sobota, 8 sierpnia 2015

18. Nigdy nie lekceważ potęgi przebaczenia.





Jeśli Ron Weasley w tym momencie nienawidził czegoś bardziej od siebie, były to niewątpliwie papierosy i fakt, że zdecydowanie nie umiał się bez nich obejść.

Wkładając kolejną sztukę do ust, odrzucił na niewielki stolik paczkę czerwonych Marlboro i sięgnął po różdżkę. Szybkim ruchem podpalił nią końcówkę papierosa i mocno zaciągnął się dymem.

Czy dziwnym było, że nic, nawet jego ulubione używki, nie mogły złagodzić bólu, który jakimś cudem zagnieździł się w jego klatce piersiowej i drażnił, palił, kłuł go, jak sam diabeł?

Nie. Ron bowiem dowiedział się rzeczy, które byłyby w stanie zabić kogoś mniej stabilnego emocjonalnie. I kiedy patrzył na wychodzącego z jego mieszkania Harry’ego, wciąż czując na sobie jest współczujący wzrok, zastanawiał się, ile czasu minie zanim jego przyjaciel będzie musiał przyjechać na identyfikację zwłok, po tym jak on rzuci się z dachu Banku Gringotta.

Teraz jednak, kilka godzin po tym wydarzeniu, mimo palącego bólu, Ron wiedział, że nie będzie w stanie się zabić. Kiedy stał u progu śmierci i ledwo wyrwał się z jej szponów, zrozumiał, jak cenne jest życie. Nie miał zamiaru go siebie pozbawiać.

Ale bolało go. Mocno i nieprzerwanie, bo nie mógł już nic zmienić. I chociaż wiedział, że nie był świadomy swoich czynów, to jednak właśnie jego ręce, te, w których teraz trzymał żarzącego się papierosa, były świadkiem okropności, jakie czynił. To właśnie jego usta, te, którymi właśnie wciągał w płuca dym, wypowiadały słowa godne potwora...

Czy da się przeprosić kogoś za takie czyny? Ron zdecydowanie w to wątpił. Mimo zapewnień Harry’ego, że Hermiona mu wybaczy, wiedząc, że on nawet nie pamięta rzeczy, które robił, był przekonany, że już nigdy nie będzie jak dawniej. Jeśli chciałaby zerwać z nim jakiekolwiek kontakty… w ogóle by się temu nie dziwił.

Wstał z fotela i otworzył drzwi balkonowe. Rzucił przed siebie niedopałek i zmiażdżył go butem, a później podniósł wzrok na rozciągającą się wokół niego panoramę Londynu.

Mieszkanie na jednym z najwyższych pięter było dla niego zawsze czymś niesamowicie odprężającym. Po ciężkim dniu w pracy, wystarczyło by wyszedł na balkon z papierosem w ręku i już czuł się o wiele lepiej.

Wpatrzony w gwiazdy połyskujące na ciemnym niebie, stałby tak jeszcze długi czas, gdyby nie chłód, który był nieodłącznym towarzyszem obecnej pory roku. Westchnął cicho, obserwując jak z jego ust wydobywa się strużka pary, a potem wszedł z powrotem do środka i zamknął drzwi.

Kładąc się tej nocy do łóżka, nie był pewien czy uda mu się zasnąć. Wiedział jednak, że następnego dnia musi coś zrobić, by pozbyć się tego palącego uczucia w klatce piersiowej. Nie miał jednak pojęcia, czy kiedykolwiek uda mu się to uczynić i jego sumienie będzie mogło odetchnąć pełną piersią, czystą od dymu.


***


Hermiona spokojnym krokiem podążała przez ulice Londynu. Rzuciła na siebie zaklęcie ogrzewające, dlatego nie przejmowała się chłodem panującym na zewnątrz i ze współczuciem obserwowała mugoli, którzy opatulając się ciasno szalami, śpieszyli by jak najszybciej dostać się do ciepłych pomieszczeń.

Początek marca przyniósł ze sobą szalejący wicher, który potęgował uczucie zimna. Drzewa uginały się pod jego naporem, a parasole wylatywały z rąk przechodniów.

Hermiona zerknęła na zegarek, by zakląć cicho. Nie zdawała sobie sprawy, że jest już tak późno. Oddała się myślom i powolnemu spacerowi i nie zwróciła uwagi na fakt, że za kilka minut rozpoczynało się spotkanie, na które umówiona była w kawiarni niedaleko Pokątnej.

Szybko złapała taksówkę, a ona zawiozła ją na miejsce. To właśnie tutaj Harry zaprosił ją na kawę. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że razem z nimi, miał być obecny także Ron.

Szybkim ruchem otworzyła drzwi kawiarni, wprawiając w ruch małe dzwoneczki. Wnętrze prezentowało się bardzo przytulnie. Na bordowych ścianach zobaczyć można było duże, czarno-białe zdjęcia przedwojennego Londynu, a dzięki ozdobnym, drewnianym stolikom, całość przywoływała na myśl wnętrze salonu w małym pałacu.

Często odwiedzała tę knajpę z Ginny, bo podawali tutaj najlepszą szarlotkę w mieście i dobrą kawę. Choć przez ciążę starała się unikać kofeiny, czasem nie umiała pozbawić się tej przyjemności.

Wypatrzyła ich przy stoliku w kącie. Wzięła głęboki wdech, przywołała na usta uśmiech i zdecydowanym krokiem ruszyła w tamtą stronę.

– Harry, Ron – powiedziała i poczuła dławiące ją uczucie deja vu. Na chwilę przeniosła się do hogwarckiej Wielkiej Sali, w której zawsze dosiadała się do stołu z takim powitaniem swoich przyjaciół.

– Hermiono – odpowiedzieli jednocześnie, a ona wypuściła z ust cichy śmiech i usiadła na podsuniętym przez Harry'ego krześle.

– Właśnie zamówiliśmy kawę. Co będzie dla ciebie? – spytał okularnik, kładąc przed nią kartę menu.

– Ja dziś tylko herbatę – stwierdziła, zdejmując płaszcz i zawieszając go na stojącym niedaleko wieszaku.

Jak na zawołanie przy stoliku pojawiła się wysoka kelnerka, odebrała jej zamówienie i stukając obcasami wróciła do restauracji.

Przez chwilę siedzieli w milczeniu, oczekując na swoje napoje. W końcu kobieta wróciła, niosąc ze sobą tacę z trzema parującymi filiżankami.

– Truskawkowa – zaśmiał się Harry, wciągając woń herbaty postanowionej przed Hermioną.

– Niektóre rzeczy nigdy się nie zmieniają – stwierdziła z delikatnym uśmiechem i zacisnęła obie dłonie na gorącej filiżance. Była to jej ulubiona herbata, od kiedy tylko przekroczyła próg Hogwartu. I choć skrzaty robiły tam najlepszą, jaką zdarzyło jej się w życiu pić, ciągle wracała do tego smaku w innych miejscach.

– No więc – zaczęła trochę nieśmiało, mierząc mężczyzn uważnym spojrzeniem. – O czym musimy porozmawiać?

Harry odwrócił się w stronę Rona, który nie odezwał się słowem od czasu gdy Hermiona weszła do kawiarni.

– Hermiono – zaczął powoli, próbując zebrać w logiczną całość wszystko, co chciał jej powiedzieć. – Ron... przez pewien czas nie był sobą. Przed utratą pamięci, jak wiesz, działy się różne… nieciekawe rzeczy z jego udziałem.

Hermiona skrzywiła się delikatnie, gdy przez jej głowę przeleciał kalejdoskop wspomnień. Ron podczas ich zerwania, Ron wybiegający z jej mieszkania po nowinie o ciąży, Ron idący do Skeeter udzielić kłamliwego wywiadu...

Skinęła głową i pozwoliła mu kontynuować.

– Podczas badań nad stanem jego umysłu sprzed wypadku, lekarze wykryli u niego depresję oraz... zaburzenia afektywne dwubiegunowe. Nie myślał trzeźwo, choroba powodowała wzmożoną agresję i manię… manię na punkcie pewnych rzeczy.

Harry znów zerknął na Rona, ale on w dalszym ciągu siedział przy stole ze spuszczoną głową, zagryzając lekko wargę. Dziewczyna przyjrzała mu się uważnie. Wyglądał bardzo marnie. Schudł, co głównie widać było na twarzy, i nawet jego zwykle ogniście rude piegi wydawały się teraz trochę bledsze.

– Ron robił straszne rzeczy, chcę żebyś wiedziała jednak, że nie panował nad tym i...

– Pomagałem Nottowi w planie morderstwa – przerwał mu cicho Ron, podnosząc pierwszy raz głowę i patrząc Hermionie prosto w oczy. Nie pamiętała, żeby jego wzrok był kiedyś tak smutny. Widziała wypisany w nim żywy ból i poczuła się, jakby ktoś wylał na nią kubeł zimnej wody. – Morderstwa ciebie.

Hermiona zastygła w bezruchu, a Harry zaczął opowiadać. Słyszała już historię Rookwooda, teraz jednak nie pominął w niej szczegółów dotyczących rudzielca. Z ostatnim wypowiedzianym przez niego słowem, przy stoliku zapadła cisza. Hermiona potrzebowała czasu, żeby przetrawić to, co właśnie usłyszała, więc wpatrzyła się w najbliższe okno, próbując powstrzymać napływające jej do oczu łzy.

Ron wydawał się być żywo zainteresowany swoimi dłońmi, splecionymi na kolanach, a Harry ze zniecierpliwieniem przenosił wzrok z jednego, na drugiego z nich.

– Jak to się stało, chłopcy? – spytała nagle, odrywając oczy od krajobrazu za oknem. – Kiedy staliśmy się tymi, kim jesteśmy teraz?

Wydawać się mogło, że ich przyjaźń przetrwa wszystko. Patrząc wstecz, widziała dla nich wielki potencjał. A jednak była tutaj, dowiadując się rzeczy tak bolesnych i tak trudnych do zrozumienia...

– Nie wiem, Hermiono – zaczął Ron. – Ale, na Merlina, cieszę się jak głupi, że jestem teraz tym, kim jestem naprawdę. I choć poczucie winy zjada mnie od środka, to nie pamiętam nic z czasów, kiedy próbowałem robić tobie tak okropne rzeczy. To nie byłem ja, tylko moje ciało pożyczone przez tych strasznych ludzi. Nie wiem jak mogę ci to wszystko wynagrodzić... nie sądzę, żeby się w ogóle dało, ale wierzę, że może w ciągu lat uda ci się zmienić nienawiść do mnie w jakieś cieplejsze uczucie.

Hermiona nie wiedziała co powiedzieć. Wpatrzona w jego pełną emocji twarz, nie umiała opanować swoich uczuć.

– Nie nienawidzę cię – powiedziała cicho. – Nie byłeś wtedy sobą. Są na to dowody. To mi wystarcza. Tylko... proszę o trochę czasu. Cieszę się, że wracasz do siebie, ale muszę poukładać sobie w głowie pewne rzeczy.

Ron poczuł jak schodzi z niego powietrze. Nie nienawidziła go. Nie nienawidziła go. Nie nienawidziła go.

Zapadło milczenie. Hermiona chwyciła swoją letnią już herbatę i wypiła połowę prawie na jeden raz, obrzuciła obu mężczyzn dziwnym spojrzeniem, a potem powiedziała:

– W ciągu ostatnich lat marzyłam o naprawie stosunków między naszą trójką. Tyle razem przeszliśmy. Tyle udało nam się przetrwać… Nie chcę tego stracić. Zwłaszcza, że mamy okazję, by zacząć od nowa. Dajcie mi tylko trochę czasu. Dużo rzeczy dzieje się w moim życiu i muszę sobie to trochę uporządkować.

Obdarzyła Harry'ego ciepłym uśmiechem, a potem przeniosła swój wzrok na Rona. Zdobyła się na lekkie uniesienie warg, a on mrugnął kilka razy, jakby bał się, że to wszystko było tylko snem.

– Będę się zbierać – stwierdziła, szperając w torbie w poszukiwaniu drobnych.

– Ja zapłacę – powiedział szybko Harry, a ona uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością, westchnęła cicho i wstała ze swojego miejsca. Już kilka minut później szła w stronę domu zatłoczoną ulicą Londynu.


***


Draco dawno tak bardzo nie cieszył się końcem dnia.

Godziny w pracy dłużyły mu się niemiłosiernie, nie działo się nic ciekawego, a jego współpracownicy litowali się nad nim po powrocie z domniemanej choroby. Draco bowiem prawie nigdy nie brał zwolnień lekarskich, więc wszyscy zgodnie stwierdzili, że skoro już tak się stało, musiało przytrafić mu się coś naprawdę paskudnego.

Na domiar złego, jego asystent – Michael – od kilku tygodni sprawował się coraz gorzej. Początkowo wypełniał swoje obowiązki wzorowo, a Malfoy w duchu cieszył się, że ma przy swoim boku kogoś tak dobrze rokującego. Ostatnimi czasy wciąż przychodził do pracy bardzo rozkojarzony, zwłaszcza po powrocie Draco z chorobowego.

Uzdrowiciel poprosił Julię, zaufaną oddziałową, żeby zbadała tę sprawę. Kobieta podpytała Michaela o powód jego gorszych dni, a ten przyznał, że ostatnio niezbyt dobrze układa mu się w domu. Draco stwierdził, że nie powinien interweniować w jego rodzinne sprawy, jednak postanowił dokładniej przyglądać się pracy Michaela, bo nie chciał, by prywatne problemy pracowników odbijały się na jakości opieki nad pacjentami.

Fakt, że nie wiodło mu się w szpitalu, był bardzo frustrujący. Dotychczas to właśnie temu poświęcał cały swój wolny czas, chcąc wspinać się jeszcze wyżej po szczebelkach kariery. I mimo że teraz pewne rzeczy przysłoniły mu chęć awansu, praca wciąż była ważnym elementem jego życia.

Pomimo kiepskiego dnia, Draco czuł się jednak przyjemnie. W domu włączył sobie muzykę i zrobił mały trening. Zaniedbał się ostatnimi czasy w tym względzie i chciał wrócić do formy.

Po prysznicu, usiadł w fotelu i bezwiednie rozejrzał się po pokoju, a jego wzrok spoczął na stoliku do kawy, na którym leżała mała koperta.

Wpatrując się kolejny raz w otrzymane kilka tygodni temu zaproszenie na ślub, Draco wciąż nie umiał uwierzyć, że dwoje jego najlepszych przyjaciół zamierzało się pobrać. Jak mógł nie zauważyć jakichkolwiek znaków, mówiących o tym, że Pansy i Blaise mieli się ku sobie?

Wszystko stało się tak szybko, że Draco wciąż miał wątpliwości dotyczące tego małżeństwa.

Po rozmowie na ten temat z Granger, wiedział jednak, że musi wspierać ich oboje w tej decyzji. Czy miał jakieś inne wyjście? Nie chciał stać na drodze do ich szczęścia... po prostu bał się, że ich miłość z czasem zgaśnie, rozbijając długoletnią przyjaźń i pozostawiając po sobie tylko przykre wspomnienia.

Miłość. Jeszcze kilka miesięcy temu wyśmiałby osobę, która użyłaby tego słowa w jego obecności. Teraz... teraz nie był już taki pewien.

Jak wiele się zmieniło przez tak krótki czas, pomyślał i wstał ze skórzanego fotela. Przeciągnął się jak kot, a później ruszył w stronę sypialni, by się przebrać. Był umówiony na kolację i musiał doprowadzić się do porządku. Uśmiechnął się do siebie myśląc o dzisiejszym wieczorze.

To będzie ciekawe kilka godzin, przeszło mu przez myśl, gdy wkroczył do pokoju.

Wyciągnął z szafy swoją nową, jasnoniebieską koszulę i proste, brązowe spodnie, a potem rzucił szybkie zaklęcie prasujące. Już po chwili stał przed lustrem, zapinając guziki i oglądając efekt. Zmierzwił bezwiednie włosy i zlustrował wzrokiem swoje ciało.

Draco zawsze zdawał sobie sprawę ze swojej atrakcyjności. Jeszcze w Hogwarcie wzdychało do niego wiele dziewcząt, nawet wówczas, gdy nosił na włosach ten okropny żel, który po latach uznawał za jeden z większych błędów swojego życia.

Zdawał sobie również sprawę z tego, jak działa na targaną hormonami, pewną byłą Gryfonkę. I to właśnie miał zamiar dzisiaj wykorzystać.

Odszedł od lustra i zetknął na zegar wiszący koło łóżka. Miał jeszcze pół godziny do wyjścia, uwzględniając czas dojazdu.

Po chwili jednak uśmiechnął się do siebie. Nie chciało mu się czekać, ale wiedział dokładnie co może zrobić.


***


Hermiona zaklęła, gdy dzwonek do drzwi przerwał jej malowanie rzęs. Nie miała pojęcia, kto mógł teraz coś od niej chcieć, ale wcale nie było jej to na rękę. Była na wpół ubrana, dopiero kończyła makijaż i nie zdążyła jeszcze zadzwonić po taksówkę. Nie chciała znów spóźnić się na umówione spotkanie, więc zirytowana podeszła do drzwi i otworzyła je gwałtownym ruchem.

– Granger – usłyszała nonszalancki głos i ze zdumieniem spojrzała na jego właściciela. Poczuła jak jej zdenerwowanie opada.

– Malfoy – westchnęła, lustrując go wzrokiem. Wyglądał obłędnie i nagle poczuła się bardzo nieatrakcyjna, w swoim szlafroku i nieokiełznanych jeszcze włosach.

– Stwierdziłem, że wpadnę po ciebie – powiedział, przyglądając się jej fryzurze i uśmiechając się.

Skrzywiła się lekko i przewróciła oczami, ale odsunęła powoli, by mógł wejść do środka.

– Jak widzisz, nie jestem jeszcze całkiem gotowa. – założyła ręce na piersi. – Mógłbyś poczekać w salonie? Ale tym razem naprawdę poczekać w salonie.

Rzuciła mu groźne spojrzenie, a on zaśmiał się na wspomnienie ostatniego razu, kiedy miał czekać, aż się przebierze.

Hermiona ponownie wywróciła oczami i ruszyła do sypialni. Tym razem dokładnie zamknęła za sobą drzwi i westchnęła, opierając się o nie. Miała kilka minut, w których musiała doprowadzić się do porządku. Szybko otworzyła więc szafę i wyciągnęła z niej, wybraną już wcześniej, ciemnoszarą sukienkę sięgającą kolana. Długo zastanawiała się nad tym wyborem, ponieważ było nieporozumieniem nazwać dekolt tej kreacji sporym. On był po prostu ogromny i od razu poznać można, że sukienka kupiona została pod wpływem Ginny. Mimo to, bardzo jej się podobała, a luźny materiał nie opinał się na ciążowym brzuszku.

Założyła kreację, rzuciła kilka zaklęć na włosy, splatając je w ciasnego koka i szybkim krokiem wyszła na korytarz. Dopiero tutaj usłyszała, że w jej mieszkaniu gra muzyka.

Skierowała się w stronę salonu. Przy stoliku z gramofonem stał Draco, trzymający w ręku płytę.

– Nie znam jej, chciałem posłuchać – powiedział, odrywając wzrok od okładki, którą studiował i przenosząc go na Hermionę.

– Uwielbiam Lauriego 1 – stwierdziła, podchodząc bliżej, stukając po panelach obcasami butów. – Potrafi tak pięknie opowiadać o tak prostych rzeczach.

Draco lustrował ją od góry do dołu. Czuła na sobie jego spojrzenie i zarumieniła się delikatnie. On za to zupełnie się tym nie przejął i ciągle chłonął wzrokiem każdy centymetr jej ciała.

Była piękna. Choć Draco zawsze doskonale zdawał sobie sprawę, że jest jedną z najbardziej atrakcyjnych kobiet, jakie spotkał w życiu, w tym momencie zrozumiał, że to właśnie ją mógłby oglądać do końca życia. I choć nie zdawała sobie z tego sprawy, była idealna. Idealna dla niego.

Stanęła przy gramofonie i wyjęła z jego ręki płytę. Gdy ich dłonie się spotkały, miał ogromną ochotę chwycić ją i przyciągnąć do siebie, ale opanował się i wciąż tylko przyglądał się byłej Gryfonce.

Tak bardzo chciał założyć za ucho kilka pasm włosów, które okalały jej drobną twarz i dotknąć opuszkiem palca delikatnych warg, poczuć jej ciepły oddech i truskawkową woń włosów... Coś go jednak zatrzymywało i on sam nie wiedział co.

Let them talk – powiedziała cicho, przywołując tytuł piosenki, którą aktualnie wygrywał gramofon.

Przełknął ślinę i oderwał wzrok od jej twarzy,przenosząc go na wiszący nad komodą zegar.

– Mamy dziesięć minut, na dojazd potrzebujemy dwadzieścia. Chyba się trochę spóźnimy – stwierdził, sprawiając wrażenie niezbyt przyjętego tą wiadomością. Ciągle wsłuchiwał się w melodię, która rozbrzmiewała w mieszkaniu i uśmiechał się do siebie.

– Chyba spalę się ze wstydu – skrzywiła się Hermiona. – Ostatnio ciągle wszędzie się spóźniam.

– Masz specjalne, ciążowe przywileje – zaśmiał się, a ona udała się w stronę wyjścia. Zatrzymał płytę i ruszyli na zewnątrz, wcześniej dokładnie zamykając drzwi, a potem wsiedli do czarnego Maserati, którym jak zwykle przyjechał po nią Malfoy.

Hermiona zaczęła przyzwyczajać się do szaleńczej jazdy Draco, mimo początkowego zarzekania się, że nigdy nie wsiądzie z nim do auta. Gdy mknęli londyńskim ulicami, z uśmiechem obserwowała jak światła za oknami zlewają się w jedną, migoczącą plamę.

Uwielbiała zapach jego perfum i wody kolońskiej, których wonią przesiąknięta była samochodowa tapicerka oraz cichy pomruk silnika, który tak bardzo kojarzył jej się z dźwiękami, które on potrafił wydawać.

– Jesteś dziś wyjątkowo cicha – stwierdził, przyciskając pedał gazu i zerkając kątem oka na Hermionę. Nie chciał robić tego zbyt często, bo zaczął obawiać się, że mógłby spowodować wypadek.

– Trochę zaskoczyłeś mnie swoim przyjazdem – przyznała, zaciskając dłoń na swoim kolanie. – Nie zastanawia cię, co pomyślą sobie pozostali, gdy zobaczą nas razem?

–  Niech myślą sobie co chcą. – Draco wzruszył ramionami.

– To nasi przyjaciele – powiedziała, kładąc nacisk na ostatnie słowo. – Wystarczająco dużo ciągle insynuują.

– Widocznie dajemy im do tego powody. Albo po prostu mamy głupich przyjaciół.

Na usta Hermiony mimowolnie wpłynął delikatny uśmiech.

– W to akurat nie wątpię – wymamrotała, ukrywając twarz w dłoniach. Draco zaśmiał się cicho, ciągle wpatrując się w jezdnię.

Nie minęło kilka minut, a oni podjeżdżali pod niewielki domek na przedmieściach Londynu. Blaise dostał go w spadku po bardzo bogatej, choć nieco stukniętej ciotce (Draco zawsze powtarzał, że jej osoba idealnie oddawała cały obraz rodziny Zabinich). To właśnie tutaj miał zamiar zamieszkać po ślubie z Pansy. On sam wprowadził się do domu już kilka miesięcy wcześniej, a jego przyszła żona u niego pomieszkiwała.

Do tego niewielkiego, ale bardzo urokliwego miejsca, Hermiona i Draco zostali zaproszeni na dzisiejszą kolację. Oprócz nich, przy stole mieli pojawić się również państwo Potter, co bardzo zaskoczyło szatynkę. Jednak, ostatnimi czasy, kontakt całej szóstki zdecydowanie się poprawił, zwłaszcza pań, które często spotykały się przy kawie.

Draco zaparkował samochód na podjeździe i wysiadłszy, kulturalnie otworzył drzwi przed Hermioną, podając jej rękę, co pomogło kobiecie wysiąść. Drugi tego dnia kontakt ich dłoni, tym razem u Hermiony wywołał bardzo dziwne i bardzo niepożądane uczucia.

– No więc jesteśmy – zakomunikował Draco, łapiąc się na tym, że przytrzymał dłoń byłej Gryfonki trochę dłużej niż było to konieczne.

– To urocze miejsce – stwierdziła Hermiona, wygładzając sukienkę. – Jak bardzo jesteśmy spóźnieni?

– Równo piętnaście minut – odrzekł, zerkając na zegarek na ręce. – Idealnie, zrobimy wielkie wejście.

Dziewczyna przewróciła oczami i ruszyła w stronę drzwi wejściowych. Już po chwili otworzył im uradowany Blaise, który, prowadząc ich do salonu, nie mógł powstrzymać się przed paroma sprośnymi komentarzami.

Wchodząc do pokoju, Hermiona rzuciła Malfoyowi porozumiewawcze spojrzenie. A nie mówiłam? – chciała powiedzieć.

Draco tylko przewrócił oczami, ale nie było mu dane dłużej zajmować Hermionę swoją osobą.

– Bardzo was przepraszam za spóźnienie – zwróciła się dziewczyna w stronę Pansy, która właśnie wychodziła z kuchni z półmiskiem mięs.

– To nic takiego – stwierdziła w odpowiedzi, uśmiechając się do niej promiennie i wskazując obu spóźnialskim miejsca naprzeciw Harry'ego i Ginny. Ta dwójka wciąż wymieniała porozumiewawcze spojrzenia, patrząc na blondyna i szatynkę, którzy właśnie siadali przy stole.

– Jak się czujesz, Hermiono? – spytała Pansy nalewając wino do kieliszków (Hermiona dostała wodę z cytryną i miętą), kiedy wszyscy usiedli już na swoich miejscach.

– Zadziwiająco dobrze – przyznała dziewczyna, sięgając po pieczywo, zachęcana przez pana domu. – Początek ciąży był ciężki, ale teraz jest coraz lepiej. Ale opowiadajcie co u was! Jak idą przygotowania do ślubu?

– Och, właśnie mówiłam Ginny, że to wszystko pochłania tyle energii i czasu. Nie jestem pewna, czy zdążymy.

– Zdążymy, zdążymy – uspokoił ją Blaise, wyciągając rękę po półmisek by nałożyć trochę mięsa na talerz. – Pansy zbyt mocno się tym przejmuje.

– To jest nasz ślub, Blaise – warknęła. – Oczywiście, że się przejmuję!

Narzeczeństwo sprzeczało się jeszcze chwilę, rozbawiając tym pozostałą czwórkę gości. Draco pomyślał, że te przekomarzanki między nimi trwały odkąd sięgał pamięcią... nigdy nie myślał jednak, że mogły być swego rodzaju flirtem.

Czas mijał w przyjemnej atmosferze. Draco opowiadał trochę o swojej pracy, Hermiona chwaliła się pierwszymi ruchami dziecka. Państwo Potter głośno zdementowali plotkę mówiącą o rzekomej ciąży Ginny, która niedawno obiegła Ministerstwo. Kobieta była nią wyraźnie oburzona i wszyscy musieli zapewnić ją, że wcale nie przytyła.

– Oczywiście myślimy o drugim dziecku – powiedziała Ginny. – Jednak chcemy dać sobie jeszcze rok, może dwa przerwy.

– Jak widać, my jako jedyni nie mamy w planach dzidziusia – stwierdziła Pansy, nakładając każdemu na talerz kawałek szarlotki, upieczonej na deser. – Nie chciałabym zostać matką w ciągu najbliższych pięciu lat i Blaise się ze mną w tym względzie zgadza.

– Takich rzeczy czasem nie da się zaplanować, wierz mi – wymamrotał Draco, upijając łyk kawy.

– Nie żeby to były niemiłe niespodzianki – stwierdziła Ginny, uśmiechając się delikatnie w stronę Hermiony. – Ale często przychodzą w najmniej oczekiwanym momencie.

– My też tak naprawdę nie planowaliśmy Jamesa – odezwał się Harry. – Ale teraz nie wyobrażam sobie życia bez niego.

– Dziecko wiele zmienia – przytaknęła jego żona. – Ale nigdy na gorsze.

Hermiona spojrzała w stronę swojego zaokrąglonego brzucha i z całą mocą poczuła, jak wielką rację miała jej przyjaciółka. Mimo że ciąża była zupełnie niespodziewana i spotkało ją przez to kilka przykrości, nigdy nie powiedziałaby, że nie chce tego dziecka. Pragnęła go całą sobą i wiedziała, że zmieni jej życie o sto osiemdziesiąt stopni. Powoli stawała się na to gotowa.

Draco napotkał jej wzrok i przez chwilę ich oczy utrzymywały kontakt. I choć oboje chcieli coś powiedzieć, nie musieli. W tym momencie zrozumieli się bez słów.

Po szarlotce i lodach, wszyscy stali się bardzo ociężali i senni. Rozmowy przerywane były co chwile ziewaniem gości, dlatego już po chwili jasne było, że spotkanie powoli dobiegało końca.

Hermiona podziękowała narzeczonym za ten bardzo miły wieczór, przez który tak wiele rzeczy miała do przemyślenia, a później, razem z Malfoyem, zebrała się do wyjścia.

Przyszły dom Zabinich opuścili w ciszy, obserwując księżyc, który świecił już wysoko na niebie. Oboje mieli własne przemyślenia na temat słów przyjaciół, więc nie kwapili się do rozmowy. Droga do mieszkania Hermiony również upłynęła im w milczeniu, ale nie było ono niezręczne. Zapanowało między nimi ciche porozumienie, dzięki któremu każdy mógł oddać się własnym myślom.

Draco odprowadził Hermionę pod same drzwi, a ona otworzyła je zaklęciem. Odłożyła swoją torebkę na stolik i odwróciła się w stronę Malfoya.

Patrząc na nią, nie miał już żadnej chęci na próby flirtowania. I choć wyglądała tego wieczoru wyjątkowo pięknie, a on doskonale wiedział, że gdy zbliża się do niej na bliższą odległość, jej serce zaczyna bić jak dzwon... Nie była to odpowiednia pora na tego typu zagrywki. Obdarzył ją więc delikatnym uśmiechem, założył opadający na jej twarz kosmyk za ucho i, nie spuszczając wzroku z jej oczu, powiedział spokojnie:

– Poradzimy sobie.

I gdy tej nocy Hermiona kładła się spać, musiała przyznać, że była to najintymniejsza chwila, jaką wspólnie przeżyli.


1 Hugh Laurie – brytyjski aktor, scenarzysta filmowy, pisarz i muzyk.


~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~ 

Cześć!
Rozdział dodaję z opóźnieniem, ale już tłumaczyłam - po prostu nie było mnie na miejscu, bym mogła go opublikować. Tak dużo osób pytało się o niego, że mam wyrzuty sumienia, ale nie mogłam nic poradzić!
Bardzo dziękuję Patronusce, która wykonała sporo roboty przy sprawdzeniu tego rozdziału <3
Chciałabym również powiedzieć, że jestem w wielkim szoku - niedługo stuknie mi 100 000 wyświetleń! Zakładam, że będzie to po opublikowaniu tego rozdziału, więc gdyby komuś udało się złapać na liczniku równą liczbę i wysłać mi screena, byłabym niesamowicie wdzięczna!
Bardzo przepraszam, ale nie będę już infromować o nowych rozdziałach. Jeśli chcecie być powiadamiani, zapiszcie się do obserwujących.
Dziękuję wszystkim za słowa wsparcia, rady i zrozumienie dla mojego wciąż zapełnionego grafiku!
Trzymajcie się ciepło i dajcie znać, co myślicie o tym rozdziale. c:

52 komentarze:

  1. Kochana, nie ma sprawy, zawsze chętnie Ci pomogę :-* a teraz rozdział, już od wczoraj wiesz, że kolejny raz mnie zachwyciłaś. Nic dziwnego, Twój styl jest nie do opisania poprostu, przenosisz nas w krainę swojej wyobraźni, fantazji tak umiejętnie, że kończąc rozdział, przez chwilę zastanawiam się gdzie jestem <3 Ron i jego rozterki, niezręczność Harry'ego i wyrozumiałość Hermiony, to jest to co ujmuje i daje nadzieję. Dalej wspaniałe dramione w którym widać jak powoli, nieśmiało budzi się uczucie... jak to czytałam, miałam łzy wzruszenia w oczach i musiałam się cofnąć żeby sprawdzić literówki ;) dziecko, temat jajże mi bliski... Dzieci faktycznie zmieniają nasz świat, ale zawsze na lepsze i nawet z chwil słabości, mądry człowiek wyciągnie właściwe wnioski i wartości na przyszłość. Relacja Draco i Hermiony jest tak rozczulająco naturalna, że nie można doczekać się ciągu dalszego. Do tego wspaniała kreacja postaci Blaise'a i Pansy oraz Ginny. Ach, umieram z zachwytu :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zwykle powodujesz u mnie rumieńce, kochana, bardzo Ci dziękuję za tak cudowny komentarz i jeszcze raz za to, że go sprawdziłaś!

      Usuń
  2. Jeeejku tak strasznie mi przykro, że nie mam więcej czasu, bo ten rozdział zasługuje na wiele pochwał i konkretny komentarz, ale cóż, dzisiaj akurat nie dam rady, a nie chciałam sobie odmawiać tej przyjemności no i strasznie mnie korciło, by przeczytać rozdział. Nieważne ;)
    Spotkanie Rona, Harry'ego i Hermiony było fantastyczne! Takie normalne, nie przekoloryzowane, po prostu realistyczne ;) Ale najbardziej spodobała mi się końcówka - w sumie wiadomo dlaczego :D Tak cudownie pokazujesz to rodzące się między nimi uczucie, że czytałam rozdział z zapartym tchem, nie mogąc się oderwać. Potrafisz wszystko idealnie pokazać, piszesz naprawdę świetnie i tylko pozazdrościć Ci tego wszystkiego <3
    Pozdrawiam Cię serdecznie!
    Zuza <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo, bardzo dziękuję! To dla mnie ogromnie ważne <3

      Usuń
  3. Wybacz dziś będzie krótko :(
    Podobało mi się spotkanie złotej trójcy :)
    Tak potrafisz wszystko umiejętnie przekazać, a stosunek pomiedzy Hermioną, a Draco to już w ogóle. Oj kroi się kroiiii będzie się działo :D <3

    WENY :*:*:*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny, cudowny. Scena na końcu mnie rozbroila. Z zapartym tchem czekam na dalsze rozwinięcie się akcji. ;)
    /*Liginblack*\

    OdpowiedzUsuń
  5. Zamawiam sobie tutaj miejsce! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaczęłam czytać Twojego bloga wczoraj i od razu się zakochałam. Kiedy myślę o nocy Hermiony i Draco gdy byli pijani, po prostu nie mogę się doczekać kiedy zbliżą się do siebie bardziej <3 Twój blog jest wspaniały, zakochałam się. Przekonałaś mnie że Narcyza może naprawdę była dobra :D Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Mam nadzieję, że szybko pozwolą sobie na coś więcej niż flirtowanie <3
    Czekam na kolejny rozdział ^^ Weny *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przekonanie kogoś do postaci Narcyzy zawsze uważam za swój osobisty sukces! Nowi czytelnicy cieszą podwójnie, wielkie dzięki! <3

      Usuń
  7. *-* świeeeeetne. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału! Pozdrawiam i weny życzę:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po raz pierwszy komentuję, ale twoja historia niesamowicie mnie wciągnęła, masz świetny styl pisania.
      mam nadzieję, że Hermiona i Draco wkrótce bardziej się do siebie zbliżą, bo niedługo zostaną przecież rodzicami :D
      nie mogę się kolejnego rozdziału
      Pozdrawiam serdecznie i życzę weny
      Kasia

      Usuń
    2. Dziękuję Wam bardzo!

      Usuń
  8. Ten rozdział jak dotąd podoba mi się najbardziej. Co oczywiście nie oznacza, że reszta nie zrobiła na mnie wrażenia. Wszystko jest spójne a historię tej pary czyta się wyjątkowo przyjemnie.
    Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam SS

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten rozdział rzeczywiście nawet mi podoba się bardziej, wyszedł lepiej niz się spodziewałam! Dziękuję ;)

      Usuń
  9. Kochana toż to było cudowne!
    Twój blog pochłania i to do końca, a gdy się kończy rozdział, mam ochotę coś rozwalić.
    Uwielbiam twojego Draco. Idealnie go zrobiłaś. Mimo, że lubię go jako zimnego drania, to dobrze jest go zobaczyć również w roli złośliwego, acz kolwiek zabawnego i troszczącego się o innych faceta. Ideał *0*
    Widzę, ż również nasza Cyzia jest za tym, że nasze dramione powinno być razem. Bardzo lubię Narcyzę, zwłaszcza gdy narzeka. :)
    Serdecznie pozdrawiam
    Lora <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, rozplywam się pod tymi słowami. Ogromnie Ci dziękuję! <3

      Usuń
  10. Twoje opowiadanie jest cudowne <3
    Po raz pierwszy komentuje, ale obserwuje twojego bloga od 6 rozdziału...
    Masz niesamowity styl pisania!
    Bardzo mi się podoba to, że Golden Trio jest znowu razem!
    Nie mogę się doczekać nowych informacji na temat próby zabicia Hermiony :) Wszystko jest niesamowicie fascynujące i pojmujące. Hermiona w ciąży <3 Draco tatą <3
    Kocham twoje opowiadanie!
    Narcyza jest taka fajna :) Czekam na więcej!
    i zapraszam do siebie http://szukam-milosci.blogspot.com/
    Pozdrawiam,
    Beca

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, ciesze się, że skomentowałaś!

      Usuń
  11. Świetny rozdział. ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. KOOOCHAM TEN ROZDZIAŁ !!!!!

    No po prostu cuuudownie <3

    już nie wiem nawet jak długo czekam, chociażby na jednego małego całusaa :D ale mam nadzieję, że moje oczekiwanie zostanie nagrodzone :D
    strasznie podoba mi się twoje opowiadanie, bo wszystko dzieje się tak powoli, a nie jak to bywa na niektórych blogach, że już w piątym rozdziale są w sobie na zabój zakochani :D
    naprawdę doobra robota !!!!
    czekam z niecierpliwością na kolejną notkę :D życzę mnóstwa weeny :)
    a tymczasem zapraszam do siebie :)

    dramione-do-konca.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już w przyszłym rozdziale będzie działo się więcej, obiecuję! :D
      Wielkie dzięki za wszystkie mile słowa!

      Usuń
  13. Kolejny raz poległam. Niesamowity rozdział. Niesamowity.

    Nie dość, że w pewien sposób melancholijny, ciepły, to na dodatek refleksyjny. Pierwszy raz, słowa dotarły do mnie z taką mocą, takim .. czymś. czytając ten rozdział nie dość, że odleciałam do świata magii, to coś w sumie stamtąd ukradłam. Naukę, którą Ty nam opisałaś w tym rozdziale. Przebaczenie. Jest to chyba jedna z najbardziej trudnych części naszego życia. Wybaczyć komuś, to przejaw odwagi. Hermiona była w tym rozdziale niesamowita. Jak w każdym, zdawała się tą kanoniczną, a jednocześnie zupełnie Twoją bohaterką, Kercia. Ta jej relacja z Draco po prostu sprawia, że cała drętwieje i nie mogę przestać się uśmiechać, cztając o nich. Na dodatek Twój dobór muzyki,a aaaach, Kercia, kolejna rzecz nas łączy. Uwielbiam Lauriego, nie tylko jako aktora, ale jako wokalistę! A ta piosenka jest w mojej top 10! :3 Jednakże pomijając to ciepło bijące od spotkania przyjaciół, ich śmiechów i rozmów (czułam, że siedzę wśród nich i smakuje wino, słuchając opowieści o małym Jamesie oraz "kłócących" się Pansy z Blaisem), chciałam skupić się na innej postaci. Ron. Ronald Weasley, który ma tyle twarzy nie tylko w książce, ale i w ff. często robi się z niego tyrana, a zapomina ile on sam poświęcił dla przyjaciół. niektórych rzeczy, które wyprawiał w kanonie, nigdy nie zrozumiem, ale w tej historii ukazał się znów inny Ron. Początek z nim.. powalił na kolana. w paru akapitach zawarłaś tyle złości, żalu oraz bezradności tego chłopaka.. i tu właśnie ukazuje się Twoja magia Kercia. To, że naprawdę niewielka część tej historii tak pochłania. Każdy akapit jest małą częścią tego opowiadania, a tak naprawdę, gdyby któregoś zabrakło, to konstrukcja by się chwiała. To, co piszesz, to prawdziwa magia. To ciepło, to jak szybko się czyta i błagasz w myślach "byle to nie był ostatni kawałek", ukazuje, jak bardzo my się od Ciebie uzależniliśmy. Mam nadzieję, że koniec jest jeszcze daleko, bo nie wiem co zrobię bez Twojego pisania! Kercia, obiecaj, że nas nie zostawisz!

    Twoja zupełnie rozsypana od natłoku myśli,
    czekająca niecierpliwe,
    mocno ściskająca,
    Lupi♥

    PS. Wyczekuję kolejnego rozdziału z kolejnym w trafionym utworem ^_^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już nawet nie wiem jak Ci dziękować za te wspaniałe komentarze, wiesz? Jesteś po prostu niesamowita, Lupi.
      Bardzo się cieszę, że rozdział się podobał no i ze znowu trafiłam z muzyką!! <3
      Ps. Znów mam ogromne zaległości u ciebie. Jak to się dzieje? :/

      Usuń
  14. Przybywam jak zwykle spóźniona! Przepraszam. :(
    Jejku to było... niesamowite! Popłakałam się przy czytaniu o spotkaniu Harry'ego, Rona i Hermiony. Cały rozdział był taki... spokojny i refleksyjny... Po prostu piękny! To jak rozmawiali o dziecku... i nawet Draco zachował się dojrzale, nie próbował flirtować, zachował się tak... opiekuńczo. Mogłabym coś takiego czytać cały czas...

    Pozdrawiam cieplutko, ściskam i całuję! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten rozdział był spokojny, prawda, w następnym będzie się działo!
      Bardzo dziękuję, również ściskam i tule! <3

      Usuń
  15. Przeczytałam wszystkie rozdziały ! Uwielbiam takiego Draco - wmawiającego sobie, że nie jest w stanie kochać, a jednocześnie tak strasznie troszczący się o Hermionę i nienarodzonego Caleb'a!
    Czekam z ogroooomną niecierpliwością i pozdrawiam! :)

    p.s. Zapraszam również na moje Potter'owskie opowiadanie:

    www.the-evil-daughter.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez lubię tego Draco, powiem tak nieskromnie. Bardzo dziękuję! ;)

      Usuń
  16. SKOŃCZYŁAM! Całe osiemnaście rozdziałów w sumie w jeden dzień i jestem oczarowana! Za każdym razem, gdy czytałam rozdział, zastanawiałam się, co mi nie pasowało w prologu, że nie mogłam się zebrać by czytać dalej! Serio, chyba miałam przyćmienie mózgu...

    No nic, to teraz zachwyty! Idealnie ich wykreowałaś, każdą jedną osobę, był nawet zły Ron, a takiego go lubię^^ Żadna postać nie jest przesadzona, a najgorszym rozdziałem był właśnie powrót Draco do domu po areszcie, o czym wiem, że wspomniała Ci Ela. Także stwierdzam, że masz wykasować tamten komentarz z głowy, z bloga nie, bo nabija Ci statystykę :D Nie wiem czemu napisałam, że styl Ci się zmienił, wiem jednak od dziś, że podobał mi sie tak samo w pierwszych częściach, jak i teraz : ) Jedyne, co mi się rzuciło w oczy, to to, że Draco nie wiedział, czemu on nie czuje ruchów dziecka... jest w końcu lekarzem? Wiem, że ma inną specjalizację, ale powinien mieć znikomą wiedzę z każdej dziedziny medycyny : )
    Moim zdaniem, Hermiona już na tym etapie powinna myśleć o Malfoyu "Draco" , a po kilku następnych rozdziałach już mówić mu po imieniu, ale to tylko taka mała sugestia.

    I co ja teraz bd czytać? Pisz już pisz! Sama bd Cb teraz popędzać, a ja tak upominałam innych, żeby dali Ci czas! Głupia ja, pisz! : ))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już Ci to mówiłam, ale to co - ogromnie cieszę się, że Ci się podoba i to dla mnie wielki zaszczyt, że czytasz akurat moje opowiadanie. Bardzo Ci dziękuję za wszystko, kochana! <3

      Usuń
  17. Kiedy nowy post:(

    OdpowiedzUsuń
  18. 18 rozdział! Nie czytam trwających opowiadań, ale zrobiłam wyjątek. Świetnie piszesz, są czasami literowki czy brak przeciwników, ale zawsze tak jest. ;)
    NIECH JĄ POCAŁUJE, BO UMRĘ!!! ^^ *-*
    Wyczekuję rozdziału i POCAŁUNKU LUB CIĄŻ OWYCH PROBLEMÓW, KTÓRE ICH ZBLIŻA. COKOLWIEK. ^^
    DP

    OdpowiedzUsuń
  19. Przeczytałam wszystkie rozdziały i nie mogę sie doczekać kiedy coś sie miedzy nimi wydarzy. To jest obłęd. Dawno żadne opowiadanie mnie tak nie wciągnęło jak twoje. Będę śledzić dalej i czekam z niecierpliwością na rozwój dalszych wydarzeń.

    [julia-lili--potter]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam czytać komentarze o takie treści, czuję się wtedy bardzo wyjątkowa! Dziękuję ;)

      Usuń
  20. To opowiadanie będzie skonczone? ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Mam nadzieję że będziesz kończyć opowiadanie bo nie mogę się doczekać co będzie dalej 😃 blog jest wprost idealny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę kończyć, spokojnie! Bardzo mi miło :)

      Usuń
  22. To opowiadanie pewnie nie będzie skończone a szkoda:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponieważ niestety rozdziału nie ma juz bardzo bardzo długo i żadnego odzewu autorki

      Usuń
    2. Ależ ja tu jestem, a nowy rozdział a dniach! Po prostu moje zabiegane życie nie pozwala mi na dodawanie rozdziałów kilka razy w miesiącu, jeden musi wystarczyć, przykro mi! Ale to nie znaczy, że nie skończę W chmurach, jestem pewna, że nigdy go nie porzucę, nawet gdybym miała dłuższe przerwy. Bez obaw! ;)

      Usuń
  23. Świetny rozdział! Tak, wiem- mam spore opóźnienia i zaległości z czytaniem, ale nie miałam czasu, weny ani chęci do zaglądania na blogi
    (wciągnęłam się w trylogie Niezgodnej XD)
    Co prawda Dramione bardzo powoli się rozkręca, a miałam nadzieję na jakiś przełom w tym rozdziale ;D ALE to "zdrowiej" dla związku. Dobrze, że się nie spieszą- potem będzie mniej "niezręcznie" XD Zadziwia mnie tak na marginesie, że pisze o wyimaginowanych postaciach, tak jakby byli całkiem realni. Na dodatek czuję, że pisząc ten komentarz rozmawiam z Tobą Kerciu o naszych przyjaciołach, którzy mają się ku sobie ^-^ to jest właśnie magia opowiadań <3
    Rewelacyjna była też scena w kawiarni. Cieszę się, że w końcu to sobie wyjaśnili i że Herm przebaczyła Ronowi w pewnym stopniu. Co prawda nie lubię go (jak chyba każda miłośniczka Dramione), ale to dobrze, że sobie wszystko wyjaśnili i powiedzieli.
    Więc ogólnie rozdział mi się podobał, pokornie proszę o przebaczenia za zaniedbanie lektury tego cudownego bloga, ściskam i podziwiam <3
    /AM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam spore zaległości, wiem jak to jest! Dziękuję ci bardzo za komentarz! Też uwielbiam to, że możemy porozmawiać o fikcyjnych bohaterach jak o realnych osobach. To niesamowita sprawa, która łączy ludzi:)

      Usuń
  24. Witaj kochana.
    Wcześniej u Ciebie bywałam ale jakoś trochę sporadycznie. Teraz szczerze tego żałuje gdyż opowiadanie jest wspaniałe. Idealnie pokazujesz historie poszczególnych bohaterów, ich myśli, uczucia i sytuacje w jakich się znaleźli. Na początku był Ron, potem zeszłaś coraz niżej do głównych bohaterów i chyba się zakochałam w Twoim Draco. Naprawdę niesamowity. Ma w sobie sporo siły ducha i charakteru. Wie czego chcę i umie to osiągnąć. I sama Hermiona... taka inna niż wszystkie do tej pory. Ogółem sam rozdział ciekawy. Zawierał dużo uczuć i przemyśleń bohaterów. Jestem pewna, że z pewnością tu zajrzę. To opowiadanie zasługuje na to.
    życzę weny i pozdrawiam.

    www.storyline-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, bardzo, bardzo dziękuję! To niesamowicie mile z twojej strony, pozdrawiam cieplutko!

      Usuń

  25. Witaj!

    Z przyjemnością chciałabym Cię powiadomić, że Twój blog został zgłoszony przez jednego z Twoich czytelników do konkursu na blog miesiąca na Katalogu Granger! Jeśli chcesz możesz udostępnić na swoim blogu post z taką informacją, jeśli nie - nie zmuszamy; chciałam Cię jedynie poinformować. Mam nadzieję, że Ci to nie przeszkadza (udział w konkursie), jeśli by tak było, prosimy o komentarz na Katalogu bądź wysłanie maila.




    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  26. Końcówka była absolutnie obłędna. Sama nie wiem, jak to opisać, ale ta dojrzałość bohaterów i ufność, coś pięknego. Generalnie cały rozdział strasznie mi się spodobał. Nie będę się rozpisywać, ponieważ już mnie skręca, aby przeczytać kolejny :)
    http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń