piątek, 8 sierpnia 2014

6. Szczęście jest zdrowe dla ciała, ale to troska rozwija siły ducha.





Weszła do swojego Departamentu, by od razu skierować się do gabinetu swojego zastępcy — Deana Thomasa. Sekretarki już nie było, ale dziewczyna była pewna, że w środku znajdzie mężczyznę. Zapukała delikatnie i usłyszała ciche "Proszę". Nacisnęła klamkę i weszła do środka.

— Hermiona? Co ty tutaj robisz? Nie powinnaś być już w domu? — czarnoskóry spojrzał na nią ze zdziwieniem znad sterty papierów, które wypełniał.

— Słyszałam coś o użyciu zaklęcia czarnomagicznego, Dean, mam złe przeczucia.

Thomas pokiwał głową i zachęcił kobietę ręką kobietę, by usiadła przed biurkiem. Gdy to zrobiła, zaczął:

— Tak, Hermiono, jakieś pół godziny temu otrzymaliśmy zgłoszenie o użyciu zaklęcia niewybaczalnego, a także paru innych niebezpiecznych klątw. Okazało się, że paru śmierciożerców na wolności postanowiło zrobić sobie mały wypad. Ranne są trzy osoby, w tym jeden auror, który przybył na miejsce zdarzenia i w ostatnim momencie dostał zaklęciem.

— Dlaczego ja jeszcze nic o tym nie wiem i dlaczego mówisz mi to z takim spokojem? — Granger wstała, oburzona.

Mężczyzna, spodziewając się takiej reakcji, również wstał i westchnął cicho.

           — Hermiono, to nie jest sprawa najwyższej wagi, aurorzy już zajmują się szukaniem zbiegów, a uzdrowiciele rzadko zawodzą, wiesz o tym. To mogło poczekać do rana...

— Nie mogło, Thomas! — warknęła. Mężcyzna zirytował się. Przejście z imienia do nazwiska zawsze zwiastowało kłopoty. — Jestem twoją przełożoną, o takich sprawach się mnie informuje. Tutaj chodzi o śmierciożerców, na litość boską!

— Hermiono, proszę, wysłuchaj mnie. Nie chcieliśmy cię martwić, masz prawo do odpoczynku, zwłaszcza w stanie w jakim się znajdujesz...

Dziewczyna warknęła ze złości. A więc chodziło o jej ciążę!

— Boże Święty! To dopiero siódmy tydzień, równie dobrze mogłabym nic o tej ciąży jeszcze nie wiedzieć! Jestem w świetnej formie, a ja sama zdecyduję kiedy będę chciała odpocząć, rozumiemy się?! — zirytowana dziewczyna wyszła z biura swojego zastępcy, trzaskając drzwiami. Od razu skierowała się do biur, w których urzędowali aurorzy. Nie zwracała uwagi na dziwne miny pracowników, kiedy parła przed siebie jak buldożer, by w końcu wparować do gabinetu swojego przyjaciela, a jednocześnie Ministra Magii w jednej osobie.

Kingsley, tak jak Dean siedział przy biurku i przeglądał różne papiery. Tak samo jak Thomas kilka minut wcześniej, zdumiony podniósł głowę i zaczął:

— Hermiona? Co ty tu...

— Do jasnej cholery, Kingsley! — krzyknęła, nie zważając na zdziwienie przyjaciela. — Nie możecie traktować mnie jak słabą i niezdolną do wykonywania swoich obowiązków, tylko dlatego, że zaciążyłam! W ministerstwie dzieją się ważne rzeczy, a mnie nikt nie raczy powiadomić?! 

Dziewczyna ciężko dyszała, próbując się uspokoić. Minister westchnął.

— Hermiono, wysłuchaj mnie, proszę — Kingsley wskazał na krzesło przed jego biurkiem.  

Nie chciała wyjść na upartą, więc usiadła we wskazanym miejscu.

— Nie powiedzieliśmy ci o tym z paru powodów, jednak głównym nie była ciąża. Jak wiesz, przez te wszystkie lata nie schwytaliśmy jeszcze czterech zadeklarowanych śmierciożerców. Trzech z nich ujawniło się wczoraj, a jednym z nich był Theodor Nott, Hermiono. Zrozum, że w tej sytuacji, nie chcieliśmy cię w to mieszać...

Minister mówił dalej, ale Granger już nie słuchała, całkowicie zatracając się we wspomnieniach.


Biegła ile sił w nogach, rzucając zaklęciami, starając się obronić siebie i swoich najbliższych. Cóż innego mogła robić? Była już zmęczona, zmęczona długim oczekiwaniem na rozwiązanie wojny. Nie pragnęła niczego innego jak spokoju, nie ważne jakim kosztem. 

Dostała się do Wielkiej Sali, w której teraz walka trwała w najlepsze. Rzuciła się w jej wir, starając się odszukać wzrokiem przyjaciół. Widziała Neville'a walczącego z Dołohowem, Notta seniora pojedynkującego się z Kingsleyem, Rona rzucającego zaklęcia w Rosiera... Odwróciła się dookoła siebie, by ujrzeć jeszcze Parvati Patil, która ruszyła samotnie na spotkanie Theodorowi Nottowi oraz Gregoremu Goyle'owi. Od razu pobieła w jej stronę, odciągając od niej Notta, z którym teraz rozpoczęła ciężką bitwę.

— Szlama chce cię zabawić? — syknął jej przeciwnik, posyłając ku niej kolejny promień zielonego światła.

— Szlama chce wygrać — warknęła, po czym ruszyła do ataku, lawirując pomiędzy snopami światła, wysyłanymi z różdżki Notta. 

Strumień światła ugodził w nią niespodziewanie i odrzucił kilka metrów do tyłu. Krztusząc się krwią, dziewczyna wstała, dziękując w duchu, że nie było to mordercze zaklęcie... Wiedziała jednak, że to nie Nott je rzucił. Odwróciła się w kierunku podpowiadanym przez intuicję, w samą porę by odepchnąć zaklęcie ojca swojego przeciwnika, który teraz skupił się by dopiec właśnie jej. 

Stała pomiędzy dwoma śmierciożercami, ojcem i synem, jednego mając po swojej lewej, a drugiego po prawej stronie. 

I wtedy to się stało. Nott junior wypuścił smugę zielonego światła, a Hermiona wiedziona instynktem upadła i przylgnęła do kamiennej podłogi. Zaklęcie przeleciało nad nią i uderzyło niczego nie spodziewającego się Notta seniora. 

Usłyszała krzyk, żałosne wycie, a potem rozdzierający wrzask:

— Zapłacisz za to, szlamo! 

Krzyk ucichł, a przerażona dziewczyna zobaczyła Kingsleya stojącego nad spetryfikowanym ciałem Theodora Notta...


Dziewczyna ocknęła się i zauważyła że Minister przygląda się jej z uwagą. Między jego brwiami powstała charakterystyczna zmarszczka, a pióro, które trzymał, zastygło w bezruchu.

Hermiona bardzo lubiła Ministra Magii. Po wojnie spędzali ze sobą dużo czasu ze względu na zajmowaną przez siebie pozycję. W tym czasie Kingsley stał się dla niej jak drugi ojciec.

— To był ciężki dzień, Hermiono — powiedział, a ona doskonale zdawała sobie sprawę, że mówił o dniu bitwy i o tamtym wydarzeniu. — Wiesz doskonale, że nie ponosisz żadnej odpowiedzialności za śmierć Notta, prawda? Zabił go jego własny syn, przez omyłkę, ale jednak. To, że w jego umyśle zrodziła się chora chęć zemsty na niewinnej osobie, nie jest w żaden sposób twoją winą, rozumiesz?  — jego ciepły, głęboki głos starał się wytłumaczyć jej wszystko jak najlepiej potrafił. 

— Wiem to, Kingsley — odpowiedziała cicho, by odchrząknąć i głośniej dodać.  — Co nie znaczy, że możecie odsuwać mnie od ważnych spraw. Dziękuję, że się o mnie martwicie, ale wierzę, że umiem o siebie zadbać.

Czarnoskóry nie skomentował słów dziewczyny, tylko zaczął:

— Oprócz Notta wśród śmierciożerców, którzy dziś zaatakowali  są jeszcze Rookwood i Goyle. Nadal nie wiemy co z Rudolfem Lestrange, ale nie przypuszczamy by współpracował z tą trójką... Chociaż wszystko jest możliwe. 

— Gdzie to się stało i kto jest wśród rannych?

— Zaatakowali przy rogu Harley Street. Ranni to Estella Porks razem z mężem — czarownica pochodzenia mugolskiego, oraz... Ron Weasley, Hermiono.

Dziewczyna drgnęła na dźwięk tak dobrze znanego jej nazwiska.

— Harry wie? — spytała tylko.

— Tak, już od dziesięciu minut jest w Ministerstwie. A teraz... przepraszam cię, ale muszę iść, miałem się z nim spotkać już trzy minuty temu.

Dziewczyna skinęła głową i wyszeptała ciche podziękowanie. Minister uśmiechnął się do niej ciepło i wyszli razem z jego gabinetu. Miała już wracać do swojego biura, gdy Kingsley zatrzymał ją.

— Hermiono, kominki są tam — powiedział z naciskiem. Wiedziała, że będzie nalegać żeby wróciła do domu, ale nie zamierzała się tak łatwo poddać.

— Kingsley, proszę cię, chcę być tutaj kiedy będziecie wiedzieć więcej.

— Hermiono... nie sądzę, by dzisiaj coś nowego wpłynęło w tej sprawie. Proszę cię, jeżeli nie dla mnie to zrób to dla siebie... idź do domu. 

Nie wiedziała dlaczego, ale czarnoskóry mężczyzna często przypominał jej Dumbledore'a. Tak, właśnie taka osoba powinna piastować urząd Ministra Magii — odpowiedzialna, taktowna, a przede wszystkim — świetnie wykształcona i po prostu — inteligentna.

Westchnęła i zgodziła się na taki układ. Już miała iść do kominka, ale zatrzymała się przed drzwiami gabinetu Deana, po czym weszła tam by przeprosić swojego zastępcę za swoje poprzednie zachowanie. Myśląc teraz nad tym, zareagowała zbyt gwałtownie i czuła się z tym bardzo źle.

Hermiona Granger nie cierpiała mieć wrogów.


***


Gdy wkońcu wyszedł z sali operacyjnej, było dobrze po północy. Rany przywiezionej do niego czarownicy były bardzo głębokie, a uroki rzucone na nią trudno było zdjąć. Na szczęście organizm kobiety okazał się być bardzo odporny i jakoś udało im się pozbierać ją do kupy. 

Draco wszedł do kolejnej sali, w której teraz spał mąż kobiety — również ciężko ranny, ale na szczęście nie był traktowany tak silnymi urokami jak jego żona. Obok niego na drugim łóżku spoczywał Ron Weasley, cicho pochrapując.

Malfoy westchnął i podszedł do ekranu przy jego łóżku. Po krótkiej operacji udało się wybudzić aurora ze śpiączki, w którą zapadł po trafieniu czarnomagicznym zaklęciem, a teraz dochodził do siebie.  Gdyby nie był profesjonalistą, odłączyłby te kabelki, albo nie pomógł mu, ale wiedział, że nigdy tego nie zrobi. Może i nienawidził tego rudego gnojka, ale zawsze musiał postępować zgodnie z zasadami, które sobie wytyczył gdy rozpoczynał pracę. Jedną z nich było pomaganie przede wszystkim. Może dlatego tak bardzo starał się opiekować się swoim jeszcze nienarodzonym dzieckiem? Czyżby był to nawyk z pracy? A może... nie, on, Draco Malfoy nie może tak myśleć. Nie chodzi tu o żadne uczucia, co to, to nie!

Westchnął po raz kolejny i zerknął jeszcze raz na ekran przy łóżku swojego pacjenta. Na razie nic nie wskazywało żadnych nieprawidłowości, więc wyszedł z sali cicho zamykając drzwi.

— Kogo trzeba tu przelecieć, żeby dostać kubek kawy? — mruknął sam do siebie.

— Myślę, że obejdzie się bez tego, panie Malfoy — powiedział ktoś ze śmiechem. Mężczyzna odwrócił się i zobaczył krótkowłosą asystentkę Finnigan z dwoma parującymi kubkami jego ulubionego napoju. Kobieta podała mu jeden z nich, a on z szarmanckim uśmiechem pocałował jej dłoń, starając się nachylić w ten sposób by zobaczyć plakietkę z imieniem.

— Nie wiem jak ci dziękować, Emmo — powiedział, a kobieta bliska była palpitacji serca. Malfoy nie mógł nic powiedzieć — była bardzo ładna i młoda. Czemu miałby tego nie wykorzystać? Był dwudziestodwuletnim facetem, od ponad miesiąca nikogo nie miał...

Jeszcze parę lat temu znany był jako playboy, niedawno jednak dzięki osiągnięciom w Swiętym Mungu przestało się tak o nim mówić. Szczerze mówiąc, niekiedy brakowało mu tych czasów, gdy wybierał sobie dziewczynę i spędzał z nią noc, a ona doskonale wiedziała, że nic potem nie będzie. W końcu był tym Malfoyem... przystojnym i tajemniczym kochankiem, ale nigdy na więcej niż jeden wieczór.

Czasem zastanawiał się, czy te wszystkie dziewczyny muszą być takie uległe. Nie było w tym żadnej rozrywki, gdy powiedział im parę słodkich słów a on już chciały dobierać mu się do spodni. Spojrzał na Emmę, która przystępowała z nogi na nogę i zachęcająco przygryzała wargę. Doskonale znał te chwyty, często były bardzo pomocne do wyłapania chętnej dziewczyny, jednak teraz wydało mu się to strasznie tanie.

Nagle, niespodziewanie, pomyślał o Granger. Nawet nie wiedział dlaczego, w końcu nie są razem, ale... No właśnie, jakie ale? Skarcił siebie w duchu, że tak myśli o tej dziewczynie. Może i była z nim w ciąży, ale to nie znaczy, że może układać mu życie...

Przysunął się bliżej do Emmy i pocałował ją. Wyrzucił z głowy orzechowe oczy Granger i teleportował się z asystentką Finnigan w jakieś bardziej ustronne miejsce.


***


Było już dobrze po drugiej w nocy, a ona nie wiedziała co ze sobą zrobić. Uspokojenie się nie pomagało, więc dziewczyna zrobiła jedyną rzecz, która teraz przyszła jej do głowy — teleportowała się do Świętego Munga. 

Szła przez białe korytarze, by w końcu dotrzeć do wskazanego jej wcześniej przez recepcjonistkę piętra.

— Przepraszam, czy znajdę tutaj jeszcze pana Malfoya? — zapytała dziewczyna grzecznie wyraźnie zmęczoną kobietę, siedzącą przy biurku.

Kobieta podniosła wzrok na dziewczynę i chyba ją rozpoznała, więc pospiesznie powiedziała:

— Tak, tak, pan Malfoy wrócił do swojego gabinetu jakiś czas temu.

Hermiona podziękowała i zapukała do drzwi gabinetu. Usłyszała "proszę", po czym nacisnęła klamkę. 

Gabinet Malfoya urządzony był w prostym, ale szykownym stylu. Mahoniowe meble i ciemnocielone ściany pięknie komponowały się ze sobą. Parę obrazów (w jednym z nich Hermiona rozpoznała Moneta* i próbowała nie myśleć o tym, że mógłby być to oryginał) oraz świeże kwiaty na biurku przywodziły na myśl pomieszczenie w eleganckim pałacu. No tak, Malfoy jest arystokratą, przemknęło jej przez myśl.

— Czemu zawdzięczam tę nocną wizytę, Granger? — z zamyślenia wyrwał ją głos mężczyzny, siedzącego przy biurku i popijającego Ognistą Whisky. 

Gdy usłyszał pukanie stwierdził, że może to Emma przyszła odzyskać swoją zgubę, a mianowicie koronkowe figi, które teraz leżały na stołku niedaleko wejścia. Zdziwił się, widząc wchodzącą do jego gabinetu Hermionę Granger i — o zgrozo! — poczuł lekkie wyrzuty sumienia. Znów odrzucił tą myśl. Nie, nie i jeszcze raz nie — nie może myśleć w ten sposób o orzechowookiej dziewczynie!

— Przychodzę służbowo, Malfoy. Co z nimi? — dziewczyna odwróciła głowę, dokładnie badając pomieszczenie. Gdy jej wzrok spoczął na czarnych figach leżących w kącie, tylko wywróciła oczami. Ot, cały Malfoy.

— Może usiądziesz? — spytał. Widział, że dziewczyna dostrzegła bieliznę Emmy, ale — o dziwo — nic nie powiedziała. Wyrzuty sumienia go opuściły, teraz mógł całkowicie się rozluźnić.

— Nie mam całej nocy, Malfoy — warknęła, ale posłusznie usadowiła się przed biurkiem, zakładając nogę na nogę. 

— Chcesz szklaneczkę? — powiedział, wskazując na stojącą obok niego butelkę Ognistej. 

— Malfoy, gdzie ty masz mózg? Pytasz się ciężarnej kobiety czy chce się napić?

— Spokojnie, spokojnie, tylko cię sprawdzałem — odpowiedział, w duchu ciesząc się z jej odpowiedzi. No tak, ale czego mógł się spodziewać po Wiem-To-Wszystko-Granger, jeżeli nie absolutnego rozsądku? Chwila, chwila. Kiedy poszła z nim do łóżka, zdecydowanie nie kierowała się rozsądkiem. 

Na jego twarzy wykwitł paskudny uśmieszek, a dziewczyna nie rozumiała co jest jego powodem. Nie interesowało jej to jednak w tej chwili.

— Powiesz mi wreszcie, co z twoimi pacjentami? — warknęła.

— No właśnie, moimi. Pamiętasz, że jestem zobowiązany do tajemnicy lekarskiej? 

— Przychodzę do ciebie jako szefowa Departamentu Przestrzegania Prawa, Malfoy, przykro mi ale muszę wiedzieć co z nimi — nie było to kłamstwo, mimo że Kingsley prosił ją, by została w domu. Ach, walić ich wszystkich, da sobie radę.

Mężczyzna westchnął.

— Szanse pani Porks na wyzdrowienie rosną, a jeżeli chodzi o jej męża i Weasleya to nie ma zagrożenia życia. Może wystąpić jedynie częściowa amnezja, bezsenność, osłabienie odporności czy też brak apetytu, ale są to małe dolegliwości. Wyjdą z tego za parę dni.

— Kiedy będzie można z nimi porozmawiać?

— Z panią Porks... to cóż, trudno mi teraz oszacować kiedy się wybudzi, o ile w ogóle. A jeżeli chodzi o dwóch pozostałych to jutro będą już do twojej dyspozycji.

Hermiona wstała i podeszła do drzwi, by później rzucić jeszcze okiem na koronkowe figi. 

— Ty się nigdy nie zmienisz, prawda, Malfoy? 

Mężczyzna uśmiechnął się klasycznie, po czym również wstał i wolnym krokiem podszedł do Hermiony. Wziął majtki do ręki, po czym stwierdził:

— Ja? Zmieniam się ciągle. To kobiety wciąż są takie same.

Schował bieliznę do kieszeni i otworzył drzwi by przepuścić Granger, a po chwili ruszyć w tylko sobie znanym kierunku.

*Claude Monet - francuski malarz impresjonista

49 komentarzy:

  1. Świetny rozdział!
    Malfoy zawsze pozostanie Malfoyem :D
    Czekam na nn <3
    Pozdrawiam, życzę dużo weny i czasu na pisanie,
    Catherine Grande

    OdpowiedzUsuń
  2. Mylisz się, rozdział wcale nie jest nijaki! Mi się podobał, jestem ciekawa co wyniknie z zemsty Notta, która niewątpliwie nastąpi, a przynajmniej tak mi się wydaje.
    Malfoy i te jego nawyki :D
    Czekam na następny rozdział.
    Weny życzę!
    dark desire

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się ciesze ze ktoś uważa ten rozdział za ciekawy, dziękuję ♥

      Usuń
  3. Uwielbiam myśli Draco o rozsądku Miony <3
    Cudny rozdział!
    Czekam na kolejny i życzę weny :)

    razaniolrazdiablicajednoserce2oblicza.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. No nie, a już miałam nadzieję, że jakoś się Draco ogarnął! :c No ale to Malfoy, a Malfoy zawsze zostaje Malfoyem, więęęc... trzeba jeszcze chwilę poczekać na jego magiczną przemianę. I tak ciekawe, że w pewnej chwili pomyślał o Hermionie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, i jeszcze - animacja... AWWWWWWWW! *.*

      Usuń
    2. No właśnie, Malfoy to Malfoy, nie można od niego jeszcze zbyt wiele wymagać :D
      Dziękuję bardzo, pozdrawiam ♥

      Usuń
  5. zarąbisty rozdział *.* czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, postaram się pisać w miarę szybko :)
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  6. Fajny rozdział. Szkoda tylko, że Draco nie potrafi zapanować nad swoim popędem, niby nie jest z Hermioną, ale jednak jego zachowanie wydaje mi się bardzo samolubne. Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż... taka już jest natura tego faceta :)
      Co można zrobić, Malfoy zawsze pozostanie Malfoyem! :D
      Pozdrawiam i dziękuję ♥

      Usuń
  7. Malfoy tradycyjnie xD
    Och ciekawe co z tego wyjdzie!
    Weny.
    Pozdrawiam,Lili.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah, widzę że wszyscy biorą Malfoya pod lupę :D
      No cóż, on taki już jest :)
      A co z tego będzie to zobaczymy :D
      Pozdrawiam i dziękuję ♥

      Usuń
  8. Hej ! Dziś na krótko, bo czas mnie goni.
    Rozdział jest...Brak mi słów. Ty go uważasz za nijaki ?! O rany, chciałabym tak pisać w takim razie, jak mam gorszy dzień. Cały pomysł z ciążą wydawał mi się świetny..ale teraz WOW.
    Zapraszam do siebie :
    co-serce-pokocha-dramione.blogspot.com

    Pozdrawiam i życzę weny ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, dziękuję za takie słowa ♥
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  9. Idzie Ci co raz lepiej. Poczatkowo nie podobalo mi sie ale teraz jest super :D mam nadzieje ze Ron dostanie amnezji i juz nie bedzie takim dupkiem. Hermiona nie traci swojego temperamentu to dobrze :D
    Czekam na następne rozdziały :D i w miedzy czasie zapraszam na moje opowiadanie. Www.theeternalexile.blogspot.com.
    -Verrsace

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hermiona to w końcu Hermiona, nie powinna trafić swojego temperamentu!
      Dziękuję za miłe słowa, pozdrawiam ;*

      Usuń
  10. Malfoy, dupek, dupek, dupek! JAK ON MOŻE?! Ugh... Poza tym... Świetny rozdział <3 czekam na więcej takich!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, Malfoy to Malfoy haha :D
      Potrzeba czasu na jego - jak tu wcześniej ktoś napisał - magiczną przemianę :)
      Dziękuję Ci bardzo, pozdrawiam ;*

      Usuń
  11. Rozdział jak zwykle fantastyczny! Fragment wspomnienia Hermiony bardzo mi się podobał. No i modliłam się, by Malfoy zostawił Emmę w spokoju, ale w sumie mi to nie przeszkadza - pokazujesz, jaki Draco jest w opowiadaniu. A gdyby nie miał jakiś wyskoków to byłoby co najmniej dziwne :)
    Dzisiaj króciutko, bo się spieszę trochę i tylko tak na chwilę wpadłam :)
    Czekam na kolejny z niecierpliwością! Haha chce przeczytać rozmowę Rona z Hermioną!! :)
    Pozdrawiam serdecznie!
    Zuza ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie i zapewniam, że będzie się działo! :)
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  12. Rozdział nie jest nijaki! Jest mega :3
    Tylko czasem trochę przeszkadzało to, że przetrwało słowo w połowie, ale jak napisałaś to sama - blogger to tak przenosi :x
    Jeju, Teoś taki zły? :C Nott junior zabił Notta seniora? ;o Fajne to >< Ale i tak lubię juniora XDD
    Duuużo weny *^*
    Nieoficjalna od Hazel *znowu xd* ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blogger to po prostu wariat :)
      Bardzo mi przykro, że lubisz Notta, ale cóż - ktoś w tym opowiadaniu musi być po tej złej stronie :)
      Dziękuję i pozdrawiam ♥

      Usuń
  13. Całkiem fajny rozdział :) Jak dla mnie nie jest nijaki, a nawet dużo lepszy od poprzedniego, dużo naturalniejszy :)
    Pozdrawiam i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za te słowa, pozdrawiam serdecznie ♥

      Usuń
  14. Poszukując czegoś do poczytania, trafiłam dzisiaj na Twojego bloga. Przebrnęłam przez nieco zaskakująco szybko, bo szczerze mówiąc, nie zdążyłam nawet ruszyć się z łóżka po kawę, a na ekranie telefonu już wyświetlił mi się ostatni, szósty rozdział. Uznać to mogę i za wadę, i za zaletę. Z jednej strony, nie zasnęłam z nudów, z drugiej... mam dziwne wrażenie, że publikowane przez Ciebie rozdziały, są strasznie krótkie. Choć na start, było to dość przydatne, bo mogłam szybko nadrobić całą fabułę, to z drugiej strony wiem, że na dłuższą metę, mogłoby mi to wadzić - ale taki już ze mnie typ, który nie lubi czekać, a później dostać do przeczytania coś, co kończy się, zanim właściwie zdążę wciągnąć się w wir fabuły. Zostawmy jednak długość, przejdźmy do samej treści.

    Ciąża. Temat banalny, ale także i bardzo ludzki - dobrze przedstawiony (co wbrew pozorom nie jest takie łatwe dla kogoś, kto w ciąży nigdy nie był) potrafi stworzyć silną więź pomiędzy czytelnikiem a postacią. U ciebie ograniczyło się to na razie do porannych (i wieczornych?) mdłości, plus kilku nie za obszernych wniosków Hermiony na temat jej stanu, ale ciekawa jestem jak ten wątek rozwiniesz.

    Metamorfoza Malfoy'a jak najbardziej na plus, bardzo polubiłam Draco w tej wersji. Już nie łobuziak, jeszcze nie aniołek. To fajny etap w jego życiu. Nie mogę się za to przekonać do faktu, że Narcyza poślubiła mugola - prawdopodobnie dlatego, ze wątek ten został po prostu wrzucony do fabuły bez żadnej zapowiedzi. Potrafiłaś przedstawić metamorfozę Malfoya, która nastąpiła od czasów szkolnych do obecnych, w przypadku jego matki, niestety już nie. To strasznie razi. Jeśli nie wprowadzasz nowych informacji o bohaterach, czytelnik traktuje ich jako kanonicznych - a jestem daleka od stwierdzenia, że kanoniczna Narcyza mogłaby poślubić mugola.

    Na koniec coś, co ciśnie mi się na usta od momentu, w którym przeczytałam opis zemsty Hermiony i Draco. Dawno nie byłam tak zawiedziona. Zapowiadało się naprawdę świetnie - ona, najinteligentniejsza czarownica swoich czasów, on, sprytny i przebiegły ślizgon. Zemsta doskonała. Wyczekiwałam, co też takiego wymyśliłaś dla tej genialnej pary, po czym... jedyne co mi zostało, to utrzymujący się do tej pory zawód. Stworzenie plotki o Ronie i Ricie? Rozpuszczanie jej po Ministerstwie i Mungu, jak czternastolatki? Serio...? Czar prysł, niesmak pozostał. A szkoda, bo zapowiadało się naprawdę fajnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, że dla takim komentującym ja Ty powinno się dawać ordery!
      Dziękuję za te słowa, zmotywowaly mnie jak chyba jeszcze nic. Wiem, że to opowiadanie nie jest idealne, a takie komentarze jak Twój dają mi ogromną motywację by starać się pisać lepiej, dokładniej myśleć nad opisanymi wydarzeniami, no i starać się wydłużyć długość swych rozdziałów.
      Bardzo, bardzo dziękuję i serdecznie pozdrawiam ♥

      Usuń
    2. Cieszę się, że moja opinia cię zmotywowała. Pozostaje mi więc tylko czekać na dalszy rozwój akcji.

      Usuń
  15. Na sam początek wielkie ŁAŁ :o
    Ostatnio dużo szperałam w necie i szukałam czegoś fajnego do poczytania :) czytałam sporo blogów o Dramione , natomiast żaden nie równał się z twoim ! :) kiedy trafiłam na twojego bloga przeczytałam 1 rozdział jednak tak mnie zaciekawił , że przeczytałam 2 a potem kolejny i kolejny ! byłam przerażona kiedy widziałam że zbliżam się do 6 rozdziału :) ... a jeśli chodzi o sam rozdział 6 :) co tu dużo mówić jest zwyczajnie niesamowity ! a co mnie najbardziej cieszy , że nie chcesz zrobić z Dracko ideału :) ... a jak wszyscy wiemy Draco to typ zimnego , a nawet wydawało by się bez uczuciowego faceta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurczę, baardzo dziękuję :)
      No właśnie, Draco to Draco ;P
      Pozdrawiam <3

      Usuń
  16. Rozdział i tak ładny. Ten napad Hermiony... No ale hormony buzują. Dodatkowo ma teraz dwóch wrogów, Notta i Weasley'a. Z niecierpliwością czekam na rozwiniecie tego wątku.
    Draco jak widać się nie zmienił, choć może to i dobrze. Zbyt duże zmiany zepsułyby go, a teraz jest świetnie.
    Czekam na kolejny rozdział i dodaje cię do obserwowanych ;)
    Croy
    P.S. Zapraszam do siebie http://black-redstart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Już nie mogę doczekać się momentu aż przeczytam nowy rozdział. Wchodzę tu chyba codziennie i nadal nic...
    Słowa Dracona, którymi zakończyłaś notkę były bardzo inspirujące. I oczywiście prawdziwe. Rozdział świetny, czekam czekam, czekam.
    Savuke

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział powinien pojawić się w przyszłym tygodniu :)
      Dziękuję i pozdrawiam <3

      Usuń
  18. Kocham twojego bloga ! Do tej pory nie komentowałam, ale przeczytałam wszystkie rozdziały i nie mogę się doczekać następnego ! Jesteś świetna ! Dodaj szybko następny rozdział ^^
    Lauren

    OdpowiedzUsuń
  19. Oj, Malfoy, Malfoy you are bad boy!
    Czy już mówiłam, że uważam, że macza w tym palce sama Rowling? Czy to jakaś mega tajna umowa między wami? xD Bo jak Hogwart kocham, czytając każde słowo na tym blogu. Każdą linijkę. Każdy akapit. Każdy rozdział! Jestem wtedy w innym świecie! W świecie Rowling, gdzie znani nam bohaterowie stają się dorośli! A jednocześnie wciąż są tacy sami! No bo, przyznajmy szczerze, Malfoy, jak to Malfoy :D babeczki i majteczki mu w głowie xD A Herma? Papierki i praca, nawet w ciąży. A Kingsley? Niemal książkowy. Dojrzały, taktowny i bystry, a na dodatek pełen troski!
    Uwielbiam zagłębiać się coraz bardziej w tej historii. Naprawdę.
    Pełna rumieńców i palpitacji serca,
    Lupi♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Lupi, Twoje komentarze jak zawsze przyprawiają mnie o rumieńce <3
      Dziękuję Ci za te słowa, ale zapewniam, że (niestety) nie mam żadnego układu z panią Rowling! :D
      Staram się, by moi bohaterowie byli w miarę kanoniczni, ale co z tego wyjdzie później to nie wiem :D
      Pozdrawiam i ściskam mocno <3

      Usuń
  20. Świetny rozdział, przyjemnie się czyta! :D
    Tak, ja nadal tu jestem! ;) Ostatnio nie miałam kompletnie czasu czytać, ale nadchodzą święta i nadrabiam zaległości! ;)
    Malfoy poczuł wyrzuty sumienia...? <3

    Czytam dalej i pozdrawiam cieplutko! ;*

    OdpowiedzUsuń
  21. Nooo taaak... Cały Malfoy :P
    Interesująca ta historia z Nottem .

    OdpowiedzUsuń
  22. Historia z Nott'em była mocna.
    Zastanawiam sie czy tylko mi sie wydaje, że Hermiona jest troche zazdrosna o Malfoy'a?

    OdpowiedzUsuń
  23. Nott pragnący zemsty? No no, robi się coraz ciekawiej. Nie wiem czemu ale tekst się rozjechał. Wychodzi z pola tekstowego (czy tak to się nazywa?) i chowa się za "Aktualnie czytam". Czy tylko u mnie tak się wyświetla?
    XYZa

    OdpowiedzUsuń
  24. Uwielbiam tego Gifa! Smutek czuję, że Theo jest tym złym, nie mógł to być Flint?:D
    "gdy powiedział im parę słodkich słów a on już chciały dobierać mu się do spodni. " a tutaj brakuje ci "e" w słowie "one" ^^

    OdpowiedzUsuń
  25. Uwielbiam tego Gifa! Smutek czuję, że Theo jest tym złym, nie mógł to być Flint?:D
    "gdy powiedział im parę słodkich słów a on już chciały dobierać mu się do spodni. " a tutaj brakuje ci "e" w słowie "one" ^^

    OdpowiedzUsuń
  26. Malfoy jak to Malfoy zawsze taki sam :D
    Rozdział bardzo dobry, a komentowanie twojego blogu weszło mi w nawyk :D
    Pozdrawiam jak zawsze
    Arabella

    OdpowiedzUsuń
  27. och Malfoy....mama nadzieje ze jednak przeprosi Hermionę, albo coś takiego. Świetny rozdział
    Pozdrawiam, Luna

    OdpowiedzUsuń
  28. Ten rozdział można skomentować tylko jednym słowem, a właściwie symbolem: <3

    OdpowiedzUsuń