sobota, 20 grudnia 2014

10. Cza­sami za późno do­ciera do nas myśl, że ma­my uczucia





— Harry, co do licha...?

— Musisz iść ze mną, szybko. Wskakuj w coś ciepłego i chodź. Wszystko ci wyjaśnię.

Dziewczyna popatrzyła na swojego przyjaciela z wielkim zdumieniem, ale tylko kiwnęła głową i ruszyła do swojej sypialni by jednym ruchem różdżki ubrać na siebie sweter i jeansy, a potem wróciła do Harry'ego, który czekał na nią w drzwiach. Zarzuciła jeszcze na ramiona płaszcz i schowała różdżkę do tylnej kieszeni, a później szybkim krokiem opuściła mieszkanie podążając za Harrym. O nic nie pytała, ale wiedziała, że wydarzyło się coś poważnego.

Przed domem stał jeden z służbowych samochodów należących do Ministerstwa Magii. Kasztanowłosy auror, którego dziewczyna nie poznawała, otworzył jej drzwi auta, a ona bez słowa wsiadła, za nią Harry. Gdy tylko zamknęły się drzwi samochód ruszył z piskiem opon.

— Teraz mi wytłumaczysz? — dziewczyna spojrzała na swojego przyjaciela pytająco.

— Hermiono... cokolwiek teraz powiem, bądź spokojna. Panujemy nad sytuacją, ale po prostu musisz nam zaufać i...

— Harry! — warknęła zniecierpliwiona dziewczyna, a mężczyzna westchnął.

— Tropią cię. A właściwie to już wytropili.

 Hermiona poczuła, jak coś wciska ją głębiej w fotel. Wiedziała kim są oni.

— Proszę cię, nie denerwuj się, w twoim stanie to niewskazane, wiesz o tym. Wszystko jest pod kontrolą.

— Szczegóły, proszę — powiedziała Granger po chwili, gdy już się trochę uspokoiła.

— Nott jest ogarnięty żądzą zemsty, zaangażował w swoje działania jeszcze Goyla i Rokwooda. Wie, że gdy zabije ciebie zrani tym mnie i tym samym odwdzięczy się za zabicie Voldemorta. A poza tym, chodzi też o jego ojca, wciąż obwinia ciebie o jego śmierć. Mają szpiega w twoim otoczeniu. Chcieli zaskoczyć cię, gdy będziesz sama w mieszkaniu i upozorować samobójstwo.

— Skąd wy to wszystko wiecie? — wyszeptała.

— Udało nam się złapać Goyla — wyjaśnił Harry. — Zmusiliśmy go do gadania, ale tylko tyle nam powiedział i chyba rzeczywiście nic więcej nie wie. Nie mamy pojęcia kto może być szpiegiem, ale pracujemy nad tym.

— O mój Boże — westchnęła i chwyciła się za głowę. — Co teraz? Gdzie jedziemy?

 Harry wyjrzał za okno.

— Zabieramy cię z Londynu, przynajmniej na chwilę. Trochę utrudnia nam fakt twoja ciąża, bo nie możesz ani się teleportować ani przenosić siecią Fiuu, ale nie martw się, samochody Ministerstwa są trochę podrasowane i niedługo będziemy na miejscu.

— Harry, ja mam pracę, wszystkie rzeczy zostały w moim mieszkaniu! Jak ty sobie to wyobrażasz, ja mam swoje potrzeby... Poza tym, gdzie my dokładnie jedziemy i ile będę musiała tam spędzić? Przecież...

— Hermiono — przerwał jej łagodnie. — Powstrzymaj ten ogień pytań i się uspokój. Właśnie w tym momencie Ginny pakuje potrzebne rzeczy z twojego mieszkania, poprosiłem ją o to, i zaraz aurorzy przeniosą je do domku w Newcastle, bo tam właśnie zmierzamy. Nie wiem czy kiedykolwiek tam byłaś, ale jest to miasto całkowicie mugolskie i jesteśmy pewni, że nikt nie będzie cię tam szukał. A co do twojej pracy, to poprosiłem Deana żeby przysłał ci jakieś dokumenty, żebyś miała czym się zająć. Musimy znaleźć ci nowe mieszkanie w Londynie i otoczyć je odpowiednią ochroną. Do tego czasu pozostaniesz w Newcastle.

Dziewczyna spojrzała na swojego przyjaciela z wyrzutem. Wiedziała, że wszystko to zrobił dla jej dobra i bezpieczeństwa, ale miała do niego żal, że nie ma nic do powiedzenia w tej kwestii. Ucieszyła się, że Ginny spakuje jej rzeczy, w końcu ona zna ją lepiej niż ktokolwiek inny, ale... Wolałaby zrobić to sama. Wolałaby mieć wybór.

Widząc jej spojrzenie Harry tylko westchnął. Dobrze znał Hermionę i wiedział, że nie podoba się jej takie uciekanie, zwłaszcza, gdy nie ma innego wyjścia. Ale przez te lata nauczył się, że czasem wobec byłej Gryfonki po prostu trzeba być stanowczym.

— Przepraszam cię. Wiem, że nie chcesz tego, ale ja...

— Tak, Harry, troszczysz się o mnie. Bardzo ci dziękuję, ale to nie zmienia faktu, że doskonale zdawałeś sobie sprawę, że nie będę zadowolona z tej sytuacji, więc nie dziw się, że tak reaguję!

Hermiona odwróciła głowę do okna, ale po chwili westchnęła cicho i spojrzała na przyjaciela, który wydawał się być trochę urażony jej słowami.

— Przepraszam Harry, nie powinnam być taka ostra. Wiem, że chodzi tu o moje bezpieczeństwo. Dziękuję ci z całego serca, że się o mnie troszczysz, ale znasz mnie... ja po prostu nie lubię patrzeć z boku na wydarzenia, które mnie dotyczą. Lubię działać.

— Będziesz mieć do tego jeszcze wiele okazji — obiecał jej. — Na razie jednak musisz odczekać kilka dni. Przyrzekam, że na święta na pewno będziesz już w domu.

Reszta drogi minęła im w milczeniu. W końcu wjechali do miasta, które okazało się być wielkim ośrodkiem przemysłowym. Krajobrazy wydawały się dziewczynie bardzo ponure, zwłaszcza, że ciągle mijali fabryki i rozbudowane firmy. Oni jednak wciąż jechali, a krajobraz zmieniał się z wielkich fabryk na wielkie osiedla mieszkaniowe. 

W końcu skręcili w jedną z niewielkich brukowanych uliczek, by zatrzymać się w jej połowie przy starym bliźniaku. Prawa część wyglądała na całkowicie opuszczoną, a Harry poinformował ją, że to właśnie tam będzie mieszkać.

Mężczyzna wysiadł z auta i przytrzymał drzwi, by to samo mogła zrobić jego przyjaciółka. Dziewczyna wysiadła, uważając by nie wdepnąć w wielką kałużę rozpościerającą się pod całym domem. Na zewnątrz delikatnie siąpiło, ale wiał mocny wiatr. 

Harry pchnął furtkę, która cicho zaskrzypiała. Razem podeszli pod odrapane drzwi, a mężczyzna otworzył je jednym ruchem różdżki, wcześniej upewniając się czy na pewno są sami.

Dziewczyna weszła do środka za swoim przyjacielem i zaniemówiła. Dom, który z zewnątrz wyglądał na całkowitą ruderę wewnątrz okazał się być przytulnym mieszkankiem. Na dole znajdował się mały salon urządzony w starym, eleganckim stylu oraz mała kuchnia. Schody na górę prowadziły do łazienki i dwóch pokojów. 

Hermiona stanęła na środku salonu i rozejrzała się — mała kanapa, fotel, niewielki stół i kilka szafek. Centralne miejsce zajmował kominek, w którym teraz wesoło płonął ogień. Kucnęła przy nim, by ogrzać ręce, a przez myśl przeszło jej, że może nie będzie tak źle. 

Harry wszedł do pomieszczenia, lewitując przed sobą dwie walizki dziewczyny, które z cichym tąpnięciem wylądowały obok kanapy. Hermiona podniosła wzrok i spojrzała na swojego przyjaciela.

— Ktokolwiek będzie mógł mnie odwiedzać? 

Harry zawahał się.

— Nie chcę, żebyś była samotna, ale wiesz, że to niebezpiecznie. Kilka razy zjawię się ja, wezmę ze sobą Ginny... No cóż, nie sądzę byś chciała widywać Rona — stwierdził, a dziewczyna skrzywiła się.

— Hermiono... — zaczął niepewnie po krótkiej chwili milczenia. — Muszę prosić się, żebyś nie wysyłała żadnych sów. Jeśli będziesz miała coś do przekazania to daj to mi lub któremuś z aurorów...

— Jakich aurorów? — przerwała mu zdziwiona.

— Chyba nie sądzisz, że zostawię cię tu samą, co? — powiedział. — Zawsze ktoś będzie cię pilnował. Nie sądzę, żeby Śmierciożercy domyślili się gdzie jesteś, ale lepiej dmuchać na zimne.

Dziewczyna westchnęła, ale nie zaczynała dyskusji na ten temat. Wiedziała, że to niezbędne środki ostrożności.

— Nie będę wysyłać żadnej poczty, nie martw się. Mogę w ogóle wychodzić poza obręb tego domu? — spytała.

— Jasne, nie każę ci siedzieć dwudziestu czterech godzin na dobę w tym mieszkaniu. Tylko miej na uwadze, że gdziekolwiek pójdziesz, ktoś będzie szedł za tobą.

Hermiona po raz kolejny cicho westchnęła.

— To tylko chwilowe rozwiązanie, Hermiono, pamiętaj. Wszystko wróci do normy gdy złapiemy tych idiotów.

— Wiem, Harry, wierzę w was.

Dziewczyna wstała od kominka i przeciągnęła się, a w tym samym momencie uruchomił się zegar stojący w rogu i zabił dwanaście razy. 

— Już północ, będę się zbierał — czarnowłosy mężczyzna zapiął guziki swojego płaszcza i spojrzał na byłą Gryfonkę, by później przytulić ją do siebie. Dziewczyna wtuliła się w niego jeszcze mocniej, czując tak dobrze znany jej zapach perfum przyjaciela. Zapach bezpieczeństwa i miłości.

— Będzie dobrze — wyszeptał Harry w jej włosy, wiedząc, że Hermiona tylko udaje silną. Tak naprawdę ta cała sytuacja ją przerastała, a on doskonale o tym wiedział.

Gdy w końcu odsunęli się od siebie, tym razem to on westchnął i skierował się do przedpokoju.

— Nie zapomnij się zamknąć — powiedział, a później zawahał się i odwrócił do Hermiony z dziwnym błyskiem w oczach. — Hermiono... wtajemniczę też Malfoya, bo będzie się martwił. 

Po tych słowach, już go nie było.



***


       Hermiona Granger zniknęła. Od kilku dni nie pojawiła się w pracy, nie było jej w swoim mieszkaniu. Ministerstwo obiegła plotka, która miała wyjaśniać powody jej zniknięcia, ale Draco Malfoy doskonale wiedział, że nie była to prawda. Nadszedł czas, by się jej dowiedzieć.

Szedł korytarzem Ministerstwa Magii, zmierzając do gabinetu Szefa Biura Aurorów. Wyminął zręcznie Astorię Greengrass, śliczną sekretarkę Hermiony, gdyż nie miał czasu ani ochoty na flirty i szybkim krokiem udał się do windy. Wjechawszy na odpowiednie piętro, ruszył do miejsca, w którym powinien znaleźć Złotego Chłopca.

— Przepraszam bardzo, czy pan Potter jest u siebie? — spytał sekretarkę z czarującym uśmiechem.

— Jest, ale prosił by mu nie przeszkadzać.

— Czy mogłabyś jednak, droga — tu spojrzał na plakietkę z jej imieniem — Rosie, powiedzieć mu, że przyszedł Draco Malfoy i prosi o dosłownie pięć minut? 

Kobieta zachichotała i spełniła jego prośbę. Po chwili drzwi gabinetu otworzyły się i wyszedł z nich Harry, który z dziwną miną zaprosił Malfoya do środka.

Wnętrze gabinetu pana Pottera różniło się znacznie od jego własnego w Świętym Mungu. On postawił na elegancję i szyk, u Harry'ego widać było zamiłowanie do kolorów. Mimo wszystko, pomieszczenie urządzone w czerwono — złotych barwach (jak przystało na byłego Gryfona) miało swój klimat. 

— Wiesz, co mnie sprowadza, Potter. Gdzie ona jest?

— Usiądź, Malfoy. 

Draco przewrócił oczami w charakterystyczny dla siebie sposób, ale spełnił prośbę aurora. Po chwili Harry zaczął opowiadać, oczywiście nie ze wszystkimi szczegółami, historię, która przydarzyła się Granger. 

— Możesz ją odwiedzić, jeśli chcesz — dodał na koniec. — Podam ci adres. Przykro mi też, ale musisz to wypić. Będę miał pewność, że te wieści nie dotrą do niewłaściwych uszu. — Harry podał Malfoyowi fiolkę z eliksirem.

— Myślisz, że jestem głupi?

— Myślę, że wszystko się może zdarzyć. 

 Malfoy prychnął, ale nie oponował, tylko jednym łykiem opróżnił fiolkę, a później pożegnał się z Potterem, zostawiając go pogrążonego w myślach.



***


Dni spędzone poza Londynem mijały jej szybko i nim się obejrzała rozpoczął się bardzo śnieżny grudzień. Codziennie długo spała, by później brać się, jak zaczęła mówić, za odrabianie pracy domowej. Przed południem szła również na zakupy do pobliskiego minimarketu. Zawsze miała jednak na uwadze słowa Harry'ego i nie umiała się pozbyć wrażenia — i wiedziała, że jest ono słuszne — że ktoś ją obserwuje. 

Harry i Ginny odwiedzili Hermionę trzy razy, za każdym razem przynosząc ciężarnej przyjaciółce smakołyki — to domowe ciasto pani Weasley, to kilka butelek kremowego piwa. 

Dziewczynie coraz bardziej zaczęły doskwierać dolegliwości ciążowe. Mdłości przybrały na sile i teraz już każdy dzień Hermiona rozpoczynała wymiotując w toalecie. Mimo to, jej ogólne samopoczucie było bardzo dobre.

Hermiona wkroczyła w już w dziesiąty tydzień ciąży i zaczęła zauważać dość duże zmiany w swoim wyglądzie. Brzuszek stał się bardziej wypukły, piersi większe, tak samo jak uda. Przytyła kilka kilo, ale — o dziwo — nie wplątało jej to w kompleksy. Zawsze miała do nich skłonność, ale teraz, wiedząc, że przyczyną jej wagi jest stan błogosławiony, po prostu się nie przejmowała.

Docierały do niej znikome wiadomości ze świata czarodziejów. Z tego co powiedziała jej Ginny, do ludzi dotarła plotka, że ciąża Granger była zagrożona i musiała ona udać się na leczenie do kliniki w Austrii. Prawdę mówiąc, była ona wszystkim na rękę, ponieważ nie musieli wymyślać wymówki, dlaczego Hermiona tak nagle zniknęła z Londynu.

Miały właśnie minąć dwa tygodnie od jej wyjazdu. Był wieczór i Hermiona jak zwykle siedziała na fotelu przy kominku z książką i gorącym kakao. Śnieg na dworze padał mocno, nie tak jak zazwyczaj — delikatnie i powoli. Teraz zapowiadało się na prawdziwą nocną śnieżycę.

Początkowo wydawało jej się, że się przesłyszała, w końcu ostatnie wydarzenia sprawiły, że była trochę przewrażliwiona. Jednak miała dziwne wrażenie, że dobrze słyszała tak znany jej dźwięk. Dźwięk deportacji lub aportacji.

Kto mógł deportować się tutaj o tej porze? Harry mówił, że przyjedzie dopiero w poniedziałek, a aurorzy, którzy jej pilnowali zawsze teleportowali się z ciemnego zaułka za jej domem.

Odłożyła kakao na stolik, a potem powoli podeszła do okna, cicho nasłuchując przy firance. Odsunęła ją delikatnie i wyjrzała przez okno, jednak nic ani nikogo nie zobaczyła. Na ślepo wyciągnęła za siebie rękę, tam gdzie znajdowała się mała szafka, po różdżkę którą tam zostawiła, ale jej dłoń natrafiła na pustkę.

Zdenerwowana odwróciła się na pięcie, by momentalnie pisnąć z przerażenia. 

Przed nią stał Draco Malfoy we własnej osobie trzymający jej różdżkę. 

— Cholera jasna, co ty tutaj robisz? — krzyknęła Hermiona, chwytając się za serce, na co Draco szczerze się roześmiał. Zbił tym dziewczynę z tropu, gdyż rzadko miała okazję słyszeć taki śmiech byłego Ślizgona.

— Łatwo cię podejść, Granger. Co tam u ciebie?

 W Hermionie zagotowało się. Jak udało mu się ominąć wszelkie zabezpieczenia i wejść do środka? Całkiem niepostrzeżenie? I dlaczego, do jasnej cholery, stoi przed nią i ma czelność się śmiać?

— Zamknij się, Malfoy i wytłumacz mi lepiej jak tu wszedłeś — warknęła poirytowana do granic możliwości, biorąc kubek z kakaem i dopijając je do końca, próbując uspokoić wciąż szybko bijące serce.

— Mam swoje sposoby — odpowiedział tajemniczo i podszedł do fotela, na którym wcześniej siedziała dziewczyna. Wziął do ręki książkę, którą czytała i spojrzał na nią z lekkim rozbawieniem.

— "Duma i uprzedzenie"? Serio?

— To nie twoja sprawa, oddawaj — warknęła i szybkim ruchem wyrwała mu książkę z ręki. Malfoy znów się roześmiał.

— Nie wiedziałem, że czytujesz mugolską literaturę. Ale skoro słuchasz mugolskich zespołów, to może nie powinno mnie to zdziwić.

— Nie powinno cię to interesować, Malfoy — poprawiła go poirytowana. — Tak właściwie to co ty tu, do jasnej cholery, robisz?

Mężczyzna wzruszył ramionami i wsparł rękę na fotelu. 

— Chciałem zobaczyć jak się czujesz. 

Dziewczyna starała się wyglądać na opanowaną, ale mimo wszystko, miała ochotę szeroko się uśmiechnąć. Zrobiło się jej bardzo miło. Może między nimi nic nie było, ale miło słyszeć, że mężczyzna się o nią troszczy. Trochę ją to uspokoiło.

— Czuję się tak, jak może czuć się kobieta na początku ciąży, Malfoy, ale źle nie jest. Powiesz mi w końcu, jak tu wszedłeś?

Draco wzruszył ramionami.

— Twoje goryle mnie wpuściły.

Hermiona zaniemówiła.

— Żartujesz sobie. Jak to cię wpuściły? 

— Wierz, mi, że wszyscy wiedzą już o twojej ciąży, jak mogliby nie wpuścić ojca? — zaśmiał się. — Wystarczy, że sprawdzili czy ktoś się pode mnie nie podszywa i wpuścili mnie do środka. Poza tym, Potter pozwolił mi do ciebie przyjechać.

— Zabiję go — warknęła i westchnęła. — Chcesz herbaty? Skoro już tu jesteś.

— Chętnie.

Hermiona ruszyła do kuchni, nastawiła wodę w czajniku, by już po chwili przynieść do pokoju dwa parujące kubki napoju. Wręczyła jeden z nich Malfoyowi, który usadowił się na kanapie, a przez jej rękę przeszedł delikatny dreszcz gdy zimne czubki jego palców przejechały bezwiednie po jej skórze.

Usiadła w fotelu i przykryła się kocem, cały czas uważnie obserwowana przez mężczyznę. Nie zdawała sobie sprawy z tego, że on uważnie śledził zmiany w jej wyglądzie. Nie uszedł jego uwadze uwypuklony brzuszek, który podkreślała opięta bluzka. Wciąż nie chciało do niego dotrzeć, że znajduje się tam jego syn. Dziedzic. Mały Malfoy.

— Coś ciekawego w Londynie? — spytała Hermiona, trochę zakłopotana tak długą ciszą.

— Nic, chyba, że interesuje cię, że wyrzucili Higginsa z Departamentu Kontroli Nad Magicznymi Stworzeniami za niewłaściwe obchodzenie się z testralami. A, i plotka o twojej ciąży wciąż jest modyfikowana. Ostatnio usłyszałem, że tak naprawdę pojechałaś do Austrii usunąć dziecko. Ale nie przejmuj się, nikt w to nie wierzy, może oprócz Shay Parker, jednak sama wiesz jaka to jest plotkara. Nie mogę uwierzyć, że kiedyś z nią spałem.

— Wiedziałam, że w końcu wykopią tego durnia. Luna od dawna mówiła, że nie podoba jej się jego stosunek do pracy i zwierząt — powiedziała, puszczając mimo uszu końcówkę jego wypowiedzi.

— Stosunek to bardzo pasujące tutaj słowo — powiedział z wrednym uśmieszkiem.

— Jesteś obrzydliwy — dziewczyna przewróciła oczami. — A co z... Ronem?

Długo zastanawiała się, czy zadać to pytanie. Malfoy nie zdziwił się, tylko ze spokojem odrzekł:

— Ma trochę kłopotów, ze względu na to, że nie orientuje się w obecnej pracy. Potter musiał go przydzielić do lżejszych zadań. No i ciągle nie rozumie dlaczego wszyscy uważają, że sypia ze Skeeter. Nie zamierzam mu jednak tego wyjaśniać. 

— Mogę się spytać skąd ty to wszystko wiesz? Nawet nie pracujesz w Ministerstwie.

 Malfoy wzruszył ramionami.

 — Szpital to siedlisko plotek, a poza tym spędzam w Ministerstwie trochę czasu, przecież wiesz. Zajmuję dość wysoką pozycję w szpitalu, więc liczą się z moim zdaniem. 

Dziewczyna pokiwała głową ze zrozumieniem. Malfoy, po oczyszczeniu z zarzutów śmierciożerstwa, od razu podjął kurs magomedyka, by potem zatrudnić się w szpitalu. Początkowo nie miał łatwo, ze względu na swą przeszłość, ale gdy zaczął osiągać spore sukcesy w swoim zawodzie, tylko to zaczęło się liczyć. Przylgnęła do niego też łatka playboya, bo rzeczywiście nim był, aczkolwiek przez dwa ostatnie lata niewiele było słychać o jego miłosnych podbojach. Do czasu afery z Hermioną.

Hermiona za to, po zakończeniu związku z Ronem, oddała się prawie całkowicie pracy. Za namową Ginny była na kilku randkach, ale z żadnym z potencjalnych kandydatów na ukochanego nie zaiskrzyło.

— Zagramy w prawdę? — spytał nagle Malfoy.

— Słucham? Boże, ile ty masz lat?

— Wystarczająco, żeby grać w prawdę, Granger. Tak naprawdę niewiele o sobie wiemy a wypadałoby wiedzieć podstawowe rzeczy, nie sądzisz? No chyba, że się boisz.

Powiedzenie do Gryfonki, że się boi, zawsze działało jak płachta na byka.

— Oczywiście, że się nie boję — prychnęła poirytowana. — Po prostu uważam, że to głupie. Ale jeśli masz mnie oskarżać o strach, to zagram w tę durną grę.

 Malfoy skrył triumfalny uśmieszek.

— Dobra, panie przodem. Pytaj.

Dziewczyna zastanowiła się. Co chciała wiedzieć o Draconie? Miał rację mówiąc, że niewiele o sobie wiedzieli.

— Ulubiony kolor? — spytała trochę nieśmiało, a on prychnął.

— Czy to nie oczywiste? Zielony.

— Och — sapnęła. Bardzo oczywiste.

— Teraz ja. Jaką masz na sobie bieliznę?

Hermiona spirunowała go wzrokiem, a on roześmiał się głośno.

— Nie będę odpowiadać na takie pytania, idioto.

 — Wyluzuj, Granger, żartowałem. Prawdziwe pytanie brzmi: najlepsze wakacje, na jakich byłaś?

— Chyba wyjazd do Francji, jeszcze z rodzicami, bodajże w trzeciej klasie — powiedziała po chwili zastanowienia. — Byłam tam wtedy po raz pierwszy i zakochałam się w tym kraju. Teraz ja. Najpiękniejszy widok jaki widziałeś?

Malfoy zastanowił się. 

— Była u nas w szpitalu kiedyś pewna kobieta, mugolka. Odwiedzała swojego syna, który zapadł w śpiączkę po eksperymentowaniu z zaklęciami. Zawsze będę pamiętać jej radość, gdy się obudził. Nie wiem dlaczego wywarło to na mnie takie wrażenie, ale było to chyba najpiękniejsze, co widziałem.

Hermiona spojrzała na niego zaskoczona tym wyznaniem. Uśmiechnęła się lekko. Nie wiedziała, że Draco Malfoy był taki wrażliwy.

— Co widziałaś w Weasleyu? Pytam poważnie. Ciekawi mnie to.

— Był kochany — zaczęła. — Długo się przyjaźniliśmy, znaliśmy się doskonale. Myślałam... myślałam, że skoro znam jego wady i nie przeszkadzają mi, mogę żyć z nim w związku. Nie mogłam. —zamilkła na chwilę. — Kochałeś kiedyś kobietę? Nie mówię o twojej matce. I nie chodzi mi o seks, uprzedzam pytanie.

— Nie — odpowiedział, co wywołało mieszaninę uczuć w sercu Hermiony. — Z iloma facetami spałaś? 

Dziewczyna spłonęła rumieńcem, ale wytrzymała spojrzenie Malfoya.

— Z trzema. 

— Serio? Weasley, ja i... Krum? 

— Nie spałam z Wiktorem — żachnęła się. 

— No to z kim? 

— Myślałam, że zadajemy po jednym pytaniu.

— To kontynuacja jednego pytania. Odpowiedz, to dam ci spokój — powiedział.

Hermiona westchnęła.

— I tak go nie znasz. To mój sąsiad z dzieciństwa, przyjaźniliśmy się przed Hogwartem. Mugol.

— Dobra, tyle mi wystarczy, teraz ty.

Dziewczyna przewróciła oczami.

— Jakiej drużynie kibicujesz? — spytała.

— Mówisz o quidditchu? — zdziwił się.

— Nie, o piłce nożnej — powiedział z sarkazmem.

— Piłce jakiej?

— Nie ważne — ucięła. — Tak, mówię o quidditchu.

— Sroki z Montrose*. Nie wiedziałem, że się tym interesujesz.

 — Bo nie interesuję się qudditchem, ale warto wiedzieć, komu kibicujesz. Mężczyźni przywiązują dużą wagę do klubów.

Malfoy chciał zaprzeczyć, ale przecież dziewczyna miała rację, więc tylko uśmiechnął się i zadał swoje pytanie:

— Jaką postać przybiera twój bogin? 

 — Teraz nie wiem. Przez ostatnie miesiące tyle się zdarzyło. Sądzę, że i on się zmienił. Dobra, moje pytanie. Ulubiony przedmiot, gdy byłeś jeszcze w szkole?

— Numerologia. Twój też, prawda? Zabawne. Uważam, że gdyby nie wojna i nie rzeczy, które nas dzieliły, moglibyśmy się nawet zaprzyjaźnić. Oboje lubiliśmy czytać, byliśmy prefektami i z pewnością spotkalibyśmy się na siódmym roku na kółku przygotowującym do owutemów z numerologii. 

— Nigdy o tym nie myślałam, ale masz rację — przyznała. — Żadne z nas nie było jednak w siódmej klasie. 

— Mieliśmy ważniejsze rzeczy do roboty. Szkoda. Dobra, teraz ja. Najgorsze uczucie, jakiego doznałaś?

 Dziewczyna zawahała się. To pytanie było bardzo osobiste, ale skoro on potrafił się jej zwierzyć, ona też nie chciała go okłamywać.

— Gdy drżysz o los swoich bliskich, każdy kolejny dzień jest jedną wielką niewiadomą, a ty nie możesz nic zrobić.... Jednak zawsze masz nadzieję, która siedzi w tobie, zakorzeniona bardzo głęboko. A ty karmisz ją co jakiś czas, dajesz warunki do tego, by dojrzała. Najgorsze uczucie jest wtedy, gdy ta nadzieja zostaje brutalnie podepatana, gdy dowiadujesz się, że to czego się bałeś stało się i musisz z tym żyć.

Nie chciała, żeby w jej głosie słychać było jak bardzo boli ją to, o czym opowiadała. Każde wspomnienie o rodzicach, mimo że minęły lata od ich śmierci, zawsze bolało, było niczym nie dająca się zabliźnić rana. 

— Obwiniasz się o ich śmierć, prawda? — powiedział Malfoy, a ona podniosła głowę i spojrzała prosto w jego oczy.

— To była moja wina — wyszeptała.

— Nie prawda. 

— Nic na ten temat nie wiesz! — warknęła, a w jej oczach zalśniły łzy.

— A właśnie, że wiem, Granger — powiedział spokojnie. — Zapomniałaś? 

 Podwinął rękaw do góry, tak by dziewczyna zauważyła bliznę, która pozostała po usuniętym tatuażu. Mrocznym znaku.

— Nie było cię tam wtedy, wiem o tym — powiedziała. — Harry mówił, że stało się to już po tym, jak do nas dołączyłeś. 

— Co nie zmienia faktu, że jakiś czas walczyłem po ich stronie. Pamiętam początkowe przygotowania do tej akcji, Granger. Trwały miesiącami. Rzuciłaś na swoich rodziców tak silne zaklęcia, że nikt nie umiał ich odnaleźć. Wykonałaś kawał dobrej roboty, mało osób zrobiłoby to lepiej. Ale mimo wszystko, nikt nie uchroniłby ich przed śmiercią, jeśli tego chciał Voldemort. A on uparł się, by ich znaleźć. Chciał chociaż w najmniejszym stopniu zaszkodzić Potterowi, wiedział, że jeśli się załamiesz, on również.. Nikt nie zdołałby ochronić twoich rodziców. To nie twoja wina.

 Hermiona popatrzyła na niego lśniącymi oczami. Przerabiała to tysiące razy. Wszyscy przyjaciele powtarzali jej z uporem to samo, ale dopiero teraz w to uwierzyła. Nie wiedziała dlaczego, ale to właśnie słowa Malfoya sprawiły, że coś, przez co żyła w ciągłej żałobie przez te wszystkie lata, zniknęło.

— Dziękuję — wyszeptała.

Skinął tylko głową.

— Będę się zbierać — powiedział. — Nie chcę siedzieć dłużej, jeszcze twoi ochroniarze zaczną mieć kosmate myśli. Dobranoc, Granger.

* Sroki z Montrose - klub w lidze brytyjsko-irlandzkiej. Nie wymyśliłam go, naprawdę istnieje (oczywiście w książkach).



~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~



Witam was kochani po dłuższej przerwie! Funduję wam długi rozdział, przynajmniej według moich standardów i nawet mi się podoba. Następny już po świętach i opiszę w nich sceny właśnie świąteczne :) Może w jakiś sposób uda mi się przedłużyć ten cudowny czas.
Drodzy czytelnicy!
W te święta, życzę wam dużo radości, miłości, satysfakcji z wykonywanej pracy, a wszystkim, którzy piszą własne twory, dużo, dużo weny. Jesteście dla mnie wielkim wsparciem i przepraszam, jeśli czasem zawodzę was co do terminów lub jakości notek. Ale mam nadzieję, że mi wybaczycie… w końcu święta to czas przebaczania :)
Najedzcie się, pośpiewajcie kolędy, poczytajcie książki, spędzajcie czas z bliskimi. Róbcie wszystko, żeby ten okres był jak najlepiej spędzony.
Dziękuję za wszystkie komentarze, chociaż nie ukrywam, że mogło by być ich więcej. Jako autor bloga widzę ile jest wyświetleń pod notkami, a ile komentarzy. Różnica jest kolosalna. Tak więc zróbcie mi prezent na święta i wszyscy którzy czytacie rozdział - skomentujcie! To naprawdę wiele znaczy :)
Do zobaczenia w roku 2015!

36 komentarzy:

  1. OMG, KERCIAK!!!!
    Wspaniały! Cudowny! Fenomenalny!
    Gdybym miała porównywać porównałabym ten rozdział do.. czekolady od samego Willy Wonky. Pięknie zapakowany, długi jak tabliczka. Pierwszy gryz/akapit i rozpływasz się. Oblizujesz wargi i znów łamiesz kawałek, wsuwasz do ust i odlatujesz. Tak się czułam. Na początku zaniepokoiło mnie zachowanie Harry'ego, ale potem już z uśmiechem czytałam o marudzeniu Hermiony. Bo właśnie taka jest i u Rowling, sama chce o siebie zadbać. Troska Pottera była również autentyczna i szczera. Bardzo go lubię w Twojej historii, kochana, bo czuję się jakbym czytała po prostu kolejną książkę naszej Królowej. Oczywiście z poprawkami takimi jak Dramione<333
    Całość jest fantastyczna, Draco ahh, jak ostatni kawałeczek. Pragniesz go chwycić i rozkoszować się słodyczą, ale jednocześnie nie chcesz od razu skończyć czekolady. Więc wolniej i uważniej zaczęłam czytać ostatni fragment, starając rozkoszować na tyle ile można, gdy Twój brat zerka na Ciebie "jesteś starsza.. dziwniejsza.. jesteśmy spokrewnieni?". Dlatego z uśmiechem przeczytałam do końca! I wiesz co ci powiem, Kerciaku? Że to było cudowne. Normalnie jakbym obróciła opakowanie, a tu.. złoty bilet do fabryki czekolady u Wonky! Bo wiem, że będzie następny i następny i następny!
    Ale żeby nie było tak miło, to wciąż ciesząc się z wygranego złotego papierku, czytam dalej a tu..
    " Następny już po świętach "
    Jakich świętach? Bo nie kojarzę.. nie mówisz chyba o Bożym Narodzeniu prawda? Bo jeśli prawdą jest "Do zobaczenia w roku 2015!" to mogę ci powiedzieć, że spotkamy się wcześniej :D Zażyczyłam sobie od Świętego Mikołaja Kerciaka w pudełku pod choinką!<33 Dlatego jak jakiś stary, brodaty człowiek ubrany na czerwono zgarnie cię do worka.. nie panikuj :D
    Odbija mi chyba przez zasłodzenie, ale zaraz przeczytam kolejny raz!

    Kocham i życzę dużo weny (bo rozdział ma być jeszcze przed Wigilią),
    Lupi♥

    PS. Ale jeśli mówisz prawdę, to.. Wesołych Świąt, Kerciaku! Dużo prezentów, ciepłej/rodzinnej atmosfery, spełnienia marzeń, nowych napadów weny, samych uśmiechów, chłopaka draconowatego, mnóstwo książek i wspaniałego leniuchowania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lupi, kochana moja ♥
      Ten komentarz to dla mnie wielki komplement bp uwielbiam Wonkę oczywiście!
      Dziękuję bardzo i życzę ponownie jak najwspanialszego świętowania! :)
      Szczerze oddana,
      Kercia! ♥

      Usuń
  2. Fajny rozdział, Wesołych Świat ! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały rozdział! Coraz bardziej kocham tego Draco, którego opisujesz.Jest idealny <3 Trochę mi przykro, że kolejny rozdział zobaczymy dopiero po świętach, bo chciałabym poczytać coś w tej przerwie, ale perspektywa przedłużenia tego magicznego, świątecznego czasu jest obiecująca ;D Więc cierpliwie czekam na kolejny rozdział.
    Spokojnych, rodzinnych świąt, zasp śniegu, spełnienia marzeń i góry prezentów pod choinką! ;*
    /AM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to trochę nieskromne, ale również uwielbiam mojego Draco! Kreuję go pod moje upodobania :)
      Dziękuję, że się podobało i również życzę wszystkiego dobrego ♥

      Usuń
  4. Rozdział genialny jak zawsze
    Nie mogę doczekać się świąt Draco i Miony
    Mam nadzieje że rozdział pojawi się szybko .
    Wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku oraz dużo weny i wielu wspaniałych opowiadań jak ten . :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się napisać jak najszybciej :)
      Również życzę wszystkiego dobrego i dziękuję ;*

      Usuń
  5. Super :D czekam na wiecej . Wesloych Swiat :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale dużo osób anonimowych pod tą notką! Fajnie by było, gdybyście się podpisywali, żebym chociaż orientowala się kto jest tu regularnie :)
      Dziękuję i również życzę wesołych świąt :)

      Usuń
  6. Znalazłam tego bloga wczoraj wieczorem i przeczytałam go od początku. Musze przyznać że opowiadanie jest naprawdę świetne a ty masz wielki talent. Rozdział brdzo fajny, powiało grozą. Oczywiście życze ci fajnych świąt zajebistych prezentów i weny oraz szczęścia na nowy rok.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy kolejny czytelnik to miód na serce :)
      dziękuję, mam nadzieję, że kolejne rozdziały również będą się podobać i życzę wszystkiego dobrego! :*

      Usuń
  7. Cudowny rozdział!
    Cały czas siedziałam wczytana, a tu bum... już koniec.
    Cóż... pozostaję mi czekać na kolejny <3
    Pozdrawiam, życzę dużo weny i czasu na pisanie,
    Catherine Grande


    http://youaremyhorcrux.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, również życzę weny :)
      Pozdrawiam ♥

      Usuń
  8. Boże, blogspot mnie ostatnio nie lubi, bo nie chce mi publikować komentarzy ;( ja się zastrzelę -,-
    Bardzo mi się podoba, jak pokazujesz drugą twarz Malfoya. Niby jest playboyem a tak naprawdę kryje się w nim czuły facet :D I fajnie ty go tak pokazujesz z perspektywy tego czułego gościa, który potrafi pocieszyć, rozweselić, jest mądry - życiowo, bo że jest mądry to wiadomo, bo jest lekarzem i wgl :D bardzo mi się podoba to jak to opisujesz ;)
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i rozwinięcie akcji "ucieczka" :D hihhiih *,*
    Pozdrawiam serdecznie!
    Zuza <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też ostatnio blogspot bardzo nie lubi, nie wiem dlaczego, ale ciągle płata mi figle :)
      Dziękuję bardzo, mam nadzieje ze następny rozdział się spodoba :)
      Pozdrawiam ♥

      Usuń
  9. Bardzo mi się podobało, jest mega długi, bardzo dużo opisów i normalnie zakochałam się <3
    Draco w sumie... (chyba) nie jest aż takim draniem, tak mi się wydaje. Podoba mi się w jaki sposób go opisujesz. W sumie nie wiem co bym mogła nowego napisać. Czekam na święta Hermiony i Draco... cud miódmalina i oby tak dalej <3333 weny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Muszę też zerknąć do Ciebie, pisz, pisz :*

      Usuń
  10. Świetny rozdział :)) Czytam już od dawna i z niecierpliwością czekam na następne rozdziały. Bardzo podoba mi się w jaki sposób przedstawiasz Dracona. Jest taki czarno- biały. Ma i tą dobrą i tą zadziorną stronę. Uważam, że jest genialnie wykreowanym charakterem.
    Ponad to muszę Cię pochwalić, za ten lekki styl pisania! Twoje prace czyta się lekko, a do tego bardzo ciekawią. Już nie mogę się doczekać świąt opisanych w Twoim Dramione.
    Cóż, na koniec chciałam Ci życzyć dużo weny i szczęśliwego 2015 ;))
    Lisa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Dużo osób chwali mojego Dracona, ja też go bardzo lubię :P
      Również życzę wszystkiego dobrego na ten rok! :)
      Pozdrawiam <3

      Usuń
  11. Heeej, przeczytałam Twój blog na jednym wydechu i nie wiem jak opisać to, co teraz siedzi w mojej głowie! Dawno nie przeczytałam nic tak dobrego, jestem pod wielkim wrażeniem. Masz lekki, przyjemny styl, wszystko wchłania się dosłownie jak woda w gąbkę. Historia jest ciekawa, pojawia się mój ulubiony motyw ciąży :)) Jestem zakochana i czekam na nowości. Tym samym chciałabym zapytać, czy mogłabyś mnie informować o kolejnych wpisach?
    Pozdrawiam,
    Empiezo ( http://dramione-by-empiezo.blogspot.com/ )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiadam na te wszystkie komentarze i jest mi tak miło na serduszku! :) Dziękuję bardzo, z pewnością zajrzę <3
      Pozdrawiam <3

      Usuń
  12. wspaniałe przeczytałam 9 rozdziałów bo 7 nie chciał mi sie załadować twoja chistoria powina przeobrazić się w film!!!!!!!!! :-)
    WERONIKA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju, bez przesady chyba :D Ale dziękuję bardzo! <3

      Usuń
  13. Zostałaś nominowana przeze mnie do Liebster Blog Award :D. WSZYSTKO JEST NAPISANE TU: http://dramione-powerful-love.blogspot.com/2015/01/liebster-blog-award-d.html :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Na dniach pojawi się odpowiedź na nominację :)

      Usuń
  14. <3 kocham tw opowiadania wiem że nauka i wgl ale.. <3 pisz dla nas! :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozdział jest naprawdę świetny !
    Jestem ciekawa co bd dalej?
    Czy Harry'emu uda się dopaść Notta czy Nott pierwszy dopadnie Hermione? Mam nadzieje,że to pierwsze.
    Ten rozdział wprowadza tyle ciepła ,że aż milutko się go czyta .
    Czekam na kolejny rozdział :)
    Polece twojego bloga na mojej polecalni :3
    http://polecalnia-dhl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do Notta... wszystko w swoim czasie :)
      Dziękuję bardzo za wszystko, pozdrawiam serdecznie <3

      Usuń
  16. Fajny blog.
    U niektórych razi mnie to że Hermiona i Draco nie są tacy sami tylko za bardzo przesłodzeni a u ciebie jest idealnie.
    A to że chcą zabić Hermionę, nie lubię padalców.

    Zapraszam do siebie na:
    http://miniaturki-roznej-tresci.blogspot.com

    Persefona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Pozdrawiam i z pewnością zajrzę <3

      Usuń
  17. Cud, miód i orzeszki. Wiem, że się powtarzam :D lubię, jak Draco i Hermiona nie zchowują się jak szczeniaki tylko próbują mimo wszystko rozmawiać ze sobą w miarę normalnie, jak na nich oczywiście :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Twój Draco jest tak kochanym i wspaniałym człowiekiem, ze nie rozumiem dlaczego Hermiona sie jeszcze na niego nie rzuciła.

    OdpowiedzUsuń
  19. z nim w związku. Nie mogłam. —zamilkła na chwilę. - zgubiona spacja przed zamilkła i brak dużej literki ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Wspaniały rozdział. Wreszcie można bliżej poznać bohaterów. Ja też nie wiedziałam ze Draco jet taki troskliwy i wrażliwy, ale to słodkie,będzie wspaniałym ojcem, a Herm mamą.
    Pozdrawiam, Luna

    OdpowiedzUsuń