czwartek, 19 czerwca 2014

1. Nie można zmusić serca by wybierało rozsądnie. Samo podejmuje decyzje.






Dwa miesiące później

Draco szedł równym krokiem, a obcasy jego butów stukały o kamienną drogę. Rozejrzał się wkoło, po czym skręcił w jedną z brukowanych uliczek. Prowadziła ona do małego kościółka umiejscowionego na obrzeżach Londynu. Gdy zbliżył się do niego, przystanął i poprawił krawat, a później delikatnie popchnął drzwi wejściowe.

  W kościele zebrało się już sporo osób i z lekkim wstydem zrozumiał, że był jedną z ostatnich mających się tu zjawić.

  Wypatrzył parę znajomych twarzy i udał się w ich kierunku.

 — Prawie się spóźniłeś — wyszeptał Blaise Zabini, kiedy mężczyzna usiadł w ławce.

 — Prawie — stwierdził w odpowiedzi, po czym uśmiechnął się do ciemnowłosej kobiety siedzącej obok jego czarnoskórego przyjaciela. — Jak zwykle wyglądasz nieziemsko, Pansy.

 Parkinson, ubrana w gustowny żakiet i zieloną suknię przed kolano, uśmiechnęła się, słysząc ten komplement. Już dawno zdała sobie sprawę, że między nią a Draco nic nie będzie, ale nadal umiał ją oczarować.

  Siedzieli w ciszy przez następne parę minut, jednak potem przy ołtarzu zjawił się ksiądz z wysokim mężczyzną, o zadartym nosie, krótkich czarnych włosach i przyjaznym uśmiechu.

 Zobaczywszy, że Draco przygląda mu się z uwagą, skinął głową w jego kierunku. Malfoy zdobył się na wymuszony uśmiech, ale powstrzymał kąśliwą uwagę. To był ważny dzień i nie chciał nikomu go psuć.

  Gdy rozległa się muzyka, wszyscy obecni wstali, a w wejściu ukazała się kobieta o długich blond włosach, w ślubnej, koronkowej sukni. Uśmiechała się promiennie, a Draco na jej widok poczuł ciepło w sercu. Dawno nie widział, żeby jego matka była tak szczęśliwa. To prawda, nie lubił jej nowego wybranka, ale w głębi duszy wiedział, że będą udanym małżeństwem.


***


 Hermiona pakowała właśnie rzeczy do swojej przepastnej torby. Była po ciężkim dniu pracy i jedyne o czym teraz myślała to ciepłe łóżko i dobra książka. Wyszła z biura, pożegnała się ze swoją sekretarką - Astorią - i raźnym krokiem ruszyła w stronę znajdujących się w głównym holu kominków.

W drodze przyglądała się z uśmiechem mijanym osobom, co chwila rzucając wesołe "do widzenia!" i "miłego popołudnia!". Cieszyła się, że może wrócić już do domu i mimo ciężkiego dnia, ta myśl napawała ją widoczną dla otoczenia radością.

Odrzuciła do tyłu swoje długie loki i z uśmiechem wkroczyła do jednego z kominków, by już po chwili wylądować w swoim mieszkaniu, otrzepując się z pyłu, który delikatnie pokrył jej służbowy strój.

Rzuciła torbę na fotel i z wyraźną ulgą zdjęła skórzane buty na kilkucentymetrowym obcasie. Nie była przyzwyczajona do tego rodzaju obuwia, ale Ginny uparła się na ich kupno.

Hermiona westchnęła na myśl o swojej upartej przyjaciółce i rozejrzała się po mieszkaniu.

Zawsze uwielbiała to miejsce - urządzone w starym stylu z nowoczesnymi wstawkami. Dziewczyna, mimo tego że była czarownicą, lubiła mieć w swoim domu mugolskie sprzęty. Wychowała się w domu z lodówką i piekarnikiem, więc sama nie wyobrażała sobie swojego kącika bez tych urządzeń.

Nigdy nie była zwolenniczką zbytniego przesadzania z dekoracjami, więc gdy tylko się tu wprowadziła usunęła wszelkie niepotrzebne zdobienia, przemalowała ściany i wstawiła swoje meble. Jej babcia, bo to po niej dostała to mieszkanie, uwielbiała takie rzeczy, ale ona zdecydowanie nie podzielała jej entuzjazmu. Teraz, stojąc pośrodku tego trzypokojowego mieszkania, jedno było pewne -  czuć było tutaj niezapomniany klimat. Był to jeden z kilku powodów, dla których powrót do domu był dla Hermiony zdecydowanie najlepszą porą dnia.

Po umyciu się oraz zjedzeniu kolacji usiadła z lampką wina i otworzyła "Proroka codziennego", którego z powodu natłoku zajęć nie udało jej się przejrzeć w ciągu dnia. Wertowała strony, szukając jakiegoś interesującego artykułu. Jej palec zatrzymał się, gdy ujrzała krótką notkę zawiadamiającą o ślubie Narcyzy Malfoy z Davidem Lorde. Dziewczyna zmarszczyła czoło, zastanawiając się kim ów Lorde jest, jednak była prawie pewna, że nigdy nie spotkała się z tym nazwiskiem.

Musi być ciekawym człowiekiem, skoro zawrócił w głowie takiej osobie jak pani Malfoy, pomyślała, po czym uśmiechnęła się na myśl o wspaniałym wieczorze z książką, który ją czekał.

Następnego ranka Hermiona obudziła się dość wcześnie i od razu poczuła, że coś jest nie tak. Powoli podniosła się z łóżka, rzucając zdezorientowane spojrzenie na swoją sypialnię, by już po chwili gnać do łazienki i wymiotować wczorajszą kolację. Dziewczyna oparła się o muszlę klozetową, bo poczuła zawrót głowy. Chłodny dotyk ceramicznej toalety w jakiś sposób dawał jej ulgę.

  Wstając, zaczęła zastanawiać się co zjadła wczorajszego dnia, a co mogłoby jej zaszkodzić. Niestety, nie wiedziała, dlaczego przyrządzone tylko ze świeżych składników spaghetti bolonese właśnie pływało w toalecie, więc ze zrezygnowaniem westchnęła. Mimo upływu kilku lat od wojny, ciągle nie cierpiała czegoś nie wiedzieć.

  W pracy Hermiona nie odczuwała już żadnych objawów zatrucia, co niezmiernie ją ucieszyło. Stwierdziła, że cokolwiek to było szczęśliwie ją już opuściło.

  Siedziała właśnie w swoim gabinecie gdy usłyszała głos Astorii wydobywający się z małego, magicznego głośnika.

 — Panno Granger, pani Potter do pani - powiedziała sekretarka swoim charakterystycznym, śpiewnym sopranem.

 — Wpuść ją Astorio i możesz sobie zrobić przerwę - odpowiedziała Hermiona, nieco zaskoczona tym, że jej przyjaciółka o tej porze przyszła do jej biura.

 Po chwili do gabinetu weszła Ginny. Jej niegdyś rude włosy, teraz zmieniły swój odcień na kasztanowy, ale uśmiech, który zawsze był jej znakiem rozpoznawczym, nie zmienił się mimo upływu lat. Od czasu szkoły dziewczyny pozostały serdecznymi przyjaciółkami, po wojnie stając się sobie jeszcze bliższe. Harry i Ginny pobrali się rok po Bitwie o Hogwart a po ślubie dziewczyna została ścigającą w drużynie Harpii z Holyhead, jednak gdy trzy lata temu dowiedziała się, że jest w ciąży porzuciła karierę sportową na rzecz wychowania syna. Od tej pory pracowała dla "Proroka codziennego" jako starszy korespondent quidditcha.

  Hermiona czasem zazdrościła Ginny. Jej przyjaciółka miała wszystko, czego ona sama pragnęła - kochającego męża i cudownego syna. Ona sama w tej dziedzinie osiągała raczej mierne wyniki, mimo - jak sądziła - swojej niezgorszej urody i inteligencji. Ostatnio jednak coraz częściej wątpiła w swoje wdzięki.

  — Wyrywam cię stąd — powiedziała bezpardonowo Ginny i oparła się na blacie biurka, świdrując Hermionę spojrzeniem. Jej przyjaciółka skrzywiła się delikatnie.

 — Ginny, nie mogę, mam mnóstwo roboty, muszę...

 — Nic nie musisz — przerwała Ginny. — Masz dziś wolne. Zjesz ze mną obiad, a potem pójdziemy się zabawić. Koniec, kropka.

 Hermiona została wytrącona z równowagi.

 — Ale ja mam pracę, nie mogę od tak...

 — Wszystko załatwione — przerwała jej znów rudowłosa. — Masz urlop do końca dnia.

 Hermiona nie oponowała, gdy przyjaciółka spakowała jej rzeczy i razem teleportowały się do przyjaznej restauracji w centrum Londynu, w której często się stołowały.

  Usiadły w kącie i złożyły zamówienia. Hermiona prychała za każdym razem, gdy kelner niezbyt dyskretnie zerkał w odsłonięty dekolt pani Potter, doprowadzając ją tym do śmiechu.  Po jakimś czasie przyniósł im obiad - dla Hermiony sałatkę z pomidorami (ciągle pamiętała o porannych mdłościach i nie chciała ryzykować zamówienia czegoś cięższego), a dla pani Potter ryż z jabłkami i cynamonem.

  Gdy skończyły jeść, Hermiona poruszyła bardzo ważną kwestię.

 — Mogę w końcu dowiedzieć się, dlaczego idziemy się zabawić?

Hermiona nie lubiła chodzić na imprezy. Zwykle kończyło się to bardzo, bardzo źle. Ostatnim razem... Nie, wolała o tym nie myśleć.

 Ginny spojrzała na nią i westchnęła. Tak bardzo chciała, żeby jej przyjaciółka zaczęła dostrzegać, że staje się coraz bardziej samotna. Wyciągając ją dzisiaj z Ministerstwa, miała nadzieję, że wspólny wieczór zmieni coś w jej trybie życia.

 — Idziemy na imprezę, ponieważ spędzasz zbyt dużo czasu w pracy. W ten sposób nikogo nie znajdziesz, a...

 — Skąd wiesz, że chcę kogoś znaleźć? — powiedziała nieco agresywniej niż zamierzała.

 — Każdy chce kogoś kochać, Hermiona Granger, którą znam, tym bardziej — odpowiedziała dobitnie jej przyjaciółka, a to zamknęło dziewczynie usta. — Dlatego właśnie wybieramy się na imprezę. Chodźmy, zrobię ci taki makijaż, że wszyscy się będą oglądać!

Kilka godzin później, obie wkroczyły do jednego z mugolskich klubów, do którego miały w zwyczaju się udawać. Wśród panującego zgiełku i dudniącej w uszach muzyki, zauważyć można było wielki parkiet i szalejących na nim ludzi w różnych stanach trzeźwości. Hermiona zerknęła na bar, by po chwili zostać zalaną przez strumień wspomnień. Wiele rzeczy się tutaj wydarzyło, niektórych żałowała, innych niekoniecznie. Czasem nie mogła zdecydować, które należały do pierwszej, a które do drugiej kategorii.

  Po jakimś czasie dziewczyny usiadły przy barze, ale żadna z nich nie miała ochoty pić alkoholu. Musiały odpocząć jednak po godzinnym tańcu na parkiecie. Były podrywane przez kilku facetów, jednak one odtrącały ich wszystkich. Gdy trafił się ktoś bardziej nachalny, Ginny machała mu przed twarzą dłonią z obrączką na palcu, co skutecznie odstraszało adoratorów. Hermiona jednak nie miała takiego szczęścia, więc musiała poradzić sobie bez złotego krążka.

 — Zastanawiam się — powiedziała z uśmiechem Hermiona, przekrzykując muzykę. — Jak to możliwie, że Harry pozwolił ci iść samej na imprezę?

 Ginny uśmiechnęła się jeszcze szerzej od przyjaciółki, rzucając barmanowi parę funtów i prosząc o zimną lemoniadę.

 — Ufa mi, zresztą słusznie.

 Po chwili obie ruszyły w tan.


***


— Jak to możliwie? — jęknęła Hermiona nachylając się nad muszlą klozetową. — Powtórka z wczoraj... Przecież nic nie piłam, ani nie jadłam nic ciężkiego!

 Dochodził świt, a one były w domu Granger. Teleportowały się tam, gdy dziewczyna zwymiotowała na parkiet przy głośnym aplauzie zdecydowanie nietrzeźwych gości.

  Ginny spojrzała na przyjaciółkę ze współczuciem.

 — Umyj się może, co ty na to? Zrobię herbatę.

 Hermiona pokiwała głową w podzięce i zamknęła drzwi od łazienki. Podeszła do kranu i odkręciła kurek. Chłodną wodą przetarła rozpalone czoło, a później chwyciła szczoteczkę do zębów, chcąc pozbyć się mdłego posmaku w ustach.

Wyszła z łazienki, po drodze zdejmując niewygodne buty. Na stole w kuchni stały dwa parujące kubki herbaty, a Ginny zawzięcie szukała czegoś w przepastnej torebce (co nie było łatwe - zaklęcie powiększające stało się ostatnimi czasy tak popularne, że każda czarownica używała go do zwiększenia objętości swoich toreb).

Hermiona z westchnieniem opadła na kuchenne krzesło i pociągnęła łyk ziołowej herbaty, chociaż w tym momencie oddałaby królestwo za dobrą kawę. Wiedziała jednak, że ziółka to w tym momencie najlepszy pomysł.

— Mam! — ucieszyła się Ginny, wyciągając z torby małe, białe pudełeczko. Hermiona zmarszczyła brwi, nie wiedząc o co jej chodzi.

Rudowłosa włożyła  dziewczynie opakowanie w rękę, ignorując jej zdziwione spojrzenie.

Gdy tylko Hermiona zrozumiała, co trzyma, zamrugała kilkukrotnie, a przez jej głowę przebiegło naraz tysiąc myśli.

— Z jakiego powodu dałaś mi test ciążowy? — spytała powoli, starając się brzmieć spokojnie. Ginny tylko westchnęła.

— Jestem całkiem przekonana, że ani ty, ani on nie myśleliście tamtej nocy o zabezpieczeniu — odpowiedziała z takim samym spokojem. Hermiona nadal wpatrywała się w białe pudełko jak zaczarowana.

— To nie może być prawda — powiedziała cicho, ale to co mówiła Ginny uderzyło ją z wielką siłą. Nie miała okresu od... od czasu tej imprezy. Wcześniej nie myślała, że to coś poważnego, bo jej cykle często były nieregularne, ale gdy teraz się nad tym zastanawiała, wszystko się zgadzało.

Ginny położyła jej rękę na ramieniu, a Hermiona głośniej przełknęła ślinę. Wstała na trzęsących się nogach.

— Tak w sumie, to czemu go masz w torebce? — spytała jeszcze, zanim wycofała się na korytarz.

— Od pierwszej ciąży jestem zawsze przygotowana - odpowiedziała, wzruszając ramionami. — No, idź już.

Hermiona ruszyła do łazienki i z ciężkim sercem stanęła przed muszlą klozetową.


***

— Nie powiem mu — wyszeptała zapłakana Hermiona, wciąż wpatrując się w te dwie małe kreseczki, jakby to miało spowodować, że jedna z nich magicznie zniknie.

 Ginny westchnęła ze zrezygnowaniem, delikatnie odgarniając jej kręcone włosy za ucho.

 — Wiesz doskonale, że musisz - powiedziała kojącym głosem.

 Hermiona zachlipała, ocierając wierzchem dłoni swoje oczy. Makijaż, który nosiła, zostawiał teraz czarne plamy na jej policzkach.

  — Nic nie muszę! On... on... nie będzie dobrym ojcem. Przecież to Malfoy!

 — Mimo wszystko on musi wiedzieć, Hermiono. To też jego dziecko. Nie zrobiłaś go sama.

 Dziewczyna doskonale zdawała sobie sprawę, że jej przyjaciółka ma rację. Ale jak mogła mu to powiedzieć? Jak mogła spojrzeć w te cudne niebieskie oczy i powiedzieć, że nosi jego dziecko? Ona, szlama, którą tak długo gardził i tak długo mieszał z błotem? Ta noc miała być jedna, jedyna, obiecali sobie, że nigdy więcej o niej nie wspomną. Miała to być jedna noc, a nie całe życie!

  Hermiona zachlipała jeszcze głośniej. Perspektywa całego życia z Malfoyem - bo takie ono będzie jeżeli powie mu o dziecku - bardzo ją przerażała. Nie dość, że nie ma praktycznie żadnych szans na to, by stworzyć z nim normalną rodzinę, to dodatkowo szanse na stworzenie jej z kimkolwiek innym zmalały teraz prawie do zera. Poza tym... Malfoy. Co tak naprawdę o nim wiedziała? Był szpiegiem dla Zakonu w czasie wojny, później oczyszczony z wszystkich zarzutów. Genialny uzdrowiciel. Dupek.

Nie podkochiwała się w nim w szkole, co to, to nie. Po prostu... zawsze miał w sobie to coś, dzięki czemu wszystkie dziewczyny były mu się gotowe oddać. Czuła pewną niezrozumiałą sympatię. No i... zawsze była jedną z szerokiego grona tych dziewczyn, którym podobał się wizualnie. To musiała przyznać.

 — Wiem, że muszę — powiedziała zrezygnowana, wpatrując się w swoje dłonie, w których spoczywał test ciążowy. — Ale nie chcę.

 Ginny objęła przyjaciółkę, wycierając jej łzę z policzka.

 — Jeżeli to zrobisz, już teraz masz zadatki na najlepszą matkę na świecie. Dziecko potrzebuje ojca, Hermiono.

 Granger otarła łzy i wyprostowała się.

 — Powiem mu jutro, ale nie będę do niczego zmuszać. Nie wiem nawet, czy uzna je za swoje! Jeżeli nie będzie chciał brać udziału w jego wychowaniu, nie będę miała mu tego za złe.

 Ginny spojrzała na swoją przyjaciółkę z niejakim podziwem i współczuła jej przeciwności losu, które z pewnością ją czekały.


***


  Dziewczyna wzięła kilka oddechów, zanim zapukała do jego drzwi. Dobiegała dwudziesta, a ona przez cały dzień zastanawiała się czy to co robi, jest słuszne. Teraz jednak wiedziała, że dokonała dobrego wyboru. Gdy zebrała się na odwagę, westchnęła, wyprostowała się i z wielkimi obawami czekała na nadchodzące wydarzenia.

  Draco otworzył Hermionie z dużym zaskoczeniem. Miał na sobie luźne jeansy i białą koszulkę. Jego jasne włosy opadały na czoło w artystycznym nieładzie, a kilkudniowy zarost dodawał jego wyglądowi drapieżności.

Od wojny blondyn zmężniał, rysy jego twarzy zaostrzyły się, eksponując idealne kości policzkowe. Nie był napakowany, ale jego muskulatury mógł pozazdrościć niejeden mężczyzna.

— Granger? — spytał zdziwiony, unosząc do góry jedną brew. Przewróciła oczami.

— Nie, troll górski — prychnęła, patrząc na jego zdezorientowaną twarz. — Musimy pogadać.

 Mężczyzna znieruchomiał. O czym chciała z nim rozmawiać? Gdyby była to rzecz służbowa, na pewno nie fatygowałaby się do jego mieszkania. A jeśli miało chodzić o tamtą noc... Mieli przecież nie rozpamiętywać i zachować to w tajemnicy.

 — Wejdź, proszę — powiedział, bo zorientował się, że nadal stoją w drzwiach.

  Hermiona przekroczyła próg i zagryzła wargę. Pamiętała ten zapach, pamiętała te kolory, pamiętała ten klimat.

 Malfoy zaprowadził dziewczynę do salonu połączonego otwartym wejściem z dużą sypialnią.

— Chodzi ci o... Mieliśmy do tego nie wracać, prawda? — spytał Malfoy, gdy podążył za jej wzrokiem, a ten utkwił w jego dużym łóżku.

  Dziewczyna potrząsnęła głową i westchnęła.

— Chciałabym do tego nie wracać, wierz mi. Tylko, że ja... — przerwała. Musiała odliczyć do pięciu, żeby się uspokoić. Spojrzała prosto w jego oczy, tak bardzo bojąc się reakcji. — Jestem w ciąży, Malfoy.

 Draco znieruchomiał, patrząc na nią takim wzrokiem, jakby powiedziała, że Voldemort powrócił.

Nie, to niemożliwe.

 — Jesteś w ciąży ze mną...? — zdołał wykrztusić. Dziewczyna posłała mu zniecierpliwione spojrzenie.

— Nie, po prostu przyszłam do ciebie podzielić się tą wesołą nowiną — zironizowała. — Tak, z tobą, palancie.

 Zakręciło mu się w głowie. Nie rozumiał, nie ogarniał. Będzie mieć dziecko? Z Hermioną Granger?

 — Ale jak to się stało? — wyszeptał, wciąż nie umiejąc się otrząsnąć z szoku.

 Hermiona westchnęła.

 — Mam ci wytłumaczyć skąd się biorą dzieci, Malfoy?

 Pokręcił głową, nadal nic nie rozumiejąc. Hermiona odchrząknęła i westchnęła po raz kolejny tego dnia.

 — W każdym razie, już wiesz. Co z tym zrobisz, twoja sprawa.

 I wyszła z mieszkania, zostawiając osłupiałego Malfoya samego.



~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

No więc pierwszy rozdział mamy już za sobą. Szczerze mówiąc nie podoba mi się on, ale cieszę się, że mam początek już za sobą, potem będzie z górki ;)
Nie wiem kiedy macie się spodziewać kolejnego rozdziału, ale jeżeli chcecie być o nim poinformowani, zapiszcie się w zakładce "Informowani" ;)
Enjoy! 


31 komentarzy:

  1. świetne opowidanie :* Jestem ciekawa co dalej *O*
    czekam na więcej <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się bardzo ciekawie! Weny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiada się ciekawie! :D
    Chociaż jak dla mnie trochę z akcją za szybko, ale rozdział jest naprawdę bardzo dobry. :)
    Pozdrawiam i weny!

    Zapraszam do mnie
    http://bez-ciebie-zycie-traci-sens.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze piszesz i... na razie nie wiem co jeszcze powiedzieć. Nie da się dużo napisać przy dopiero pierwszym rozdziale. Ale jestem ciekawa na następny rozdział i na decyzję Malfoya.

    Ucieszyłabym się, gdybyś zajrzała do mnie. Początki nie są super, ale później jest lepiej.
    na-skraju-wolnosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. No ciekawie się zaczyna :D
    Dobrze piszesz to fakt, dlatego czekam na więcej :D
    I zapraszam do siebie na panstwoweasley.blogspot.com

    Ciekawe co zrobi Draco i jak to sie potoczy.
    Weny.
    Pozdrawiam,Lili.

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział!
    Bardzo ciekawie się zaczyna, rozdział bardzo mi się spodobał :)
    Czekam na nn <3
    Pozdrawiam, życzę dużo weny i czasu na pisanie,
    Catherine Grande



    Zapraszam do siebie http://youaremyhorcrux.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem psychiczna... Hermiona tyczy bo jest w ciąży z Malfoyem, a ja płacze ze śmiechu..
    Dobra czekam nn.

    OdpowiedzUsuń
  9. Po prostu genialne... Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudne, mimo szybkiej akcji wszystko jest przejrzyste, wartki i intrygujące. Już w pierwszym rozdziale wiemy, jak potoczyły się losy Hermiony i jej przyjaciół. Chociaż nic o Ronie nie było - trudno, ja za nim nie przepadam :D. Jestem cholernie ciekawa co zrobi Draco, jak zareaguje Narcyza i jak poradzi sobie Herm.
    Czekam na kolejny rozdział,
    Lupi♥
    PS. W wolnej chwili zapraszam do mnie http://dramione-dzis-jutro-na-zawsze.blogspot.com/ . Dopiero zaczynam, a początki są trudne ;<

    OdpowiedzUsuń
  11. Lecisz szybko ale jest okej podoba mi sie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak! W końcu! Już dawno nie czytałam opowiadaniu o ich dorosłym życiu, a trochę na to czekałam. No i ciąża. Ciekawe co z tym zrobi Draco.
    Cieszę się ze szczęścia Narcyzy, mam nadzieję, że pojawi się jeszcze w opowiadaniu.
    Mam nadzieję, że jeszcze mnie zaskoczysz.
    Croy http://black-redstart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Od dawna szukałam takiego opowiadania, lubię te z wpadką ciążową :) Jak dla mnie plusem jest to, że akcja toczy się dosyć szybko, nie lubię opowiadań w których cokolwiek zaczyna się dziać dopiero po 30 rozdziałach.

    OdpowiedzUsuń
  14. Łaał... Hermiona w ciąży O.O Z DRACO! O.O Czytam dalej!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. No nieźle . To się porobiło. Tak to jest jak sie ma ochote na małe co nieco a potem trzeba myśleć o konsekwancjach :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Wszystko się strasznie szybko dzieje. Ale to nic. Zaciekawiłaś mnie ślubem Narcyzy. Bardzo. Co się stało z Lucjuszem?
    Podoba mi się niezależność Hermiony.
    Przydałoby się trochę więcej opisów.
    Lecę czytać dalej!
    Pozdrawiam,
    Reducto

    OdpowiedzUsuń
  17. Oj, ale się porobiło. Cieszę się, że Hermiona nie ukryła tego faktu przed Malfoyem. Jego reakcja była obłędna. Muszę się koniecznie dowiedzieć jak się ta historia dalej potoczy.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ale szybka akcja. Super, że Herma nie jest taką ofiarą losu tylko zdecydowaną kobietką :D lecę dalej ;)
    totalus-petrificus-totalus.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Strasznie szybko rozwinęłaś akcję, ale mimo tego rozdział bardzo dobry :))
    Ulala, wiedziałam, że coś będzie z tej ich wspólnej nocy.. (Haha, niezłe to "coś" xD)
    Anty.

    OdpowiedzUsuń
  20. Heheh xD Mam Ci wytłumaczyć skąd sie biorą dzieci, Malfoy ❤️ To było genialne!

    OdpowiedzUsuń
  21. Tak myślałam,że będzie w ciąży. Silna Hermiona! To lubię najbardziej, zdecydowała się powiedzieć prawdę Malfoyowi a nie uciekać w nieskończoność jak na wielu blogach. Punkt dla Ciebie ;) A sposób w jaki powiedziała o tym przyszłemu ojcu <3 uwielbiam
    XYZa

    OdpowiedzUsuń
  22. Ciekawy pomysł na historię. Taka informacja już na początku opowiadania rzadko się zdarza ale może być tylko lepiej ;) podobał mi się także prolog, od razu wprowadza czytelnika. Z rozdziału jestem zadowolona, choć pewnie potrafisz więcej. Długość odpowiada, nie zauważyłam błędów ortograficznych,m stylistycznych itp. Skróciłaś trochę moment kiedy Hermiona wyznaje prawdę Draconowi ale nawet mi się to podoba, nie ma przedłużania.
    Pozdrawiam
    Dajana

    OdpowiedzUsuń
  23. Dobrze że Hermiona ma taką przyjaciółkę jak Ginny i dobrze że powiedziała Draco prawdę. Jestem ciekawa co teraz zrobi Malfoy i czy stanie na wysokości zadania?

    OdpowiedzUsuń
  24. "— Ale jak to się stało? — wyszeptał, wciąż nie umiejąc się otrząsnąć z szoku.
    Hermiona westchnęła.
    — Mam ci wytłumaczyć skąd się biorą dzieci, Malfoy?"

    Wygrałaś moje serce, kochana! Czyta mi się zajebiście <3 podoba mi się Twój styl, taki leciutki... Dramione to jeden z moich ulubionych parringów, choć zwykle preferuję te, których akcja toczy się w Hogwarcie. Widzę, że wkrótce zmienię moje upodobania! Nieźle zaczęte, lecę czytać dalej <3 <3 weny życzę :*
    Silent

    OdpowiedzUsuń
  25. Przed chwilą poleciłaś mi swojego bloga i......
    Bardzo ci za to dziękuję! Wszystko jest dobrze napisane, czyta się to lekko. Po prostu cud. Twój blog jest genialny. Z pewnością będę go polecać. Ale teraz idę czytać dalej!
    Pozdrawiam, O. K.

    OdpowiedzUsuń
  26. Twój blog jest pierwszym o takiej tematyce, który czytam i muszę powiedzieć, że jest cudowny :)
    Piszesz bardzo dobrze, masz lekki styl.
    Nic tylko czytać :D
    Pozdrawiam
    Arabella

    OdpowiedzUsuń
  27. jestem bardzo ciekawa kolejnego rozdziału więc lęcę czytać kolejny rozdział. Moge jedynie powiedzieć ze ten rozdział bardzo mi sie podobał
    pozdrawiam, Luna
    with-you-dramione.blogspot.pl

    OdpowiedzUsuń
  28. Podoba mi się twój styl pisania. Tylko mam wrażenie, że wszystko dzieje się za szybko... Może tylko mi się zdaje? Nie ważne. Życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  29. Tak jak w poprzedniej notce - błędów nie ma, więc już na wstępie dostajesz duży plus :D
    Pomysł na opowiadanie ciekawy, a nawet oryginalny, przynajmniej moim zdaniem. Czytałam wiele Dramione i jeszcze nigdy nie spotkałam się z takim pomysłem - ciążową wpadką. Styl pisania masz lekki, chce się tylko więcej i więcej. Trochę rozbawiła mnie rozmowa Hermiony i Draco, choć jej temat był, bądź co bądź, poważny. W tym rozdziale lubię też wątek Ginny - miło, że Hermiona ma taką dobrą przyjaciółkę.
    Pozdrawiam i lecę czytać dalej!
    dramione-addicted-to-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  30. 26 year old Programmer III Danny Bottinelli, hailing from McCreary enjoys watching movies like Melancholia and Dance. Took a trip to Longobards in Italy. Places of the Power (- A.D.) and drives a Alfa Romeo 8C 2900B Pinin Farina Cabriolet. zerknij tutaj

    OdpowiedzUsuń