnął Draco i podał jej rękę. Zawahała się, ale przyjęła dłoń i razem ruszyli na prakiet.

Malfoy rzeczywiście był świetnym tancerzem, ale jego umiejętności poznała już kilka miesięcy wcześniej. Początkowo trzymała się na dystans, ale kilka chwil później znalazła się w jego ramionach.

— Możesz mi coś wytłumaczyć? — zapytał. — Jak to możliwe, że osoba taka jak Astoria jest twoją asystentką?

— Sekretarką — poprawiła go Hermiona. — Kingsley poprosił, żebym ją do siebie wzięła, bo nie miał gdzie jej umieścić, a ja pracowałam bez żadnej pomocy. Nadal to robię, ale teraz ma kto parzyć mi kawę.

Draco zaśmiał się cicho.

— Już myślałem, że zaczynasz gustować w pustych panienkach.

— Tak jak ty?

— Wiesz, że w tym momencie obrażasz też siebie? — spytał Malfoy z cieniem uśmiechu na ustach.

— Ja to co innego, nie podjąłeś decyzji związanej ze mną świadomie — zauważyła. — Skoro uważasz, że Astoria jest pusta, to czemu ją tu przyprowadziłeś?

— Bo myślałem, że okaże się być inteligentniejsza. To wszystko twoja wina. — Draco delikatnie okręcił Hermionę wokół własnej osi.

— Moja? Co ja zrobiłam? — spytała zdziwiona, patrząc w jego oczy.

— Zatrudniłaś ją. Ufałem twojemu gustowi.

— Jak mówiłam, nie pozostawiono mi wyboru. Poza tym, czy dobrze zrozumiałam, że ufasz mojemu gustowi w sprawie kobiet, które chcesz zaciągnąć do łóżka? Mam się obrazić?

— Ktoś powiedział, że chciałem zaciągnąć Astorię do łóżka? — szepnął Draco z typowo malfoyowskim uśmiechem na ustach.

— Teraz właśnie udowadniasz mi, że chciałeś — wymamrotała.

— Od jakiegoś czasu zupełnie mi na tym nie zależy.

— Co się zmieniło? — powiedziała zaciekawiona Hermona wykonując kolejny obrót.

— Można powiedzieć, że wydoroślałem. Będę ojcem.

Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie słysząc te słowa.

— Dziecko powinno mieć chociaż jednego z rodziców w miarę normalnego — zaśmiał się Malfoy.

— Ej! — oburzyła się Hermiona. — Wypraszam sobie!

— Przecież nie mówię nic złego. Czystą prawdę — na te słowa dziewczyna obrzuciła go gniewnym spojrzeniem.

— Grabisz sobie, Malfoy.

— Spokojnie, Granger. Jesteś dzisiaj strasznie spięta. Próbuję cię tylko rozśmieszyć.

— Rzeczywiście, ubliżanie mi to doskonały sposób!

Malfoy powstrzymał parsknięcie śmiechu na widok zdenerwowanej miny swojej partnerki, a później przysunął ją bliżej siebie, tak, by oparła podbródek o jego ramię. Dziewczyna zadrżała delikatnie, gdy ich ciała zetknęły się, ale nie próbowała się odsunąć.

— Która to już piosenka, Malfoy?

— Nie mam pojęcia. Chcesz zejść z parkietu?

Dziewczyna przyjrzała się mu i w milczeniu pokręciła głową. Ku jej zaskoczeniu… taniec z nim był bardzo przyjemny.

— Dlaczego zawsze musimy się kłócić? — spytała po chwili.

— Stare nawyki — powiedział z krzywym uśmiechem.

— Myślisz… że kiedyś będziemy mogli rozmawiać ze sobą normalnie?

— A co robimy w tej chwili? — zapytał z podniesionymi brwiami

— W tej chwili sobie ze mnie kpisz, Malfoy — prychnęła. — O tym mówię. Nie umiemy się opanować. Uda nam się kiedyś?

Na chwilę zapadła między nimi cisza.

— Nie sądzę — powiedział.

Hermiona popatrzyła na niego dziwnym wzrokiem i na chwilę zapadła cisza, a później wyszeptała: “Dzięki za taniec” i wyzwoliła się z jego objęć. Nawet nie zauważył, że skończyła się piosenka.

Granger ruszyła przed siebie, unosząc sukienkę nieco do góry, a Draco stał przez chwilę w miejscu, nie wiedząc jak ma się zachować. Ruszył jednak za nią w jeden z bocznych korytarzy, który prowadził do łazienki.

— Granger! — zawołał, gdy zobaczył, że dziewczyna znika za kolejnym zakrętem. — O co chodzi?

Hermiona gwałtownie się zatrzymała.

— Nic się przecież nie stało. O co tobie chodzi? — spytała.

Malfoy prychnął i podszedł bliżej.

— Oczywiście, nic się nie stało. Tylko zostawiłaś mnie na środku parkietu. Nie jestem idiotą.

— Skończyła się piosenka, Malfoy. Chyba jednak nim jesteś — stwierdziła i spróbowała go wyminąć, ale on zagrodził jej drogę ramieniem.

— Posłuchaj mnie, wariatko, nie dałaś mi dokończyć. Nie sądzę, że uda nam się kiedykolwiek normalnie rozmawiać, ale wcale nie żałuję. Lubię te nasze przekomarzanki.

Hermiona przyjrzała się mu dokładnie. Wyglądał na poważnego, ale doskonale wiedziała, że umie perfekcyjnie ukrywać emocje i zamiary.

— To nie zmienia faktu, że czasem wypadałoby być poważnym, do jasnej cholery! — zdenerwowała się. — Jak to sobie wyobrażasz? Nie będziemy mogli ustalić najmniejszej rzeczy bez próbowania udowodnienia kto jest górą! Wciąż i wciąż będziemy się kłócić…

— Granger, histeryzujesz, rozumiesz? Nie wiem czy to jakieś ciążowe humorki, a może po prostu zapomniałaś, że jak chcemy to umiemy się dogadać! Rita Skeeter przekonała się o tym na własnej skórze! Gdzie ty widzisz problem?

Hermiona ciskała oczami gromy w stojącego przed nim Malfoya, ale zamilkła na chwilę.

— Po prostu mnie to denerwuje — wymamrotała.

— Co cię denerwuje? — zapytał cicho, przysuwając się do niej trochę bliżej. Uniosła wzrok, przez chwilę nie mogąc wymówić słowa przez intensywność jego spojrzenia a potem warknęła.

— Właśnie coś takiego! — odeszła do tyłu jeden krok. — Do jasnej cholery, ty mnie denerwujesz! Nie umiem się skupić, okej? Strasznie mnie rozpraszasz! Ciągle!

Tupnęła nogą jak mała dziewczynka i wyminęła zaskoczonego jej słowami i zachowaniem Malfoya. Pozwolił jej wrócić na salę, a sam ledwo powstrzymał wybuchnięcie śmiechem.


***


Następnego dnia Hermiona czuła się okropnie. Ciążowe dolegliwości dokuczały jej bardziej niż zwykle, a na dodatek nie umiała się pogodzić ze słowami, które powiedziała Malfoyowi.

Podeszła do gramofonu i włożyła do niego płytę, którą dostała od niego na święta. Nie miała wcześniej okazji jej przesłuchać, więc gdy z głośników popłynęły ciche dźwięki pierwszego utworu, westchnęła i usiadła na kanapie, uważnie się wsłuchując. Malfoy tym podarunkiem udowodnił, że doskonale zna jej gust muzyczny.

Muzyka poprawiła jej humor na tyle, że gdy z głośników popłynęły słowa “Nie zawsze możesz dostać to, czego chcesz” *, nawet się uśmiechnęła. To, co czuła do Malfoya, a teraz była już zdecydowanie pewna, że coś do niego czuje, nie było pożądane. Ale może w jakiś sposób potrzebne.

Nie chciała mówić, że jest w nim zakochana. Nie była. Czuła…coś dziwnego. Bała się jednak na tyle, by spróbować nie dopuścić do rozwoju tego uczucia.

Po południu udała się do Ginny i Harry’ego, którzy martwili się jej wczorajszym szybkim zniknięciem (po rozmowie z Malfoyem dziewczyna ruszyła taksówką do swojego mieszkania), nie chcąc dopuścić, by się martwili.

Stanęła przed drzwiami, czując delikatny powiew styczniowego, zimnego wiatru. Otuliła się szczelniej płaszczem i po raz tysięczny rozejrzała się po miłym krajobrazie roztaczającym się przy domu państwa Potterów.

Harry i Ginny zamieszkali w nowszej części Doliny Godryka. Domy zostały tu zbudowane w przeciągu ostatnich pięćdziesięciu lat, dlatego nie można było mówić o ich całkowitej nowości, ale w porównaniu do domostw znajdujących się kilkaset metrów dalej - których historia sięgała nawet paru wieków wstecz - były bardzo nowoczesne.

Dom państwa Potterów postawiony został po drugiej wojnie z Voldemortem, specjalnie dla nich. Ginny uwielbiała to miejsce i wielokrotnie powtarzała, że Hermiona powinna wybudować się obok nich. Rozmyślała nad tym gdy była jeszcze z Ronem, ale ten nie kwapił się do oświadczyn, a ona nie chciała czynić tak poważnej inwestycji bez zabezpieczenia, jakie daje ślub. Po ich rozstaniu, nadal była namawiana przez Ginny do tej decyzji, zwłaszcza, że finansowo miała się całkiem nieźle. Wiedziała jednak, że nie da rady żyć samotnie w jednorodzinnym domu.

Wyrwała się z zamyślenia i kilkukrotnie zapukała. Po chwili słychać było krzyk “Ja otworzę!”, śmiech dziecka, a później skrzypienie otwieranego zamka.

— Hermiona! — zawołał Harry na jej widok, a później w korytarzu rozległ się głośny tupot nóżek czarnowłosego brzdąca. Trzylatek rzucił się na szyję swojej matce chrzestnej, równocześnie zaskakując potokiem słów, którym ją powitał.

Była Gryfonka zawsze uwielbiała tego malca, ale gdy dowiedziała się o swojej ciąży czuła niesamowite ciepło, gdy tylko go widziała.

W końcu James puścił swoją mamę chrzestną, więc Harry wziął go na ręcę i odszedł do łazienki, a Hermiona udała się do kuchni, królestwa Ginny.

— Masz mi dużo do opowiedzenia, moja droga — powitała ją przyjaciółka, wymachując chochlą od zupy.

Stojący przy kuchence, ubrana w fartuch, z tym niesamowicie dobrodusznym wyrazem twarzy, do bólu przypominała panią Weasley. Była świetną gospodynią domową, a jeszcze lepszą matką i żoną.

— Och, nie ma wiele do opowiadania — wzruszyła ramionami Hermiona, opierając się o długi kuchenny blat. — Posprzeczałam się trochę z Malfoyem i wyszłam.

— O co poszło tym razem? — spytała Ginny unosząc do góry brwi.

— Nic ważnego, jak zwykle. Nie umiem znaleźć z nim wspólnego języka.

Pani Potter westchnęła i porwała swoją różdżkę, jednym ruchem nakrywając do stołu i lewitując wielki kawał placka na stół.

— To wszystko? Tylko dlatego szybciej się zmyłaś? — Ginny badawczo przyjrzała się Hermionie, jednak ta wytrzymała spojrzenie i zachowała kamienną twarz.

— Tylko dlatego, Ginny. Nie masz się czym martwić.

W tej chwili do kuchni na dziecinnej miotełce wleciał James, asekurowany przez swojego ojca, a krzyki dziecka złączyły się z narzekaniem Ginny na swojego męża, który zawsze musiał robić jej na złość i wpuszczać młodego do kuchni.

Hermiona przyglądając się tej scenie, jak nigdy zapragnęła mieć rodzinę.


***


Czas mijał, a brzuszek Hermiony stawał się coraz bardziej widoczny. Dopasowane zestawy, które dotychczas nosiła do pracy, zmieniła na luźne sukienki albo swetry. Coraz więcej osób zaczęło pozdrawiać ją na korytarzach i zamieniać kilka słów na temat samopoczucia i zdrowia.

Dziewczyna, mimo że nie chciała się do tego przyznać, unikała Malfoya. Po Balu Bożonarodzeniowym widzieli się kilkukrotnie, ale oprócz zamienienia ze sobą paru słów, nie utrzymywali bliższego kontaktu.

Dość dużym problemem okazał się być Ron. Mimo upływu ponad miesiąca, on nadal nie odzyskał pamięci. Bardzo dobrze sprawował się w Biurze Aurorów i zaczął przyzwyczajać się do obecnej sytuacji. Uzdrowiciele robili co tylko mogli, aby odkryć skuteczne antidotum na jego amnezję. Nikt nie chciał mówić tego głośno, ale wszyscy jednak zdawali sobie sprawę, że szanse na odzyskanie pamięci nikły z każdym dniem.

Hermiona zaczęła zastanawiać się nad imieniem dla syna. Wiedziała, że musi uzgodnić to z Malfoyem, ponieważ dla arystokratycznych rodów imiona miały duże znaczenie, ale nie chciała nie mieć w tej sprawie nic do powiedzenia. Przeszukiwała więc książki w celu odnalezienia tego odpowiedniego, żeby móc stanąć do konfrontacji z Draconem w pełni przygotowana.

Kilka razy spotkała się z Narcyzą, która robiła wszystko by jej pomóc. Hermiona bardzo to doceniała i cieszyła się z każdej wizyty pani Lorde, wypadu na kawę czy do miasta. Starsza kobieta okazała się być niesamowicie oczytana i posiadać rozległą wiedzę.

Hermiona zaczęła powoli traktować ją jak członka rodziny. Nie chciała jednak przypuścić do świadomości faktu, że Narcyza mogłaby zastąpić jej matkę, bo bała się, że to będzie uwłaczać jej świętej pamięci mamie. Coraz częściej łapała się jednak na tym, że w myślach ją tak nazywała.

Czwarty miesiąc ciąży zaskoczył ją dobrym samopoczuciem, a także częstszymi odwiedzinami Malfoya. Wpadał on do niej często na kawę w porze lunchu, czy też po prostu bez powodu, sprawdzić jak się ma. Było jej miło, ponieważ widziała jak przejmował się swoim nienarodzonym jeszcze dzieckiem. Zmusił ją także do używania zapomnianej przez nią (przynajmniej tak mu powiedziała), otrzymanej od niego karty kredytowej. W zasadzie, ciągle pamiętała, że ją od niego dostała, ale nie chciała z niej korzystać. Miała wystarczająco dużo funduszów, żeby zapewnić sobie bardzo spokojne i dostatnie życie (w końcu jako szef departamentu zarabiała niemało), ale Draco stwierdził z wielkim spokojem, że jeśli nie zacznie jej używać, publicznie skompromituje ją na forum Ministerstwa. Bała się nawet spytać w jaki sposób mogłoby się to stać, więc dla świętego spokoju zaczęła robić niektóre zakupy (oczywiście związane z dzieckiem) płacąc jego kartą.

Czas mijał bardzo spokojnie. Dziewczyna zdążyła już zapomnieć jak to jest mieć trochę luzu, więc teraz czuła się bardzo przyjemnie, zwłaszcza, że tego potrzebował jej stan.

Dean postanowił, że przez najbliższe miesiące weźmie na siebie wszystkie służbowe wyjazdy. W końcu, zważywszy na jej ciążę, podróżowanie byłoby znacznie utrudnione. W tym wypadku dostało jej się więcej roboty papierkowej, ale nie narzekała. Chodziła po Ministerstwie z uśmiechem na ustach, co nabawiło jej jeszcze większej popularności.

W całej tej radosnej atmosferze, zdążyła wymazać ze swoich myśli Notta Juniora i śmierciożerców, którzy na nią czyhali. Wiedziała, że Harry wraz z aurorami działają w tej sprawie, więc czuła się bezpiecznie.


***


— Malfoy, idioto, zwariowałeś — wymamrotał do siebie Draco, idąc w stronę mieszkania Hermiony. Co chciał właściwie zrobić? Co powiedzieć? Sam nie wiedział. Ale stwierdził, że w końcu musi coś zrobić, bo czuł, że zwariuje.

Śnieg zaskrzypiał pod jego stopami, gdy deportował się w ciemnej uliczce niedaleko osiedla Granger. Mroźne, zimowe powietrze sprawiło, że zadrżał. Poprawił szal i wolnym krokiem wyszedł z cienia, jaki dawały mu otaczające domy.

Najpierw poczuł smród dawno niemytego ciała, a później usłyszał  głosy.

— Dlaczego on sam mi się nie pokaże? Ryzykuję wszystko, a nawet nie wiem dla kogo! — zza rogu dobiegł go bardzo cichy, nerwowy szept. Wiedziony instynktem skrył się z powrotem w cień budynków, nasłuchując. Ledwo rozumiał mówiące głosy.

— Idioto, gdybyś przez przypadek wpadł, nie będziesz mógł go wydać — powiedziała druga osoba.

— A ty?

— Ja sobie poradzę — mężczyzna wypowiadający te słowa miał bardzo ochrypnięty głos.

Malfoy skupił się, próbując jak najprecyzyjniej oddzielać od siebie słowa, zlewające się w bełkot. Wiedział, że gdyby stanął bliżej, słyszałby wszystko wyraźniej, ale nie chciał ryzykować wykrycia. Miał dziwne wrażenie, że coś tu nie gra. Wychylił się delikatnie i zobaczył dwa zarysy sylwetek i małe światło. Wszędzie by je rozpoznał — taki efekt dawało tylko zaklęcie lumos.

Czarodzieje, pomyślał. Mężczyzna z ochrypniętym głosem, znów przemówił.

— Poza tym, masz z tego korzyści, zapomniałeś? To układ. Przysługa za przysługę.

— Ale jeśli wasz plan się nie uda… — wymamrotał ten pierwszy. — Mogę zostać z niczym, zamieszany w jakieś brudy…

— Wiedziałeś o tym, gdy się zgadzałeś — syknął jego rozmówca. — Teraz za późno na odwrót. Masz trzy dni, żeby zrobić to, o co on cię prosi, przypominam.

Głosy rozmyły się, gdy dwie postacie oddaliły się znacznie od wcześniejszego miejsca. Malfoy stał jeszcze przez chwilę z mieszanymi uczuciami. Wycofał się głębiej w cień, a później teleportował do swojego mieszkania stwierdzając, że rozmowa z Granger musi poczekać.



* Rolling Stones - You can't always get what you want (tł. “Nie zawsze możesz dostać to, czego chcesz”).


~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Muszę was przeprosić.
Po pierwsze za to, że ten rozdział jest bardzo średni. Nie wstawiłabym go, gdyby nie goniły mnie terminy, ale tak szczerze… to najchętniej bym go całego usunęła. Nie mam jednak czasu by pisać tych dziewięciu stron ponownie, Wam również nie chcę kazać czekać dłużej.
Po drugie, przepraszam Was za termin - miał być na samym początku lutego a dziś jest ósmy, ale po prostu nie dałam rady. Mam kupę nauki przed feriami, które moje województwo ma w ostatnim terminie, a do tego egzaminy w szkole muzycznej.
Jak widzicie, akcja przyspiesza, tak jak zapowiadałam i znów zaczyna się trochę dziać. Chciałam przekazać, że przewiduję około dwudziestu rozdziałów tego opowiadania, ale zobaczymy co z tego wyjdzie w praniu :)
Następny rozdział napiszę w ferie, czyli powinien być pod koniec lutego/na początku marca, ale może uda mi się napisać go szybciej :)

Dzięki za tyle komentarzy pod ostatnią notką, było ich najwięcej w historii całego bloga i mam wyrzuty sumienia, że ten rozdział jest taki nijaki. Mam nadzieję jednak, że coś Wam się spodoba.
Komentujcie! :)

33 komentarze:

  1. Rozdział jest świetny jak każdy!
    Chciało mi się śmiać z tej kłótni Hermiony z Draco, sama sobie wtedy pomyślałam nawet "może to te jej ciążowe humorki" :D
    Nic dodać, nic ująć - rozdział jest bardzo dobry!
    Też mam ferie jako ostatnia, więc nie jesteś sama :)
    Nie mogę się doczekać nn <3
    Pozdrawiam, życzę dużo weny i czasu na pisanie,
    Catherine Grande

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Hermionie buzują hormony, tak więc nie dziwmy się jej! :D
      Dziękuję bardzo, cieszę się też, że nie jestem jedyna jako ostatnia w te ferie :D
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  2. No więc jestem ! Taaa Wesoły Kostek skończył pisać potterowskie ficki ( może kiedyś... nie obiecuję ) , bo teraz tworzę TWD Może dziś prolog będzie...
    Co do rozdziału, bardzo fajny i długi.
    Ah te kłótnie Dracona z panną wszystko wiedzącą najlepiej :D <#
    Ostatnia scena intrygująca i jestem ciekawa co z tym faktem zrobi sam Draco... no i szkoda, że rozmowa z Hermą odpuścił, ale mam nadzieję, że jednak niedługo i tak to zrobi :D <333

    POZDRÓWKA KERCIO <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wesoły Kostku, dlaczego? :C
      Jest mi niezmiernie przykro, że skończyłaś!
      A za wszelkie komplementy bardzo dziękuję i również pozdrawiam <3

      Usuń
  3. Mi się rozdział podobał.
    Był długi i fajny....
    Ładnie opisany bal i dziwny dialog na końcu :)
    Czekam niecierpliwie na dalsze losy naszych ulubionych bohaterów :)
    Życzę weny.
    Pozdrawiam,
    HH

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej! Jejku, mój bloger się na mnie odbraził i w końcu pokazał nową notkę u Ciebie! Gdy tylko zobaczyłam, po prostu musiałam przeczytać! ;)
    Wspaniały rozdział. Mnie się podobał. I to jak! Draco i Hermiona są tacy... słodcy a jednocześnie zawsze mam ochotę walnąć ich po głowach przez ich taką głupotę trochę :D Ale właśnie te kłótnie dodają i uroku, i pikanterii tej parze! :) Kocham <3
    Oczywiście końcówka niesamowita! Teraz będę się do późnej nocy zastanawiała, o co chodziło i jaki to będzie miało wpływ na Dramione. No i co zrobi Draco. Jejku, jejku, wszystko rzeczywiście poszło do przodu!
    Zauważyłam kilka powtórzeń - na przykład, kiedy Hermiona była u Ginny, napisałaś, że nakryła do stołu i postawiła na stole ciasto - no w tym sensie, nie dokładnie takich słów użyłaś, ale w tym fragmencie powtórzyło się słowo stół. No i przypomniało mi się, że miałam napisać o tym, że jak James wyskoczył na tej swojej małej miotle to od razu przed oczami stanęła mi ta scena, kiedy Harry znalazł u Syriusza list Lily do Blacka, w którym opowiadała o tym, jak mały Harry latał na takiej miotle *,* Cudo! ;)
    Uwielbiam Twoje opowiadanie, Dramione jest dużo w internecie, ale ty piszesz to tak fajnie, że nie mam nigdy dość. Zawsze chcę więcej i więcej! <3
    I oczywiście zapoznałam się z nową wersją prologu i stwierdzam, że naprawdę mi się spodobała. Nie do końca pamiętam już, jak to było z tym wcześniejszym, więc nie powiem, który lepszy, ale ten jak najbardziej fantastyczny! <3
    Pozdrawiam serdecznie!
    Zuza <3
    Ps. No ja na szczęście jestem w trakcie ferii zimowych *,*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do tego stołu - już poprawione, dziękuję! Staram się eliminować takie niedopatrzenia, ale za wszelką pomoc jestem bardzo wdzięczna :)
      Też skojarzyła mi się ta scena z listem do Syriusza, nie jestem jedyna widzę ;)
      Dzięki wielkie za wszystko, cieszę się, że ktoś zapoznał się z nowym prologiem.
      Pozdrawiam i zazdroszczę ferii! <3

      Usuń
  5. Akcja rzeczywiście się rozkręca. Hermiona musi słodko wyglądać z brzuszkiem :D Mam nadzieję, że niedługo jako tako się dogadają z Malfoyem, bo coś ciężko im to idzie. Czekam również na rozwój wątku Notta, bo coś czuję, że będzie się działo.
    http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo chcę do Ciebie zajrzeć już od dłuższego czasu, ponieważ La Fin De La Vie czytałam, ale ja po prostu niezbyt lubię wątek Hermiony czystokrwistej, to mnie jakoś odstrasza. Ale może się przekonam :)
      Wielkie dzięki za wszystko i masz rację - będzie się działo! :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Zgłupiałam już maksymalnie! po przeczytaniu tego rozdziału szczerze powiedziawszy nie wiem co mam napisać.. do czego porównać. Kiepskie dziewięć stron? gdzie? bo ja widzę cudowny rozdział, który stał się chyba jednym z moich ulubionych na całej blogsferze! Zaczynając od pierwszego zdanie o Draco, barze i Ognistej, po ostatni akapit czułam się jak na żelkowym odlocie (przyp.tł. żelkowy odlot - stan psychiczny Lupi, kiedy id ilości emocji jej mózg zamienia się w żelka, tak jak i serce, a ona sama nie może wykrztusić słowa)!!! Nie umiem opisać co czuję po tych pięciu minutach w jakich przeczytałam ten rozdział. Cóż. Może postaram się to jakoś opisać. Wyobraź sobie, że jesteś w pokoju z fioletowo-fiołkowymi ścianami, od taki normalny pokój siedemnastoletniej dziewczyny. Notatki z historii walają się po podłodze, zbiorki z matematyki leżą pootwierane na dziale z wielomianami, a z głośników cicho płynie ochrypły głos Micka Jaggera nucącego o seksie, narkotykach i życiu. Wieczorowa pora, niedziela zmierza ku końcowi. Właścicielka tego zwykłego pokoiku włącza (wreszcie!!!) ukochanego Teodora (przyp.tł. psycholka która pisze ten komenatarz cierpi na poważną chorobę NazywaniaNieokreślonejLiczbyPrzedmiotów, a jej czarny laptop dostał imię tego ślizgona) i klika w okienko bloggera! a tu? Nowy rozdział na jednym z najlepszych oraz ulubionych blogów. Cóż.. oględnie mówiąc Lalka którą miała właśnie zamiar czytać została "delikatnie" odrzucona na rzecz ciekawszej lektury, która powinna znajdować się na liście oznakowanej gwiazdką dla wszystkich dramionoholików. Wracając, normalna na tyle ile potrafi być, Lupi zaczyna czytać i .. PUF! zniknęła jak Zgredek! A pojawiła się na niesamowitej sali balowej, obserwując z fascynacją bal, który właśnie miał miejsce. Widzi Dracona, (puszcza jej po kryjomu oczko, gdy Astoria nie patrzy) który ze znudzeniem obserwuje swoją uroczo (+nudną) partnerkę. Chwilę później mija roześmianą Pansy w objęciach Blaise'a, a minutę później sławnego Harry'ego Pottera, który spogląda zielonymi jak wężowe żelki tęczówkami na swoją żonę. Tak właśnie zaczyna się pięciominutowa przygoda Lupus Lumos w chmurach miłości. Po zabawnym teatrzyku jaki odgrywają główni bohaterowie autorka tego komentarza przeżywa z nimi każdy kolejny akapit. Odwiedza wraz z Mioną Potterów, obserwuje małego Jamesa, który podbił jej serce. Zazdrości tej sielanki rudej Gin. Kolejna minuta, a Herma ma brzuch jak pingwin, który zjadł piłkę (tak, potrafię sobie to wyobrazić. Mały pingwinek z wystającym brzuszkiem, bo zjadł plażową piłkę - tak był na plaży. Pingwin połyka piłki plażowe nad Bałtykiem - przyp.tł. Lupi jest w fazie "szaleje bo jutro poniedziałek z zadania z matmy nie zrobione AAA"). I chodzącą ją radosną do pracy, uśmichy innych czarodziei na jej widok i coraz częstsze wizyty Draco u Miony, czy nawet ta mina "sprawdzałem czy wydajesz kasę, a tu nic. Do sklepu z moją kartą MARSZ, Granger" gdy grzecznie przypomina jej o swoim podarunku w postaci nieograniczonej ilości pieniędzy. No i końcówka. Gdy Dracon Cudowny Mam Uśmiech Malfoy usłyszał rozmowę kogoś. albo dwóch ktosiów. Czarodziejskich Ktosiów. Co dziwne byli niedaleko zamieszkania uroczej Hermiony..? Zaczyna się dziać jeszcze więcej.. nie wiem czy mój biedny mózg/żelek poradzi sobie z nadmiarem akcji i uczuć z tym związanych! Cóż, już teraz mam problemy, a co będzie gdy będziesz miała jeszcze więcej czasu?
    Mój komentarz jest dziwny, nieskładny, ale pisany prosto z serca! Także pokręconego >,<
    Kocham to opowiadanie, bohaterów, a jeszcze bardziej podziwiam autorkę tego cuda!
    Ściskam, całuję, do stóp padam, ba! Nawet częstuję ulubionymi żelkami!
    Twoja zakręcona/nienormalna,
    Lupi♥
    PS. Zapomniałam wspomnieć, że uwielbiam Diabła i Draco oraz ich przyjaźń *_*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lupi, Lupi, Lupi!
      Czytałam Twój komentarz chyba dziesięć razy i nie mogę się nadziwić, jak tekst napisany przeze mnie może wywoływać tyle emocji!
      To niesamowite, jak wykorzystujesz swój przeogromny pisarski talent do skomentowania moich wypocin, zawsze mam banana na ustach i śmieję się jak głupia!
      Szczerze to nie wiem co mogę powiedzieć, bo jestem w totalnym, wielkim, ogromnym jak tyłek Dudleya szoku, że ktoś postarał się tak bardzo, żeby napisać co myśli o moim rozdziale!
      Jak zwykle mnie zachwycasz, o Merlinie, naprawdę Cię uwielbiam, Lupi.
      Bardzo, bardzo, bardzo dziękuję! <3

      Usuń
  7. Rozdział jest cudowny jak zawsze.Kłótnia Hermiony i Draco poprawił mi humor.Lubię ich przekomarzanki :).Czekam an nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że komuś moje wypociny poprawiły humor! Dziękuję i pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  8. Super jest ten rozdział nie wiem czemu uważasz, że jest średni ;).
    Hahahaha... ta kłótnia Draco i Hermiony nie no po prostu świetna scena <3!!!
    Rodzinka Potter jak zwykle extra! :)
    Blaise i Pansy hahaha... Pansy się rumieni ;D.
    Tylko martwi mnie ostatnia sytuacja w tym rozdziale, a niech Nott spróbuje ją teraz zaatakować. -.-
    W ogóle rozdział ciekawy, fajny, super, świetny itp. I tak jakoś szybko go przeczytałam. Masz niesamowite pomysły i ogromny talent - tylko pozazdrościć ;).
    Pozdrawiam i weny życzę
    Tonks :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pansy ma takie rumieńce jak ja po czytaniu tego komentarza, dziękuję za tyle przemiłych słów! <3
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  9. Przepraszam Cię baardzo, że dawno nie komentowałam tutaj! Nie ma sensu się tłumaczyć, postaram się poprawić, ale w warunkach szkolnych różnie z tym niestety może być. Jestem niesamowicie ciekawa co Draco chciał wyznać Hermionie! W mojej głowie od razu pojawiło się wyznanie miłosne, ale pewnie nie będzie tak łatwo.. ;D
    Ponieważ nie komentowałam kilku ostatnich rozdziałów to teraz dodam, że ta wigilia była przecudowna! Udało Ci się oddać ten klimat... <3 No i Blaise jest świetny! Pansy też polubiłam. :D I ten niedoszły pocałunek! *o* Ale, niesamowicie zaskoczyłaś mnie, że Pansy jest z Blaisem ;o Chociaż w sumie to cieszę się. Pasują do siebie. :3 Mam nadzieję, że Ron nie odzyska pamięci i da spokój Draco i Hermionie. No i to chyba będzie na tyle. ;)

    Pozdrawiam cieplutko i życzę duuużo weny! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To trochę okrutne: "Mam nadzieję, że Ron nie odzyska pamięci", hahhaha, ale wierz mi, wszyscy chyba mamy tę nadzieję :D
      Dzięki wielkie za komentarz, nie masz się z czego tłumaczyć, ja też mam duże zaległości w blogach, które czytam. Pozdrawiam serdecznie! <3

      Usuń
  10. świetna historia dopiero ją znalazłam ale już mi się podoba czekam na kolejne rozdziały i nie mogę się doczekać co z tego wszystkiego wyniknie :) miłych feri ja też dopiero będe zaczynała :)
    Pozdrawiam i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie, że skomentowałaś, mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej!
      Pozdrawiam i również życzę udanych ferii :)

      Usuń
  11. Rozdział świetny :3
    Haha Hermiona sama siebie wkopała xD
    W tych nerwach to wszystko wypaple.
    Chiałabym przeczytać o jej zachciankach skoro humorki są.
    W końcu hormony szaleją :D
    Jestem ciekawa czy tym szemranym typkom chodziło o Hermione?I czy to byli ludzie Notta?
    Czekam na kolejny rozdział :3
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hormony szaleją, racja :D
      Co z tego wszystkiego wyjdzie to zobaczymy :)
      Dzięki wielkie i również pozdrawiam :)

      Usuń
  12. Mi się bardzo podobał! :) Wiem, że zbyt często nie komentuję, ale czytam. Bardzo lubię czytać twoje rozdziały, w jakimś sensie mnie odprężają.
    Ten rozdział naprawdę był bardzo dobry.
    !!!!
    Nie daj się,
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, zamierzam się nie dać! <3
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  13. Rozdział jest świetny, podobnie jak każdy inny :D Ale szkoda że rozdziałów będzie tylko dwadzieścia :( Wiem że pewnie nie masz czasu, ale przejęłam się że to już ponad połowa (n_n)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu nie chodzi o czas, ja od początku mam w miarę zaplanowany przebieg fabuły i nie chcę tam nic wpychać na siłę. Ale zobaczymy ;)

      Usuń
  14. Rozdział czeka na mnie od tygodnia, a ja dopiero teraz :-: Nie uważam, żeby był "średni" jak dla mnie jest fantastyczny! Bal Bożonarodzeniowy *_* Wręcz widziałam jak Hermiona z Draco tańczą razem, albo jak wszyscy rozmawiają przy stoliku. Przeniosłaś mnie tam do nich! Bardzo bym chciała, żebyś pisała jak najwięcej rozdziałów. Nie muszą być długie, wystarczy że cokolwiek napiszesz, bo uwielbiam tą historię <3 (najbardziej momenty, kiedy Draco odwiedza Hermionę u niej w domu ^.^)
    Też mam ferie w ostatnim terminie, które właśnie się zaczynają! <3 <3
    Więc życzę dużo uśmiechu, odpoczynku i weny :*
    /AM

    OdpowiedzUsuń
  15. Czemu mam wrażenie, że Ron ma coś wspólnego z ostanią sceną? Ech, czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie, cieszę się bardzo! A co do Rona... Zobaczymy :D

      Usuń
  16. Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award. Więcej na: http://dramione-devil-and-angel.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Uwielbiam te ich małe kłótnie. Zdecydowanie poprawiają mi humor ;-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Rozdział bardzo dobry, szkoda tylko że się pokłócili, ale myśl ze Draco chce ją przeprosić. Jestem zaintrygowana końcówką, więc lecę czytać dalej.
    with-you-dramione.blogspot.pl
    Pozdrawiam, Luna
    Buziaaak :)

    OdpowiedzUsuń