środa, 12 listopada 2014

9. Wszystko jest bardzo niepewne i to właśnie mnie uspokaja.





 

Wsłuchał się w pohukiwanie sowy i cichy szum liści. Noc była spokojna, tak samo jak okolica, w której się znajdował. Zegar na pobliskim placyku uruchomił się i zabił trzy razy, by później zamilknąć, pozostawiając po sobie tylko delikatne echo.

Wtedy go usłyszał. Charakterystyczny trzask teleportacji, a później nerwowe kroki świadczyły o tym, że osoba przez niego wyczekiwana już się zbliża.

Wszedł cicho w niewyraźną smugę światła rzucaną przez pobliską latarnię i ściągnął ciemny kaptur, ukazując długie, splątane włosy i dawno nie ogolone policzki. Mężczyzna miał długą, pociągłą twarz, a od oka ciągnęła się długa blizna, mająca swój koniec gdzieś w gęstwinie brody.

— Spóźniłeś się — powiedział cichym głosem. Człowiek, który właśnie do niego podszedł jakby skulił się w sobie, ale odezwał próbując brzmieć odważnie.

— Tylko kilka minut. Mam to o co prosiłeś — wyciągnął zza długiego płaszcza kopertę i wręczył mężczyźnie, który jednym ruchem ją rozerwał.

Uśmiechnął się szeroko, ukazując rząd poczerniałych zębów, a później rzekł:

— To wystarczy, by był zadowolony.


***


Draco wyciągnął nogi i podparł głowę na łokciach. Był wykończony — o piątej nad ranem dostał wiadomość o bardzo trudnym przypadku i musiał natychmiast teleportować się do szpitala. Dochodziła dziesiąta, a mu dopiero teraz udało się wrócić do swojego gabinetu. A myślał, że cały weekend spędzi w domu!

Na szczęście stan pacjenta ustabilizował się na tyle, by mógł wrócić do siebie, a po południu wpaść tylko na kontrolę.

Czasem zastanawiał się, jak wyglądało by jego życie, gdyby nie wybrał zawodu uzdrowiciela. Szpital stał się znaczącą częścią jego życia, czuł się w nim bardzo dobrze. Zdawał sobie sprawę, że w ten sposób jego podświadomość chce zrekompensować choć w nieznacznym stopniu krzywdy, jakich dokonywał będąc jeszcze śmierciożercą; cieszył go fakt, że bilans uratowanych żyć znacznie przekraczał ilość tych odebranych.

Zauważył, że coraz częściej oddaje się wspomnieniom z czasów wojny. Z jednej strony karcił siebie za rozgrzebywanie dawno zabliźnionych ran, ale z drugiej, skoro niedawno stwierdził, że rozpoczyna nowy rozdział w swoim życiu, stary chciałby zamknąć podwójną kłódką. Dlatego też powolne analizowanie niektórych decyzji podjętych w przeszłości pomagało mu w jakiś sposób i niosło ze sobą swego rodzaju spokój.

Westchnął i przeciągnął się, by później wstać i obiec wzrokiem pomieszczenie. Bezwiednie zmierzwił włosy, podniósł z oparcia krzesła swój długi płaszcz i przerzucił go przez ramię. Jego wzrok zatrzymał się na małej paczuszce spoczywającej w rogu biurka, a jemu przypomniało się, że miał jeszcze wysłać ją Granger. Poprzedniej nocy dziewczyna zostawiła torebkę w Malfoy Manor, a on zabrał ją do pracy z zamiarem posłania sowy. Teraz jednak, gdy z nieba spadały płaty śniegu, nie mógł zrealizować swojego zamiaru nie narażając własności dziewczyny na zniszczenie. Westchnął, wiedząc, że w takim razie od odpoczynku w swoim domu dzieli go jeszcze jeden przystanek, a mianowicie mieszkanie Granger.

Otworzył drzwi od gabinetu, a potem wyszedł, cicho zamykając za sobą drzwi.

— Będę około szóstej, Julio, powiedz wszystkim, że do tego czasu mają mi nie zawracać głowy — zwrócił się do swojej sekretarki, a później teleportował z Munga z cichym trzaskiem.


***


Hermionę obudziło natarczywe stukanie w okno. Słysząc to, zakryła się szczelniej kołdrą i wymamrotała kilka przekleństw. Hałas jednak nie ustawał, więc zrezygnowana podniosła się z łóżka i podeszła do okna, by później uśmiechnąć się do siebie. W Londynie spadł śnieg.

Pierwsze dni zimy zawsze były dla niej czasem bardzo ekscytującym. Uwielbiała tę porę roku, zwłaszcza okres świąteczny — według niej najlepszy czas w roku. Gdy była jeszcze mała, kochała jeździć z rodzicami na sankach, lepić bałwany i rzucać się śnieżkami. W Hogwarcie również z przyjemnością oddawała się zimowym zabawom ze swoimi przyjaciółmi.

Niestety od kilku lat była zdana sama na siebie. Święta dotychczas spędzała w Norze lub u siostry swojej matki - Natalie. W tym roku jednak jej ciotka wyjeżdżała na Karaiby, a w rodzinnym domu Weasleyów nie chciała się pojawiać z wiadomych powodów. Zapowiadały się więc samotne święta.

Dziewczyna otworzyła okno i wpuściła do środka małą płomykówkę. Sowa okrążyła pokój, upuściła list na łóżko i wyfrunęła na zewnątrz. Hermiona patrzyła chwilę na znikającego na białym horyzoncie ptaka, a później otworzyła zmarzniętą kopertę.

Przestudiowała treść listu i jęknęła. Harry pisał, że Ron właśnie wypuszczony został z Munga. Z listu wynikało, że Weasley ma mgliste pojęcie o wydarzeniach ostatnich lat. Potter przekazał mu, że nie jest już z Hermioną, a ostatnimi czasy są w nie najlepszych stosunkach. Prosił również, żeby dziś wieczorem, po spotkaniu z Ginny (dziewczyny spotykały się w każdą sobotę na kawie), udała się z nim do Rona i wyjaśniła mu parę rzeczy, w tym swoją ciążę.

Zaklęła po raz kolejny, mimo że wiedziała, iż nie ma innego sposobu. Musiała załatwić tę sprawę z Ronem i odhaczyć jeden z problemów na swojej liście. Przynajmniej tymczasowo.

Stała jeszcze przez chwilę przy oknie, jednak chłód bijący od niego stał się po chwili nie do zniesienia. Przez jej ciało przebiegł dreszcz, więc szybkim ruchem porwała z krzesła puchaty szlafrok i udała się w stronę kuchni.

Właśnie miała wyciągać z szafki herbatę, gdy usłyszała stanowcze pukanie do drzwi. Zdziwiona obecnością kogoś o tak wczesnej - jak na sobotę - porze, opatuliła się szczelniej szlafrokiem i pospieszyła otworzyć.

Nawet się nie zdziwiła, widząc Malfoya opartego o framugę drzwi. Chcąc nie chcąc, zaczynała przyzwyczajać się do częstej obecności blondyna w jej domu. Nie chciała dopuścić do siebie myśli, że również w jej życiu.

— Granger — powiedział rozbawiony, a ona w podobnym nastroju odpowiedziała "Malfoy" i wpuściła go do środka.

— Zostawiłaś to wczoraj — powiedział i rzucił jej torebkę. Automatycznie złapała ją w obie ręce, tym samym puszczając poły szlafroka, ukazując w ten sposób fragment swojego prawie nagiego ciała. Szybkim ruchem zasłoniła swój biust, nieznacznie się rumieniąc, co nie uszło uwadze Malfoya. Skwitował to ironicznym uśmieszkiem i lekko podniesioną do góry brwią, co spowodowało tylko większy rumieniec na twarzy byłej Gryfonki.

— Nie masz się czego wstydzić, Granger, nie pamiętasz, że wcześniej widziałem cię już nagą?

Hermiona posłała mu jeden ze swoich wystudiowanych morderczych uśmiechów.

— Wierz lub nie, ale nie pamiętam — syknęła.

Malfoy uśmiechnął się, ale w głowie przeanalizował całą sytuację. Mógł wiele mówić, ale on również (niestety) nie pamiętał nagiego ciała Gryfonki. Alkohol zrobił swoje.

Spokojnie zlustrował dziewczynę wzrokiem. Stała teraz pod ścianą i też uważnie się mu przyglądała.

Kierowany instynktem podszedł bliżej. Gdy dzieliło ich tylko parę centymetrów, ona cała się spięła. Nie rozumiał dlaczego, więc szepnął jej do ucha:

— Czego ty się wstydzisz, Granger?

Zadrżała.

— Odsuń się — wydusiła z siebie. Jak na zawołanie przysunął się jeszcze bliżej, tak, że prawie stykali się ciałami, a Hermiona wyczuła pod palcami chłodną ścianę.

— Czego się boisz, Granger? — szepnął jeszcze ciszej, a jego ciepły oddech owiał jej szyję. Sprawiało mu wyraźną przyjemność droczenie się z dziewczyną.

W tym momencie wydarzyło się kilka rzeczy na raz.

Hermiona chwyciła się ręką za usta, a potem z całej chwili odepchnęła od siebie Malfoya. Mimo najszczerszych chęci, nie zdążyła. Wczorajsza wyśmienita kolacja Narcyzy ponownie ujrzała światło dzienne, tworząc malownicze wzory na białej koszuli byłego Ślizgona.

Draco stanął jak sparaliżowany, niezdolny do jakiegokolwiek ruchu. Hermiona odsunęła się od niego, wciąż przytykając rękę do ust, czując zażenowanie i wstyd. Jednocześnie jakaś cząstka jej chciała wybuchnąć głośnym śmiechem. Ma za swoje, uparty flirciarz!

— Trzeba było słuchać kobiety w ciąży, Malfoy — powiedziała siląc się na spokój. — Chętnie użyczę ci łazienki.

Skinął niezauważalnie głową, by później cicho dodać, wskazując na guziki koszuli:

— Masz jakieś nożyczki? Nie odepnę tego.

Hermiona wywróciła oczami i podniosła ze stolika różdżkę. Jednym ruchem przeniosła koszulę Dracona na oparcie krzesła.

Zanim Malfoy zniknął za drzwiami łazienki usłyszała tylko:

— Mogłaś wybrać sobie inny sposób na pozbawienie mnie koszulki.


***


W czasie gdy były Ślizgon brał prysznic, dziewczyna zaklęciami oczyściła jego koszulę i świeżą i pachnącą powiesiła na wieszaku w salonie. Szczerze wątpiła, by Malfoy chciał ją z powrotem, ale nie chciała wyjść na niewychowaną.

W kuchni umyła szybko zęby i wypiła herbatę. Właśnie chciała się przebrać, gdy rozległo się pukanie do drzwi.

Wyciągała bluzkę z szafy, gdy zamarła w bezruchu. Dlaczego ktoś przychodzi do niej, do jasnej cholery, w takim momencie?

Wyszła z sypialni i mocno zapinając szlafrok otworzyła drzwi do mieszkania. Jej oczy rozszerzyły się do wielkości galeonów, a usta ułożyły w idealne "o", gdy zobaczyła Rona Weasleya z bukietem róż stojącego w progu jej mieszkania.

— Hermiono — zaczął. — Przepraszam, że cię nachodzę. Wiem, że nie powinienem, ale... Harry powiedział, że nie jesteśmy już razem. Nie wiem dlaczego, ale proszę, powinniśmy to wszystko przemyśleć... Proszę daj mi szansę.

Dziewczyna stała jak sparaliżowana nie mając pojęcia co powiedzieć i co zrobić.

Wtedy stało się coś, co spowodowało, że atmosfera w pokoju zgęstniała jeszcze bardziej, o ile to w ogóle możliwe.

Drzwi od łazienki, znajdujące się dokładnie na przeciwko drzwi wejściowych otworzyły się i stanął w nich Draco Malfoy przepasany w pasie białym, puchatym ręcznikiem, trzymający w ręce pudełeczko od szkieł kontaktowych.

— Granger, nie wiedziałem, że nosisz kontakty. Minus cztery dioptrie, to bardzo... — urwał gwałtownie, widząc sytuację dziejącą się pod drzwiami.

Ron wciągnął gwałtownie powietrze i spojrzał się oskarżycielsko na Hermionę. Nie umiejąc znieść jego wzroku, dziewczyna błądziła oczami po podłodze, a po chwili spojrzała na Malfoya, mając nadzieję, że ten wymyśli jakiekolwiek racjonalne wyjście z tego bagna, w które właśnie wdepnęli.

Malfoy jest lekarzem Rona, kołatało jej w głowie, Malfoy jest lekarzem Rona...

— Widzę, że znalazłaś sobie pocieszenie gdzie indziej — powiedział Weasley głosem zimnym jak lód. — Życzę ci szczęścia, Hermiono.

Mówiąc to, odwrócił się i wyszedł, a Granger poczuła swoiste deja vu.

Ciszę, która zapadła przerwał Malfoy.

— Przynajmniej masz z nim spokój, Granger. Nie zaczynaj ryczeć, czy coś w tym stylu, bo nie masz najmniejszego powodu.

Hermiona odwróciła się powoli w jego stronę.

— Nie mam zamiaru płakać, Malfoy — powiedziała spokojnie. — Może masz rację, przynajmniej mam spokój.

Westchnęła cicho i usiadła na krześle, próbując poukładać w głowie to, co właśnie się zdarzyło.

— Potter powiedział mu gdzie mieszkasz? Czy on ma resztki rozumu? — zapytał poirytowany blondyn.

— Dostałam do mieszkanie w spadku po babci, Ron o nim wiedział — wyjaśniła Hermiona. — Musiał sam domyślić się, że to tu zamieszkałam po wyprowadzeniu się od niego.

Malfoy przekrzywił głowę, intensywnie wpatrując się w dziewczynę.

— Masz za swoje, Granger. Po co w ogóle mieszałaś się w związek z takim patałachem?

Dziewczyna spojrzała na niego, obrzucając go oburzonym spojrzeniem. Czego mogła się jednak spodziewać? Przecież Malfoy nie byłby sobą, gdyby nie rzucił jakimś zgryźliwym komentarzem.

 — Nie masz prawa oceniać mojego związku z Ronem — warknęła.

— To pewnie dlatego, że był taki idealny razem ze mną wymyślałaś zemstę na Weasleyu? — prychnął, a ona zmrużyła oczy i wydała z siebie odgłos przypominający warknięcie.

Najgorsze w tym wszystkim było to, że blondyn miał rację.


***


— I tak po prostu wyszedł?

Ginny nie dowierzała sytuacji, którą opowiadała jej przyjaciółka. Siedziały w salonie państwa Potterów, a Hermiona pomagała składać Ginny dziecięce ubranka, z których wyrósł już James.

— A co miał zrobić? — prychnęła Hermiona. — Pocałować mnie na pożegnanie i podziękować za zniszczenie koszuli?

— Byłoby to miłe z jego strony — powiedziała Ginny z cieniem uśmiechu błąkającym się na ustach.

— Wierzysz w cuda? To Malfoy, Ginny. Nie zapominajmy kim był i kim jest nadal. Mogłam przestać darzyć go nienawiścią, ale on nadal pozostaje tym samym przebiegłym dupkiem.

— Muszę przypominać ci, że właśnie z tym przebiegłym dupkiem będziesz mieć dziecko? — zapytała Ginny, odkładając na kupkę prania zielone body ze smokiem na piersiach.

— Nie musisz, dziękuję — powiedziała Granger, przewracając oczami.

— Myślisz, że odkładać tę bluzę? James jeszcze niedawno w niej chodził. A wracając do tematu — wiesz, że w tym momencie masz dwa wyjścia, prawda? Poszukać sobie faceta, albo skorzystać z faktu, że będziesz mieć dziecko z Malfoyem i...

— Nawet tego nie mów Ginny — Hermiona zastygła w połowie przenoszenia kolejnych ubranek na kupkę. — A co do tej bluzy to zostaw, jest ciepła i w tym sezonie może jeszcze w niej pochodzić.

Ginny posłusznie położyła bluzę z owieczką na fotel obok i powróciła do przerwanej pracy.

— Dlaczego mam tego nie mówić? Malfoy to przystojny, inteligenty facet. Dlaczego nie chcesz na niego spojrzeć w ten sposób? Rozumiem, dzieli was przeszłość. Ale będziecie mieć dziecko, może to szansa na nowy start? Nawet nie próbujesz go poznać, Hermiono.

— Jak ty to widzisz, Ginny? — dziewczyna przerwała składanie ciuszków i popatrzyła na przyjaciółkę. — Będziemy żyć szczęśliwie po narodzinach naszego syna? Od początku nie zakładałam tej ewentualności.

— Dlaczego? — Ginny również przerwała wykonywaną pracę i cicho westchnęła. — Powiedz mi: dlaczego? Tylko proszę, nie mów, że dlatego, że to Malfoy.

Hermiona zawahała się, nie wiedząc co dokładnie powiedzieć.

— I co mam teraz, przyznać ci rację? — westchnęła. — Właśnie dlatego, że to Malfoy, nie zakładałam ewentualności, że kiedykolwiek mogłabym założyć z nim rodzinę. Po pierwsze: jest urodzonym kobieciarzem...

— Był, Hermiono, był...

— Tego nie wiem, Ginny. Jak na razie mam dowody, że nadal nim jest — westchnęła. — Po drugie: nic do niego nie czuję, poza lekką sympatią. Zresztą, on wywołuje u mnie tak sprzeczne emocje! Raz mam ochotę go zabić, a raz...

— A raz co? — zapytała jej przyjaciółka z szerokim uśmiechem i poruszała sugestywnie brwiami.

Hermiona tylko przewróciła oczami, delikatnie się rumieniąc.

— Jesteś głupia — zaśmiała się i posłała Ginny kuksańca w bok.

Po chwili obie zaśmiewały się do rozpuku, a gdy przyszedł czas opamiętania, Ginny powiedziała jeszcze:

— Rozumiem, że chciałaś mi powiedzieć, że życie przy takim człowieku byłoby dalekie od spokojnego. Ale szczerze... naprawdę pragniesz spokojnego życia?

Po jakimś czasie do domu wrócił Harry, z którym miała udać się do Rona. Opowiedziała mu jednak zdarzenie z poranka a on westchnąwszy stwierdził, że może właśnie tak miało być i puścił ją do domu.


***


Zanurzyła się w ciepłej wodzie i westchnęła. Słowa wypowiedziane przez Ginny odbijały się echem w jej głowie. Czy pragnęła spokoju w swoim życiu? Może inaczej - czy kiedykolwiek naprawdę go miała? Było kilka względnie spokojnych lat po wojnie, przed ciążą. Ale nawet wtedy pojawiały się problemy z Ronem, czy z jej rodzicami. Mimo wszystko, lubiła swoje życie. Pochodziła z mugolskiej rodziny, a mogła szczycić się magicznymi umiejętnościami. Nigdy nie żałowała pójścia do Hogwartu i nie wyobrażała sobie życia bez magii, nawet po wszystkich stratach, których doświadczyła. Co taka postawa świadczyła o niej?

Hermiona zamyśliła się. Chciałaby uzyskać równowagę duszy, spokój potrzebny do osiągnięcia szczęścia. Jednak dziwnym trafem dotarło do niej, że ten rodzaj spokoju może dać jej tylko ekscytujące życie, pełne niespodzianek i przygód.

Wyszła z wanny dopiero gdy woda zaczęła robić się letnia, a później rozłożyła się na kanapie i zatopiła w lekturze książki, którą pożyczyła od Ginny.

Jej spokój został jednak przerwany przez natarczywe pukanie do drzwi.



~*~*~*~*~*~*~*~*~

Uch. Dużo czasu musieliście czekać, ale w końcu rozdział jest. Bardzo Was przepraszam, a na swoją obronę mam to, że klawiatura mojego komputera odmówiła posłuszeństwa i ten rozdział musiałam praktycznie w całości napisać na pożyczonym laptopie, co niestety, dodając do tego brak czasu, nie było takie łatwe.
Mam jednak dla Was niespodziankę, która ukaże się przed kolejnym rozdziałem i mam nadzieję, że Wam się spodoba :)
To wszystko na dzisiaj, dajcie znać jak podobał Wam się rozdział. Ja, szczerze mówiąc, nie mam o nim zdania. Myślałam, że to wszystko wyjdzie mi lepiej, bo scenę w mieszkaniu Hermiony miałam zaplanowaną od początku powstania opowiadania, ale najgorzej też nie jest.
Dzięki za wszystkie komentarze,
Całuję! ;*

31 komentarzy:

  1. Przerywać w takim momencie... To powinno być karalne :D
    Czekam na więcej, bo ten rozdział bardzo mnie wciągnął z reszta tak jak cala historia :)
    Weny.
    Pozdrawiam,Lili.
    Zapraszam do siebie na epilog.
    panstwoweasley.blogapot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło! Muszę nadrobić trochę Twoich rozdziałów, gdy tylko będę miała czas. Nie mogę uwierzyć że już publikuje epilog, jak to szybko minęło :)
      Dzięki wielkie, pozdrawiam
      Kercia♥

      Usuń
  2. Jak mogłaś przerwać w takim momencie? To było okrutne... no cóż. Malfoy był bardzo Malfoyowaty wiec brawa dla Ciebie. Super rozdział ;) czekam na tą niespodziankę :)
    Pozdrawiam i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Wlasnie taki Malfoyowaty Malfoy to mój ulubiony, wiec staram się jak mogę :):)
      Pozdrawiam,
      Kercia ♥

      Usuń
  3. Kocham takie rozdziały, kocham! Rozbawiają mnie do łez, szczególnie Malfoy, jego cynizm, ironia, no perf!
    Przeczytałam niedawno wszystkie rozdziały i były wspaniałe, naprawdę. Znacznie zachwyciła mnie część z Pink Floyd. Uwielbiam Rogera Watersa, jak i cały ten zespół. Cieszę się, że są jeszcze osoby, które słuchają takiej muzyki i jestem ciekawa jakich jeszcze słuchasz zespołów. Nie daje mi to spokoju!
    Co do zakończenia... No cóż, nie lubię, kiedy autor kończy tak okropnie, bo mam ochotę na więcej, więcej i więcej (wiem, że o to w tym właśnie chodzi), ale za to sama kocham tak finalizować rozdziały. Nie wiem, czemu, ot tak.
    No więc pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)
    P.S. jeśli byłabyś ciekawa, możesz zerknąć na mojego bloga, nic takiego, piszę sobie o cedmione
    silence-guides-our-minds.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niesamowite jest uczucie gdy przybywa Ci nowy czytelnik :)
      Dziękuję za komentarz i tyle miłych słów.
      Kończenie w takim momencie to sama przyjemność! :D
      Raz jeszcze wielkie dzięki i postaram się wpaść, ale że raczej nie przepadam za Cedmione, to nic nie obiecuje ;):)
      Pozdrawiam i życzę weny,
      Kercia ♥

      Usuń
  4. Awwwww!
    Super rozdział kiedy następny?
    I dlaczego w takim momencie??
    To musi być karalne :) Xd
    Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje ze uda mi się nowy rozdział opublikować do końca listopada ale ze względu na zepsutą klawiaturę - nie wiem czy dam radę.
      Mam jednak nadzieję że to nie będzie karalne, bo trudno pisać rozdziały w więzieniu :D
      Pozdrawiam,
      Kercia ♥

      Usuń
    2. Jasne :)
      Z niecierpliwością czekam !! :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Nigdy, ale to nigdy proszę nie przerywaj rozdziału w takim momencie, tylko ja tak mogę, haha :D
    Nie, no żartuję, a poza tym notka jest świetna jak każda poprzednia.
    Cóż więcej mogę napisać?
    Pozdrowienia, życzę dużo weny i czasu na pisanie,
    Catherine Grande

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło :)
      Dziękuję, pozdrawiam,
      Kercia ♥

      Usuń
  6. Oh, Kerciak!
    Mogłabym czekać i miesiącami na następny rozdział, a później wciąż z tym samym entuzjazmem tworzyć komentarz. No dobra. Nie wytrzymałabym miesiąca, bo prędzej znalazłabym Cię jakoś i nękała aż w końcu byś coś dodała albo pozwała za nachodzenie, ale.. liczą się chęci co nie? :D
    Rozdział można by porównywać do tej pysznej czekolady Milki z orzechami, którą właśnie pożeram. Słodki, a jednocześnie słony. Chodzi mi, że niesamowity początek, opis zimy (kocham zimę) i taki leniwy jak sobota.. aż człowiek chciałby się przeciągnąć w łóżku i zanurzyć w tym świecie! A potem Dracon i małe rzygu rzygu, które mnie rozwaliło! Ahahaha, biedaczek z tego naszego kobieciarza, ale czy nie ostrzegała? :D Z drugiej strony ta sytuacja ukazała go jaki dojrzałego mężczyznę, a nie jakiegoś podlotka z mlekiem pod nosem, który zaczął by jęczeć "a fuu". Zachował się z klasą, a nawet obrócił w to żart. Powinien wybaczyć Mionie tą próbę rozebrania go, bo nikt inny by na to nie wpadła, czyż nie? >.<
    Jeszcze co do początku, początku.. co się u licha dzieje? Co za informacje ktoś zdobył? i Co kombinuje? i .. i.. o co kaman? Nieładnie, Kercia, nieładnie tak rzucać takimi tekstami i powodować spięcie mózgu, który już stara się doszukać rozwiązania. A dziś sobota, czyli przegrzanie szarych komórek gwarantowane :D
    Ron, nawet mu współczuje, a to graniczy się dość często z cudem. Zwykle przedstawiany jako debil (u mnie też, ale .. a powiedziałabym spojler ;x ), a u Ciebie nie dość, że kretyn to jeszcze czytelnik może czuć litość. Zasłużył na to. Złamane serce i inne tego typu rzeczy!
    Ginny i Miona.. tak realnie to opisałaś! Wręcz widziałam je, jak rozmawiają, jak pani Potter unosi bluzę i gładzi miły materiał palcami, a jednocześnie insynuuje wizje przyszłości przyjaciółce. Uwielbiam ten fragment. Serio, serio uwielbiam <3
    No i końcówka, zaskakująca? Tajemnicza? Co, kto i jak?!
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział, który zapewne znów oderwie mnie choć na moment od szarego miasta i przeniesie do bajecznego dramione!

    Za słodzona czekoladą, wciąż otumaniona po rozdziale, który oczarowuje,
    Lupi♥


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lupi, jak Ty to robisz, że Twoje komentarze wzbijają mnie na chwilę kilka metrów nad ziemię, powiedz mi jak?
      Zawsze, absolutnie zawsze, jak głupia śmieję się do ekranu i brakuje mi słów ♥
      Co mogę powiedzieć? Chyba tylko dziękuję ;*
      Mocno, mocno ściskam,
      Kercia ♡

      Usuń
  7. Genialny rozdział! Czekam na kolejny i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
    2. Kiedy następny rozdział???! błagam nich będzie jak najszybciej!!!

      Usuń
    3. Postaram się dodać go jeszcze w listopadzie :)

      Usuń
  8. Jej, strasznie się ucieszyłam, kiedy zobaczyłam, że dodałaś nowy rozdział, niestety moje nocne zmiany uniemożliwiły mi wcześniejsze przeczytanie, ale teraz już mogę, więc oto jestem. :D
    Bardzo lubię postawę Malfoy'a. Jest twardy, złośliwy i ironiczny, ale ma w sobie też bardzo dużo uczuć, nawet jeśli je ukrywa i sam przed sobą się do nich nie przyznaje. Sposób, w jaki traktuje Hermionę też mi się podoba, bo opiekuje się nią, dając przy tym należytą przestrzeń. Nie narzuca jej swojego zdania względem ciąży (pomijam fakt, że wysłał ją prawie siłą do magicznego ginekologa, podepnę to jednak pod zakładkę profesjonalnej opieki), ale też interesuje się nią samą, pokazuje pewne rzeczy z zupełnie innej perspektywy, jak na przykład sprawa z Ronem, nie szczędząc sobie przy tym słownych potyczek i to jest piękne. :D
    Hermiona też spuściła nieco z tonu, zrobiła się wstydliwa , poprzez co urocza, choć nadal ma swój charakterek. Mieszanka iście wybuchowa, ale jak dla mnie bomba. :D
    Kiedy czytałam rozmowę dziewczyn, to morda cieszyła mi się od ucha do ucha. Prawie namacalnie widziałam je przed swoimi oczami, a ta bluzeczka ze smokiem wydała mi się takim małym podtekstem, który jeszcze bardziej pogłębił moją radość! Ginny ma całkowitą rację co do Malfoy'a, okazuje się być prawdziwą przyjaciółką, która nazywa rzeczy po imieniu. Dobrze, że Hermiona ma kogoś takiego.
    Akcja z Ronem była taka... wow. Ale tylko przez chwilę, bo później zachował się tak, jak zwykle, czyli jak ostatni palant. Nie życzę mu źle, ale jakby tak ktoś go ładnie kopnął w dupę, to bym się wcale nie obraziła. :D
    Zakończenie intrygujące, ciekawe któż to taki zawitał do Hermiony?
    Z niecierpliwością oczekuję kolejnego rozdziału, życząc przy tym milionowej ilości weny i wolnego czasu. :)

    Pozdrawiam cieplutko i zapraszam do siebie,
    Silje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, bardzo, bardzo mi miło, naprawdę!
      Tyle cudnych słów, mam nadzieję, że nie zawiodę :))
      Pozdrawiam! <3

      Usuń
  9. Nie było mnie długo, bardzo długooo, ale mam nadzieję, że teraz WENA nie będzie mi uciekała... ( w spamie się ogłosiłam <3 )
    Notka bardzo mi się podobała, nie mam do czego się przyczepić, a z resztą nawet od tego nie jestem :D
    Cudowny opis zimy, jeszcze bardziej przyśpieszył moje myśli do świąt *.*
    Ron Ron Ron , kurde no nie przepadałam nigdy za nim :P choć będę próbowała go ciepło opisywać u siebie...
    fajnie, że Ginny z Hermi mają takie ciepłe relacje ;)
    <3 <3
    życzę weny i pozdrawiam serdecznie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do Rona - myślę, że parę osób się jeszcze zaskoczy, co będę chciała zrobić z jego postacią :)
      Co do zimy - u mnie (Wielkopolska) śnieg jeszcze nie spadł, więc zaklinam w opowiadaniu by jak najszybciej się pojawił! :D
      Pozdrawiam i dziękuję <3

      Usuń
  10. Jejku świtne!
    Po prostu się zakochałam w tym rozdziale <3

    Zapraszam do siebie:
    http://anewstoryofhogwarts.blogspot.com/2014/11/list.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej, na początku chciałabym Cię strasznie przeprosić za to, że nie przybyłam tutaj wcześniej, ale tak jakoś zeszło. No nieważne, w każdym razie już jestem i przeczytałam i komentuje.
    Pierwszy fragment, cóż... tajemniczy :D Tyle mogę o nim powiedzieć :D Ale sugeruje nam, że już niedługo zacznie się coś dziać, coś poważnego, więc już mam ciarki i czekam na dalszy ciąg :)
    Dalej były wymiociny na koszuli Dracona. Naprawdę fantastycznie Ci to wyszło. Nie mogłam się nie śmiać, choć moja koleżanka z pokoju się uczy i jej to przeszkadzało, więc próbowałam się hamować, no ale nie wyszło :)
    Kolejna była scena z Ronem. Według mnie z jednej strony to dobrze, z drugiej źle. W końcu dotarło do niego, że nie są i w przyszłości nie będą ze sobą. Z drugiej jednak zauważył scenę, której między Hermioną a Draco nie było. A gdyby porozmawiał z Granger to ta mogłaby mu to jakoś delikatniej wyjaśnić - jeśli wgl da się coś takiego delikatnie powiedzieć. I w tym drugim wypadku Ron mógłby nadal ją nachodzić. I coś czuję, że Ron jeszcze może namieszać w ich życiu. Bo to by było za proste, gdyby teraz jego rola się skończyła :)
    Rozmowa Ginny z Hermioną również była super. Podobało mi się to, w jaki sposób to przedstawiłaś. Odebrałam to jak prawdziwą rozmowę przyjaciółek, z której jedna miała by taki problem jak Hermiona. To było naprawdę realistyczne :)
    I końcówka... Jeśli będę musiała długo czekać na dalszą część to wtedy Cię znajdę i zmuszę do szybkiego napisania nowego posta! :)
    Pozdrawiam serdecznie!
    Zuza <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo, bardzo dziękuję! A rozdział juz niedługo! :)
      Pozdrawiam, Kercia ♥

      Usuń
  12. Kto puka?! Proszę niech to będzie Draco! :D No więc stała się tragedia... skończyłam czytać wszystkie rozdziały! ;O No cóż, będę musiała się z tym pogodzić i czekać na nowy rozdział z zapartym tchem! ;) Mam nadzieję, że pojawi się niebawem! ;*

    Tymczasem pozdrawiam serdecznie i życzę duuużo weny! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za przeczytanie i skomentowanie rozdziałów! :)
      Wzorowy czytelnik :D
      I masz szczęście, bo już dziś pojawił się rozdział :)
      Pozdrawiam,
      Kercia <3

      Usuń
  13. No nieźle xD Hermiona wymiotująca na Dracona xD hahahaha
    Ron przybył w nieodpowiednim czasie .
    Jestem ciekawa kto tak się dobija do panny Granger?

    OdpowiedzUsuń
  14. Jesteś okropna! Skończyłaś w takim monencie, ze cieszę sie, ze nie czytam na bierząco, bo teraz moge sobie po prostu przeskoczyć do następnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  15. Super rozdział! Taaak nie dziwie się ze Hermiona jest już przyzwyczajona do obecności Draco w swoim domu. Mam zdanie tak jak Ginny, powinni zacząć od początku. Ale faktycznie niezły sposób na pozbawienie Draco ubrania, oczywiście Draco jak zwykle flirciarz.
    Pozdrawiam, Luna
    with-you-dramione.blogspot.pl

    OdpowiedzUsuń
  16. fajnie ci wyszedł ten rozdział

    OdpowiedzUsuń